SoundtrackPowolnym krokiem, z wyraźnym przerażeniem na twarzy i częstymi odruchami wymiotnymi, szłaś przed siebie. Nagle usłyszałaś jakiś śmiech – początkowo podskoczyłaś i zamierzałaś dać nogę. Zatrzymał Cię jednak widok Woogyego, który zupełnie inaczej zachował by się owej sytuacji. Chłopak na pewno by nie uciekał – pomimo tych strasznych widoków, starałby się znaleźć powody takiego chorego działania, a co więcej, człowieka odpowiedzialnego za ową scenerię. Nie poddałby się. To dodało Ci otuchy – postanowiłaś iść przed siebie, starając się nie zwracać uwagi na coraz to więcej znajdujących się wokół Ciebie ciał. Dotarłaś do pomieszczenia z którego dochodził ten przerażający śmiech, iście demoniczny zresztą. Zanim weszłaś do środka, starałaś się przez dziurkę od klucza dostrzec cokolwiek. Zauważyłaś jedynie człowieka przymocowanego do kamiennej płyty. Po chwili podeszła do niego jakaś istota, mówiąc coś w języku, którego nie znałaś – ba, nigdy nie słyszałaś podobnego bełkotu. Twoje serce zaczęło nieco mocniej bić. Finał nastąpił, kiedy owa istota o czerwonej skórze i długim ogonie, wyraźnie zakończonym jak strzała, przebiła pewnym ostrzem człowieka, wysysając z niego całą energię życiową – przybrał podobny wygląd do tych, które mijałaś. Nagle zobaczyłaś, że owa kreatura idzie w Twoim kierunku – odskoczyłaś w bok, chowając się w cieniu. Kiedy drzwi się otworzyły, nie miałaś zielonego pojęcia, jak wpieprzyłaś się w tak wielkie kłopoty…
-
To nie wystarcza… Potrzebuję istot o większej mocy, do otworzenia bramy. – rzekła istota, przypominająca najprawdziwszego diabła z najgłębszych czeluści piekieł. Miałaś ochotę krzyczeć, bowiem czułaś moc owej kreatury – byłaś niczym w porównaniu do niego. Szybko domyśliłaś się również, że poszukiwane przez Ciebie ostrze jest w jego posiadaniu. Chciałaś zawołać Woogyego – miałaś nadzieję, że krzyk sprawi, iż młodzieniec się tutaj pojawi i wyciągnie Cię z opresji… Z tej niezwykle chorej sytuacji – wiedziałaś jednak, że to tylko Twoja wyobraźnia. Takie rzeczy nie dzieją się w rzeczywistości. Nikt nie pojawia się nagle, by uratować komuś życie… Choć… Tak było przecież, kiedy się poznaliście. Cicha nadzieja nie jest niczyim wrogiem.
Demon rzucił ciało „wysuszonego” nieszczęśnika na ziemię jak zwykłego śmiecia, wchodząc na Twoje szczęście ponownie do pomieszczenia z którego wyszedł – nie potrafił wyczuwać cudzej energii – to było niesamowite szczęście dla Ciebie.
Co robisz?