Kilka minut przed ogłoszeniem końca przerwy, Woogy wraz z Mari, Lisą i Ayano //chyba// wrócili na arenę Tenkaichi Budokai. Mari od razu zajęła miejsce na zapełniających się trybunach, przy okazji przytrzymując wolne krzesełka Lisie i Ayano, jeśli zechciałyby usiąść koło niej.
Roleyo natomiast udał się do budynku dla zawodników, gdzie rozpoczął swoją zwyczajową, lekką rozgrzewkę. Po kilku minutach na arenie znów staje sędzia i zapowiada kolejną rundę walk finałowych - w pierwszej miał się zmierzyć właśnie Woogy, tym razem z Ryu Ikawagashiim, który zawsze wydawał się chłopakowi dość tajemniczy. W zasadzie pamiętał go najlepiej jeszcze z bardzo dawnych lat, turnieju Dokuohtei Gidayu.
Soundtrack
Gdy obaj zostali wyczytany, równocześnie wyszli z pomieszczenia i zostali na wejście powitani gromkimi brawami od publiki, która najwidoczniej oczekiwała kolejnego niezwykłego widowiska. Będąc już na wielkiej macie, uścisnęli sobie dłoń.
- Powodzenia!
Ryu choć nie odpowiedział, to skinął głową na znak, że również życzy powodzenia Woogyemu. Szatyn postanowił zająć miejsce z drugiej strony areny i silnym skokiem znalazł się błyskawicznie na drugim końcu kafelkowego podłoża.
Za chwilę rozbrzmiał gong, który oznaczał, że pojedynek właśnie się rozpoczął.
- Widziałem Twoją walkę. Twój poziom robi wrażenie...
- Hah, dzięki!
- Ale ja jestem silniejszy, poddaj się.
- C-co?! - szatyn uśmiechnął się w dość szyderczy sposób.[/i] - No raczej nie![/i]
Ryu odpowiedział takim samym uśmiechem.
Soundtrack
Smok, bo taki pseudonim nosił Ikawagashii, rozpoczął natarcie. Nie zaczął on jednak standardowych posunięciem, które zakładało walkę w zwarciu lub jakikolwiek fizyczny cios. Ruszył przed siebie, lecz w dłoniach naładował dwie energetyczne kule. Gdy znajdował się może metr od przygotowanego na atak Woogyego, odbił mocno w prawo posyłając jeden z pocisków, następnie wybijając się mocno w górę i wysyłając drugi. Z pierwszym Roleyo nie miał problemów, szybko wyskoczył w górę, pozostawiając niewielki wybuch pod sobą, lecz tym samym skrócił dystans do drugiego pocisku, którego zwyczajnie nie dostrzegł i oberwał. Wtedy Ikawagashii pojawił się za jego plecami z zamiarem sprzedania mu silnego kopniaka w kręgosłup, który miałby posłać szatyna na ziemię. Akcja jednak nie odniosła skutku, gdyż Woogy przekręcił się w powietrzu w taki sposób, że unosił się do góry nogami //głowę pozostawił na tej samej wysokości, zaś resztę tułowia przeniósł nad nią. Tak, jakby zrobił salto do połowy// i wyciągając ręce przed siebie wystrzelił promień energii o średniej sile, który trochę odrzucił Smoka. Woogy wrócił do normalnego położenia, zaś jego rywal znów się uśmiechnął. Teraz można było wyraźnie wyczuć, że drastycznie wzrasta jego poziom mocy.
- Jesteś zbyt niebezpiecznym przeciwnikiem, dlatego muszę to skończyć jak najszybciej.
- Wiesz, wielu moich przeciwników mówiło o szybkim zakończeniu walki. Tak się zapędzali, że wszystko kończyło się jeszcze szybciej niż przewidzieli... Ale ich porażką.
- Nie zapominaj, że ja również walczyłem z podobnymi typkami. Wiem jakich błędów nie popełniać.
Obaj znów się uśmiechnęli. Przez tą krótką wymianę zdań, Woogy nawet nie zdążył zauważyć, jak poziom jego przeciwnika wzrósł do wyjątkowo wysokiego poziomu. Bez jakiejkolwiek transformacji stał się równie potężny, co Super Saiya'jin.
- Jednym z tych błędów to pozwolić zagadać się przeciwnikowi!
Jednym zwinnych machnięciem ręki, Smok wytworzył energetyczny półksiężyć, który leciał wprost na Woogyego. Ten jednak z akrobatyczną zwinnością zdołał uniknąć tnącej techniki.
- Ha, myślałeś, że mnie t-
W tym momencie kilka metrów nad nim pojawił się Ryu z wyciągniętymi obiema rękami.
- Zapoznaj się Naprowadzającym Renzoku Energy Dan!
Setki energetycznych pocisków pomknęło w kierunku Roleyo. W ostatniej chwili, szatyn utworzył przed sobą Mukerumon, które wysłało energetyczne twory kawałek dalej. Te jednak od razu samoistnie pomknęły z powrotem na swój pierwotny cel. Nastąpiły setki eksplozji wokół Woogyego, w którego wlatywały kolejne pociski. Sma Ryu wylądował na macie, dalej jednak będąc w pozycji gotowości.
Gdy powstały na wskutek wybuchów kurz opadł, wyłonił się Woogy. Owszem, miał kilka ran, jednak wbrew pozorom nie tak wiele jakby się mogło wydawać.
- Yup! Kilka mnie trafiło.
- Mogłem się domyślić, że to jednak na Ciebie nie zadziała.
- Renzoku Energy Dan jest za słabe na moją barierę... Dlatego opracowałem coś lepszego!
Soundtrack
Momentalnie z pleców chłopaka wyrosła dodatkowa para ramion.
- Domination Blast!
Ze wszystkich rąk rozpoczął bombardowanie potężną salwą energetycznych tworów, które są swoistym ulepszeniem Renzoku Energy Dan. Pociski są znacznie celniejsze i silniejsze. Pomimo, że Ikawagashii próbował uciekać przed techniką, wiele pocisków w niego trafiało i wytrącało z równowagi, jednocześnie zadając mu z każdą chwilą coraz większe obrażenia.
- Demoniczna Sztuka: Bariera!
Wokół Ryu pojawiła się wprawdzie niewidzialna bariera, lecz której skutki były widoczne dla każdego. Większość pocisków energii rozbijało się o nią, nie raniąc przy tym samego jej twórcę. Woogy zaprzestał wykonywania swojej techniki.
- Hej, a już myślałem, że zrezygnowałeś ze swoich demonicznych mocy!
Smok zatrzymał się i spojrzał na rywala.
- Racja, zrezygnowałem. Ale nie zapomniałem. Cały czas zdarza mi się z nich korzystać, gdy zaczynam się denerwować.
- Zaczynasz się denerwować? To komplement?
Ikawagashii nie odpowiedział, szybko teleportował się do Woogyego, tym razem rozpoczynając walkę fizyczną. Grady ciosów leciały z obu stron. Woogy miał zwyczaju atak głownie nogami i obronę rękami, lecz dzięki technice dojącej mu dodatkową parę ramion, dwie ręce przeznaczył również do ataku.
Tymczasem na trybunach...
- Wow, wyrównana walka. Ryu ma zdecydowanie wyższy poziom mocy, jednak Woogy stara się wyrównać bezpośrednie starcie dzięki dodatkowym ramionom. Jednak nawet z tym długo nie pociągnie. Przy takiej różnicy poziomów mocy, Ikawagashii w końcu musi zyskać prowadzenie... Może ten pajac w końcu pokaże coś nowego, czego się nauczył przez te 5 lat?
Soundtrack
Walka w zwarciu nabierała tempa. Dla przeciętnego widza mogła przestać być widoczną, tylko co jakiś czas pojawiały się powidoki obydwu zawodników, co mogło utrzymać sędziego przy twierdzeniu, że obaj tu nadal są. W końcu Woogy, który tracił szanse w tym bezpośrednim starciu, postanowił nie przerywając go, przejść na poziom SSJ. Tak się też stało. Widząc to, Ryu postanowił nie być dłużnym.
- Kaioken razy dziesięć!
Otoczyła go ostra, czerwona aura. To znów przechyliło szalę zwycięstwa na jego stronę. Tak się złożyło, że żaden z zawodników nie miał zamiaru przegrać tej długiej i męczącej wymiany. Sytuacja była dość nietypowa i mogła robić wrażenie, jednocześnie wydając się dziwną, gdyż obaj nie przerywali zwarcia, a cały czas osiągali coraz wyższe poziomy mocy. I właśnie teraz Woogy postanowił również zwiększyć własny. Otoczyła go jeszcze szersza, złota aura, a po chwili przemienił się w Super Saiya'jina 2.
- Kaioken razy dwadzieścia pięć!
Ryu szybko powielił moc swojej techniki. Złota i czerwona aura zaczęły się mieszać i szaleć, co w połączeniu z pozostawianymi przez wojowników powidokami i zderzeniami potężnych ciosów dawało niesamowity efekt.
Prawdą było, że Ryu dysponował niewyobrażalnie dużym bazowym poziomem mocy - prawdopodobnie wyższym niż którykolwiek terrański obrońca, przynajmniej wg informacji posiadanych przez Woogyego. Cóż jednak miał do powiedzenia Kaioken, nawet razy dwadzieścia pięć, przy Super Wojowniku Drugiego Poziomu? Wymiana trwała jeszcze chwilę czasu, aż w końcu... Smok odleciał z impetem wbijając się w kafelki maty, przy okazji niszcząc jej skrawek.
- Razor Hurricane!
Wirująca, zielona kula energii pomknęła w kierunku Ryu. Nastąpiła średnia eksplozja, jednak bardzo skoncentrowanej energii. Roleyo jednak zdawał sobie sprawę, że taki przeciwnik nie może polec nawet po tak silnej technice. Postanowił więc całkowicie zbombardować atakami rywala, nie dając mu ani chwili oddechu. Rozpoczął wystrzeliwanie kolejnej salwy Domination Rain jedną parą ramion, tymczasem gdy druga ładowała Eclipse Driver. Technika ta nie pobierała zbyt wiele energii pomimo swojej mocy i to był jej duży plus. Po chwili kolejny pocisk, tym razem czarno-czerwony, pomiknął w kierunku Ikawagashiiego, aby za chwilę spowodować jeszcze większą eksplozję. Gdy dym zaczął się rozrzedzać, Woogy jeszcze raz wystrzelił Razor Hurricane, po czym dezaktywował Shiyōken. Zaczął łapać oddech.
- No, po czymś takim powinien paść.
Była w tym racja. Nawet tak doświadczony i silny wojownik musiał być chociaż bliski utraty przytomności po tak konkretnych bombardowaniu kilku technik, które musiał przyjąć. Stało się jednak coś nieoczekiwanego...
Soundtrack
Dym został momentalnie rozproszony, a wszyscy w głębokiej, choć nie obszernej wyrwie w ziemi, mogli dostrzec Smoka... w swojej formie Demona Mroku. Na twarzy Woogyego można było dostrzec lekkie zmartwienie. Nie wiedział jak po tej transformacji zachowywać się będzie Ikawagashii. Bez żadnego słowa, Demon utworzył trzy kule czarnej materii, które posłał wysoko nad arenę.
- Nie martwcie się, to tylko Kompresja Nocy.
Po tych słowach, na całym obszarze areny zaczęło brakować światło... Sprawiało to wrażenie, jakby Słońce gasło, albo chowało się za niewidzialnymi chmurami. Zaledwie po kilku sekundach wszyscy mogli odnieść identyczne wrażenie... Zapadła noc. Na chwilę obecną najjaśniejszym obiektem zdawał się być Woogy i jego złota aura.
- Co to jest?!
- Za chwilę się przekonasz!
Dzięki temu efektowi pory nocnej, Ryu doskonale potrafił ukrywać swoją obecność. Cień to właśnie jego żywioł i w takich warunkach miał diametralną przewagę nie tylko przez swój poziom mocy. W pewnej chwili mężczyzna zniknął, pojawiając się tuż przed Woogym i zadając mu bardzo silny cios w nerki. Uderzeni w to miejsce to jest bardzo bolesne i można było to poznać po jego reakcji. Dosłownie plunął krwią, a po uderzeniu złapał się za trafione miejsce.
(Co za siła! Nie wiem czy na SSJ3 dam mu radę!
[color=steelblue](Pomyśl trochę! Noc zwiększa jego poziom mocy, zniszcz kule tej ciemnej materii!)
No tak, to przecież było logiczne. Woogy chciał właśnie tak zrobić, jednak skutecznie uniemożliwił mu to Ryu, który momentalnie pojawił się z jego plecami i kopnięciem z saltem posłał chłopaka w stronę maty, gdzie z impetem wbił się w jej kafelki.
- Jestem trochę zły, że zmusiłeś mnie do transformacji... Ale skoro już się stało to pozwól, że się zabawię!
Zaczął z zawrotną prędkością lecieć w stronę Woogyego z wyciągniętą nogą i z zamiarem ponownego wbicia go w kafelki. Tak się jednak nie stało. W ostatnich sekundach, Woogy wykonał prosty przewrót i odbijając się rękami od podłoża, stanął obiema nogami na macie, kilka metrów od przeciwnika.
- Great Blast!
Wystrzelił jasny promień energii, który pomknął w stronę Ryu.
- Cieniste Działo!
Fala uderzeniowa, ledwo widoczna przez swój ciemny odcień, pomknęła naprzeciw fali Woogyego. Gdy miało dojść do zderzenia... Działo Smoka zaabsorbowało energię Great Blasta i ze wzmocnioną siłą uderzyło w chłopaka, powodując pokaźną eksplozję. Trafienie jednak nie było całkowicie czyste. Smok bowiem po wchłonięciu energii z promienia Woogyego miał widoczny problem z utrzymaniem techniki. Mimo to, Roleyo miał już poszarpany strój i sporo ran na ciele. Stał jednak nadal na obu nogach. Tym razem w formie Super Saiya'jina 3. Dzięki opanowaniu tej formy na niebywale wysokim poziomie, chłopak mógł błyskawicznie przeskoczyć na tą formę.
Ryu nie zwlekał.
- Demoniczna Sztuka: Krwawy Cień!
Niewielka kula energii pomknęła w Woogyego. Ten jednak nie zdążył zareagować, gdy wybuchła tuż przed nim i dzieląc się setki mniejszych promieni, które dosłownie sponiewierały go z każdej strony. W końcu Roleyo wylądował plecami na macie. Jednak nie leżał długo. Zaczął się podnosić, zaś gdy Demon to zauważył rozłożył lekko ręce, mając je teraz na wysokości pasa.
- Zobacz, jesteś na najwyższym poziomie Super Wojownika, a nie masz szans odeprzeć nawet takiego ataku.
- No co Ty. Trochę mnie zaskoczyłeś, tylko dlatego mnie to trafiło.
- Nie sądzę. Jesteś już słaby. Poświęciłeś mnóstwo energii na wysłanie masy ataków energetycznych, żeby szybko skończyć walkę. Tymczasem ja mam nowe siły dzięki tej transformacji.
- E tam. Mam jeszcze rezerwę w baku.
- Joker? Dobrze pamiętam? Chyba nie zaryzykujesz użycia go na tym turnieju?
- Hm... Sam nie wiem. Nie jest z nim tak źle, zaczyna się mnie słuchać.
(Nie pozwalaj sobie...)
- Wiesz, tak mi się przypomniało...
- Co takiego?
- Pamiętasz, co mówiłem na początku naszej walki?
- Zależy o czym mówisz...
W tym momencie, bardzo szybko, ryu wystawił obie ręce przed siebie. Były w nich skumulowane ogromne pokłady energii.
- Nie daj się zagadać! SMOCZE DZIAŁO!
Potężny promień, który przybrał postać charakterystycznego smoka, pomknął w stronę Roleyo. Ten jednak zdawał się być przygotowany. Również podniósł ręce i wystrzelił ciemną kulę energii.
- Eclipse Driver!
(Co ty kombinujesz? On absorbuje Twój atak i Cię zmiecie!)
(Samobójca!)
(Nie samobójca. Jest bystrzejszy niż Wy... Tylko ten jego plan... Jest trochę za prosty...)
Stało się tak, jak przewidziała Irtin z podświadomości Woogyego. A przynajmniej, jeśli chodzi o pierwszą część jej zdania. Smocze Działo pochłonęło całkowicie Eclipse Driver, stając się kilkukrotnie potężniejszym. Wnet zza pleców Woogyego pojawiły się znów jego dodatkowe pary ramion, który mając dodatkowo skumulowaną energię otworzyły bardzo obszerne Mukerumon. Drugi portal otworzył się kilka metrów nad głową Ryu. Jednocześnie trzy kule cienia nagle wybuchły, momentalnie przywracając światło słoneczne na arenie, co dodatkowo rozproszyło, a nawet ogłuszyło Demona, który czerpie energię z cienia. Jego niszczycielska technika... uderzyła w niego samego. Powstała przy tym bardzo skoncentrowana eksplozja, która całkowicie zdewastowała matę. Widzowie siedzący bliżej mogli poczuć jej nieprzyjemne działanie, które mogło ich trochę wgnieść w krzesełka, lecz nic poważnego im się stać nie mogło. Dalsi poczuli najwyżej bardzo mocny podmuch wiatru. Sam Woogy na wskutek wybuchu odleciał kilkanaście metrów, utrzymując się jednak w powietrzu.
Soundtrack
Gdy wszystko się uspokoiło, a dym opadł, wszyscy mogli zobaczyć, że w bardzo głębokiej dziurze po eksplozji leży przytomny, lecz nie mogący się ruszać Ikawagashii w swojej bazowej postaci, w dodatku z wieloma ranami i prawie całkowicie rozszarpanym ubraniem. Podleciał do niego Woogy, który w gruncie rzeczy nie wyglądał najlepiej. Również wrócił do bazowego stadium.
- Ale... Kh-kh. Jak? Jak mogłem nabrać się na tak dziecinnie proste zagranie? - praktycznie sparaliżowany Ryu, pokasłując i trochę się zacinając przez swój stan, skierował swoje pytanie do Woogyego, który usiadł obok niego.
- No... Bo to było tak... Zobaczyłem jak majtnęło Tobą, gdy przejąłeś energię mojego Great Blasta. Gdy wysłałeś na mnie salwę tych pocisków - przyjąłem większość z nich, żeby zebrać trochę ujemnej energii przy Twoich kulach powodujących noc. Jak gadaliśmy... Myślałeś, że tylko Ty szykujesz atak? Ładowałem ujemną energię, żeby nie rzucała się w oczy. Przy naszych poziomach energii i tak ciężko było ją wyczuć, jeśli nie zwracałeś na to uwagi. Wysłałeś swoje działo, ja je doładowałem swoim atakiem i ogłuszyłem Cię, detonując Twoje techniki od nocy. Później przy pomocy Shiyōkena utworzyłem Mukerumon, które przeniosło Twój atak na Ciebie. Przy normalnych warunkach, prawdopodobnie nie dałbyś się trafić w tak banalny sposób. Jednak po przejęciu tak dużej dawki energii, nie potrafiłeś jej dobrze utrzymać, a dodatkowo osłabiło Cię światło dzienne. I bum. - tutaj na chwilę się zatrzymał, aby złapać oddech.
- Ale świetna walka, dzięki!
- Powodzenia w następnych rundach...
Woogy się uśmiechnął, a po Ryu prawdopodobnie przyszli już medycy. Nim jednak zdążyli do niego podejść, Woogy za pomocą Tsu'gen'tsu zmaterializował jedną fasolkę senzu ze swojego woreczka, którą podał Smokowi. Ten ją przegryzł i nagle wróciły do niego siły. Medycy musieli być w szoku, jednak ten podziękował im za pomoc i uścisnął dłoń Woogyego.
- Jeszcze się spotkamy.
- Oby!
Po tych słowach, wystrzelił w powietrze jak armata i opuścił teren areny. Sędzia główny już z pewnością zdążył ogłosić wynik, więc Woogy z lekkimi problemami zaczął iść w kierunku budynku dla zawodników... Gdy do niego także podeszli medycy. Zaproponowali mu odwiedziny w sektorze medycznym. Zgodził się i głównie przez samo lenistwo, położył się na noszach, które mężczyźni ze sobą mieli.
W sektorze znalazło się dla niego szybko łóżko, a on sam zamknął oczy i zaczął wypoczywać.
(Dlaczego nie weźmiesz senzu?
(A po co? Mam czas...)
(Bez komentarza...)
Na trybunach Mari miała wielką ochotę porozmawiać z Woogym na temat tego, co przed chwilą miało miejsce. Widząc jednak, że udaje się do sektora medycznego, postanowiła poczekać...
- Wow. - tylko tak podsumowała tę męczącą walkę.
//Wybaczcie, że zakończenie nie jest wymyślne i wspaniałe, ale zapędziłem się na początku z pisaniem i brakuje mi czasu, żeby wymyślić coś ciekawszego.
Aha, techniki Tyu i ich działanie wziąłem z jego własnej karty postaci oczywiście.//