- Zależy, co cię ciekawi, Hatsutoku-kun.
- Udać się do Akademii Shinō? Nie wiem, czy to dobry pomysł. Kapitanie?
- Może lepiej nie. Przykro mi, ale to uczelnia dla przyszłych Shinigami w świecie, w którym energią jest Reiryoku. Wiem, że to się dzieje już na dużą skalę, ale nie zawsze mieszanie światów jest dobrym pomysłem. W dodatku, patrząc, jak łatwo pokonaliście szeregowych żołnierzy, nie wiem, jaki wpływ by to miało na ambicję rekrutów. Szczerze? Szkoła jak szkoła, tylko uczą dodatkowo technik walki Shinigami.

- No cóż. A czy tu też występują Hollow'y? Chętnie bym jakiegoś zobaczyła. A może nawet pokonała. - uśmiechnęła się.
- Chyba, że oczywiście macie coś ważnego na głowie to ja już nie będę wam zawracać głowy. Praktycznie to dowiedziałam się wszystkiego czego chciałam.
(Ciekawe jak się czuje Keisuke. Powinno mu się już poprawić.)
Tsuji nawet nie odważył się ponownie nalać sake.

Max dolał sobie sake.
-Ciekawi mnie... hmm... nie wiem, coś interesującego, może jakaś duża góra, na której znajduje się coś potężnego.
Chłopak opróżnił spodeczek i znowu nalał sobie sake.
-Kapitanie, co byś zrobił jakby jeden z członków twojego oddziału okazał się Vizard'em ?

- Hollowy pewnie jakieś się mogą kręcić, przybyłe z Hueco Mundo. Nie pozwolę wam jednak z nimi walczyć. Nie martwię się o was, ale o Hollowy. Tylko moce Shinigami są w stanie oczyścić duszę Hollowa i pozwolić mu wejść do Soul Society jako Plus. I u nas zdarzają się moce całkowicie niszczące Hollowy, więc nie możemy ryzykować zaburzenia równowagi.
Łyknął jeszcze.
- Duża góra, powiadasz? Zgaduję, że chodzi ci o coś widocznego z całego Seireitei. Wielka lanca wbita w ziemię, co w tym niezwykłego. Gdyby ktoś ode mnie okazał się Visoredem?... Hmm, dobre pytanie. Pojęcia nie mam. A właśnie. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że tylko dzięki zwykłemu opuszczeniu ciała miałeś nagle dostęp do swojego Bankai. Sprawa sięga dalej, czyż nie?

- Rety, a miałam taką ochotę na walkę. No nic. Dziękuję, za gościnę. Chyba będę się zbierać. Do zobaczenia.
Arisa teleportowała się do najdalszych części Rukongai. Tsuji został. Co jakiś czas jeszcze popijał sake, jednak z większym umiarem niż kilka chwil wcześniej.

- Główne Archiwum. Ale nie wiem, czy powinienem cię do niego wpuścić. Co myślisz, Ao-chan?
- Nie jestem pewna. Jeśli my z nim pójdziemy, to czemu nie. Kapitanie?
- Hmmm... Sprawa robi się ciekawa... Może rzeczywiście z nim pójdę. Ao-chan, zostań z naszym gościem. Chyba że woli iść z nami bądź za Arisą-chan. Albo się zaraz uwali w trupa. Tsuji-kun, prawda? Widzę, że masz mocną głowę, wręcz stalową, ale czy jesteś pewien co do takiego spożycia?
- Kapitan Kyōraku, obrońca trzeźwości... Muszę to zapisać.
- No co?

Tsuji wstał. Położył obie ręce na stole podtrzymując się.
- Chodźmy...
Oczywiście alkohol na niego działał, ale nie w taki sposób żeby nawet nie wstał od stołu czy nie mógł iść.

Max wstał od stołu i palcem wskazywał drzwi.
-Chodźmy więc !

Kapitan i Ao wstali i udali się do drzwi.
- Chodźcie za mną.
Wyszedł.

//Po wyjściu stąd napiszcie od razu w Seireitei - temat ogólny, nie czekając na mój post jako kapitan//

Max wyszedł z budynku.