Centralna gwiazda układu, do którego przynależy Terra, jej księżyc Selene, kilka innych planet i sporo pokaźnych kamyków.
______________________________________________________________________________________________
Po 8 i pół minuty Viego dociera do Sol //będę w PBF określał Słońce i Ziemię nazwami łacińskimi, Księżyc grecką nazwą. Sol, Terra, Selene//. Zatrzymuje się jakieś kilkanaście tysięcy kilometrów przed koroną.
- Dzienna Gwiazda... Z tej odległości nie jest już taka milutka, jak z powierzchni. Chyba jestem już w koronie, bo jest gorąco jak diabli. No, to czas znowu popływać.
Udając, że wskakuje do basenu, wleciał w atmosferę Sol. Już w koronie jego aura została zdmuchnięta przez wiatr słoneczny, ale leciał dalej przez chromosferę i wreszcie "zanurzył się" w fotosferze.
- [Entei.]*
Przeszedł w formę energetyczną, by móc się oprzeć ciśnieniu i grawitacji gwiazdy. W przeciwieństwie do podróży do wnętrza Ziemi, nie leciał po prostej "w dół", ale po spirali, stopniowo zbliżając się do jądra gwiazdy. Opuścił fotosferę i wkroczył do nieprzezroczystej otoczki konwekcyjnej.
- Tengoku Dankai.
Zbliżał się do centrum coraz bardziej. Gdy w końcu tam dotarł, nie miał gdzie usiąść, bo jądro Sol nie było metaliczne. Zamiast tego umiejscowił się w środku i zaczął wirować razem z materią, produkując energię tak samo, jak i ona w cyklu protonowym.
Mijają godziny.
//Tengoku Dankai - tak, zgadliście. Faza Niebiańska//
______________________________________________________________________________________________
Po 8 i pół minuty Viego dociera do Sol //będę w PBF określał Słońce i Ziemię nazwami łacińskimi, Księżyc grecką nazwą. Sol, Terra, Selene//. Zatrzymuje się jakieś kilkanaście tysięcy kilometrów przed koroną.
- Dzienna Gwiazda... Z tej odległości nie jest już taka milutka, jak z powierzchni. Chyba jestem już w koronie, bo jest gorąco jak diabli. No, to czas znowu popływać.
Udając, że wskakuje do basenu, wleciał w atmosferę Sol. Już w koronie jego aura została zdmuchnięta przez wiatr słoneczny, ale leciał dalej przez chromosferę i wreszcie "zanurzył się" w fotosferze.
- [Entei.]*
Przeszedł w formę energetyczną, by móc się oprzeć ciśnieniu i grawitacji gwiazdy. W przeciwieństwie do podróży do wnętrza Ziemi, nie leciał po prostej "w dół", ale po spirali, stopniowo zbliżając się do jądra gwiazdy. Opuścił fotosferę i wkroczył do nieprzezroczystej otoczki konwekcyjnej.
- Tengoku Dankai.
Zbliżał się do centrum coraz bardziej. Gdy w końcu tam dotarł, nie miał gdzie usiąść, bo jądro Sol nie było metaliczne. Zamiast tego umiejscowił się w środku i zaczął wirować razem z materią, produkując energię tak samo, jak i ona w cyklu protonowym.
Mijają godziny.
//Tengoku Dankai - tak, zgadliście. Faza Niebiańska//