Niewielki, jednopiętrowy domek z czymś w rodzaju ogrodzonego płotkiem tarasu na którym znajduje się ławeczka. Niemal w całości wykonany z drewna. Usytuowany gdzieś w lesie, wśród drzew w taki sposób, by z dalszej odległości był praktycznie niewidoczny. Na pierwszy rzut oka wygląda na zbudowany trochę niestarannie, jednak w rzeczywistości jest bardzo solidny. Wewnątrz podzielony został na trzy stosunkowo nieduże pomieszczenia. Po wejściu do środka od razu trafia się do głównego pomieszczenia, które jest największym. Znajduje się tu niewielki stolik, przy którym stoi kanapa. Nie zabrakło też biurka oraz kilku regałów, półek i szafek z książkami oraz innymi przydatnymi rzeczami. Jest tu też prowizoryczna kuchnia oddzielona od reszty pomieszczenia półścianką. Drugim pomieszczeniem jest nieco mniejszy pokój, w którym znajduje się łóżko, sporych rozmiarów szafa oraz kilka szafek. Ostatnim pomieszczeniem jest w pełni wyposażona łazienka, do której można się dostać tylko i wyłącznie przechodząc przez pokój. Za domem znajduje się kilka manekinów służących Seth'owi do ćwiczeń oraz specjalne miejsce na ognisko. Niestety budowla nie jest zaopatrzona w bieżącą wodę oraz prąd.
1 - Główne pomieszczenie. - Swego rodzaju salon, lub po prostu pokój dzienny. Początkowo pomieszczenie służyło do robienia rzeczy, których nie wypada robić w sypialni. Seth przesiadywał tu bez celu, czyścił broń, wykonywał rozmaite, bezproduktywne rzeczy lub przyjmował klientów, którzy odnaleźli jego kryjówkę. Od kiedy zamieszkała z nim Alice pomieszczenie to stało się również jego sypialnią. Znajduje się tu także oddzielona półścianką kuchnia.
2 - Pokój. - Pierwotnie pokój służył Seth'owi jako sypialnia. Kiedy jednak zamieszkała z nim Alice chłopak odstąpił jej pomieszczenie zapewniając odrobinę prywatności.
3 - Łazienka. - Zwyczajna łazienka, do której dostać się można jedynie przez pokój.
---------------------------------------------
Seth siedział na kanapie i przyglądał się małej Alice, która czytała jedną z książek siedząc przy biurku. Dziewczynka z wielkim zaciekawieniem wpatrywała się w powieść wędrując wzrokiem po kartce pełnej słów. Jej niebieskie oczka powoli przesuwały się z lewej do prawej, by chwilę później znów wrócić na krawędź strony, linijkę niżej. W całym mieszkaniu panował ogromny spokój. Było tak cicho, że dało się usłyszeć szum drzew kołyszących się na delikatnym wietrze. Czas leciał wolno, zupełnie jakby całkowicie się zatrzymał. Gdy Alice kończyła stronę ta przewracała się bez fizycznej ingerencji dziewczynki. Rain używała w tym celu Telekinesis. Przy pomocy siły umysłu kontynuowała czytanie. W pewnym momencie Fukuda cicho westchnął, jakby ze zmęczenia. Dziewczyna słysząc to przerwała powieść i uniosła wzrok spoglądając na towarzysza.
- Hmm? - zwróciła się w jego kierunku.
Mężczyzna nieznacznie się uśmiechnął.
- Nie, to nic... - odparł spokojnie, już bez uśmiechu.
Dziewczynka słysząc to obdarowała go niewinnym, dziecięcym uśmiechem, po czym wróciła do lektury.
- Ostatnio nie pojawiają się nowe zlecenia. Na szczęście kilka poprzednich było całkiem owocnych. Pieniędzy powinno nam wystarczyć na jakiś czas. - kontynuował.
- A co jeśli zabraknie nam pieniędzy? - zadała pytanie nie odrywając wzroku od książki.
- Nie zabraknie, a jeśli nawet, to odwiedzę kilku starych klientów, może akurat ktoś zalazł im za skórę. - wyjaśnił.
W tym momencie Alice przestała czytać. Wyprostowała się, nadal siedząc na krześle. Spoglądała na ścianę przed siebie. Przez chwile milczała. Wyglądała jakby zbierała myśli, lub coś sobie przypominała. Seth zdążył już do tego przywyknąć. Dziewczynka reagowała w ten sposób najczęściej, gdy przypominała sobie o nieszczęśliwej przeszłości.
- Dlaczego zabijasz? Nie lepiej byłoby kogoś okraść? - już któryś raz wkroczyła na temat, na który Seth nie lubił rozmawiać.
Chłopak westchnął ponownie, po czym odchylił głowę w tył i zaczął spoglądać w sufit. Podobnie jak chwile temu Alice, on również milczał. Być może zastanawiał się nad odpowiedzą, albo sam zadał sobie to samo pytanie.
- Nie okradam ludzi... to nie w moim stylu. Nie jestem w stanie zabrać im czegoś, co należy do nich, na co pracowali całe życie. - wyjaśnił.
- Nie masz obiekcji jednak przed pozbawianiem ich życia. To chyba cenniejsze od pieniędzy. - pomimo dziecięcego głosu w jej tonie brzmiała powaga.
- Zabierając im pieniądze sprawię, że ich życie się zmieni, prawdopodobnie na gorsze. Będą musieli żyć w ubóstwie, do czego nie są przyzwyczajeni. Nie oni sami, bo razem z nimi ich rodziny. - tłumaczył dalej.
- A kiedy zabijasz, myślisz o ich rodzinach? Jestem pewna, że woleliby stracić pieniądze, niż kogoś bliskiego. - drążyła temat dalej.
- Ci ludzie... oni zasłużyli na śmierć z jakiegoś powodu. Nikt nie daje zlecenia na człowieka bez winy. Jak długo ludzie robią coś złego, tak długo będą pojawiać się zlecenia.
Po tej wypowiedzi dziewczynka znów spojrzała na książkę. Kolejna kartka zwyczajnie przewróciła się na drugą stronę. Alice powróciła do czytania.
- A jeśli skończą nam się pieniądze, zanim ktoś ponownie zasłuży na śmierć?
- Wtedy udam się do jakiegoś miasta po inne zadania. - tą wypowiedzią zakończył temat.
Pomimo tylu innych opcji Seth zdeterminowany był do zdobywania pieniędzy w jeden sposób. Rozmowa sprowokowana przez Alice miała na celu uświadomić mu, że nie musi tego robić. Fukuda nie robił tego jednak jedynie ze względu na pieniądze. To był jego żywioł, jego natura. Czuł narastającą z każdym dniem żądze krwi. Pragnął czuć ten dreszczyk emocji, tą adrenalinę towarzyszącą zabijaniu kogoś. Sprawiało mu to radość. Nie mógł jednak otwarcie powiedzieć tego dziewczynce. Dlatego tłumaczył jej to w taki, a nie inny sposób. Zaraz po zakończeniu rozmowy Alice zamknęła książkę, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Znów powróciła do tej dziecinnej części swojej natury. Wstała od biurka i podeszła do kanapy na której siedział jej towarzysz.
- Pewnie jesteś głodna, co? Chcesz coś zjeść? - zapytał.
- Mhm! - dziewczynka przytaknęła kiwając głową.
Chłopak ociężale podniósł się z kanapy i ruszył w stronę kuchni. Otworzył lodówkę, w której niestety nie znajdowało się zbyt wiele. Nachylił się i zniknął za drzwiczkami, by lepiej przyjrzeć się temu, co można zjeść.
- Makaron. - rzekł trzymając głowę niemalże w lodówce.
Alice podbiegła do wojownika, który podał jej paczkę makaronu. Ta otworzyła ją niemal natychmiast, w tym czasie Seth zamknął lodówkę. Sięgnął do jednej z szafek wyciągając z niej garnek. Nabrał do niego wody z wiadra stojącego w koncie. Przy pomocy własnej energii podpalił wysuszone kawałki drewna imitujące palniki w prowizorycznej kuchence. Postawił garnek na ogniu. Chwilę potem Alice wrzuciła do wody makaron. Całemu procesowi towarzyszyła jakby rodzinna atmosfera, której żadne z nich tak naprawdę nigdy nie doświadczyło. W oczach Alice widać było szczęście. Tak prosta czynność mogła sprawić tyle radości. Choć nie mieli wiele, cieszyli się z tego co mają. Po jakimś czasie makaron był gotowy. W międzyczasie Seth przygotował i umył trochę warzyw, które miały urozmaicić smak. Gdy danie było gotowe oboje usiedli na kanapie, przy stole i zaczęli konsumpcje.