Witajcie!
Przychodzi taki moment w naszym życiu kiedy zaczynamy się zastanawiać nad tym co nas otacza. Siedzimy sobie w mieszkaniu z rodziną, przyjaciółmi i nagle dociera do nas, że coś jest nie tak. Cóż ja sam tak jak i wielu z was nie mogę pochwalić się jeszcze nie wiadomo jakim doświadczeniem życiowym. Nie mogę mówić, że żyje mi się ciężko czy mi czegoś brakuje i tak naprawdę bezcelowym jest dopatrywanie się dziury w całym skoro tak naprawdę życie układa się zazwyczaj po naszej myśli. Lecz nie zmierzam do tego aby uświadomić wam to w jakim dobrobycie żyjecie. Pisząc tego posta przedstawię wam to co dotarło do mnie w zeszłą środę.
Przyszła chwila, chwila ważna i najpewniej przełomowa dla mojej osoby. Wykonując codziennie rutynowe czynność które powtarzałem od wielu lat dotarło do mnie, że robię to źle! I nie stało się to dlatego, że stwierdziłem, iż odstaje od jakiejś grupy czy świata który niestety zmienia się tak szybko, że nawet my obecne pokolenia nie jesteśmy w stanie za nim nadążyć. Stało się tak ponieważ uświadomiłem sobie, iż marnuje cenny czas który z każdą sekundą jest coraz krótszy. Było to tak:
Siadłem do komputera z kawą, włączyłem masę zakładek w przeglądarce. Zacząłem czytać blogi słuchać muzyki i tak mijały kolejne godziny. Nagle, nie umiem tego opisać, ale coś we mnie pękło. Wstałem nie mówiąc nic nikomu, wyłączyłem komputer, zabrałem telefon i kurtkę po czym zadzwoniłem do pewnej koleżanki. Chwilę potem siedziałem z Nią nad jeziorem i wyznawałem jej swoje uczucie.
Nigdy w życiu nie poczułem takiej wolności i odwagi jak w chwili kiedy po prostu wyszedłem z pokoju i zacząłem robić to co naprawdę chciałem.
Opowiadam wam to po to gdyż może i wy mieliście podobny stan, a nic z nim nie zrobiliście! LUDZIE dajcie się ponieść wyrwijcie się czasem z rutyny, zlejcie na wszystko co was otacza i jest wam zbędne i skupcie się na tym co jest dla was ważne. Jak już pisałem świat pędzi, a ci którzy to powodują nie dbają o to czy nadążymy. Istnieje powszechne zachowanie, iż ktoś kto wypadnie z tego maratonu odpada na stałe. Nic bardziej mylnego. Czasami trzeba po prostu sobie uświadomić, że dziki pęd za rzeczywistości nie da nam szczęścia.
Pomyślcie... czy to co robicie naprawdę sprawia wam radość? Nie ogranicza was?
Mam nadzieje, że i wam uda się osiągnąć (Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście) podobny do mojego stan!
Przychodzi taki moment w naszym życiu kiedy zaczynamy się zastanawiać nad tym co nas otacza. Siedzimy sobie w mieszkaniu z rodziną, przyjaciółmi i nagle dociera do nas, że coś jest nie tak. Cóż ja sam tak jak i wielu z was nie mogę pochwalić się jeszcze nie wiadomo jakim doświadczeniem życiowym. Nie mogę mówić, że żyje mi się ciężko czy mi czegoś brakuje i tak naprawdę bezcelowym jest dopatrywanie się dziury w całym skoro tak naprawdę życie układa się zazwyczaj po naszej myśli. Lecz nie zmierzam do tego aby uświadomić wam to w jakim dobrobycie żyjecie. Pisząc tego posta przedstawię wam to co dotarło do mnie w zeszłą środę.
Przyszła chwila, chwila ważna i najpewniej przełomowa dla mojej osoby. Wykonując codziennie rutynowe czynność które powtarzałem od wielu lat dotarło do mnie, że robię to źle! I nie stało się to dlatego, że stwierdziłem, iż odstaje od jakiejś grupy czy świata który niestety zmienia się tak szybko, że nawet my obecne pokolenia nie jesteśmy w stanie za nim nadążyć. Stało się tak ponieważ uświadomiłem sobie, iż marnuje cenny czas który z każdą sekundą jest coraz krótszy. Było to tak:
Siadłem do komputera z kawą, włączyłem masę zakładek w przeglądarce. Zacząłem czytać blogi słuchać muzyki i tak mijały kolejne godziny. Nagle, nie umiem tego opisać, ale coś we mnie pękło. Wstałem nie mówiąc nic nikomu, wyłączyłem komputer, zabrałem telefon i kurtkę po czym zadzwoniłem do pewnej koleżanki. Chwilę potem siedziałem z Nią nad jeziorem i wyznawałem jej swoje uczucie.
Nigdy w życiu nie poczułem takiej wolności i odwagi jak w chwili kiedy po prostu wyszedłem z pokoju i zacząłem robić to co naprawdę chciałem.
Opowiadam wam to po to gdyż może i wy mieliście podobny stan, a nic z nim nie zrobiliście! LUDZIE dajcie się ponieść wyrwijcie się czasem z rutyny, zlejcie na wszystko co was otacza i jest wam zbędne i skupcie się na tym co jest dla was ważne. Jak już pisałem świat pędzi, a ci którzy to powodują nie dbają o to czy nadążymy. Istnieje powszechne zachowanie, iż ktoś kto wypadnie z tego maratonu odpada na stałe. Nic bardziej mylnego. Czasami trzeba po prostu sobie uświadomić, że dziki pęd za rzeczywistości nie da nam szczęścia.
Pomyślcie... czy to co robicie naprawdę sprawia wam radość? Nie ogranicza was?
Mam nadzieje, że i wam uda się osiągnąć (Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście) podobny do mojego stan!