Zapraszamy do obejrzenia trzydziestego piątego odcinka Dragon Ball Super!


Jak wrażenia? Zachęcamy do komentarzy!
Wybaczcie mi również to jednodniowe opóźnienie. Na czas weekendu nie miałem internetu i wyszło jak wyszło.

Powalenie jednym ciosem Frosta, super. Zagranie grubego braciszka z tą barierą, na plus dla maszyny, to żałosne jak na boga zniszczenia. Fajnie zobaczyć znów Vegete w akcji, ale z Hit'em pewnie przegra. Goku jak zwykle pewnie jako ostatni bohater wkroczy.
Jeśli chodzi o Monake, to czuję, że to zwykła ściema Beerus'a, żeby Goku się nie dowiedział, że jest drugim najpotężniejszym po bogu zniszczenia. Chociaż może coś innego się za tym kryje.

Skwar w sześcianie
Wcale w komnacie ducha i czasu temperatura nie była ogromna... wcale nie trenował w niej z Trunksem, wcale nie trenował w niej z Goku. Jeżeli coś takiego jak gorąc sprawi Vegecie problem to ja nie wierzę w to anime.
Co do Monaki, to już sam nie wiem XD Kiedy dostał gonga od Goku przed turniejem, pomyślałem, że jest jedną wielką sciemą. W dzisiejszym odcinku pierwsza myśl - Żona Beerusa. Tak troche na podobieństwo brata Vegety. Potem zacząłem myśleć, że w sumie może to jakiś pojemnik na duszę czy coś i Beerus w niego wejdzie by walczyć jako ostatni zawdonik. Ale to zbyt nad Dragon Balla. Więc możliwe, że Maximus ma racje. Zobaczymy jak to będzie.
Odcinek średniawy, liczyłem na więcej.