Kiedy leczyłeś swoją ranę, Kraven postanowił kupić Ci trochę czasu i rozpoczął walkę w zwarciu. Gdy byłeś gotowy na wystrzelenie Cero, przerwał on atakowanie i odleciał kilka metrów dalej od oponenta. Joseph wyglądał na zaskoczonego - mieliście dobry plan. Niestety, po wystrzeleniu czerwonego, energetycznego promienia zdaliście sobie sprawę, że wujek Sandry może okazać się dla Was zbyt potężnym przeciwnikiem. Zablokował on bowiem Cero za pomocą jednej dłoni i wyrzucił je w górę bez większych problemów. Z lekkim gniewem spojrzał w Waszym kierunku.
- White Loser i Kraven w powietrzu się unosili...
Wampir uniósł prawą rękę w górę - pojawiła się w nich niewielka ciemnoczerwona kula, wokół której wirowały wyładowania elektryczne w krwistoczerwonym kolorze.
- ...Myśleli, że mnie pokonają, lecz się przeliczyli...
- ...Za pomocą Lam-...
Nagle, prawa ręka Josepha została postrzelona i... zaczęła zamieniać się w popiół. Wampir spojrzał w bok i dostrzegł Sandrę w postaci Vampire Hunter. Dziewczyna przeprosiła wuja i oddała strzał w jego głowę, który doszczętnie spopielił po kilku sekundach jego ciało. Victor spojrzał na swoją wnuczkę, uśmiechając się przy tym.
- Pomimo tego, że był moim synem, nic innego nie mogło go spotkać za wszystkie rzeczy jakich się dopuścił.
Kilka godzin później, wszyscy staliście przed rezydencją rodziny Shintaro - Eric, Kraven, Veronica, Gabriel, kilka innych wampirów oraz sam Victor.
- Zostań z Nami...
- Hej, Veronica. Na tym właśnie polega problem. Nie może. Ma własną rodzinę i własne życie...
Kraven czuł się trochę nieswojo. Ponownie musiał pożegnać osobę na której tak bardzo mu zależało. Po chwili podszedł do żony Nakatoniego i spojrzał jej w oczy.
- Jakby to nie zabrzmiało... Ugryź mnie. Chcę byś poznała moje prawdziwe uczucia względem Ciebie... Proszę.
W tym samym momencie, do Shigeru podszedł brat Sandry - Eric.
- To teraz jesteśmy rodziną, nie?... Czy... Ja będę mógł... No... Zobaczyć Wasze dziecko?...
- Wiesz... No... Czuję się głupio ze świadomością, że moja siostra ma już dzieciaczka, a ja go nawet na oczy nie widziałem...