Targ o pokaźnych rozmiarach jest położony w samym centrum miasta Setirps. Przyciąga on tysiące kupców oraz rzemieślników z całego kontynentu chętnych sprzedawać swoje wyroby. Pomiędzy straganami biegają dzieci, a starsi rybacy pokazują sobie nawzajem ryby, które dzisiaj rano złowili. Panuje tutaj bardzo miła atmosfera, tylko lepiej omijać ciemne zaułki pomiędzy blokami mieszkalnymi, gdzie czyhają tutejsi bandyci.
Chłopak dotarł na targ całkowicie przypadkiem - błąkał się po mieście w poszukiwaniu hotelu, w którym mógłby zostać na czas pobytu. Hałas i ilość ludzi na rynku lekko go przytłoczyła, lecz starał się o tym nie myśleć i nie denerwować. Chodził od straganu do straganu oglądając wyśmienite słodycze oraz różne antyki. Sprzedawcy nawoływali go z każdej strony, lecz nie wybijało go to z rytmu. Ilość pieniędzy nie pozwalała mu na większe zakupy, lecz nie mógł się oprzeć ogromnej żelkowej dżdżownicy - chyba wydał na nią całe oszczędności, lecz nie było to na razie tak ważne. Błąkając się bez celu po targu przegryzając ogromnego żelka natrafił na nią... wielką... budkę... z Hot-Dogami. Wygrzebując ostatnie monety z kieszeni kupił sobie jednego. Zjadał go łapczywie przegryzając nadal ogromnym żelkiem. Po długim dniu spędzonym wśród dzieci i kupców musiał odpocząć. Przysiadł na jednym z murków, zamknął oczy i siedział.
Chłopak dotarł na targ całkowicie przypadkiem - błąkał się po mieście w poszukiwaniu hotelu, w którym mógłby zostać na czas pobytu. Hałas i ilość ludzi na rynku lekko go przytłoczyła, lecz starał się o tym nie myśleć i nie denerwować. Chodził od straganu do straganu oglądając wyśmienite słodycze oraz różne antyki. Sprzedawcy nawoływali go z każdej strony, lecz nie wybijało go to z rytmu. Ilość pieniędzy nie pozwalała mu na większe zakupy, lecz nie mógł się oprzeć ogromnej żelkowej dżdżownicy - chyba wydał na nią całe oszczędności, lecz nie było to na razie tak ważne. Błąkając się bez celu po targu przegryzając ogromnego żelka natrafił na nią... wielką... budkę... z Hot-Dogami. Wygrzebując ostatnie monety z kieszeni kupił sobie jednego. Zjadał go łapczywie przegryzając nadal ogromnym żelkiem. Po długim dniu spędzonym wśród dzieci i kupców musiał odpocząć. Przysiadł na jednym z murków, zamknął oczy i siedział.