Miejsce przypominające wnętrze Room of Spirit and Time, tyle że wokół niema nic.

~~~~

Mikidius wszedł do Nieba.
Halo!Jest tu ktoś?!-krzyknął Mikidius zwiedzając niebo.
Dobra jesli ktoś tu jest wkońcu domnie przyjdzie co nie?
Może...
Mikidius zaczął mocno trenować nie oszczedzając sił.

- Trenuj młodzieńcze, trenuj. - powiedział jakiś głos, a po chwili pojawił się przed tobą jakiś wysoki mężczyzna z brodą i aureolą na głowie. Był ubrany na biało.
- Mało tu takich jak Ty.. - dodał lekko zawiedziony.

Mikidius patrzył na nieznanego gościa.
Witaj.-po tych słowach sie ukłonił.
A więc nie jestem sam.Jesli wolno mi spytać to kim jesteś?-Mikidius zaczął dalej trenować.

- Kim jestem..? Stworzyłem to miejsce. - powiedział zadowolony.
- Trenuj.. Nie będę Ci przeszkadzał. - powiedział i zniknął.

No cóż...w każdym razie nie jestem sam.-powiedział zadowolony Mikidius.Jego trening w zaświatach wyglądał anstępująco.
Trening:
1.Rozgrzewka typu pompki,przysiady,pajacyki,biegi w miejscu.
2.Ataki pięściami,nogami.
3.Atakowanie energią KI do lepszego opanowywania tej energi.
4.Medytacja do wzmocnienia sił.
5.Szybkie biegi na długie dystanse.
6.Odpoczynek.
Tak wygląda trening Mikididiusa.

Nagle przed Tobą pojawił się mężczyzna z którym rozmawiałeś wcześniej.
- Jesteś silny.. Ludzie wierzą że to niemożliwe, ale właśnie tak odsyłamy dusze na ziemię.. Moje pytanie. Czy chcesz wrócić i pomóc przyjaciołom? Jeżeli chcesz zachować wszystkie wspomnienia i tak dalej, będzie to niestety trudne. Ale myślę że silne osoby podołają temu zadaniu. - powiedział, a następnie wskazał Ci jedno przejście.
- To przejście to wymiar Kaio. Trafisz do Enmy, który wszystko Ci wyjaśni. - powiedział i klepnął Cię po plecach, po czym zniknął.

Może wkońcu wydostane sie z tej dziury...-powiedział Mikidius a zaraz potem poszedł w strone przejścia.

Yoh pojawił się w niebie w formie SSJ3 i zaczął ciężko trenować.

Nagle chłopak dostrzegł lecącego w stronę drzwi do Sądu Ostatecznego, młodego archanioła. Kobietę.
Wyglądało na to że coś się dzieje, gdyż ta się śpieszyła.

Yoh wrócił do normalnej formy i z poważną twarzą poleciał z dużą szybkością za archaniołem.
- Hmm.. Coś jest nie tak.. Możliwe że chodzi o Terrę? - zapytał samego siebie.

Dziewczyna zatrzymała się, a za nią odruchowo zatrzymał się również Yoh.

- Nie leć za mną. To co się dzieje to nie sprawy ludzi. - odezwała się, po czym wylądowała przy drzwiach i otwierając je, weszła do środka.

[Ale kto mówi że jestem człowiekiem? Jeżeli to coś z Terrą to muszę wiedzieć co się dzieje.. Tak na marginesie.. Nie spodziewałem się że wokół Boga Wojny kręci się tyle fajnych lasek..]

Chłopak zignorował słowa dziewczyny i ruszył w stronę drzwi.

Chłopak pojawił się w niebie. Od razu zaczął się rozglądać za kimś kto sprawuje tu władzę. Jeśli zauważy kogoś takiego podchodzi do niego i grzecznie pyta :
- Jest tu gdzieś miejsce, w którym mógłbym spokojnie potrenować?
Jeśli nikogo nie znajdzie po prostu zaczyna iść przed siebie.

Od chwili, gdy Amane trafił do Nieba, leżał na Niebiaśnkiej Pustyni, rękami podpierając głowę. Był szczerze wdzięczny bogom, że mimo jego nie najlepszej przeszłości pozwolili mu pójść do tego jakże pięknego miejsca.
Saiya'jin obecnie głównie cieszył się ze spokoju i odpoczynku. Póki co nie miał zamiaru trenować.

Chłopak odszedł kawałek od reszty, usiadł po turecku i zaczął medytować.

Świat Wewnętrzny

Chłopak pojawił się u podnóża gór, zaczął się rozglądać, po chwili ujrzał smoka lecącego w jego stronę. Smok wylądował obok wojownika, nastolatek chwilę przyglądał się bestii gdy ta przemówiła :
- W końcu się do nas wybrałeś, co cię sprowadza?
Chłopak jeszcze chwile stał patrząc na smoka, po chwili odpowiedział :
- Potrzebuje więcej mocy!
- Wiesz że to nie będzie takie proste. Gdy ty stajesz się silniejszy, nasza moc również wzrasta, ale jak sobie chcesz. Pokaż co potrafisz! - po tych słowach, Smok przeobraził się w kobietę, ubraną w ciężką zbroje. W prawej ręce trzymała jednoręczny miecz. Wojowniczka zniknęła i od razu pojawiła się przed chłopakiem wymierzając mu cios z lewej ręki w twarz. Chłopak od siły uderzenia odleciał kawałek, lecz po chwili wyhamował. Kobieta pojawiła się przed nim i wymierzyła cięcie mieczem wzdłuż tułowia. Nastolatek w ostatniej chwili uniknął ataku, odleciał kawałek i wykonał potężne kopnięcie w wojowniczkę, ta bez najmniejszego trudu zablokowała atak. Chłopak nie dając za wygraną wymierzył cios z pięści w twarz. Wojowniczka przyjęła cios, lecz od razu wykonała cięcie mieczem, przecinając chłopakowi ramię. Nie zakończyła na tym, wykonała silne kopnięcie z półobrotu w twarz młodzieńca. Nastolatek zaczął spadać z ogromną prędkością w stronę ziemi, kobieta pojawiła się nad nim i odbiła się jedną nogą od ciała chłopaka, przyśpieszając spadanie nastolatka. Młodzieniec spadł na ziemie tworząc ogromny krater. Kobieta wylądowała niedaleko chłopaka. Michass powoli zaczął się podnosić, gdy w końcu mu się to udało, zaczął powolnym krokiem iść w stronę dziewczyny.
- Jesteś za słaby, odpocznij i wróć silniejszy - po tych słowach wojowniczka odwróciła się i zaczęła iść w stronę jaskini. Chłopak wściekły zaczął lecieć w jej stronę, będąc przy niej wykonał kopnięcie; bezskutecznie, kobieta zablokowała cios nie odwracając się. Chłopak nie poddawał się, pojawił się przed kobietą i zaczął ją zasypywać ciosami. Większość uniknęła, resztę zablokowała, zachowanie chłopaka zaczęło ją irytować. Uwolniła ogromne pokłady energii i wbiła pięść w brzuch chłopaka. Nastolatek pod wpływem siły ataku stracił przytomność.

Rzeczywistość

Chłopak dalej medytował, co jakiś czas z ciała nastolatka uwalniały się zielone smugi energii.

Świat Wewnętrzny

Chłopak obudził się po upływie kilku godzin. Zaczął się rozglądać za kobietą, która go pokonała, na początku nic nie widział lecz po chwili zauważył światło dochodzące z jaskini. Poszedł w tamtą stronę, gdy doszedł do jaskini zobaczył wojowniczkę siedzącą przy ognisku. Podszedł jeszcze bliżej, gdy stanął tuż przed nią powiedział :
- Chcę rewanżu! Tym razem uda mi się, pokonam cię!
- Jesteś tego pewien? - zapytała, uśmiechając się.
- Tak, wyjdźmy przed jaskinie
- Jak sobie chcesz - po tych słowach oboje wyszli z jaskini. Stali naprzeciw siebie, dzieliło ich kilka metrów. Chłopak od razu ruszył na dziewczynę, będąc blisko niej wymierzył jej silny cios w twarz; wojowniczka tylko przesunęła się w lewo, unikając uderzenia. Chłopak obracając się wykonał kopnięcie w okolicach żeber kobiety, ta złapała nastolatka za nogę i drugą ręką wymierzyła cięcie mieczem. Chłopak szybko zareagował, używając drugiej nogi wytrącił dziewczynie miecz z ręki, jednak jak się okazało był przyczepiony do łańcucha oplątanego na ręce wojowniczki. Kobieta pociągnęła łańcuch i złapała z powrotem ostrze, młodzieniec korzystając z okazji wyrwał się dziewczynie i odskoczył kawałek dalej. Tym razem kobieta ruszyła do ataku, będąc przy chłopaku, podskoczyła i wykonała kopnięcie z kolanka w twarz; chłopak obronił się przed atakiem, dziewczyna nie dając za wygraną wykonała kopnięcie drugą nogą, tym razem trafił. Chłopak odleciał kilka metrów dalej, gdy wstał nigdzie nie widział kobiety. Postanowił zamknąć oczy i wyczuć jej energię. Znajdowała się nad nim i zbierała ogromne ilości energii, gdy chłopak spojrzał w górę zobaczył dziewczynę z ostrzem uniesionym ku niebu, otoczony był zieloną energią.
- Doragonpawā! - wykrzyknęła dziewczyna, wykonując szybki ruch mieczem.
W stronę chłopaka zaczął lecieć ogromny smok z energii, nastolatek stanął w lekkim rozkroku po chwili w jego dłoni zmaterializował się identyczny miecz jaki miała wojowniczka. Chłopak również uniósł ostrze w stronę nieba, w odróżnieniu od dziewczyny energia nie otoczyła tylko ostrza lecz całego chłopaka.
- Doragonpawā! - krzyknął nastolatek, posyłając w stronę wojowniczki identycznego smoka z energii. Gdy ataki się zetknęły, smok dziewczyny rozpłynął się w postaci energii a smok Michass'a poleciał w jej stronę. Gdy atak chłopaka trafił powstała wielka eksplozja. Gdy dym opadł chłopak ujrzał spadającą dziewczynę a wraz z nią kawałki zepsutej zbroi. Młodzieniec zaczął iść w stronę kobiety, gdy był już przy niej sam padł obok niej z wycieńczenia. Na ten atak zużył całą swoją energię. Obudził się w jaskini, obok niego siedziała dziewczyna.
- Co się stało? - zapytał zdezorientowany
- Udało Ci się, przegrałam. - powiedziała uśmiechnięta.
- Więc to była prawda.. Mam prośbę..
- Mów - odpowiedziała zaciekawiona
- Zanim odejdę, zdradź mi swoje imię - powiedział uśmiechnięty
- To wszystko? Jak chcesz. Nazywam się Michiru - Po tych słowach chłopak zniknął.

Rzeczywistość

Chłopak przestał medytować, wstał, czuł jak przepływała przez niego energia. Zaczął iść w stronę odpoczywającego Amane.
- Hej Amane! Choć, przyda mi się ktoś do treningu. - powiedział i czekał na odpowiedź.

Amane obecnie wydawał się spać. Gdy jednak podszedł do niego Michass, otworzył jedno oko, po czym powiedział:
- Nie chce mi się teraz.
Saiya'jin zamknął oko. Czując jednak, że młodzieniec najwyraźniej nie zamierza sobie odpuścić, westchnął.
- Ehh... No niech ci będzie...
Amane wstał. Odszedł kawałek, zaczynając się nieco rozciągać, gdy po chwili skończył, stanął w swojej, nieco różniącej się od tej saiyańskiej, pozycji bojowej.
- Zacznijmy, gdy będziesz gotowy.

Młodzieniec czekał. Najpierw chciał się skupić na uniknięciu i zablokowaniu kilku pierwszych ciosów, a następnie wymierzyć potężną kontrę.

- Jestem gotowy, możemy zaczynać - po tych słowach chłopak pojawił się przed Saiyanem z zamiarem wymierzenia mu ciosu w brzuch, następnie nastolatek próbuje podhaczyć wojownika. Jeśli mu się to uda wystrzeliwuje w niego średni pocisk ki i odskakuje kawałek dalej. Jeśli nie to próbuje uniknąć ataków Amane i zwiększyć dystans.

Saiya'jin był przygotowany na atak forntalny ze strony Michassa, toteż skutecznie zablokował uderzenie. Przy kolejnym posunięciu nie miał już tyle szczęścia, choć nie przewrócił się, stracił równowagę. Jego przeciwnik postanowił to wykorzystać, wystrzeliwując w niego pocisk Ki. Trafił. Z dymu wywołanego eksplozją, zaczęła wylatywać seria pocisków, wystrzeliwanych przez Amane. Kiedy dym opadł, co nie trwało długo, Saiya'jin pomknął w stronę oponenta, po czym rozpoczął z nim bezpośrednie starcie.