Jest to średni domek. Ma on jeden wielki pokój, średnią kuchnię i małą łazienkę. Z zewnątrz jest zadbany, lecz jest drewniany ale solidnie wykonany.

Wchodząc do domu Ucieszył się, bo zawsze pragnął mieć drewniany domek. Niestety, zaraz potem przed oczami ukazał mu się obraz płonącego domu z dzieciństwa.
[Głupi ! Miałeś o tym nie myśleć]
Po czym wziął się za rozpakowanie gratów z plecaka. Miał tam niewiele. Line, buty letnie (przewiewne ^^), koc, czapkę, oraz telefon. Ustawił je w rogu pokoju, po czym udał się na zewnątrz trochę pooddychać świeżym powietrzem.

- Yaaaaare, yare ! Ale mnie tu długo nie było. Trzeba się doprowadzić do porządku. - Powiedział, po czym wziął się 'za maszynkę. Zaraz po tym zaczał układać swoje rzeczy.
Dziesięć minut później mógł w końcu położyć się i odpocząć.
- Mam nadzieje, że nikt nie przyjdzie... przynajmniej w ciągu najbliższych stu lat... yare, yare.

Wzol jednak szybko zmienił plany. Postanowił, że się przejdzie "na miasto". Po czym ubrał się i wyszedł (oczywiście zamknął drzwi !).

Wzol wrócił do domu. Schował wódkę do barku i położył się na łóżku i odpoczywał chwilę. Kiedy tak rozmyślał, wpadł na pomysł... Tworzenie nowych technik. Wzol wyszedł z domu i poszedł w stronę Lasy Selvas, by tam ćwiczyć nowe techniki.