[mg]Minęło już kilka godzin odkąd pierwsze fragmenty asteroidy uderzyły w Terrę. W podziemnej kryjówce znajdowało się może kilkaset osób, które zostały uratowane przez Obrońców.
- Co robimy teraz? - spytała Aoi swojego przyjaciela, gdy podeszła do grupy stojącej trochę na uboczu w stosunku do pozostałych ocalałych. Ten jednak odpowiedział jej nasilającym się kaszlem, gdy upadł na oba kolana i oparł się rękami o ziemię. Jego skóra zaczęła nabierać sinego koloru, mięśnie dostawały gwałtownych skurczy, a niemal każda żyła uwidoczniła się. Choć rany od bezpośredniego kontaktu z dziwną energią Nivarit zdołał zniwelować dzięki pożywieniu się, najwyraźniej zatruta już podczas jego wizyty w Galei atmosfera doprowadziła go do takiego stanu.
- Isaac? Co się dzieje? - spytała niepewnie niebieskooka.
Widząc całe zajście, do grupy podbiegła Silvia Atsuko, która z małą Yuki oraz resztą dziewcząt, pomagały poszkodowanym cywilom. Przyjrzała się Nivaritowi, przykucnęła naprzeciwko niego i wyciągnęła rękę.
- Pozwól - powiedziała krótko, gdy aktywowała Chie Cancel, którym zresztą pomogła już niejednej osobie - w tym Rosie, której stan się szybko pogarszał. Ku zaskoczeniu Isaaca, jego stan dość szybko zaczął się poprawiać. Co prawda wciąż był znacząco osłabiony, ale czuł że efekt działania mrocznej energii mija. Gdy wydawało się, że już wszystko jest w porządku, wampirzyca zamiast wstać, zaczęła powoli osuwać się na ziemię. Złapał ją właśnie Isaac.
- Jesteś wykończona, nie możesz zużywać energii w nieskończoność. Szczególnie w tym stanie... - jakkolwiek nie chciałaby temu zaprzeczyć, wiedziała że ma on rację. Od kilku godzin leczyła rannych i usunęła efekt spaczonej energii u kilku z nich - w końcu musiała odpocząć. Kiwnęła głową i oparła się o pobliski konar, by trochę zregenerować siły, a za chwilę podbiegła do niej mała Yuki, zatroskana o swoją mamę.
Na cały ten obraz spoglądał z coraz większą złością Woogy Roleyo. Na co dzień wesoły lekkoduch, dziś najbardziej obwiniał samego siebie za ten stan rzeczy. Jak mógł nie wyczuć obecności tego... czegoś we wnętrzu asteroidy? Znajdował się najbliżej i być może, gdyby ostrzegł resztę, udało by się ocalić znacznie więcej osób. Być może zniszczyliby kosmiczną skałę i nie byłoby potrzeby ratowania czegokolwiek... Przez jakiś czas był tam też Raymond, on również zdawał się niczego nie wyczuwać. Ale to właśnie Woogy był przez chwilę częścią asteroidy, a i tak nie zorientował się że coś w jej wnętrzu jest nie tak. No i co z tym wszystkim wspólnego ma Ayano? Dlaczego nagle stała się wrogiem Terry? Z rozmyślań wyrwał go głos Gabrieli, która podeszła do niego chwilę temu.
- Musimy postanowić co robimy dalej... Nie możemy tu siedzieć całą wieczność.
Woogy odwrócił lekko głowę w jej stronę i wymusił delikatny uśmiech.
- Chyba nie pozostało nam nic innego jak najebać planecie...
Gabriela westchnęła z również lekko wymuszonym uśmiechem. Atmosfera w Geofroncie była bowiem napięta - wszystko wydarzyło zbyt szybko, nikt nie był gotowy w kilka godzin stracić całą Terrę i tyle osób. Choć wszyscy starali się zachować chłodny umysł, czuli na sobie presję, by jakoś zaradzić na ten koszmar. Sytuacja miała się źle głównie dlatego, że wojownicy właściwie nie do końca wiedzieli od czego mają zacząć. Pomóc z tym mogła Ayako, sztuczna inteligencja Geofrontu... gdyby nie jedna sprawa...
Holograficzny obraz Ayako pojawił się w pobliżu największej grupki Obrońców. Nie był jednak tak klarowny i czysty jak zwykle - pojawiały się liczne zakłócenia, co mogło się wydawać dziwne ze względu na to gdzie się znajdowali. Bez chwili zawahania, zaczęła wyjaśniać swoją sytuację z typowym dla SI spokojem.
- Uwaga, za kilka do kilkunastu minut stracę całkowitą kontrolę nad systemami Geofrontu. Nieprzyjaciel przedziera się przez barierę energetyczną i już rozpoczął hakowanie mojego oprogramowania. Spowalniam go, ale nie zdołam zatrzymać. Zalecam ewakuację na Unicrona, z którym cały czas wymieniałam dane. Posiada izolowane pomieszczenia ze zdatnym do oddychania powietrzem i pomoże wam w -lszej ka- anii od- skania -erry. - ostatnie słowa były już wyraźnie zakłócane, a tuż przed zniknięciem hologramu, Ayako wyciągnęła rękę i wskazała palcem na drzewo kawałek za grupą. Obrońcy po raz kolejny zostali poddani próbie czasu i tym razem nie zamierzali odnieść żadnych niepotrzebnych strat... Woogy jako pierwszy podleciał do drzewa i zauważył wysuwającą się spod ziemi platformę świecącą jasnym światłem. Rosa, która przybiegła zaraz za szatynem, domyśliła się że jest to najprawdopodobniej swego rodzaju teleporter do pomieszczenia na Unicronie, o którym wspomniała wcześniej SI Geofrontu. Nie mając nic do stracenia, rozpoczęli kolejną ewakuację... Teleportowali się kilkuosobowymi grupami, a wszystko przebiegało wyjątkowo sprawnie - głównie dzięki stosunkowo niewielkiej liczbie znajdujących się tu osób oraz temu, że wszyscy byli w jednym miejscu, nieopodal platformy. Roleyo zadecydował, że przeniesie się jako ostatni, by dopilnować żeby nikt nie został w Geofroncie. Gdy to było już pewne i postawił pierwszy krok na teleporterze, wyczuł że bariera wokół Geofrontu zniknęła na dwie, może trzy sekundy i ponownie się pojawiła. Nie był pewny co to mogło oznaczać, ale nie zamierzał czekać by to sprawdzić - stanął w miejscu, gdzie światło była najintensywniejsze i... nic się nie wydarzyło. Mijały kolejne sekundy, a on dalej stał i nie do końca wiedział dlaczego urządzenie nagle przestało działać.
- Hm... Może jest jakieś hasło i zapomniałem zapytać... - powiedział sam do siebie drapiąc się z tyłu głowy - Emm.... Okoń. Darek, otwórz. Ptaki latają kluczem! - wykrzykiwał kolejne frazy, choć sam nie wierzył że którakolwiek rzeczywiście zadziała. Dopiero gdy światła w całym kompleksie zgasły, a kilkanaście metrów przed nim pojawił się mocno zniekształcony, czerwony obraz Ayako, domyślił się co jest grane - Geofront został już przejęty przez nieprzyjaciela. Pierwsza myśl jaka przyszła Woogyemu do głowy to samodzielna teleportacja na orbitę Terry. To się jednak okazało niemożliwe ze względu na reaktywowaną barierę, przez którą bardzo ciężko byłoby mu się przedrzeć. Wyczuł on także obecność jakichś istot w pobliżu hologramu, których jednak nie mógł dostrzec ze względu na panujące tu teraz ciemności - nawet platforma teleportacyjna zgasła. Shinhan Jr wystawił ręce przed siebie i złączył palce u dłoni tak, jak to często robią osoby publiczne podczas przemówień.
- Więc... zniszczyłeś nasz dom, zabiłeś wielu naszych przyjaciół, nasze rodziny, prawie całą populację... a teraz wpadłeś do mnie. Przedstawisz się chociaż? - mówił dość ponurym tonem, co w przypadku Roleyo było ekstremalnie rzadkie.
Minęła dobra chwila, nim do jego ucha dotarł zdeformowany, skrzeczący głos Ayako.
- Wciąąąż.... zbyt słabi... musicie zginąć...
Woogy nie zamierzał się zastanawiać co to miało znaczyć. Uśmiechnął się trochę złowieszczo i spojrzał spod byka w kierunku hologramu. Momentalnie aktywował złotą aurę, która rozjaśniała spory obszar wokół niego - przeszedł od razu w formę Super Saiyana 2. Złączone palcami dłonie teraz napiął, formując romb, i wycelował w kierunku wrogów.
- Kikōhō!
Tymczasem w Hueco Mundo otwarta została wyjątkowo dużo Garganta, z której pospiesznie wysypywały się dziesiątki, a może nawet setki osób. Na ich czele stał nie kto inny jak lider organizacji The Fate - Keiji. Całość trwała dłuższą chwilę, a na samym końcu przez portal przechodziły roboty skonstruowane przez Sinnera, które niosły ze sobą ciężkie skrzynie, a nawet kontenery, wyładowane technologią z Zaramu. Był to niewielki procent tego, co na przestrzeni ostatnich lat zdołał zgromadzić i skonstruować Keiji. Myśl o tak wielkich stratach napawała go złością, a nawet furią, co nie było normalne w jego przypadku. Nie zamierzał jednak okazywać żadnych emocji, przynajmniej teraz - jego mimikę skutecznie zakrywała maska, z którą niemal się nie rozstawał. Gdy do Hueco Mundo miały przedostać się ostatnie maszyny z transportem, Shun Horigoshi który z kilkoma innymi zdolnymi do tego członkami organizacji utrzymywał Gargantę, dostrzegł że ich pomieszczenie nie wytrzymuje już ciśnienia skażonej wody oceanicznej i zaczyna przedzierać się przez potężne ściany pod ogromnym ciśnieniem. Wiedząc, że zostało im dosłownie kilka sekund, przeskoczył do Zaświatów przed ostatnimi robotami.
- Wystarczy, to już koniec! - krzyknął do kompanów, którzy nadal nie chcieli zamknąć przejścia. Większość z nich się zastosowała, poza jednym Arrancarem.
- Jeszcze trochę! Potrzebujemy jak najwię-
Nie zdążył dokończyć zdania, gdy jego głowy dosięgnął promień energii wystrzelony przez Shuna. Bezwładnie padł na ziemię, a Garganta zamknęła się nim fala wody do niej dotarła. Zajście to wywołało ogromne poruszenie wśród obserwatorów - część z nich zarzucała Horigoshiemu niepotrzebne morderstwo.
- No co kurwa?! Tu nie było się nad czym zastanawiać! - zaczął się bronić - Widzieliście sami co ta energia robi z ludźmi. Nie chciał współpracować, naraził nas wszystkich! To był prosty wybór - albo my wszyscy albo tylko on!
Po jeszcze krótkiej dyskusji, wszyscy w końcu ucichli nie mogąc dojść do konsensusu i spojrzeli na Keijiego. Choć zawsze podkreślał, że uważa ich za równych sobie, wszyscy liczyli się z jego zdaniem i osądem - w końcu to on założył The Fate i zebrał ich wszystkich pod jednym sztandarem. Ten kiwnął tylko głową w kierunku Shuna na znak, że się z nim zgadza i nie ma sensu dalej ciągnąć tego tematu. Zrobił jeszcze kilka kroków w przód, po czym odwrócił się do uchodźców z Zaramu.
- Nie wiem jeszcze kto jest odpowiedzialny za ten atak na nasz dom... - rozpoczął przemówienie - Nie wiem też co chce osiągnąć. Nie wiem skąd pochodzi, ani co zamierza dalej. Ale wiem, że dał każdemu z nas kolejny powód, by stać się jeszcze potężniejszymi - swoją osobę! Kimkolwiek jest i gdziekolwiek się ukrywa, poczuje on gniew całego Zaramu! Poczuje furię całego The Fate!! - stopniowo podnosił ton swojego wygłoszenia - A gdy już ostrze naszej nieuniknionej zemsty powoli zanurzy się w jego sercu, gdy dusza powoli zacznie opuszczać jego ciało, osobiście spojrzę mu w oczy, by wiedział że sam wybrał taki los - z własnej woli stał się wrogiem swojego przeznaczenia. Wrogiem Tha Fate!!
Krótka, acz barwna przemowa spotkała się ze sporym entuzjazmem słuchaczy, choć znaleźli się i tacy, dla których słowa te znaczyły niewiele w obliczu utraty ich ukochanego domu... w obliczu utraty całej Terry. Nie mieli jednak innego wyboru, jak żyć dalej i dopełnić zemsty, o której mówił ich lider.
Tymczasem do Keijiego podeszli Shun Horigoshi, Yariss Lawsford oraz Seiryu Nishimura.
- Straciliśmy wielu silnych wojowników, grubo ponad połowę społeczności i jakieś 90% technologii. Nie wspominając już o samej bazie. Jak się z tego podniesiemy? - wyraził swe wątpliwości lekko szalony geniusz, który znajdował się w ścisłej czołówce umysłów The Fate. Jego koncepcje doceniał nawet sam Keiji, choć często wyrażał swoją dezaprobatę w stosunku do jego metodologii.
- Udało nam się przetransportować większość najcenniejszego sprzętu, który będzie niezbędny do założenia nowej bazy. Zdaję sobie sprawę, że wielu z nas zapłaciło za to życiem, ale ich poświęcenie nie pójdzie na marne.
W rzeczy samej, podczas planu ewakuacji do Hueco Mundo zginęli ważni członkowie. Amane Horigome uznał, że samodzielnie poradzi sobie z problemem kosmicznego bombardowania nad powierzchnią oceanu i pomimo, że radził sobie całkiem nieźle - stał się w końcu ofiarą nieznanej mu dotychczas energii. Gdy Zaram zaczął ulegać pod naporem zakażonej ową energią wody, liczba ofiar gwałtownie wzrastała. Cineg Onitenshi wycofał się do zalanych poziomów bazy, gdy dowiedział się że znajduje się tam Kochiyo - żadne z nich już nie wróciło. Wśród poległych znaleźli się również Shade Ohitokki, Junko Akatsuka, Komachi Abukara, czy Kotumi Tsugoto. Ogólnie blisko 300 członków The Fate zginęło, by reszta mogła uciec do Hueco Mundo.
- Wierzę... WIEM, że wspólnie odzyskamy utraconą potęgę i damy jej zasmakować naszym wrogom, którzy odważyli się tak ordynarnie zbezcześcić naszą niezależność. - dokończył myśl.
- Wątpię, by znalazł się chociaż skrawek nieskażonej ziemi na Terrze. Sam widziałeś co się z nią stało. Gdzie więc założymy tę nową bazę? - dopytał Yariss.
Na te słowa, Keiji lekko opuścił głowę i rozłożył ręce na wysokości pasa.
- Właśnie tutaj...
Żyją: rodzina Nakatoni, Arisa Tomoyuki, rodzina Atsuko, Ayano Morioka, Sara Utsukushi, Hanako Hatsutoku, Isaac Nivarit, Aoi Muerte, Rosa, Woogy Roleyo, Gabi Lafelies, Raymond Uruka, Horor, Keiji i część The Fate
Nie żyją: Haniko Yanagimoto, Gensai, Max Hatsutoku, Mari Sakai, Lisa Brown, Ryu Ikagawashii, Amane Horigome, część The Fate
Status nieznany: Gemmei Nobunaga, Aki Kimura, Kazuo Takeda[/mg]