Chłopak doleciał do skały, z daleka ujrzał sylwetkę Rayema.
Wylądował obok niego, puknął go w głowe.
-Wstawaj. Jesteś nam potrzebny.
Toshi próbował obudzić Rayema.
Gdy ten się obudził wyjasnił mu całą sytuację z dziewczyną i zaproponował aby obydwoje polecieli na pustynie.

Ray się obudził. Widząc twarz przyjaciela, przyjął pozycję siedzącą i wysłuchał uważnie tego, co przekazał mu Toshi.
- Ok. Wreszcie coś się dzieje. Szczerze, to zaczynałem się już nudzić tym spokojem... Lecimy!
Po tych słowach wstał i stanął na zboczu skały. Odwrócił jeszcze głowę i z uśmiechem popatrzył na Toshiego. Po krótkiej chwili wzbił się w powietrze i poleciał na pustynię.

Chłopak ustał nad urwiskiem, rozłączył ręce i żucił się w dół.
Gdy zbliżał się do ziemi zrobił salto i tuż przy niej "odbił" się od energi i pomknął w stronę pustyni. Tworząc podmuch wiatru na dole.

Ray pojawił się na "swojej" skale. Usiadł i zaczął rozmyślać. Samo spojrzenie na niego sugerowało, że ma wiele do przemyślenia w samotności.

Ray spojrzał w kierunku pustyni.
- Co jest grane? Jakieś 2 nowe energie? Hmm... To raczej nie są wrogowie, bo już by nas zaatakowali...
- Wolę jednak sprawdzić... - dodał po chwili i wstał. Przeciągnął się kilka razy i poleciał w stronę pustyni.

Raymond pojawił się w miejscu, które zwykł nazywać swoim drugim domem. Zresztą, częściej przebywał właśnie tutaj, niż gdziekolwiek indziej. Aż do treningu w odseparowanym wymiarze...
- Pokaż się! Wiem, że gdzieś tu jesteś! Wyłaź i walcz, kreaturo albo won z mojego terenu!
Prowokując demona, który podobno się tutaj zadomowił, natychmiast przeszedł na swoją boską formę. Nie miał zamiaru się bawić z czymś, co go zezłościło swoją obecnością i co z pewnością nie jest słabe. No i na dodatek pozostawała jeszcze kwestia obrażeń po starciu w piekle...

Nikt, ani nic się nie pojawiało.

Jako, że nikt, ani nic się nie pojawiło, Rayem się uspokoił. Może plotka, którą usłyszał Horor była kłamstwem? Powróciwszy do swojej bazowej postaci, nastolatek zaczął latać po okolicy. Lepiej dmuchać na zimne. Jeżeli demon naprawdę znajduje się gdzieś w okolicy, bezpieczniej będzie ją przeczesać. Jeżeli napotka owe stworzenie, obserwuje je, nie atakuje jako pierwszy. Gdyby niczego nie znalazł, siada na szczycie skały i zaczyna rozmyślać o przyszłości.

Nic nie znajdujesz. Zadanie, które wybrałeś okazało się zwykłą bujdą - czasami i tak się zdarza.

Usiadłszy na skale, zacząłeś rozmyślać. Spokój jaki Ci towarzyszył, sprawił że wyczułeś dwie dosyć pokaźne energie. Jedna pochodziła z naprawdę odległej planety i była podobna do Shigeru Nakatoniego, lecz okazała się zdecydowanie bardziej mroczna. Druga była dosyć blisko, jednakże wyglądało na to że jest bardzo podobna do energii Yoha. Była jednak tak samo mroczna; bardziej zbliżona do tej wyczuwalnej od Nightmare Lorda.

Przez pierwszą chwilę się tym nie przejąłeś, bo myślałeś że obaj młodzieńcy sobie trenują i uwalniają nieco mroczniejsze pokłady energii. Zaniepokoiłeś się gdy skoncentrowałeś się nieco bardziej i w pobliżu dwóch energii, wyczułeś również... osoby, które powinny nimi oryginalnie emanować.

Co robisz?

Rayem zaniepokojony faktem, iż wyczuć można zarówno energie Yoha jak i Shigeru oraz... tego drugiego Yoha i Shigeru... wstał. Nie bardzo wiedział, co powinien zrobić w takiej sytuacji. Mroczne energie zwykle należą do złych osób i powinno się je czym prędzej eliminować. Niestety, wiedział, że i Yoh, i Shigeru uwielbiają toczyć swoje pojedynki samotnie- nic dziwnego, Ray podobnie. W końcu na twarzy nastolatka pojawił się spokojny uśmiech.
- Poradzą sobie... Wiem to.
Młodzieniec chciał znowu usiąść i zacząć rozmyślać, gdy w jego głowie odezwał się stanowczo znajomy głos.
(Musimy pogadać.)

Podświadomość:
Chłopak pojawił się jak zwykle w zrujnowanym mieście. Naprzeciw niemu stała nowa postać, emanująca tak dziwną energią, że chłopak, choć kojarzył tą osobę, nie był z początku pewien, kim ona jest.

Odruchowo zapytał:
- Kim ty jesteś?
- Imbecylu, nie poznajesz już mojej energii?
- No... no nie. Wygląd może trochę skądś kojarzę, ale energię już nie bardzo.
Postać się uśmiechnęła.
- Moja energia uległa pewnym zmianom, a dzięki długiem przebywaniu wewnątrz ciebie, także i wygląd. Podpowiem ci, na imię mam Ertrot.
- Fus Ro Dah?!
- ...
- Za dużo gier, ale wróćmy do tematu. Nie było cię tutaj przez półtora roku. Jak sam się przekonałeś, obecni przeciwnicy będą o wiele potężniejsi od starych wrogów. Ty też musisz być, dlatego proszę, nie "wastuj" energii i nie przechodź zbyt szybko na wyższe formy, tylko dlatego, że chcesz mieć przewagę. Walcz póki poziom jest równy lub póki masz szansę go wyrównać.
- Apel? Cóż... Minęło trochę czasu i może na to nie wygląda, ale zmądrzałem. Mogę nawet jednorazowo użyć twojej energii, co już o czymś świadczy. Bo świadczy... prawda..?
- Eh... - westchnął, unikając odpowiedzi na niepewne pytanie nastolatka - Pojawili się nowi przeciwnicy, którzy prawdopodobnie są pewnego rodzaju waszymi kopiami. Nie lekceważ ich.
- Luz. Gdyby sytuacja faktycznie wymagała interwencji osób z zewnątrz, pomogę im. Póki co, wiem, że sobie poradzą i mogą wygrać samotnie. Yoh jest silny, Shigeru też, więc nie widzę problemów.
Dalszej rozmowy nie było. Oboje uśmiechnęli się do siebie, a Ray opuścił swoją podświadomość.

Rzeczywistość:
Uruka usiadł na skałce. Zamknął oczy i skupiając się na wyczuwalnych wibracjach, starał się wyobrażać sobie przebieg obu walk.

Chłopak pojawił się tuż koło Rayema, widząc swojego przyjaciela od razu się uśmiechnął.
-Siemasz Rayem!-wykrzyknął chłopak nie zwracając uwagi na to, że jego przyjaciel prawdopodobnie medytował.
-Nie masz może ochoty na pozbycie się pewnego osobnika? Będzie to dobra okazja do sprawdzenia czy nasz trening się na coś przydał.

Ray czuł coraz większy niepokój. W przypadku starcia Shigeru, zniknęły 2 źródła energii. Na dodatek 1 z nich była siostra Maxa. Poza tym Yoh również toczył walkę, która - jak wyczuwał - rozkręcała się, czyniąc ją coraz trudniejszą. Ostatecznie ze skupienia się na tych 2 punktach, w których toczyły się boje, wyrwał go Toshi, który właśnie pojawił się obok. Raymond otworzył oczy i wstając, spytał:
- Którego? Tego? - zapytał wskazując ręką gdzieś w górę, gdzie przebywał Shigeru - Czy tego? - spytał, kiwając głową w stronę ruin pradawnego miasta.

-A więc też to czujesz. No cóż nie chodzi mi ani o jednego ani o drugiego. Miałem na myśli jednego złego wojownika który niszczył miasta. Gdzieś na wyspie Kuril jest facet który to zlecił, on pewnie poda nam więcej szczegółów.
Chłopak bardzo chciał powalczyć, tak naprawdę już prawie zapomniał jak to jest kogoś pokonać.

Ray podrapał się po głowie. Sądził, że Toshiemu chodzi o walkę z którymś z przeciwników emanujących energią Yoha lub Shigeru. Ostatecznie lekko się uśmiechnął i kiwnął głową na zgodę.
- Ale teraz ty się bawisz w taksówkę.

-Ok...
Złapał Rayema za ramię.
-Wiedz, że to dla mnie żadna przyjemność.
Chłopak przeniósł siebie i przyjaciela na skalistą wyspę znajdującą się na paśmie wysp Kuril.