Kto by się spodziewał mojego postu tutaj? :d
Nie było mnie kupę czasu,sporo się pozmieniało. Żałuję,że nie mogę skupić się na ukończeniu Sprite'ów ale nie mam na to czasu.
Żeby nie było,że obijałem się cały rok to powiem,że znalazłem sobie nowe zajęcie na "przerwy w robocie".
Mianowicie zacząłem pisać wiersze. A jakie to wiersze to dowiecie się tylko wtedy gdy będę miał dużo komentarzy w tym temacie
Tak. Teraz nie wkleję żadnego.
Zamiast tego,żeby nie było że założyłem temat bo szukam poklasku, przedstawiam Wam moje opowiadanie. Napisałem je na konkurs, zorganizowany w pewnej grze przeglądarkowej o Pokemonach[tak,jestem Trenerem Pokemonów] , w którą gram gdy potrzebuję odmóżdzenia. Założeniem konkursu było napisanie opowiadania grozy z Pokemonami w tle. Było mi ciężko wyobrazić sobie jak miałoby wyglądać ale jednak je napisałem. Mało tego konkurs wygrałem
Jeszcze bym tu tak popisał z samym sobą ale przemogę się i poczekam na Wasze komentarze.
Czyli układ - wrzucam opowiadanie,Wy piszecie co myślicie [dużo] a ja wrzucam moje wierszyki z ostatniego roku [ 27 stycznia miałem I rocznicę mojej twórczości].A co to będą za wierszyki? Mroczne,przykre,płaczne.
Pozdrawiam,Yoh92
@Edit
Nie było mnie kupę czasu,sporo się pozmieniało. Żałuję,że nie mogę skupić się na ukończeniu Sprite'ów ale nie mam na to czasu.
Żeby nie było,że obijałem się cały rok to powiem,że znalazłem sobie nowe zajęcie na "przerwy w robocie".
Mianowicie zacząłem pisać wiersze. A jakie to wiersze to dowiecie się tylko wtedy gdy będę miał dużo komentarzy w tym temacie
Tak. Teraz nie wkleję żadnego.
Zamiast tego,żeby nie było że założyłem temat bo szukam poklasku, przedstawiam Wam moje opowiadanie. Napisałem je na konkurs, zorganizowany w pewnej grze przeglądarkowej o Pokemonach[tak,jestem Trenerem Pokemonów] , w którą gram gdy potrzebuję odmóżdzenia. Założeniem konkursu było napisanie opowiadania grozy z Pokemonami w tle. Było mi ciężko wyobrazić sobie jak miałoby wyglądać ale jednak je napisałem. Mało tego konkurs wygrałem
Jeszcze bym tu tak popisał z samym sobą ale przemogę się i poczekam na Wasze komentarze.
Czyli układ - wrzucam opowiadanie,Wy piszecie co myślicie [dużo] a ja wrzucam moje wierszyki z ostatniego roku [ 27 stycznia miałem I rocznicę mojej twórczości].A co to będą za wierszyki? Mroczne,przykre,płaczne.
- UWAGA SZPOJLER:
- Spoiler:
Noc była wyjątkowo chłodna i ciemna. Bezgwiezdne niebo rozświetlał tylko czasami blask księżyca, który jednak wolał skrywać się za leniwie płynącymi chmurami niż rozjaśniać drogę wędrowcom. Uczucie zimna potęgował silny wiatr zapowiadający sztormy, które nie były rzadkością w Vermilion City. Zwłaszcza późną jesienią.
Oprócz świstu wiatru i dźwięku kropel deszczu bijących o dachy budynków, w Dzielnicy Portowej panowała cisza. Wszystkie koty postanowiły ukryć się w swoich legowiskach biorąc przykład z gryzoni, które zazwyczaj przeszukiwały kontenery w poszukiwaniu pożywienia. Jednak jeden kot z jakiegoś powodu zdecydował się ruszyć na przechadzkę mimo niesprzyjającej aury.
Meowth skrywał się pod lekkim, letnim płaszczem, zupełnie nieodpowiednim do panującej pogody. Poruszał się powoli, co chwila rozglądając się dookoła jakby w obawie, że ktoś go śledzi. Jego ostre pazury zaciskały się na małej kopercie, którą starał się chronić przed padającym deszczem, który stawał się z chwili na chwilę coraz silniejszy.
Jeszcze chwila, jeszcze parę minut- szeptał sam do siebie. To wina Zespołu R, że musiał się tu znaleźć. To wina Jessie, Jamesa no i oczywiście Giovanniego. Tak. To on był głównym powodem jego nocnej podróży. Nie. Oni wszyscy są tak samo winni. Gdy po raz kolejny po nieudanej kradzieży pokemonów musiał wysłuchiwać obelg ze strony Szefa, jego towarzysze znowu się za nim nie wstawili. Z jakiegoś powodu Giovanni to właśnie jego obwiniał za wszystkie niepowodzenia, a jego wspólnicy nawet nie pomyśleli aby się za nim wstawić. Ale koniec z tym. Teraz to On będzie szefem. I to on będzie dręczył Giovanniego a nie odwrotnie.
Jakież niebywałe szczęście go spotkało gdy parę dni temu, pod Kwaterą Główną RR trafił na jednego z naukowców Giovanniego. On także miał dosyć niedoceniania jego starań przez Szefa. To właśnie wtedy los Meowtha miał się zmienić. Naukowiec miał opuścić RR, a w ramach zemsty wypuścić na wolność tajny projekt Rocketsów - Mewtwo. Zamieszanie związane z poszukiwaniem pokemona miały pomóc mu w ukryciu się przed vendettą ze strony Giovanniego. Meotwhowi udało się namówić naukowca do zwierzenia i tym samym odkrył jego plan. To była jego szansa. Przekonał badacza do przekazania klucza i kodów służących do uwolnienia Mewtwo przekonując go, że pomoże mu w ucieczce . Uczony mu uwierzył.
Właśnie to był cel wyprawy Meowtha. Przejęcie kluczy i kodów od naukowca. Mając Mewtwo, Meowth bez problemu przejąłby władzę na Zespołem R i sam został szefem. Wtedy dokonałby długo oczekiwanej zemsty.
W snuciu wielkich planów nie przeszkadzał mu nawet deszcz, który przerodził się już w prawdziwą ulewę.
Portowy bar był opustoszały a drzwi wejściowe zasłonięte grubą kratą. Chmury całkowicie pokryły niebo. Gdyby nie pobliska latarnia i neon na barowym szyldzie na ulicy panowała by zupełna ciemność.
Meowth nerwowo zerknął na zegarek. Spóźnia się - pomyślał z paniką. Jednak w tej chwili coś poruszyło się w zaułku. Cichy jęk i odgłos przewracających się kubłów na śmieci. To pewnie kot- przemknęło mu przez myśl. Jednak nie był do tego przekonany.
Halo? Jest tam ktoś?- Próbował krzyknąć ale z jego ust wydobył się tylko słaby dźwięk. Wtedy z ciemności wynurzyła się zakapturzona postać. Zbliżyła się na odległość paru metrów od Meowtha i stanęła nieruchomo.
- Profesorze,to Ja. Nie musi się Pan bać. Proszę tylko przekazać mi paczkę. Ja dla Pana też coś mam. Dzięki temu będzie Pan mógł bez problemu uciec przed zemstą Giovanniego.
Postać podniosła wzrok. Twarz nadal była skryta pod kapturem. Oczy jego współspiskowca wydawały się czerwone, ale była to za pewne wina barowego neonu.
Rozumiem, że jest Pan zmęczony. Podróż z Kwatery Głównej na pewno była długa i wyczerpująca. Mi też nie było łatwo tu dotrzeć. Dokonajmy tej wymiany a Giovanni w końcu pożałuje. Dostanie to na co zasłu...
Nagle głos stanął Meowthowi w gardle. Wiatr ucichł a deszcz w jednej chwili przestał padać. Postać zaczęła zbliżać się do Meowtha, który stał nie mogąc się poruszyć. Był sparaliżowany. Żarówka pobliskiej latarni eksplodowała z hukiem i na ulicy zapadła całkowita ciemność. Meowth widział tylko błysk czerwonych oczu skrytych pod kapturem. Nadal błyszczały szkarłatem, mimo że barowy neon zgasł razem z latarnią.
Przerażające oczy rozgorzały czerwienią a Meowth czuł jak jego ciało ogarnia chłód.
P.S. Nie wiem czy tylko mnie to bawi, ale zupełnie przypadkowo całe opowiadanie ,oprócz oczywiście post scriptum, ma równo 666 wyrazów. Ot taka ciekawostka. Strzeżcie się.
Pozdrawiam,Yoh92
@Edit