Wyspa położona najbardziej na północ z wszystkich 4 wysp.
Całe to miejsce charakteryzują rozmaite skalne wzniesienia i góry, które zaczynają się już od samych brzegów wyspy. Teren jest opuszczony i niezamieszkały przez ludzi. Żyją tu co najwyżej jakieś jaszczurki i inne gady. Jednym słowem teren idealny do treningów i walk 1 na 1.

~~~~~~~~~~

Rayem wraz z jego przeciwnikiem pojawili się na wyspie. Chłopak odskoczył na skałę kilka metrów dalej i stał spokojnie.
- Uruka Raymond. - przedstawi się, a następnie ukłonił.
Kiedy się podniósł, zmienił się w Super Wojownika i przyjął pozycję bojową.
//Taką jak Goku w pierwszym starciu z Vegetą: https://2img.net/h/oi41.tinypic.com/ame8t2.jpg //
Zaraz po tym na twarzy chłopaka odruchowo pojawił się uśmiech. Geny...

Przeciwnik Rayema stał ze złożonymi rękami i uśmiechem na twarzy.
- Trafił swój na swojego. Amane Horigome, elitarny wojownik Saiyański i trzeci dowódca Gidayu pod względem siły. - wbrew temu jaką miał rasę, nie ruszał na Rayema, a spokojnie stał i się uśmiechnął.
- Wiesz co..? Jesteś podobny do osoby którą mój ojciec darzył ogromnym zaufaniem. Jesteś Saiya'jinem pełnej krwi? - zapytał z ciekawości. Ogólnie, nie miał póki co zamiaru walczyć.

- Cóż... Tak naprawdę to nie. Jestem na wpół Saiyanem. Mimo to jestem chyba jedyną osobą, która jako pół Saiyan osiągnęła formę SSJ4. Niestety z braku tego czegoś, co wyrasta nam z nad dupy, obecnie się w niego nie mogę zmienić.
Chłopak czuł się trochę dziwnie. Chyba tylko on jeszcze nie zaczął swojego pojedynku, a moc którą wyczuwał była naprawdę duża.
- Jeśli to cię zainteresuje, mój ojciec nazywał się Uruka Tyson.
Mimo, że chłopak nawet miał nastrój do rozmowy, dalej chciał walczyć z Saiyanem mimo tych potężnych wibracji.

- Uruka Tys.. - nagle przerwał. Wyczuł energię pierw pochodzącą z Eminy, a następnie z innej planety.
- Więc Noriko miała rację.. Gidayu lata mu koło dupy.. Hej, Rayem. Właśnie odszedłem z Gidayu, później powiem Ci coś ciekawego. Mimo to, chciałbym żebyśmy przekonali się który z Nas jest potężniejszy. - w pewnym momencie Amane zniknął i pojawiając się za chłopakiem, planował zadać mu szybki cios w kręgosłup z łokcia. Nie udało mu się to, bowiem Rayem zdążył uniknąć ciosu. Nie uniknął jednak kolejnych uderzeń, które przeciwnik mu zaserwował na deser.
Kiedy skończył uderzać chłopaka, złapał go za nogę i rzucił w ziemię na tyle mocno że Rayem rozwalił skalisty kawałek wyspy.
- Hej! Mam pomysł! Walczymy dopóki któryś z Nas nie będzie mógł się podnieść! OKEY?! - krzyknął do Rayema, choć za cholerę nie wiedział teraz gdzie jest chłopak.

- ...Myhahahahaha... O niczym innym nie marzę od godziny... - odezwał się głos gdzieś pod gruzami.
Nagle ze skał zaczęły się przebijać złote słupy energii. Po chwili głazy zaczęły się unosić. Na dole zaś stał Rayem, ale teraz już w formie SSJ2. Otaczała go duża aura, ale tylko przez chwilę. Gdy aura zniknęła, kamienie zaczęły opadać, nim pierwszy głaz uderzył o ziemię chłopak zniknął i pojawił się nad Amane i oburącz zadał mu tzw. krytyka w głowę, co powinno go odrzucić na najbliższą skałę. Jeśli zaś go nie odrzuciło, chłopak wykonał następującą kombinację ciosów: z golenia w szyję, pięścią w brzuch, z buta w pysk, a zakończenie detonacja energii przy brzuchu przeciwnika. Wiecie... Tak po Saiyańsku. Całe combo było wykonane płynnie, więc większość pierwszych ciosów była wykonywana jeszcze w powietrzu.

Niezależnie od wybranej sytuacji chłopak po wszystkim wraca do formu SSJ, by przeciwnik nie przyzwyczaił się do siły chłopaka. //Takie coś występuje głównie u SSJ4.//
Rayem jest przygotowany na unik, obronę, czy kontowanie kolejnych ciosów przeciwnika.

Słyszycie Silvię dzięki Bakudou #77 - Tenteikuura.

- Smoku, Rayem, Toshi i Ketsu oraz Wasi przeciwnicy! Jeżeli mnie słyszycie, zatrzymajcie się na chwilę. Trenz miał zamiar zniszczyć Terrę, Yoh przeniósł się z nim więc na inną planetę by do tego nie dopuścić. Noriko jest tu z nami, postanowiła dołączyć do grupy która wyruszy na planetę na której przebywa Yoh z Trenzem wraz z innymi, używając techniki Instant Transmission. Bardzo przydałaby się nam teraz Wasza pomoc, zważając na to że nawet tu czuć moc Trenza! Ma on całe Gidayu głęboko w dupie, w przeciwnym razie nie chciałby zniszczyć Terry. Miał inny plan, ale Yoh mu go chyba zepsuł. W każdym razie, zaprzestańcie walki jeżeli jeszcze je toczycie, bowiem będziecie je mogli zakończyć kiedy indziej. W tej chwili trzeba skasować Trenza. Czekamy na Was w Eminie.. Dzięki.

Amane nie spodziewał się że Rayem umie osiągnąć SSJ2, dlatego też zwyczajnie pierwszy atak podziałał. Mężczyzna poleciał bezpośrednio na skały i tym razem był na miejscu Rayema.
Nagle nastąpiła złota eksplozja, która ukazała o wiele potężniejszą postać od twojego SSJ. Wszak, Amane również był Saiya'jinem który miał możliwość zamiany w SSJ i to też uczynił.


Otrzepał z siebie cały syf i wtedy usłyszał słowa Silvii. Kiedy skończyła, wrócił wzrokiem na Rayema.
- Hej, też to słyszałeś? W każdym razie, póki nie zakończymy tej walki, nie mam zamiaru do nich uciekać! - krzyknął. Nagle zniknął i zastosował następującą kombinację ciosów: mocny cios w brzuch, kilka uderzeń po twarzy, z kolanka w brzuch, uderzenie z łokcia w kręgosłup kiedy Rayem się ugiął pod wpływem uderzenia z kolanka i na koniec złożone ręce przy szyi, a następnie wystrzelenie mocnego pocisku KI. Oczywiście nie na tyle by zabić.
Rayem odleciał kawałek, jednak dalej utrzymywał się w powietrzu.

//Ale zgapiłeś z tą opisaną kombinacją XP//

Chłopak wyhamował po natarciu Amane.
- Taa... Też to słyszałem. Co prawda powinienem przerwać tą walkę... ale tego nie zrobię. - w tym momencie chłopak się uśmiechnął.
- Najpierw się wyżyję, a później pomogę reszcie skopać dupę Trenza.
Po tych słowach chłopak zniknął i pojawił się na pobliskiej skale. Wyciągnął rękę do przodu, w kierunku przeciwnika.
- Big Bang Attack! - krzyknął i jednocześnie wystrzelił kulę energii, która po zetknięciu się z Amane //lub skałą, jeśli uniknął// spowodowała niezły wybuch.
Chłopak nie tracił czasu. Był nieźle nakręcony. Wykonał szybki ruch w stronę przeciwnika. Niby chciał go zaatakować pięścią od frontu, ale tuż przy przeciwniku zatrzymał się i zniknął, nim ten zdążyłby jakkolwiek zareagować.
Po paru sekundach z góry poleciała złota fala, którą była Masenko i na dodatek, zaraz po uderzeniu ataku, Rayem bardzo szybko zaatakował Amane z innej strony, wbijając mu łokieć w bok.
Po tym uderzeniu zatrzymał się.
Horor. Będę cię potrzebował...
Chłopak uniósł nieco ręce, a w dłoniach pojawiły się złote kule. Nie minęło 5 sekund, jak Ray zaczął miotać pociski w miejsce w którym był (lub spadł) przeciwnik.
//Takie coś jak Renzoku Energy Dan.//

Big Bang Attack nie trafił w Amane, ten bowiem zniknął i w ostatniej chwili pojawił się za Rayemem, zadając mu szybki i mocny cios po kręgosłupie. Cios został jednak zablokowany i skontrowany, gdyż ręka Amane została złapana przez chłopaka nakręconego na walkę jak nigdy, a następnie w jego twarz trafiła pięść Rayema. Wojownik Saiyański spadł na dół. Masenko by nie podziałało, więc chłopak w będącego jeszcze na ziemi Amane, wystrzelił dużą liczbę złotych KI Blastów. Dym wywołany przez technikę zapewnił pole do popisu przeciwnikowi Rayema. Pojawił się on bowiem nagle za chłopakiem i z niebywałą siłą zaczął go uderzać w twarz. Rayem chwilę unikał ataków, jednak po tej chwili rozpoczęła się równa, szybka i wręcz widowiskowa wymiana ciosów obydwu wojowników.
Ostatecznie, Rayem stracił koncentrację i szybciej się męcząc, dostał w twarz, lądując w wodzie.

- Eh... Mogłem się tego spodziewać... - powiedział wychodząc z wody.
O co ci chodziło?
Leć pomóc reszcie.
To niemożliwe. Planeta, na której są jest za daleko, na taki dystans jeszcze za wcześnie.
OK, no nic. Dzięki.
Na twarzy chłopaka ponownie pojawił się uśmiech. Tym razem chciał zaatakować idąc na szybkość, co było 1 z atutów Rayema. Chłopak wyleciał z wody, a gdy był już nad brzegiem, rzucił się w stronę przeciwnika. Jednak tym razem nie znikał, bo spodziewał się, że przeciwnik o tym właśnie pomyśli.
Rayem będąc już zaledwie metr od wroga zaniżył nieco swój lot i zadał Amane cios w brzuch. Zaraz po tym cofnął nieco rękę i przyłożył ją ponownie do brzucha przeciwnika, tym razem otwartą dłonią.
- Tym razem nie spudłuję... - powiedział cicho i wystrzelił ponownie Big Bang Attack.
Z takiego bliska kuli można by uniknąć tylko teleportacją. Nie zależnie od tego, czy atak będzie celny, czy nie chłopak znika, by uniknąć niepotrzebnych ciosów. Pojawia się za przeciwnikiem //jeśli się teleportował to robi to samo, gdy ten się pojawi w okolicy// i zadaje mu 6-8 uderzeń w plecy. Zaraz po "plecojebstwie" chłopak wycofuje się i tak jakby chciał lądować. Plan był inny. Chłopak znika i w kolejnej sekundzie pojawia się ok metr przed Amane atakując go z rozpędu.
Ostatecznie powinna być wywołana walka w ręcz. Rayem naturalnie jest przygotowany na unik, czy obronę zwłaszcza, po tym jak wpadł do wody. Jeśli walka "trwa za długo" chłopak wykonuje zamach Ki Swordem.
//Taki cios z znienacka.//

Pierwsza część planu chłopaka powiodła się bez żadnych problemów. Amane otrzymał potężny cios w brzuch, a następnie przez Big Bang Attack, dosłownie odleciał i zatrzymał się przy samej wodzie z rozwaloną zbroją i podrapaną skórą na brzuchu która krwawiła.
Druga część planu mogłaby podziałać, gdyby nie to że Amane zyskał nad Rayemem przewagę dzięki przejściu na SSJ2. W jego przypadku transformacja to była sekunda, co oznaczało że miał ją dosłownie opanowaną do perfekcji.


- 1:0 dla Ciebie. Zaczynamy rundę drugą. - odezwał się, po czym dosłownie zniknął i pojawiając się przed chłopakiem, pierw uderzył go kilka razy w twarz czego się nie spodziewał, a następnie wycelował trochę niżej i z niewyobrażalną szybkością zaczął uderzać w brzuch Rayema z taką siłą i szybkością że nie sposób było tego nawet unikać.
Kiedy młodzieniec się złapał za brzuch, Amane się jedynie uśmiechnął. Teleportował się szybko nad niego i z dużą siłą uderzył w kręgosłup chłopaka, na tyle mocno że ten leciał do wody.
Leciał, ale nie doleciał. Amane teleportował się przed spadającego i nie mogącego się zatrzymać chłopaka.
- Vi ictum diaboli.. - z dłoni chłopaka wystrzelił promień energii w czerwonym kolorze i z niewyobrażalną szybkością uderzył w Rayema. Uderzył on z taką mocą że klatka piersiowa chłopaka zaczęła wyraźnie krwawić i stracił on część swojej podkoszulki.
- 1:1.. - odezwał się Amane.

Po natarciu Amane chłopak wskoczył na jakąś skałę. Rękę trzymał przy torsie, jak to robią zawodnicy WWE po skończonej walce.
- Dobry jesteś. Nie dziwię się, że jesteś członkiem elity Saiyan.
Chłopak wrócił na chwilę do normalnej postaci, żeby łatwiej skupić energię.
- Powiedz mi, tylko tak szczerze... Potrafisz się zmienić w Super Wojownika 4 Stopnia?
Chwilkę po tym pytaniu, chłopak w niecałą sekundę zmienił się z normalnej formy w SSJ2.
- Widzisz? Ja też umiem na szybko... - powiedział i po tych słowach zniknął. Pojawił się około 3 metry obok niego.
- Skoro prawdopodobnie znałeś mojego ojca, to pewnie wiesz jaką technikę wymyślił? - zapytał i uniósł lekko, zaciśnięte pięści.
Po paru sekundach chłopak był w Master of Dragon Fist. Rayem rzucił się w stronę przeciwnika zadając mu średniej długości kombinację ciosów. Zaraz po tym zniknął i pojawił się pod przeciwnikiem, ale teraz już bez specjalnej aury. Wyciągnął ręce do góry. Po chwili wystrzelił w górę słup energii, mogący przypominać coś w stylu Heat Dome.
Nawet jeśli przeciwnik jakoś zdołał uniknąć fali lub go trafił, Rayem teleportuje się nad Amane i uderza oburącz w szyję, przez co przeciwnik powinien wpaść do wody.
Jeśli wpadł, chłopak cofa się nieco w głąb skalistej wyspy, by nie dostać znienacka z wody. Jeśli zaś przeciwnik zdołał wyhamować, Ray szybko wykonuje gesty rękami i wystrzeliwuje w niego Burning Attack. Niezależnie od wyboru sytuacji, chłopak przyjmuje pozę obronną i czeka na ruch przeciwnika.
Ciekawe, jaką by miał moc na SSJ3...
Rayem, na tamtej planecie robi się coraz gorzej.
Aha, po ch*ju...

Cały plan się powiódł i to w dodatku bez żadnych problemów. Amane zdziwił się tym że Trenz dalej żyje i że jego energia jeszcze bardziej wzrosła dlatego też trafienie go z zaskoczenia było dość łatwe.
Amane wpadł do wody, jednak dość szybko z niej wyszedł. Podrapał się po głowie..
- Nie potrafię osiągać formy SSJ4.. Znaczy.. Kiedyś to potrafiłem, ale Trenz mi zapieczętował tą moc pod pretekstem utraty kontroli nad tą formą. Wiem że to niemożliwe żeby Saiya'jin stracił panowanie nad sobą w formie która de facto została wywołana przez coś innego niż złość. Wolałem się mu jednak nie sprzeciwiać. Co do twojego ojca.. Nie znałem go osobiście, bo byłem młody jak opuścił Naszą planetę. Tak opowiadał mi mój ojciec który.. - tutaj nagle się zatrzymał by złapać oddech. Nie wiedział czy słowa które teraz powie dotrą do głowy chłopaka tak jak powinny. Mężczyzna wzbił się w powietrze.
- Dołączyłem do Gidayu z jednego powodu. Trenz obiecał mi że pomoże mi odnaleźć osobę nazywającą się Tyson Uruka. Brata mojego ojca.. - w tym momencie Amane spojrzał na chłopaka.
- Hej, nie mam zamiaru jednak pozwolić na to byśmy przestali walczyć tylko dlatego że Nasi ojcowie byli braćmi, zrozumiałeś? - zapytał i przybrał pozycję bojową, będąc jednocześnie gotowym do obrony lub skontrowania ataku.

- No teraz to ładnie doj**ałeś... =.="
- Czyli jesteśmy kuzynami? No... Rodzina to rodzina, nie ma co komentować. - wyglądało na to, że chłopak dość szybko zaakceptował pokrewieństwo z Amane.
Rayem! Trenz przeżył!]
- Że co kurde?! Horor chodź tu!
Horor jak na żądanie zmaterializował się obok Rayema.
- Jak to żyje?! Więc ta energia..?
- Tak i chyba Yoh dostał niezłe baty, bo jego energia słabnie.
- Yoh..?
Chłopak zacisnął zęby i pięści. Nagle zwrócił się do Amane.
- Amane! Skończmy to szybko! Jeśli twój były szef ciągle żyje, po ataku z TAKĄ mocą, to będę musiał tam niedługo lecieć!
Krzyknął i w sekundę przybrał postać Mega Wojownika. Zaraz po tym przybrał pozycję gotowości do walki. Tymczasem Horor zdematerializował się, by nie przeszkadzać.
Cholera, by go...

- Czyli pora kończyć? Dobra, nie ma sensu walczyć. - mężczyzna odleciał kilka metrów dalej.

Zaczął w ręku ładować jakąś technikę podobną do Kamehameha, jednak w złotym kolorze.
- Wolę zakończyć to na fale uderzeniowe, kuzynie. - krzyknął i momentalnie wskoczył na formę SSJ3 tak samo jak Rayem. Kula energii w jego dłoniach cały czas się powiększała, co oznaczało że atak zaraz będzie gotowy.

Rayem złożył ręce przy boku i zaczął ładować Falę Uderzeniową. Nagle poczuł jakieś dziwne uczucie.
- Rayem... To był Yoh... On, nie żyje... - powiedział smutnie Horor. On interesował się wydarzeniami na tamtej planecie. Teraz jednak słyszał go także Amane, bo Ray nie brał go za wroga.
- Yoh... - powiedział cicho do siebie i przerwał ładowanie ataku.
Stał tak moment jak zamurowany. W pewnym momencie się otrząsnął. Atak ponownie zaczął się ładować, ale teraz był naprawdę potężny. Ray nie wyglądał na takiego, ale był naprawdę nabuzowany niezbyt ciekawymi emocjami.
- Ja naprawdę nie mam na to czasu! - krzyknął i wystrzelił Kamehameha.

//No to teraz będzie jazda... XD
Ale tak szczerze, to myślałem, że on będzie chciał użyć jakiegoś Galick Guna, czy coś w tym stylu XD//

Obie fale wystrzeliły w siebie, obaj wojownicy byli zadowoleni, jednak Rayema dobijało to że Yoh nie żyje. Był rozkojarzony, chciał czym prędzej lecieć do wszystkich i dowiedzieć się o co chodzi.
To go zgubiło.
//A tak na serio, zgubiła go kostka która wyrzuciła 2 xd 1-3 Rayem odpada, 4-6 Amano xDD//

Chłopak oberwał potężnym promieniem i bez podkoszulki zaczął spadać prosto do wody. W ostatniej chwili Amane go chwycił za rękę i przerzucając na plecy, użył Instant Transmission aby teleportować się na Naizen. Rayem w tym czasie pozostawał nieprzytomny.

Maxi pojawił się na wyspie, po czym zaczął chodzić i jeśli kogoś znajdzie, pytać o Tokara Gawanabe. Jeśli takiego nie znajdzie zwiększa swoją energię mając nadzieję, że pojawi się ten wojownik co niszczył wioski/miasteczka.

Nikt się nie pojawia, nikogo też nie widzisz.
Wokół Ciebie nikogo nie ma. Nie wyczuwasz też żadnej energii.

Maxi wyciągnął jedną rękę do góry:
-Jinruizetsumetsukogeki
Nie użył dużo energii, z otwartej dłoni wyleciały 3 pociski, które miały same namierzyć, czy ktoś tu jest. Jeśli pociski znajdą kogoś, chłopak je detonuje i leci w tamtą stronę.

Pociski namierzyły kilkanaście bardzo małych energii w jednym z budynków. Drzwi są zamknięte.

Chłopak zdetonował pociski. Maxi otworzył portal koło siebie wychodzący w środku budynku, po czym wszedł do niego i go zamknął za sobą. Po przejściu zobaczył...

... tłum ludzi, którzy rozpierzchli się od miejsca, w którym Maximus się pojawił na wszystkie strony. Wygląda na to, że wzięli go za kolejne zagrożenie. Maximus kątem oka dostrzega, że gdzieś w tłumie kilka osób dobywa jakiejś broni i obserwuje go będąc gotowymi do ataku lub obrony.

- Spokojnie ludzie... Przyleciałem tu po to, żeby wam pomóc, słyszałem, że jakiś wojownik atakuje tutejszy obszar. Znalazłem ogłoszenie w Eminie, zlecił je Tokara Gawanabe. Jest tu taka osoba?
W razie czego Maxi unika ciosów lecących w jego stronę.

Jeden z tych, którzy dobyli broni, przybliżył się.
- Tokara to ja. //Yoszu... Coś ty mu za imię wymyślił...// Ten, przed kim próbujemy się bronić, zazwyczaj przybywa o tej porze dnia z północy. Jeśli możesz coś z tym zrobić, będziemy bardzo wdzięczni. Tylko... Jeśli mógłbyś, wyjdź tą samą drogą, którą wszedłeś. Jak widzisz, w tej chwili mamy tu schronienie i niezbyt chcemy z niego rezygnować.