Wstawiam to opowiadanie za namową Maksimusa i mojego przyjaciela Kamila
The Fogg Fall
Prolog
Po 1945 świat był inny. Wielka Trójka nie doszła do porozumienia, w wyniku czego Armia Czerwona zawiesza wszelkie działania wojenne i wycofuje się do ZSRR. Pod koniec wojny Niemcy i Polska dostały się w strefie bloku zachodniego. Rosja natomiast rozbudowuje swoje siły na terenach ukraińskich, litewskich i białoruskich. Rok po zakończeniu wojny nastaje Zimna Wojna. Do 1991 roku w całym tym okresie trwała konfrontacja między dwoma mocarstwami na wielu płaszczyznach: wojskowej, ideologicznej, psychologicznej i gospodarczej. Polska i pobite Niemcy dołączyły do NATO, a wiele innych krajów w których stacjonowały wojska ZSRR ogłosiły powstanie Układu Moskiewskiego. Kilka tygodni po kryzysie Kubańskim rusza sekretny projekt mający na celu ocalić ludzkość, gdyby wydarzył się podobny kryzys i nie zakończył się pomyślnie. Projekt Płaszcz Ochronny (bo tak się nazywał) w ciągu wielu lat pochłonął ogromne środki pieniężne, ale wkład jaki został włożony w ochronę ludzkości był nieoceniony. W 1991 roku świat obiegła wieść o upadku ZSRR. Mimo upadku mocarstwa projekt nadal był sekretnie kontynuowany, ale nie z takimi środkami jak w czasie zimnej wojny. Aż w końcu 2034 roku wybuchł konflikt o złoża naturalne: ropa i uran. Kraje ostro rywalizowały ze sobą o każdy surowiec zdatny do wykorzystania. Wyczerpujący konflikt podbiło w 2039 roku użycie głowic atomowych. Do dziś nie wiadomo kto zaczął. Świat jaki był znany pogrążył się w mroku. Ludzkość jednak przetrwała. Projekt Ochronny Płaszcz ruszył…
Akt I: Schron.
Rozdział 1: Życie w schronie.
Rozdział II: Wizyta u Naczelnika
Jeśli chodzi o kolejne party będę dodawał je w kolejnych postach bo wszystkiego mi nie pomieści w jednym xD
The Fogg Fall
Prolog
Po 1945 świat był inny. Wielka Trójka nie doszła do porozumienia, w wyniku czego Armia Czerwona zawiesza wszelkie działania wojenne i wycofuje się do ZSRR. Pod koniec wojny Niemcy i Polska dostały się w strefie bloku zachodniego. Rosja natomiast rozbudowuje swoje siły na terenach ukraińskich, litewskich i białoruskich. Rok po zakończeniu wojny nastaje Zimna Wojna. Do 1991 roku w całym tym okresie trwała konfrontacja między dwoma mocarstwami na wielu płaszczyznach: wojskowej, ideologicznej, psychologicznej i gospodarczej. Polska i pobite Niemcy dołączyły do NATO, a wiele innych krajów w których stacjonowały wojska ZSRR ogłosiły powstanie Układu Moskiewskiego. Kilka tygodni po kryzysie Kubańskim rusza sekretny projekt mający na celu ocalić ludzkość, gdyby wydarzył się podobny kryzys i nie zakończył się pomyślnie. Projekt Płaszcz Ochronny (bo tak się nazywał) w ciągu wielu lat pochłonął ogromne środki pieniężne, ale wkład jaki został włożony w ochronę ludzkości był nieoceniony. W 1991 roku świat obiegła wieść o upadku ZSRR. Mimo upadku mocarstwa projekt nadal był sekretnie kontynuowany, ale nie z takimi środkami jak w czasie zimnej wojny. Aż w końcu 2034 roku wybuchł konflikt o złoża naturalne: ropa i uran. Kraje ostro rywalizowały ze sobą o każdy surowiec zdatny do wykorzystania. Wyczerpujący konflikt podbiło w 2039 roku użycie głowic atomowych. Do dziś nie wiadomo kto zaczął. Świat jaki był znany pogrążył się w mroku. Ludzkość jednak przetrwała. Projekt Ochronny Płaszcz ruszył…
Akt I: Schron.
Rozdział 1: Życie w schronie.
- Spoiler:
Patrol z tunelu zbliżał się do Schronu PL/45. Owy tunel powstał by w razie konfliktu można było za pomocą kolejki dojechać do innego schronu. Tunel sięgał dziesięciu metrów i był w kształcie półkola.
- Ale nam ochotę się położyć – powiedział jeden ze strażników – Wrócę i będę kimać całymi dniami, Kamil
- Sam mam taką ochotę, Ryszard – powiedział Kamil zakładając ręce na głowę – Dobrze że do schronu zostało tylko kilka korytarzy.
- Cicho – powiedział chłodno dowódca pochodu – Pogawędzicie sobie jak nie będę musiał was oglądać.
- I nawzajem – powiedział Ryszard uśmiechając się.
Cała grupa zaczęła się śmiać. Mimo że wszyscy docinali sobie to w gruncie rzeczy utrzymali dobre kontakty.
- Wiesz że mógłbym to zameldować Naczelnikowi – powiedział w końcu z nutką powabności dowódca – I nie było by miło.
- Ale nie zrobisz tego bo nas lubisz – powiedział Kamil kładąc rękę na ramieniu dowódcy – Wolałbyś popierdalać w tych tunelach z Korybutem ?
- To akurat mocny argument – powiedział dowódca rechocząc.
Grupa znowu się roześmiała. Śmiech wypełnił tunele. Dalej już wędrowali w milczeniu. Nie chcieli by jakiś służbista potem napisał w raporcie o humorach oddziału. Po powrocie musieli się zatrzymać przed posterunkiem. Żołnierz sprawdzał za pomocą licznika Geigera czy żołnierze nie są zakażeni. To standardowa procedura po powrocie z tuneli. Dalej udali się w stronę stacji na którym stały dwie kolejki podziemne. Obie były w barwach Republiki Federalnej Polski: białej i czerwonej. Każdy schron na terenie krajów NATO był w barwach danego kraju począwszy od ubrań po wyposażenie. Cała stacja była dumnie pomalowana w kolorach biało-czerwonych. Z megafonów leciały przeboje lat sześćdziesiątych, siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Na peronie oprósz strażników odziane w kamizelki kuloodporne i pałek policyjnych znajdowali się obywatele schronu, którzy rozmawiali. Ryszard miał 19 lat i urodził się w tym schronie tak samo jak jego najlepszy przyjaciel, Kamil. Rówieśnicy znali się od podstawówki i tak się trzymali razem ze względu na podobny sposób wyrażania swoich opinii. Dziewczyny przyglądały im się. Widok Ryszarda i Kamila odzianych w Kombinezony Zwiadowcze Republiki działał na nie jak magnez. Kobiety często chciały wychodzić za strażników. Mało który ze strażników zgadzał się na takie propozycje. Przykładem takiego osoby jest dowódca oddziału zwiadowczego w którym znajdują się Ryszard i Kamil. Niby typowy związek ale z miłości i to wzajemnej. Marcin Radkowski był facetem mającym pięćdziesiąt sześć lat. Mimo wieku nadal tliła się w nim młodzieńcza werwa. Kolejną osobą rzucającą się w oczy jest kobietą, Magdalena Golińska. Kobieta około trzydziestu lat będąca przykładem że stereotypy o blondynkach są błędne. W momencie zagrożenia potrafiła myśleć jak mało kto. Krążyły pogłoski że zanim dołączyła do daleko podróżujących oddziałów uratowała cały oddział przed atakiem wilków w tunelu. Nie wiadomo jakim cudem zwierzęta dostały się do schronów. Nikt nigdy się nad tym nie zastanawiał.
- Dobrze – powiedział strażnik – Możecie przejść. Następni: Pan Ryszard Florczak i Kamil Sobociński.
Rzeczone osoby okazały dokumenty i zasalutowały starszemu strażnikowi. Strażnik tylko spojrzał na nich i skinął głową na znak że mogą przejść. Ryszard i Kamil za resztą oddziału skierowali się do koszar. Tam złożyli broń i podpisali się pod raportem ze zwiadu.
- Do końca tygodnia macie wolne – powiedziała osoba za biurkiem.
- Rozumiem – powiedział Ryszard poważnie
Ryszard poszedł do swojej szafki. Zdjął przepocone ubrania i zostawił w specjalnym koszu u dołu szafki. Ubrania z tego kosza zabierane są do dezynfekcji. Sam Ryszard wskoczył pod prysznic. Gorący prysznic to było to czego potrzebował. Ryszard zakręcił wodę i owinął się ręcznikiem.
- Jakieś plany na dziś ? – spytał Kamil, który przebierał się.
- Raczej nie – powiedział posyłając mu strzał z mokrego ręcznika na gołą skórę.
- Au ! – wrzasnął Kamil – A to za co ?
- Jesteśmy kwita – powiedział Ryszard mając na myśli sytuacje sprzed dwóch tygodni.
- Ale jesteś pamiętny – powiedział Kamil masując obolałe plecy – Też nie mam planów na dziś. Może jutro wybiorę się do Justyny.
- Jak tam sytuacja ? – spytał Ryszard akcentując ostatnie słowo.
- Nie mogę narzekać – powiedział Kamil – Przynajmniej rozumie że wykonuje niebezpieczną pracę.
- Kasa nam to wynagradza- powiedział Ryszard mając na myśli wypłaty zwiadowcy – Nadzorca bardzo ceni sobie zwiadowców. Sam nim kiedyś był.
- W końcu rządzi koleś, który zna się na rzeczy – odparł Kamil zakładając bluzę od stroju Republiki.
- Dosyć tej paplaniny – powiedział Ryszard – Głód mnie ciśnie, a chętnie bym coś przegryzł.
- Wizyta u Sebastiana ? – spytał Kamil swojego przyjaciela.
- Idziemy – powiedział Ryszard szybko ubierając buty.
Ryszard i Kamil zmierzali do jednej z kilku restauracji w schronie. Schron był ogromny, rozłożony na kilka poziomów i pod poziomów. Poziomy były głównie do dyspozycji mieszkańców, a pod poziomy to były sekcje techniczne, laboratoria, farmy spożywcze, magazyny. Na samym dole znajdowała się mini elektrownia atomowa zasilająca cały schron. Reaktor jak przewidywano ma wydzielać energie na ponad 300 lat. Drugie i trzecie pokolenie obsługuje ten reaktor z przekazaną wiedzą przez pierwszych pracowników, którzy obsługiwali go po Dniu Zero. Ryszard lubił w wolnych chwilach wybierać się na podpoziom z farmami spożywczymi. Widział tam jak sztucznie hodowano zwierzęta przedwojenne. Świnie, krowy, kury. Widział też potężnych rozmiarów pola oświetlane mocnym światłem. Pszenica, jęczmień, żyto itp.
Twórcy schronów upraktycznili schrony w 2000 roku wcielając nowe zastosowania dla schronów, a jego miejsca dla obywateli zwiększono z dwóch tysięcy do trzech. Na farmach pracowało około dwustu osób.
- Cześć Sebastian – powiedział Kamil dostrzegając w restauracji wiekowego właściciela.
- Siema chłopaki – powiedział Sebastian podając rękę Ryszardowi i Kamilowi – Już po służbie ?
- Tak – powiedział Ryszard krótko – Wpadliśmy coś zjeść ewentualnie napić się jakiegoś przedwojennego napoju.
- Tak się składa że coś mam – powiedział Sebastian pokazując młodszymi przyjaciołom miejsce – Dajcie mi dziesięć minut.
Sebastian zniknął gdzieś w kuchni, a Ryszard z Kamilem zasiedli do stołu. Stół i krzesła w restauracji mają dosyć ciekawą historie. Ojciec Sebastiana na kilka tygodni przed Dniem Zero ściągnął je do schronu. Zostały wykonane z drewna dębowego konserwowanego w jeziorze przed ponad 100 lat. Te krzesła i stoły kosztowały majątek i najlepiej oddawały status majętny rodziny Sebastiana. Stół był elegancko zaścielony. Na środku stołów zawsze było po jednej solniczce, pieprz i ocet. Jakaś kelnerka przyszła i przyniosła po przeźroczystej szklance z logiem firmy Wotum. Firma Wotum była w przedwojennej Polsce dostawcą różnego rodzaju wyposażenia gastronomicznego. Od metalowych garnków do kuchni po kieliszki i szklanki. Po pięciu minutach kelnerka przyniosła posiłek młodzieńcom. Ryszard i Kamil pierwszy raz widzieli to danie na oczy. Makaron z sosem w którym było widać jarzyny i mięso. Ryszard pierwszy skosztował. Po chwili zaczął z Kamilem zajadać się. Gdy skończyli spożywać posiłek przyszedł do nich Sebastian.
- Jak posiłek panowie ? – spytał Sebastian widząc ich uśmiechnięte twarze.
- Nietypowe danie przyznaje – powiedział Ryszard wycierając twarz chusteczką – Co to ?
- Spaghetti – powiedział Sebastian – Przepis na danie znalazłem w jednej przedwojennej książce i wprowadziłem je do kuchni. Robi taką samą furorę jak kluski śląskie czy pierogi ruskie.
- Naprawdę dobre – powiedział Kamil uśmiechając się – A te napoje co nam obiecałeś ?
Sebastian klasnął dwa razy. Kelnerki przyniosły do stolika napoje butelkowane... Frudo !!!. Frudo to napój przedwojenny, którzy cieszył się znaczną popularnością w Polsce i krajach europejskich.
- O kurcze – powiedział Ryszard oglądając małą buteleczkę Frudo – skąd to wytrzasnąłeś ?
- Pije się z Naczelnikiem – powiedział dumnie Sebastian – To i on sprezentował mi kilka skrzynek. Jak chcecie mogę wam jedną odstąpić dla was za robienie mi reklamy.
- Z miłą chęcią – powiedział Ryszard biorąc łyka napoju – Nietypowy smak.
- Kiwi – powiedział Sebastian zaspokajać ciekawość Ryszarda – Tyle że więcej tu chemii niż rzeczonego owocu.
- Ile za skrzynkę ? – spytał Ryszard wyciągając PDA chcąc sprawdzić stan gotówki.
- Jak dla was za friko – powiedział Sebastian i odwracając się do dziewczyn, które niosły dwie torby – W skrzynce jest 30 małych butelek. Rozdzieliłem was na pół.
Ryszard wstał i wziął plecak od kelnerki puszczając jej oczko. Kamil też tak uczynił.
- No nic chłopaki – powiedział Sebastian – Ja spadam do swoich obowiązków. Bywajcie.
- Na razie – powiedział Kamil.
Ryszard i Kamil opuścili restauracje Sebastiana.
- Ale mamy farta – powiedział Ryszard niosąc torbę.
- Ano tak – powiedział uśmiechnięty Kamil – Mamy wolne do końca tygodnia, teraz te napoje. Ten dzień jest niesamowity.
- Idę do mieszkania – powiedział Ryszard – A ty co planujesz ?
- Jeszcze odbiorę Justynę z pracy – powiedział Kamil – Ty mógłbyś odwiedzić Agnieszkę.
- Zastanowię się jeszcze – powiedział Ryszard.
- Nie myśl – powiedział twardo Kamil kładąc rękę na ramieniu przyjaciela – Działaj.
Kamil odszedł w stronę skrzydła szpitalnego, a Ryszard poszedł w stronę windy na poziom mieszkalny. Miał szczęście. W windzie nikogo nie było, więc jechał sobie spokojnie w górę. Poziom mieszkalny był największym poziomem w schronie ze względu na mieszkania: sypialnia, łazienka z toaletą, salon i mała kuchnia. Ryszard miał mieszkanie kilka numerów przed windą, więc nie szedł daleko. Drzwi były zamknięte tak jak się spodziewał Ryszard. Wyciągnął kartę magnetyczną i przejechał nią po panelu odczytującym.
- Witam w domu panie Florczak – powiedział metaliczny głos z megafonu domowego.
Ryszard wszedł do mieszkania. Nic się nie zmieniło. Biało czerwone ściany i w miarę duże mieszkanko. Ryszard położył się na sofie w salonie i puścił muzykę. Z megafonie leciała piosenka OMD – Enola Gay. Hit lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Ryszard spojrzał na kalendarz. Był 4 marca 2071 roku. Niecałe dwa dni i będzie trzydziesta druga rocznica zejścia do schronu przez ludność uciekającą przed atomową pożogą. Młodzieniec w końcu zasnął. Obudził się dopiero po trzech godzinach. Spojrzał na zegar by zobaczyć w która godzina.
-„ 18:57 ” – powiedział sobie w myślach Ryszard – „Może jednak zadzwonię. Chociaż spróbuje”.
Ryszard wstał z sofy i włączył komputer. Wszedł na komunikator Scope. Zobaczył że Agnieszka była dostępna. Ryszard nawiązał połączenie. Na pulpicie wyskoczyła postać Agnieszki.
- Cześć Ryszard – powiedziała łagodnie dziewczyna – Co tam u ciebie ?
- A dobrze – powiedział Ryszard z uśmiechem na twarzy – Jest taka sprawa.
- Zamieniam się w słuch – powiedziała Agnieszka zmrużając uwodząco oczy.
- Mam dziś wolną chwilę – powiedział to Ryszard po dłuższej chwili – Może wpadłabyś do mnie ?
- Jasne. Nie ma sprawy – powiedziała Agnieszka z uśmiechem na twarzy – Przyniosę sałatkę.
Ryszard odetchnął z ulgą. W sposób jaki zagadał do niej mógł ją spłoszyć, ale wiedział, że Agnieszka nie odmówi przyjacielowi.
- O której mam przyjść ? – spytała po chwili Agnieszka.
- O ósmej – powiedział Ryszard.
- Akurat zdarzę zrobić sałatkę i się jakoś ubrać – powiedziała Agnieszka wertując ciuchy w szafie.
- No to do zobaczenia o ósmej – powiedział Ryszard rozłączając się ze Scopa.
Ryszard wysłał wiadomość też do Kamila. Potem zaczął szykować mieszkanie. W kuchni miał trochę szynki republikańskiej, kilka piw marki Bóbr i te Frudo co dostał od Sebastiana. W szafce miał paczkę ciastek Git i paluszki krakowskie. Gdy stół był gotowy Ryszard zastanowił się jaki film przygotować ze swojej szafki z płytami. Miał tam głównie filmy akcji, komedie i kilka lżejszych horrorów i thrillerów. Wybór padł na komedie z aktorem Adam Gandlerem. Równo o ósmej rozległ się dźwięk dzwonka. Ryszard podszedł do drzwi i otworzył je. Do środka weszli Kamil, Justyna i Agnieszka.
- Słyszałem że kroisz imprezę – powiedział Kamil do Ryszarda – Dostajemy trochę wolnego, a ty z takim czymś wyskakujesz.
- Spontaniczność jest najlepsza – powiedziała Justyna tuląc się do Kamila.
- Co racja to racja – powiedział Kamil uśmiechając się znacząco.
- No to zaczynamy- powiedział Ryszard – Kamil polewaj…
W czasie wieczorku atmosfera była bliska euforii. Ryszard i Kamil wytykali sobie wpadki w czasie podróży w tunelach, dziewczyny rozmawiały na temat pracy i plotkowały. Mimo, że leciał film na komputerze tak naprawdę przyjaciele go nie oglądali. Dziewczyny oprócz seksownego wyglądu zachowały głowę na karku podczas picia piwa i nie odleciały tak szybko.
- O rany ! – powiedział Ryszard odstawiając kieliszek – Chyba już więcej nie wypije.
- Cholera ja też – powiedział Kamil biorąc szklankę z sokiem – Mam pomysł. Włącz muzykę.
Ryszard wziął do ręki pilota i puścił muzykę. Z głośników wieży poleciał kawałek przedwojennego zespołu Disco Polo. Wszyscy zebrani tańczyli w rytm muzyki. Ryszard zaczął tańczyć z Agnieszką, a Kamil z Justyną. Był tylko jeden szczegół: to nie był taniec, ale szybkie kroki nogami chłopaków przy równoczesnym trzymaniu dziewczyn za pośladki. Po chwili wzrok Ryszarda i Agnieszki spotkał się. Agnieszka pociągła do siebie Ryszarda i pocałowała go. Na ustach miała smak kiwi. Ryszard mocny przywarł do niej. Justyna szturchnęła Kamila w ramię i pokazała Kamilowi sytuacje, która miała miejsce. Kamil po cichu z Justyną wymknęli się z mieszkania i zostawili kochanków samych. Agnieszka zaczęła ciągnąć Ryszarda do sypialni. W końcu Ryszard został do niej wepchnięty, a sama Agnieszka zrzuciła ubranie. Powoli i zmysłowo zaczęła zbliżać się do Ryszarda.
- Chodź tu do mnie żołnierzyku…
Rano Ryszard obudził się, ale Agnieszki nie było. Była natomiast notatka na biurku przy łóżku. Ryszard wziął ją do ręki i zaczął czytać.
- Drogi Ryszardzie – zaczął czytać Ryszard – wczorajsza noc była cudowna. Impreza u ciebie to był dobry pomysł. Pozwoliłeś mi wykonać pierwszy ruch, który ochoczo zaakceptowałeś. Zobaczmy się dziś o trzynastej u mnie. Mam dla ciebie kolejną niespodziankę.
Ryszard odłożył kartkę na bok. Wstał z uśmiechem i udał się do salonu. Pozbierał talerze, butelki wyrzucił do kosza, a potem wskoczył pod prysznic. Z szafy wyciągnął zwykłe ubranie sportowe. Sprawdził godzinę. Była 9:18. Ryszard wyszedł z pokoju i poszedł się rozruszać. Zaczął od krótkiej przebieżki do ściany oddalonej o kilometr. Mijał po drodze większe i mniejsze grupki ludzi rozmawiających na różne tematy. Po dobiegnięciu do ściany zrobił chwilę przerwy i sięgnął do pojemnika z wodą, który był przymocowany do jego paska.
- Mogę się przyłączyć ? – spytał głos za plecami Ryszarda.
- Pan Naczelnik – powiedział Ryszard – Myślałem że pan dał sobie z spokój z rekreacją.
- O formę zawszę trzeba dbać – powiedział Naczelnik zaznaczając każde słowo – Będziesz tu tak stać czy mam Cię zostawić.
Ryszard nic nie powiedział tylko zaczął biec. Naczelnik Bronisław Trocki mimo 59 lat nadal miał formę jak u młodzika. Ryszard mimo wszystko zaczął bić Naczelnika w sprawie kondycji. Trocki zanim został Naczelnikiem był jednym z wyżej postawionych strażników: uczciwy, sumienny, szczery i prawy. Wiedział że schronem musi przewodzić twardą i jednocześnie sprawiedliwą ręką.
- Tego mi było trzeba – powiedział Naczelnik Trocki prostując się po intensywnym biegu – Jakbym zaraz nie pobiegał, to równie dobrze byłbym skory zaaplikować sobie kulkę.
- Codziennie biegam – powiedział Ryszard podając pojemnik z wodą Naczelnikowi – Nie wiadomo kiedy opuścimy schron, ale to nie zwalnia byśmy powoli miękli tu.
- Właśnie o takie podejście chodzi – powiedział Naczelnik stając na równe nogi – Trzeba być zawszę gotowym. Wpadnij o siedemnastej do mojego biura. Uprzedzę strażników by cię puścili.
- Przepraszam – powiedział Ryszard do odchodzącego Naczelnika – Ale w jakiej sprawie ?
- Przyjdź a się dowiesz – powiedział na odchodne Trocki.
Ryszard miał w głowie jeden wielki mętlik. Z jednej strony wolne i prezent od Sebastiana, a drugiej teraz taka sprawa. Czy to wolne miało jakiś wyraźny powód ? Niewiadomy. Jak życie w schronie. Młodzieniec otrząsnął się i wrócił do swojego mieszkania. Wziął porad kolejny gorący prysznic i na położył się na łóżku. Długo zaczął zastanawiać się nad tym co może go spotkać na poziomie administracyjnym. Wstał z łóżka i postanowił się podzielić się wiadomością z najbliższymi przyjaciółmi. Komputer był akurat włączony, więc Ryszard zalogował się na Scopa.
- Całe szczęście – powiedział Ryszard mając na myśli obecnego na Scopie Kamila.
Ryszard nawiązał połączenie. Gdy ekran uaktywnił się zauważył, że obok niego była Justyna, która tuliła się do Kamila.
- Cześć Kamil – powiedział Ryszard do Kamila – Masz chwilę ?
- Dla kumpla zawszę – powiedział Kamil dając sygnał Justynie by zostawiła ich na chwilę – O co chodzi ?...
Ryszard opowiedział wszystko Kamilowi. O wspólnej przebieżce z Naczelnikiem, o zaproszeniu do biura Naczelnika o siedemnastej. Kamil mimo, że ta wiadomość była czymś nowego dla niego i Ryszarda nadal wytrwale słuchał.
- To dość podejrzane – powiedział Kamil po dłuższej analizie faktów.
- Mówisz ? – spytał Ryszard z wyraźnym chłodem w głosie
- Naczelnik ot tak nie zaprasza kogoś do biura – powiedział Kamil mocno strzelając palcami.
- Też mnie to głowi – powiedział Ryszard drapiąc się do głowie z zakłopotania – To co mam zrobić w tej sprawie ?
- Lepiej się tam udaj – powiedział Kamil radząc przyjacielowi – Jeżeli to jakaś pierdoła typu plotki w tunelach to możemy być wszyscy spokojni.
- Może masz racje – powiedział Ryszard – Resztę powiem ci po spotkaniu. Dzięki za radę.
- Trzymaj się piracie – powiedział Kamil – Ja wracam do obowiązków.
- Tak jasne – powiedział Ryszard rozłączając się.
Ryszard odszedł od komputera. Podszedł do szafy i zdjął z wieszaka jeden komplet ubrań Republiki. Po założeniu ubrania postanowił udać się do Agnieszki. Owa dziewczyna od jakiegoś czasu sama już pracowała na ciebie. Jej rodzice w przeciwieństwie do Ryszarda jeszcze żyją. Ojciec Ryszarda zmarł kiedy Ryszard był niemowlęciem, a matka zmarła z powodu nasilenia się objaw „Syndromu Zamknięcia”. Odeszła kiedy Ryszard miał 16 lat. Mimo tego Ryszard zebrał się w sobie i dokończył szkołę zostając razem z Kamilem najmłodszymi strażnikami w historii schronu. Szczęśliwie złożyło się że oboje przyjaciół trawili do tego samego oddziału zwiadowczego. Początkowo Marcin Radkowski chłodno traktował świeżo upieczonych strażników, ale po jakimś czasie zaakceptował ich. Ze względu na to, że bez zbędnego szemrania robili swoją robotę.
- Cześć – powiedział Ryszard do mikrofonu – Mogę wejść ?
Ryszard nie usłyszał odpowiedzi, ale drzwi się otworzyły. Agnieszka stała owinięta ręcznikiem. Podeszła i uderzyła pięścią Ryszarda w ramię.
- A to za co ? – spytał zdziwiony Ryszard zachowaniem dziewczyny.
- Miałeś być później – powiedziała dziewczyna doskonale udając złość – Nie znalazłeś listu, który ci zostawiłam ?
- Nie mogłem się doczekać – powiedział Ryszard mocno przytulając dziewczynę do siebie.
Agnieszka początkowo była oszołomiona ruchem wykonanym przez Ryszarda. Obrócił ją trzy razy i w końcu pocałował. Dziewczyna po chwili zaczęła ciągnąć go do sypialni. Nie zauważyła, kiedy z jej pięknego ciała zsunął się przemoczony ręcznik. Kiedy jej facet zdejmował swoje ubranie równocześnie podziwiam z lekkiego dystansu ukochaną. Długie czarne włosy, niebieskie oczy, lekko zarumienione policzki, jej usta, jej średnią budowę ciała. Dziewczyna po chwili podniosła rękę by pociągnąć Ryszarda do łóżka. Po raz kolejny świat przestał istnieć na tę chwilę…
Rozdział II: Wizyta u Naczelnika
- Spoiler:
- Ryszard po przyjemnych chwilach długo jeszcze siedział u Agnieszki. Tak samo jak Ryszard po nocy spędzonej w szpitalu miała dni wolne. Rozmawiali na temat pracy, dalszej przyszłości. Rozmowa w końcu zeszła na temat zaproszenia Naczelnika. Agnieszka doradziła praktycznie to samo co Kamil w tej sprawie. Młodzieniec wyszedł z jej mieszkania w pół do szesnastej. Ryszard szedł tam z lekkim niepokojem i ciekawością. Z jednej strony zastanawiał się co mógł od niego chcieć Trocki, a z drugiej nie za bardzo chciało mu się iść na to spotkanie. Podróż na poziom administracyjny zajęła mu piętnaście minut. Przed wejściem do obszaru administracyjnego stało zawsze dwóch uzbrojonych w Beryle strażników odzianych w Egzoszkielety Husarskie.
- Stój – powiedział do niego strażnik metalicznym głosem z hełmu.
- Ja do Naczelnika Trockiego – powiedział Ryszard nadal stojąc tam gdzie się zatrzymał.
- Nazwisko ? – spytał strażnik nie spuszczając ze wzroku Ryszard
- Florczak Ryszard – odparł spokojnie Ryszard.
Drugi strażnik przejął pilnowanie Ryszarda. Ten pierwszy zasiadł do komputera.
- O co chodzi ? – spytał Naczelnik.
- Przepraszam że niepokoje – powiedział strażnik – Przyszedł do pana Ryszard Florczak.
- Wpuścić – powiedział krótko Trocki – Powiedzieć że czekam w biurze.
- Oczywiście panie Naczelniku – powiedział strażnik salutując Naczelnikowi.
Strażnik odszedł od komputera i podszedł do Ryszarda.
- Możesz przejść – powiedział strażnik – Pan Naczelnik czeka w biurze.
Drzwi do sekcji administracyjnego rozwarły się. Ryszard wszedł do środka. Od razu rzuciły mu się w oczy wiele rzeczy. Sekcja ta była urządzona z rozmachem. Portrety przedstawiające królów Polski i inne sławne osobistości. Ściany były o wiele lepiej zdobione niegdyś cennymi kamieniami. Biuro Naczelnika była na wprost wejścia do sekcji. Przy każdym pomieszczeniu była postawiona kamera, co wskazywało że schron dużą uwagę przywiązuje do ochrony ważnych osobistości. Krótko po Wojnie Nuklearnej całą sekcje administracyjną obsadziła załoga jednej z firm zajmująco się budową polskich schronów. Naczelnikiem był wtedy Andrzej Sobolewski. Naczelnikiem został krótko po skończeniu prac na schronem w 2033 roku. Na kilka godzin przed Wojną personel i mieszkańcy zostali uprzedzeni o wydarzeniach, które mają się wydarzyć. Większość usłuchała wtedy Sobolewskiego ze względu na zasługi dla kraju, ale reszta nie chciała zejść do schronu twierdząc, że to sytuacja jak inne. Jak oni się wtedy mylili, gdy atomowy ogień strawił ich domy. Potem pałeczkę przejął obecny Naczelnik i prowadzi schron od siedemnastu lat. Ryszard stanął przy biurze Naczelnika. Nacisnął guzik na panelu, a drzwi do biura się otworzyły.
- A Ryszard – powiedział Naczelnik odciągając wzrok od papierkowej roboty – Siadaj.
Ryszard zasiadł przy stole. Trocki złożył dokumenty i odłożył na bok. Młodzieńcowi rzucił się w oczy napis „ Raporty zwiadowcze na powierzchni”. Ryszard nie dał po sobie poznać, że odkryta nowina była dla niego sporym zaskoczeniem.
- Napijesz się czegoś ? – spytał Naczelnik stojąc tym razem przy barku.
- Chętnie – powiedział Ryszard nie gardząc gościnnością zwierzchnika.
Ryszard rozglądał się po biurze. Było zdobione tak samo jak korytarze sekcji administracyjnej. Ryszardowi rzuciła się w oczy biblioteka z całkiem sporą kolekcją literatury polskiej. Na półce wyszczególniona była Trylogia Sienkiewicza. Naczelnik Trocki mimo niewielkiej liczby czasu wolnego przeważnie większość jego przeznaczał na czytanie tych książek. Obok stała szafa z równie imponującą kolekcją filmów polskich.
- Imponująca kolekcja – powiedział Ryszard odbierając szklankę z whiskey.
- Wszystkie książki sprowadził jeszcze Andrzej Sobolewski – powiedział Naczelnik podchodząc do półek z książkami – Miał ciekawe sposoby spędzania wolnego czasu. Zważywszy na książki jakie czytał.
Naczelnik wsunął rękę głębiej i wyciągnął jedna z książek podając ją Ryszardowi. Ksiązka nosiła tytuł „Dzień Zero – co potem ?”. Książka zawierała potencjalne wizje końców świata. Ciekawostką było to, że książka miała zakreślone istotne informacje, inne skreślone i zastąpione odręcznym pismem nie żyjącego już Sobolewskiego.
- Dlaczego ta książka jest taka ważna ? – spytał Ryszard kładąc ją na stół.
- Były Naczelnik – rozpoczął Trocki – Kilka lat wcześniej planował wysłać drużynę zwiadowczą na powierzchnie by ustalić czy powierzchnia jest zdatna do życia. Wiesz o co chodzi: skala zniszczeń, ocalałe osady.
Ryszard kiwnął tylko głową i dalej słuchał co mówił Naczelnik.
- Niestety śmierć Pana Sobolewskiego położyła kres tej operacji. W tym biurku znalazłem gotowy rozkaz, ale nie wcielony w życie. Postanowiłem go nie kontynuować. A dlaczego, ponieważ był to zbyt głupie polecenie jak na pana Sobolewskiego. Ale teraz mimo to dostrzegam w tym pewną logikę.
Naczelnik sięgnął do biurka i wyciągnął jakiś folder z dokumentami. Ryszard wziął dokumenty.
- Co na nich jest ? – spytał Ryszard ciekawy zawartości.
- Opis najnowocześniejszego poligonu wojskowego – powiedział Naczelnik.
Ryszard był zaskoczony tą wiadomością. Otworzył folder i zobaczył zdjęcia. Była na nich jaskinia z naturalnych rozmiarów makietą przedstawiająca… miasto !!!. Na zdjęciach widać masę żołnierzy trenujących na tle tego „miasta”.
- Pierwszy raz coś takiego widzę – powiedział Ryszard przeglądając w dalszym ciągu dokumenty.
- Też się zdziwiłem widząc to – powiedział Naczelnik – a sporo widziałem w życiu. Gdy znalazłem ten plik postanowiłem trochę poszperać. Do tej części prowadzi dwa tajne przejścia. Jedno jest w tym biurze…
Naczelnik zasiadł do komputera i wprowadził nieznaną komendę. Szafa z książkami wjechała do środka i skręciła w lewo. Naczelnik wstał i podszedł do Ryszarda.
- Chodź ze mną – powiedział Naczelnik stojąc nad Ryszardem.
Ryszard wstał i poszedł za Naczelnikiem w głąb tunelu. Długość tunelu była całkiem spora. Około trzystu metrów drogi. Nawet korytarze schronu nie były tak wielkie nie licząc tuneli po za nim. Po minucie dotarli do wielkiej z sali z liczbą kilku osób. Byli to naukowcy i jakiś wojskowy stojący przy jakimś wielkim oknie. Zauważając odbicie Naczelnika odwrócił się i zasalutował. Ryszard przyjrzał mu się. Mężczyzna o imponującej muskulaturze. Blizna na prawym oku, mocna szczęka, włosy ścięte na krótko. Oczy koloru kasztanowego z przebiegłym spojrzeniem.
- Panie Naczelniku – powiedział wojskowy do swojego zwierzchnika.
- Jak szkolenie rekrutów, kapitanie Szymkowiak ? – spytał Naczelnik podchodząc do okna.
- Całkiem nieźle – powiedział kapitan – Gorzej jest z tymi osobami, którzy nie mieli wcześniej do czynienia z bronią palną.
Kapitan przerwał na chwilę z powodu Ryszarda, który ze zdumieniem obserwował „miasto”. Było jasno. W oddali dostrzegał żołnierzy broniących się w jakimś zrujnowanym wieżowcu. Ogólnie symulacja zakładała, że miasta zostaną w dużej części zniszczone, więc dostosowano je do realiów szkoleniowych w schronie.
- Przepraszam, że pytam Naczelniku – odezwał się kapitan – Kto to jest ?
- Ryszard Florczak – powiedział Ryszard podając rękę wojskowemu.
Uścisk dłoni kapitana był mocny. Ryszard tak samo postąpił.
- Potrzeba nam świeżej krwi – powiedział Naczelnik do kapitana – A pan Florczak zapewni nam parę osób.
- Trzymałeś kiedyś w ręku broń ? – spytał Szymkowiak przyglądając się bacznie Ryszardowi.
- Żeby to raz – odpowiedział stanowczo Ryszard – Od dwóch lat jestem zwiadowcą.
Kapitan kiwnął tylko głową
- Pan Florczak pełni nienagannie służbę – powiedział Naczelnik Trocki – nada się ?
- Raczej tak – powiedział kapitan – Zważywszy na raporty które mi pan dostarczył o panie Florczaku i Sobocińskim.
Ryszard był zszokowany. Nazwisko Kamila ! Jego przyjaciel wiedział pewnie już od niedawna o tym, a nic nie powiedział Ryszardowi.
- Zakładam że zna pan Kamila Sobocińskiego ? – odezwał się kapitan do Ryszard.
- Tak – powiedział krótko Ryszard.
- To kiedy mogę ich zabrać ? – spytał się Szymański Naczelnika.
- Za dwa dni – powiedział Trocki do kapitana – Tymczasem niech pan zajmę się formalnościami i przyszykuje dokumenty dla tych osób.
Naczelnik podał listę osób kapitanowi. Kapitan szybko przeleciał mu nazwiskach danych osób.
- Cała czwóreczka – powiedział Szymański zacierając ręce – dawno nikogo nie prostowaliśmy. Musze iść. Obowiązki.
- Oczywiście kapitanie – powiedział Naczelnik, który kiwnął głową.
Kapitan odszedł do swoich obowiązków, a Naczelnik skierował się w stronę swojego biura. Ryszard podążył za nim.
- Nie wiń pana Sobolewskiego – powiedział Naczelnik po chwili do Ryszard – Nakazałem mu zachować tajemnice. W tym czasie rozmawia z paniami Justyną i Agnieszką.
-„ Naczelnik szybko działa”- pomyślał Ryszard a po chwili się odezwał – Jest to związane z tym co mi pan powiedział i pokazał ?
- Jak najbardziej – powiedział Naczelnik siadając za biurko – Teraz mogę wyjaśnić ci wszystko związanego z wyprawą na powierzchnie.
Zdecydowanie ten dzień wystarczająco zaskoczył Ryszarda. Dowiedział się dzisiaj wielu rzeczy, które zburzyły jego poukładany świat. Naczelnik tylko wstukał coś na klawiaturze i odszedł.
-„ Tutaj Schron 15/PL. Ocaleliśmy. Nadajemy na wszystkich częstotliwościach. Oferujemy jedzenie, schronienie i bezpieczeństwo. Jeżeli tam jesteście odezwijcie się. Pomożemy wam”
- To tyle – powiedział Naczelnik do Ryszarda.
- Inny schron ? – ledwo wydukał Ryszard ze zdziwienia – Ocaleliśmy ?
- Zrozum, że sprawa jest poważna – powiedział Naczelnik do młodzieńca – I o tyle dyskretna, że nie można jej rozpowiadać na prawo i lewo.
- Skąd pewność że oni jeszcze żyją ? – spytał się już spokojny Ryszard.
- Nadawana jest na bieżąco – powiedział Naczelnik – Eksperci mówią, że barwa głosu jest o wiele inna na każdej transmisji.
- Rozumiem – powiedział Ryszard – A powierzchnia ? Nie wiadomo czy promieniowanie jest spore.
- Schrony rozmieszczone są w miejscach – zaczął Naczelnik chowając dokumenty do biurka – które atomówki nie brały pod uwagę. Wioski, góry, lasy. Wszędzie gdzie nie zostały wzięte pod uwagę cele ataków. To wszystko. Idź i zjedz coś, bo marnie wyglądasz.
Ryszard wstał i udał się w stronę drzwi. Miał już wychodzić, gdy Naczelnik podszedł do niego.
- Weź to – powiedział Naczelnik podając książkę, którą Ryszard przeglądał wcześniej – Przyda się trochę teorii zanim rozpocznie się działania praktyczne.
Ryszard tylko skinął głową i wyszedł z biura. Przez całą drogę do mieszkania szedł nieswój. Wiele się dowiedział dzisiejszego dnia, a zwłaszcza tego co nie chciał usłyszeć. Był młody, dlatego zaczęto teraz stawiać na młodzież. Jeszcze poprzedni Naczelnik zachęcał do tego by kobiety zaczęły zakładać rodziny. Teraz Ryszard wiedział o co w tym wszystkim chodziło. Nie wiedział nawet kiedy był już w mieszkaniu. Włączył komputer i zajrzał na Scopa. Nikogo nie było, ale była wiadomość od Kamila.
- Wiesz już o mojej akcji werbunkowej – zaczął czytać Ryszard – wybacz że nie wspomniałem. Nie miałem okazji. Spotkajmy się za chwilę. Będę u ciebie za pięć minut.
Gdy Ryszard skończył czytać rozległ się ten charakterystyczny dzwonek do drzwi. Ryszard nie odżywając się wpuścił do środka Kamila. Był ktoś jeszcze. Agnieszka i Justyna.
- Powiedz mi jedno – powiedział Ryszard wstając od komputera wściekły podchodząc do Ryszarda – Chciałeś się wybrać na powierzchnie ?
Kamil nie wiedział co odpowiedzieć. Miał wyrzuty sumienia. Ryszard nagle uśmiechnął się do Kamila.
- Beze mnie – powiedział śmiejąc się Ryszard.
Kamil odetchnął z ulgą. Szczerze mówiąc nie spodziewał się reakcji przyjaciela.
- Wiedziałem – powiedział Kamil do Ryszarda – Rzadko kiedy jesteś wściekły.
- Wy też ? – powiedział zdziwiony Kamil – Jakim cudem was przekonał ?
- Albo wszyscy albo nikt – powiedziała Justyna zawadiacko.
- Co racja to racja – powiedziała Agnieszka, która przytuliła się do Ryszarda – Tak długo u mnie siedziałeś, że Kamil nie miał jak porozmawiać ze mną.
- Czyli to moja wina ? – spytał złośliwie Ryszard.
Za to pytanie oberwał w głowę od Agnieszki. Wiedział, że Aga nie cierpi złośliwości, ale mimo tego wszystkiego zaraz mu wybaczyła. Ryszard przyjrzał się bliskim osobom. Justyna była rok starsza od Ryszarda i Kamila. Miała ognisty temperament tak samo jak kolor włosów. Oczy miała zielona i miała praktycznie taką samą budowę ciała jak Agnieszka. Czwórka młodzieńców włącznie z Ryszardem i mają być trenowani by wyjść na powierzchnie. To by znaczyło, że promieniowanie nie jest jednak tak duże jak przewidywano.
- To co robimy ? – spytał Kamil – Mamy jeszcze dwa dni wolnego.
- Może rundka w kosza – powiedziała Justyna po dłuższej chwili.
- Jutro – powiedział Ryszard – Bo mam już umówione spotkanie.
- Ze swoją ręką ? – spytała złośliwie Justyna machając ręką.
Ryszard aż zdębiał, gdy to usłyszał. Justyna miała pewne skłonności perwersyjne. Ryszard doskoczył do niej i zaczęła się tradycyjna docinka.
- Wy też to robicie ! – powiedział głośno Ryszard do Justyny wykonując też znaczący gest.
-Nie – powiedziała Justyna krzyżując ręce uśmiechając się – Nie robimy.
- Wszyscy robią – powiedział Ryszard coraz bardziej poirytowany.
Agnieszka i Kamil zaczęli się śmiać. Kamil głównie z Justyny, a Agnieszka z Ryśka. Wyglądali jakby już kompletnie zapomnieli co ma ich spotkać w niedalekiej przyszłości. Kamil i Justyna udali się w swoją stronę. Ryszard i Agnieszka zostali w mieszkaniu.
Ryszard siedział na łóżku i myślał nad wieloma rzeczami. Musiał wszystko na nowo sobie poukładać. Agnieszka leżała obok niego. Oboje byli nadzy.
- Myślisz nad tym ? – spytała swojego ukochanego Agnieszka.
- Tak – powiedział Ryszard biorąc dłoń Agnieszki w swoje ręce – Ledwo to przyznaje, ale cała sprawia mnie przerasta.
- Nas wszystkich przerasta – odparła dziewczyna przytulając się do pleców Ryszarda – Znam dobre lekarstwo na to.
- Moje ty lekarstwo – powiedział Ryszard kładąc się koło Agnieszki – Intensywną terapię proszę …
Na drugi dzień cała czwórka stała już na boisku do koszykówki. Ryszard zamówił boisko na dzisiejszy dzień. Ryszard jak i reszta ekipy stała w sportowym stroju. Kamil poszedł do magazynu po piłki. Agnieszka i Justyna zaczęły się rozciągać, a Ryszard zrobił krótką przebieżkę. Po chwili Kamil przyszedł pchając cały kosz z piłkami.
- Do wyboru do koloru – powiedział Kamil rzucając po piłce każdemu.
- Jakie składy ? – spytała Justyna zręcznie kozłując piłką i rzucając do kosza.
- Parami – powiedziała Agnieszka – Ja i Ryszard na was.
- Wgnieciemy was w ziemie – powiedział Ryszard odrzucając piłkę.
- W twoich snach – odparł Kamil podchodząc do Justyny – Gramy moją piłką…
Mimo półgodzinnej gry nadal był remis. Raz po raz padały koszę po obu stronach. W końcu wszyscy uczestnicy gry padli z powodu ogromnego zmęczenia. Boisko było sporę i do tego jeszcze ile Ryszard z Kamilem naganiali się za dziewczynami.
- No to mamy remis – powiedział Ryszard ledwo łapiąc oddech.
- Niech będzie – powiedział Kamil leżąc na boisku.
Agnieszka i Justyna w tym czasie przyniosły napoje z automatu, który był przy wejściu. Po chwili cała czwórka wróciła do pełnej kondycji i pojedynek rozpoczął się na nowo. Tym razem szala przechyliła się na stronę Ryszarda i wygrał rzucając ostatniego kosza.
- Stawiasz mi piwo – powiedział Ryszard zdyszany.
- To nie chcesz już wódki ? – spytał złośliwie Kamil.
- O ty ! – powiedział Ryszard posyłając mu z otwartej dłoni strzał na plecy.
Cała czwórka wybuchła śmiechem. Korzystali bo nie wiedzieli kiedy będą mieli okazję tak dobrze się pobawić jak teraz. Po meczu Ryszard i Agnieszka udali się do Sebastiana by coś spożyć. Po solidnym posiłku wrócili do mieszkania. Ryszard zdjął przepocone ubranie. Razem z Agnieszką wziął prysznic. Zaczęli się namiętnie całować schodząc coraz niżej. Po kąpieli nadal nadzy położyli się spać. Ryszard przed tym zablokował drzwi by ktoś nieproszony nie wszedł do mieszkania. I tak spali sobie kilka godzin. Po godzinie dwudziestej Agnieszka wróciła do siebie. Ryszard nie mógł zasnąć, więc włączył komputer i zaczął przeglądać wiadomości schronowe. Szczególnie zainteresował go dział historyczny. Zaczął czytać na temat Syndromu Zamknięcia. Pisało tam o tym, żeby zapobiec narastającemu stresowi i strachowi po Dniu Zero ludzi zaczęto poddawać częściowemu praniu mózgu. Polegało ono na całkowitym stłumieniu stresu i innych efektów ubocznych mieszkania w schronie. Przez ostatni dzień nie wydarzyło się nic niezwykłego. Aż w końcu nadszedł czas. Cała czwórka zebrała się przy umówionym miejscu. Przyjaciele zaczęli ze sobą rozmawiać na luźne tematy. Po godzinie przyszedł do nich jeden ze strażników.
- Mam was zabrać do sekcji administracyjnej – powiedział strażnik w egzoszkielecie husarskim.
- Niech pan prowadzi – powiedziała Agnieszka.
Po chwili wszyscy stali w biurze Naczelnika. Znajdowali się tam oprócz czwóreczki Naczelnik i kapitan Szymański.
- Oto oni kapitanie – powiedział Naczelnik – Nadadzą się ?
- Każdy się nada – powiedział kapitan – tak jak mówiłem potrzeba nam świeżej krwi.
- Są do pana dyspozycji – powiedział Naczelnik otwierając tajne przejście do poligonu treningowego.
Ryszard i spółka ruszyli za kapitanem Szymańskim. Najbardziej zdziwione były Agnieszka i Justyna gdy zobaczyły naturalnego rozmiaru makietę miasta. Weszli do pomieszczenia z krzesłami, a kapitan zaczął mówić.
- Witajcie na szkoleniu. Przeszkolimy was z zakresu obsługi broni palnej i używania egzoszkieletów bojowych. Żołnierze zwykle szkoli się miesiącami. Wy macie na to kilka dni.
Zakładam, że każdy w was kiedyś trzymał broń w ręku.
Wszyscy zgodnie kiwnęli głową.
- Udacie się zaraz do zbrojowni – ciągnął kapitan – Tam wydamy wam podstawową broń według raportu otrzymanego od pana Naczelnika. Zasada jedna: dbajcie o broń, a będzie dobrze. Świeżaki zwykle gubią broń po dniu. Pilnujcie się.
Ryszard, Kamil, Agnieszka i Justyna ruszyli korytarzem w dół. W zbrojowni każdy dostał po karabinie wz. 96 Beryl i po pistolecie Beretta 92F i amunicji na dzień treningu. Wysłuchać musieli tylko krótkiego regulaminu na temat przechowalności sprzętu.
- No to zaczynamy…
Jeśli chodzi o kolejne party będę dodawał je w kolejnych postach bo wszystkiego mi nie pomieści w jednym xD
Ostatnio zmieniony przez Template dnia Czw Maj 10, 2012 6:01 pm, w całości zmieniany 1 raz