- Hmmm... Już kiedyś takie coś podobnego zrobiłem. A tak, jak operowałem Toshiego i jego rodzinę od środka. Skoro umiesz zrobić coś takiego, czy umiałbyś się samemu całkiem zmniejszyć? Albo rozłożyć na cały oddział metalowych karzełków, które potem zmieniłyby się w insekty? Coś takiego bym sugerował. Wtedy mógłbyś znaleźć jakieś małe przejście i wejść do środka, gdy ja po prostu przejdę przez ścianę.
Viego dostrzegł, że ostatnia część jego wypowiedzi mogła wywołać konsternację.
- No co, czujemy stałość materiałów tylko dlatego, że nasze elektrony walencyjne są odpychane przez elektrony walencyjne czegoś innego, same atomy są prawie w całości puste. Skoro zaś ja mogę się bawić elektrycznością, mogę zmusić elektrony moje i ściany, by sobie nawzajem zeszły z drogi. Trywialna implikacja praw fizyki i moich zdolności. Tak samo działa moja niewidzialność - zaginam światło wokół siebie, nie pozwalając mu się ode mnie odbić czy uciec z mojej naturalnej emisji. A sam widzę dzięki Worldwide Reading. No, zrób co możesz, ja wchodzę.
Viego włączył swoją niewidzialność, wstrzymał oddech //dla jaj// i wszedł w ścianę. Po krótkiej chwili wynurzył z niej głowę na zewnątrz.
- A, właśnie. Wiesz, technicznie mógłbym cię też tak przenieść. Ale nie testowałem tego na kimś innym. Jakbym stracił z tym kimś kontakt, mógłby teoretycznie zostać nieodwracalnie uwięziony wewnątrz ściany i pewnie by natychmiast zginął. I nie mają wcale takiego złego wystroju.
Zanurzył się ponownie i przeszedł na drugą stronę, czekając na Woogyego. Gdy zauważy, że wszedł (w takiej formie czy innej), daje mu drobniutki znak o tym, gdzie on się w tej chwili znajduje.
//...wait a minute, to mój post numer 3999. Jaką bym za to niedługo miał rangę?
Wygląda na to, że Onix, bo SSjG jest od 2000.//