Soundtrack
Silvia była zaskoczona zaistniałą sytuacją; nie spodziewała się czegoś takiego. Kiedy członkowie kapeli wybiegli na scenę, spojrzała na swojego męża.
- Żartujesz sobie, prawda?
- Nie, no... Myślałem, że to Cię jakoś uszczęśliwi...
Dziewczyna spojrzała na niego i usiadła przy jednym ze stolików dla członków kapeli, znajdujących się za sceną. Znajdowały się na nim głównie jakieś napoje. Podparła głowę ręką i spojrzała na Yoha.
- Czasami za dużo myślisz. Wydaje Ci się, że występ przed ogromną publicznością jest czymś przyjemnym? Że uszczęśliwi mnie spieprzenie jakiejś piosenki?
- Kurwa mać. Gdy robię coś źle, ciągle mnie opierdzielasz. Gdy chcę Cię w jakiś sposób uszczęśliwić, okazuje się, że robię to niedobrze. Mam tego powoli dosyć, wiesz?
- Świetnie! Teraz wyjdzie na to, że jestem tą złą w Naszym związku!
Yoh podszedł do swojej żony i spojrzał jej w twarz. Nie wyglądał na zadowolonego - podobnie Silvia.
- Jasne, teraz udawaj ofiarę w Naszym małżeństwie!
- Nie krzycz na mnie, bo nie masz ku temu powodów!
- Mam! Kiedy człowiek chce dobrze, jest źle! Kiedy robi coś źle, jest jeszcze gorzej! Co ja mam do kurwy nędzy zrobić, żebyś Ty była szczęśliwa?!
Silvia milczała. Na scenie właśnie wywołano kłócące się małżeństwo.
- Rozumiem... Spoko. Po koncercie idę wykonać zadanie na piątym poziomie piekła. Teraz przynajmniej wiem, że nic nie stracę.
Gdy młodzieniec miał zamiar wybiec, żona złapała go za kamizelkę. Zatrzymał się.
- Po prostu przy Nas bądź.
Tym razem to Yoh milczał, wpatrując się w podłogę.
- Cały czas trenujesz albo wykonujesz zadania. Gdy coś się dzieje, wszędzie jesteś pierwszy... Nigdy nie dajesz szansy innym.
- Staram się chronić świat, żebyście miały tutaj przyszłość...
- Wiesz czym jest przyszłość, bez osoby na której zależy Ci bardziej, niż na własnym życiu? Nie skazuj mnie na to, na co Shigeru skazał Sandrę i...
- ...i... po prostu... bądź!
Po policzkach Silvii spływały łzy. Mimo wszystko, dziewczyna dalej była zła na swojego męża. Atsuko natomiast się zdziwił. Nigdy nie słyszał z ust swojej żony podobnych słów.
- Okey. Ale teraz musimy wyjść na scenę i zagrać dla ludzi. Jak nie uszczęśliwię ich ochroną tej planety, zrobię to koncertem. Później wrócimy do domu i obiecuję, że nigdzie nie wyjdę, dopóki nie dostanę od kogoś wezwania. Zaprzestaję też treningów. Stałem się już dosyć silny.
Żona młodzieńca się uśmiechnęła. Wstała i przytuliła go ze łzami w oczach. Atsuko w pewnym momencie wziął ją na ręce, wybiegając na scenę. Postawił ją przy mikrofonie i sam stanął obok.
- Yo!
- Yo!