Budynek o pokaźnych rozmiarach, będący jednym z najbardziej szanujących się domów dziecka. Zarówno pracownicy, jak i ich podopieczni tej placówki, żyją ze sobą w zgodzie. Ludzie pracujący tutaj wymagają znajomości krótkiego regulaminu, którego dzieci powyżej szóstego roku życia mają przestrzegać - im natomiast to nie przeszkadza. Wiedzą, że są tutaj dobrze traktowane i pewnych zasad trzeba po prostu przestrzegać.

---

Haniko wylądowała przed budynkiem - na jej twarzy pojawił się nieznaczny uśmiech. Powolnym krokiem udała się w kierunku drzwi wejściowych, a kiedy już była przed nimi, wcisnęła dzwonek. Kiedy ktoś jej otwiera...
- Dzień dobry! Chciałabym adoptować dziecko, najlepiej dziewczynkę. W tym celu sprawdzam kilka domów dziecka. Mogę wejść? Chciałabym zadać kilka pytań, dzięki którym mogłabym zdecydować się na adopcję malucha z tej placówki...

Haniko otworzyła drzwi kobieta, będąca najwyraźniej tylko gosposią.
- Oczywiście, bardzo proszę wejść do środka. Zaprowadzę Panią do właścicielki ośrodka.
Zrobiła tak, jak powiedziała. Haniko trafiła do niedużego pomieszczenia, które przypominało trochę sekretariat. Za biurkiem siedziała młoda kobieta w okularach. Gosposia przedstawiła sytuację, po czym wyszła.
- Prosze usiąść. Zapewniam Panią, że nasza placówka jest jedną z najbardziej szanujących się w Noitulover. Jakich informacji Pani potrzebuje?

- Słyszałam od dobrej znajomej, że ostatnio oddaliście do adopcji bardzo dużo swoich podopiecznych. Przede wszystkim, chciałabym wiedzieć, czy dzieci zostały oddane do jakichś bogatych rodzin we większych grupach, czy po prostu mieliście duży ruch. Zanim usłyszę odpowiedź, niech mi Pani uwierzy, to dla mnie bardzo ważne. Posiadam rezydencję w okolicy i chciałabym wiedzieć, jak wygląda sprawa z adopcjami w nieco... masywniejszych grupkach.

Kobieta w okularach siedziała z uśmiechem, przysłuchując się Haniko.
- Tak, ostatnio mieliśmy dwie duże adopcje, po pięcioro dzieci. Nie widzimy przeszkód w podjęciu takiej decyzji, o ile rodzice spełniają warunki, które zapewnią dzieciom dostatnie życie. Małżeństwa, które adoptowały tych podopiecznych, również miały rezydencje. O ile się nie mylę, jedna nawet w Noitulover, druga zaś bodajże w Nepis.

- To naprawdę duże adopcje. A czy sprawdzacie w jakikolwiek sposób rodziny, do których trafiają Wasi podopieczni? Wywiady środowiskowe, nadzór jednego z pracowników placówki? Przepraszam panią, ale czy mogłabym dowiedzieć się, gdzie tutaj jest łazienka? Kobiece sprawy…
Jeżeli kobieta wskaże blondynce drogę, ta wychodzi z jej gabinetu, od razu przemieszczając się poza teren budynku. Kiedy już uda się jej wymknąć z domu dziecka, odlatuje w kierunku Latającego Miasta. Niestety, ona nie posiada najnowszego nabytku, który stworzyła Damensaya.

- Podejmujemy niezbędne procedury, aby zapoznać się z rodziną, która chce adoptować dzieci. Rodzinom, które nie spełniają wymogów, nie możemy oddać pod opiekę żadnego dziecka.
Kobieta następnie wskazała Haniko łazienkę. Niestety później już jej nie zobaczyła...