Dosyć stary projekt który chciałem realizować jeszcze w czasie gdy nie miałem internetu. To znaczy, żeby nie było, ostatni raz jak nie miałem internetu xd W każdym razie, tytuł taki, nie inny. Nie mam pomysłu na nazwę, a całość miała dotyczyć podróży między-wymiarowych znanego Wam Jigen Tankenka, Yoha Atsuko. Co za tym idzie, czasami byłoby dosyć zabawnie (złodziej), czasami niezbyt.
Projekt zamroziłem bowiem nie mam wystarczającej wiedzy o samych Jigen Tankenka, potrzebowałbym tu pomocy Viega, a wtedy całość mimo to nie byłaby byle opowiadaniem tylko czymś na dłużej. Poza tym, patrząc na to co już napisałem, a myśląc co miałbym jeszcze napisać, nie wiem czy warto byłoby się za to brać skoro nie mam w tym większego doświadczenia. W każdym razie.. Oceniajcie jak chce Wam się czytać. Sam prolog był, ale uznałem że musiałbym go poprawiać. Pierwsza część dotyczyłaby jeszcze poruszania się w rodzimym wymiarze bohatera, nie skończyłem tego, ba nawet nie zacząłem. Daję więc od razu rozdział w którym bohater odwiedza...
#0002 - Evangelion Universe
Domyślam się także że całość jest niemalże najeżona błędami. Powtórzenia, interpunkcja, ortografia.. Poprawiłbym to, ale za cholerę mi się nie chce xP
Projekt zamroziłem bowiem nie mam wystarczającej wiedzy o samych Jigen Tankenka, potrzebowałbym tu pomocy Viega, a wtedy całość mimo to nie byłaby byle opowiadaniem tylko czymś na dłużej. Poza tym, patrząc na to co już napisałem, a myśląc co miałbym jeszcze napisać, nie wiem czy warto byłoby się za to brać skoro nie mam w tym większego doświadczenia. W każdym razie.. Oceniajcie jak chce Wam się czytać. Sam prolog był, ale uznałem że musiałbym go poprawiać. Pierwsza część dotyczyłaby jeszcze poruszania się w rodzimym wymiarze bohatera, nie skończyłem tego, ba nawet nie zacząłem. Daję więc od razu rozdział w którym bohater odwiedza...
#0002 - Evangelion Universe
- Spoiler:
- Tu nim zabierzecie się za czytanie, warto zaznaczyć pewne ciekawostki. Po pierwsze, całość tutaj była niemalże idealnie odwzorowanym początkiem tego co miało miejsce w mandze, tyle że w wersji tekstowej. Po drugie, dużo ważnych wydarzeń musiałem ominąć lub zmienić by uwzględnić to że przybycie Jigen Tankenka do tego wymiaru w jakiś sposób wpłynęło na pewne wydarzenia w nim.
Evangelion Universe
Świat ogromnych bio-robotów, zwanych Evangelionami. W przeciwieństwie do niektórych swoich odpowiedników w innych czasoprzestrzeniach tu zmieniło się niezwykle wiele. Historia potoczyła się całkiem inaczej, co nie oznacza tego że pewne wydarzenia nie miały tu miejsca. Mimo to, uniwersum należy raczej do tych w których obserwujemy "lepszą" przyszłość.
Młody chłopak w ciemnych spodniach i białej podkoszulce szedł spokojnie miastem, starając się dodzwonić do swojego ojca. Mimo wszystko nie zbyt mu to wychodziło, bowiem żaden z automatów nie działał. Chcąc się chwilę zastanowić usiadł spokojnie na schodach niedaleko jakiejś stacji.
- Czego ojciec może ode mnie chcieć.. Przecież od 10 lat mieszkam u wujka i nic go nie obchodzę.. - zastanawiał się chwilę.. Następnie wyjął i spojrzał na zdjęcie które przysłano mu pocztą. Była na nim ładna, fioletowo-włosa kobieta z dość dużą "doliną". Młodzieniec popatrzył się na zdjęcie i po chwili westchnął..
- Huh.. Dziwna kobieta.. - powiedział lekko się uśmiechając. Po tych słowach wstał i miał iść dalej, kiedy przed nim pojawił się dziwny i jasny portal. Wyszedł z niego młodzieniec o sterczących, ciemnych włosach. Miał na sobie szarą bluzę i spodnie jeansowe. Spojrzywszy na przybysza, chłopak się nieco przeraził i wywrócił. Ten z kolei przewrócił głowę w stronę Shinjiego.
- Hej, jestem Yoh! Miło poznać.. - powiedział machając chłopakowi z uśmiechem. To poprawiło trochę jego humor i wstał, podchodząc do Yoha i podając nie zbyt śmiale rękę.
- Sh.. Shinji.. Shinji Ikari, miło mi... - odezwał się spokojnie, aczkolwiek miał pewne obawy. W pewnym momencie obaj młodzieńcy ujrzeli samolot, a następnie rakietę która momentalnie uderzyła o ogromną bestię. Chłopcy nie spojrzeli nawet dokładniej na zarysy tego monstrum, kiedy nagle fioletowo-włosa kobieta podjechała do nich autem.
- Drugiego w planach nie było ale.. Dalej, wsiadajcie! - po tych słowach kobieta nie czekała długo, kiedy obaj młodzieńcy byli już w samochodzie i oddalali się od monstrum. Shinji z daleka zauważył pewną fioletową postać podobnych rozmiarów, ale zaraz po tym kobieta skręciła i zniknęła ona za budynkami. Co dziwniejsze, Yoh cały czas przyglądał się w stronę potwora.
- Przepraszam że kazałam na siebie czekać. - odezwała się kobieta. Shinji wiedział kim ona jest..
- Nic się nie stało, pani Katsuragi.. - odpowiedział młodzieniec, spoglądając kątem oka na Yoha siedzącego z tyłu.
- Nie było nic o tym że będzie ktoś jeszcze poza Tobą, Shinji-kun. No, cóż.. - odezwała się kobieta, wzdychając. Następnie nie odwracając się, odezwała się do Yoha.
- Hmm.. To skąd się tu wziąłeś. Myślałam że wszyscy są już w schronie. - zapytała śmiale aczkolwiek dość niespokojnym tonem. W tym momencie wtrącił się Shinji.
- To.. To jest mój kolega! Przyjechałem z nim... A tak w ogóle to co to było? - zapytał tak by jak najszybciej zmienić temat.
- Jesteście dość spokojni jak na tak ekstremalne warunki.. To jest 'anioł'. - odpowiedziała spokojnie Katsuragi.
- Anioł? - zapytał ponownie chłopak.
- To nie czas na wyjaśnienia.. - ponownie odpowiedziała kobieta, kiedy na wprost samochodu pojawiła się rakieta. W tym momencie Yoh zniknął z samochodu i wystrzelił w stronę pocisku dość szybkim ruchem ręki, cienki promień. Kiedy rakieta eksplodowała, chłopak stworzył coś na wzór bariery przed sobą ochraniając tym samym pozostałą dwójkę z tyłu. Właściwie, po tym co zobaczyła Katsuragi, nie była zwyczajnie w stanie uwierzyć w to co właśnie się stało. Shinjiemu to przyszło odrobinę łatwiej bo już po 'wejściu' chłopaka, wiedział że coś z nim jednak jest nie tak. Katsuragi spojrzała na Shinijego i momentalnie zemdlała.
- Katsuragi-san! - krzyknął Shinji, patrząc tym samym na Yoha.
- Hej, ona zemdlała! Zrób coś! Wystrzel w nią promień budzący czy coś w tym stylu! - krzyknął w stronę chłopaka.
Ten spojrzał na Shinjiego jak na idiotę, wyłączając barierę.
- Czy ja Ci wyglądam na pieprzonego druida..? - zapytał, kiedy nad ich głowami pojawił się anioł. W pewnym momencie, uderzyła w niego w ogromną siłą wcześniej widziana fioletowa postać. Tym razem była możliwość przyjrzenia się jej dokładniej.. Był to ogromny robot, Evangelion. Kolor robota jak wspomniano wcześniej był głównie fioletowy. Było jednak dość dużo elementów w zielono-jasnym kolorze czy ogólnie ciemnym. Nie trwało jednak długo to, jak anioł wstał i uderzył olbrzymiego robota z taką siłą że wpadł on na kilka pobliskich budynków. Shinjiemu udało ocucić się w tym samym momencie Katsuragi, która momentalnie kazała wsiadać młodzieńcom do auta, uznając to co się przed chwilą wydarzyło za złudzenie lub sen. Mimo to, Yoh nie wsiadł. Kiedy dostrzegł Evangeliona podpierającego się rękoma wiedział że nie ma co liczyć na pomoc tej maszyny. Cóż, był w tym wymiarze pierwszy raz, nie dziwne że nie znał prawdziwej mocy Evangelionów. Po krótkiej kłótni, pani Major odjechała z Shinjim zostawiając Yoha naprzeciwko ogromnego monstrum patrzącego na zapadającego się pod ziemię robota. W pewnym momencie odbił się od ziemi z taką siłą, że przez podmuch wiatru za nim, ziemia dosłownie się zapadła. Uderzywszy z ogromną siłą anioła, sprawił że ten poleciał kilka metrów dalej, szybko się jednak podnosząc. W pewnym momencie młodzieniec dostrzegł tylko błysk i otoczył się w ostatniej chwili barierą. W bestię wystrzelono bombę N1 co spowodowało niezły wybuch. Samego młodzieńca nikt nie widział, bowiem on sam był i tak jeszcze dzieckiem i raczej nie był wysoką osobą. Mimo wszystko, kiedy nastąpiła eksplozja, utrzymanie bariery nie stanowiło problemu. Broń nie była taka mocna jak chłopak się spodziewał więc po prostu starał się wyczuć pilota, który siadł za sterami ogromnego robota. Zostawiając na jakiś czas Shinjiego i Katsuragi chciał się dowiedzieć więcej o miejscu w jakim dokładniej się znalazł. Kiedy przeteleportował się do pilota, znalazł się w Entry Plugu z jakąś dość ranną dziewczyną. Przez chwilę się dusił i właściwie nie wiedział co się dzieje, ale kiedy zobaczył że ta cierpi po prostu skupił się na niej i zorientował się że przypadkiem może oddychać.
- H.. Hej? Nic Ci nie jest? - zapytał nie zbyt spokojnie mimo wszystko. Dziewczyna nie odpowiadała, raczej zwijała się z bólu. Chłopak dotknął ją za ramię i koncentrując się dłuższą chwilę, przeniósł siebie i ją na mostek, obok którego dopiero zostawiano Evangeliona 01. Właściwie wszyscy się zdziwili, a chłopak wyjął z kieszeni jedną fasolkę Senzu. Dziewczyna ledwo się trzymając zjadła ją i... momentalnie wyzdrowiała. To jeszcze bardziej zaskoczyło wszystkich oraz Shinjiego który dopiero wbiegł na mostek.
- Hmm.. Coś mi się wydaje że ktoś będzie mi musiał wyjaśnić o co tu chodzi.. - powiedział spokojnie Yoh. Dziewczyna spojrzała na niego nie tyle przestraszona co cholernie zaskoczona tym co się właśnie wydarzyło. Nikomu w tym wymiarze przez myśl by nie przeszło to że istnieje taka fasolka jak ta którą chłopak dał niebiesko-włosej dziewczynie. Shinji spojrzał na chłopaka z zażenowaniem ignorując już całkowicie swojego ojca stojącego wyżej i wkurzającego się z tego powodu.
- Mi się jednak wydaje że ktoś tu będzie musiał Nam pierw wytłumaczyć nieco więcej.. - odezwał się lekko zażenowany całą sytuacją. Jednak na to nie było teraz czasu. Jak się okazało, broń konwencjonalna nic tu nie mogła zdziałać i anioł wyszedł po jej użyciu bez najmniejszego zadrapania. Wszystko działo się nieco szybciej niż powinno, a powodem tego było nic innego jak jedna, dość duża zmiana w wymiarze. W pewnym momencie ojciec Shinjiego, Gendo Ikari opamiętał się odrobinę i przestał wkurzać na syna.
- Shinji, musisz pilotować tego Evangeliona, po to Cię tu wezwałem. - powiedział spokojnie, poprawiając okulary i nie zwracając już najmniejszej uwagi na Yoha czy cudownie uleczoną Rei Ayanami. Ritsuko która dopiero wbiegła do 'hali' wraz z panią major Katsuragi również były zaskoczone niezmiennym podejściem ojca chłopaka. Najbardziej dziwił ich jednak sam Yoh. Katsuragi wiedziała że nie jest on człowiekiem, bynajmniej nie po tym co zobaczyła. Z drugiej strony, nie było żadnych dziwnych odczytów sugerujących to że jest jednym z aniołów..
- Jak zwykle... Wezwałeś mnie tylko po to bym pokierował tym czymś?! Wzywasz mnie zawsze kiedy jestem Ci do czegoś potrzebny! - krzyknął wściekle chłopak stojąc spokojnie w miejscu.. W tym momencie Yoh podszedł do chłopaka i złapał go za ramię, patrząc na jego ojca.
- Jeżeli Shinji nie chce, to nie musi pilotować tej maszyny. Sam załatwię tego anioła czy co to jest... - krzyknął pewnym głosem. Zaskoczyło to nie tylko każdego znajdującego się w 'hali' człowieka, ale również samego Gendo Ikariego. Na twarzy młodzieńca zaś pojawił się po prostu wesoły uśmieszek. Komandor Ikari spojrzał na chłopaka.
- To godne... pożałowania. Jedynie Evangeliony mają moc potrzebną do zniszczenia aniołów. - odpowiedział pewnie i wściekle, uderzając o ścianę pięścią. W tym momencie Yoh przyłożył dwa palce do czoła, wskazujący i środkowy, a następnie odezwał się będąc niezwykle pewnym siebie.
- Zobaczymy.. - uśmiechnął się i nagle zniknął co zdziwiło wszystkie osoby znajdujące się w ogromnym pomieszczeniu. Młodzieniec pojawił się wprost przed aniołem i wystawił ręce przed siebie, magazynując potrzebną mu energię. Anioł, zauważywszy chłopca, wyskoczył w jego stronę i chciał zwyczajnie go zgnieść. Yoh w ostatniej chwili się teleportował za zbliżającą się bestię i w pewnym momencie wystrzelił w niego ogromnych rozmiarów falę energetyczną. Została jednak zatrzymana przez.. Pole AT.
- Co.. To było?.. - zapytał samego siebie chłopiec, wisząc w powietrzu po niezbyt udanym ataku. W pewnym momencie, anioł uderzył w niego prawą ręką, a że Yoh był zdekoncentrowany, wylądował kilkaset metrów dalej, przebijając się przy tym przez kilka budynków. W Central Doogmie zdecydowano się na wystrzelenie Evangeliona 01, Shinji bowiem zdecydował się pilotować bio-robota tylko ze względu na to by pomóc Yohowi, któremu bynajmniej nie zbyt dobrze się powodziło w starciu z aniołem. Kiedy Evę wystrzelono, w tym samym czasie, w okolicy gdzie wylądował młodzieniec nastąpił ogromny podmuch powietrza. Na tyle mocny że skały i kamienie wokół momentalnie odleciały kilkanaście metrów dalej, rozbijając się o budynki lub w niektórych przypadkach je niszcząc. W pewnym momencie, chłopak uklęknął i przyłożył prawą rękę do ziemi. Lewą dłonią otarł krew cieknącą z ust. Nagle zniknął i pojawił się wprost przed aniołem zadając mu kilka naprawdę szybkich i wściekłych uderzeń. Mimo że chłopak był w porównaniu do niego naprawdę mały, uderzenia były zadawane z taką mocą, że anioł cofał się do tyłu kiedy młodzieniec wyprowadzał nowy cios. W pewnym momencie, zdekoncentrowane monstrum zaskoczył Shinji pilotujący Evangeliona 01. Zresztą, Yoh też był mocno zdziwiony tym widokiem. Evangelion wystawił prawą rękę przed siebie i uderzył nią centralnie w twarz anioła. Ten się przewrócił.. Nagle, Eva wyciągnęła nóż progresywny. Shinji planował uderzyć w widoczny organ S2. W pewnym momencie, anioł ponownie aktywował Pole AT, co uniemożliwiło ruch chłopakowi. Tym razem jednak Yoh był nieco bardziej przebiegły.. Kiedy anioł aktywował pole AT, ten momentalnie aktywował umiejętność God Glance. W pewnym momencie monstrum złapało Evangeliona za twarz i rzuciło na pobliski budynek. Dodatkowo, jak na złość, minął czas przez jaki Evangelion mógł być aktywny. Kiedy anioł miał zadać ostateczny cios, na linii uderzenia pojawił się Yoh i... Aktywował pole AT, które uniemożliwiło dokończenie sprawy z bio-robotem. W oczach chłopaka była natomiast wyraźna złość. W pewnym momencie pole AT zniknęło, a on sam z niewyobrażalną szybkością poleciał w stronę organu S2, tudzież czerwonej kuli na klatce (?) anioła. Wystawiwszy pięść, przebił się przez nią i całego anioła, co spowodowało eksplozję w kształcie krzyża. Tu na szczęście i Evangelion z Shinjim i Yoh wyszli bez szwanku. A to za sprawą bariery, którą Yoh już wcześniej wykorzystał.. Tym razem jej moc była jednak nieco większa.
Kilka godzin później w NERV'ie, w biurze komandora Ikariego było dosyć gorąco i nie chodzi tu bynajmniej o temperaturę w pomieszczeniu. Gendo, pani major Katsuragi, Fuyutsuki oraz Ritsuko znajdowali się w pokoju, natomiast naprzeciw komandora stali Yoh i Shinji.
- Nie wiem kim jesteś, ale nie sądziłam że człowiek jest w stanie pokonać anioła. - odezwała się Ritsuko, przeglądając jakieś notatki. Misato Katsuragi popijała natomiast gorącą kawę. To samo robił Gendo Ikari..
- Yoh Atsuko, pochodzę z innego wymiaru. - w tym momencie i Misato i Gendo zakrztusili się kawą. Kiedy udało im się przeżyć bliskie spotkanie trzeciego stopnia z przebiegłą kawą, wszyscy poza Shinjim spojrzeli na chłopaka z wielkim zdziwieniem.
- A skąd masz technologię która to umożliwia?! - zapytała z niedowierzeniem Ritsuko. Chłopiec spojrzał na nią lekko się uśmiechając..
- Nie potrzebuję żadnej technologii. Jestem Jigen Tankenka, posiadam technikę która pozwala mi podróżować między wymiarami. - odpowiedział spokojnie, rozglądając się jednocześnie po całym pomieszczeniu. Gendo poprawił okulary, po czym wstał i przechylił głowę w stronę Yoha.. Podszedł do Ritsuko i coś do niej wyszeptał, a następnie wrócił na swoje miejsce. W pewnym momencie odezwała się Ritsuko.
- Hm.. Technika umożliwiająca podróż między wymiarami? Mimo że wiemy na 100% że nie jesteś człowiekiem, to jakoś trudno mi w to uwierzyć. Nie wkurzysz się jeżeli więc zrobię kilka badań? - zapytała spokojnie kobieta, pisząc coś.
- Zgoda.. - odezwał się wzdychając Yoh, po czym podszedł do Ritsuko.
- Niech pani prowadzi. Wolę mieć to za sobą. - dodał. Odpowiedź lekko zaskoczyła panią profesor, ale ostatecznie wyszła z Yohem z pomieszczenia. Obydwoje pokierowali się do głównego gabinetu w sektorze medycznym. Na miejscu zastali Ayanami, siedzącą na krześle w poczekalni.
- Co tu robisz Rei? - zapytała spokojnie profesor Ritsuko, czekając jednocześnie na odpowiedź dziewczyny.
- Szczepionka. Dzisiaj. Miałam tu przyjść.. - jak zwykle wypowiedź dziewczyny nie była zbyt długa. Mówiła tylko to co najważniejsze, a kiedy nie było takiej konieczności, siedziała cicho, nie odzywając się nawet słowem.
- Ah.. No tak. No dobrze, to wejdź. Zbadam tylko tego chłopca i zaraz po tym zrobię Ci szczepienie, zgoda? - odpowiedziała kobieta jednocześnie pytając i pukając się lekko w głowę ręką. Na śmierć zapomniała o tym szczepieniu dla Rei z tego wszystkiego. Rei się nie odezwała, co oznaczało po prostu przystanie na propozycję pani profesor. Yoh wraz Ritsuko i Rei weszli do niezbyt dużego pomieszczenia, po czym kobieta podeszła do szafki i wyciągnęła z niej dwie strzykawki. Jedna była wypełniona jakąś substancją, druga zaś była pusta.
- Pobiorę Ci krew, to konieczne. Później przejdziemy do laboratorium gdzie dokładniej Cię zbadam. - odezwała się pani profesor, po czym podeszła do chłopaka. Pobrała krew, odłożyła strzykawkę i przeszła do Rei, aby ją zaszczepić. Dzieci zostały wyproszone na chwilę z gabinetu. Właściwie, Ayanami mogła już iść do domu, jedynie Yoh musiał czekać na to aż Ritsuko wyjdzie z gabinetu.
Następnie przez kilka dni panował spokój. W międzyczasie Yoh i Shinji zamieszkali z Misato. Mimo że ta wiedziała co ten pierwszy potrafi, to nie miała w zwyczaju zostawiania jednego dzieciaka na pastwę losu, drugiego zaś zabierać ze sobą. Podzwoniła gdzie trzeba i bez większych sprzeciwów chłopców, wzięła ich pod swój dach. Z początku nie było to proste.. Rozdzielanie obowiązków.. To coś czego Misato nie lubiała i od czego się naprawdę mocno wymigiwała. Mimo tego że oszukiwała podczas losowania obowiązków, kilka z nich rzeczywiście trafiło na nią. Większość jednak padła na Shinjiego i Yoha. Ten pierwszy nie sprzeciwiał się i siedział cicho, Yoh natomiast z charakteru był dosyć wybuchowym chłopcem więc kilka godzin trwała sprzeczka o to że pani Major oszukiwała w losowaniu. Ostatecznie wyszło na to że większość obowiązków przejął jak zwykle Shinji, a Misato i Yoh zwyczajnie zawarli pokój i zwalili większość trudnych obowiązków właśnie na chłopaka. W taki sposób minęło kilka dni.. Yoh mimo wszystko nie wiedział że już drastycznie zmienił wydarzenia w tym wymiarze. Nie wiadomo było więc jaki obrót sprawy obiorą teraz, kiedy chłopak jest tutaj i dokonał takich zmian o jakich się nikomu nie śniło. Był on młodym Jigen Tankenka.. Mimo że słyszał o tym by nie zmieniać nic w danym wymiarze, by nie mieszać się w wydarzenia danego wymiaru, po prostu to ignorował. Uważał że jeżeli coś spieprzy, to spieprzy to raz, a dobrze i wyniesie się z wymiaru zostawiając go samemu sobie. Jeżeli natomiast nic nie spieprzy, a polepszy sytuację w danym wymiarze, będzie z siebie po prostu dumny.
Pewnego dosyć pochmurnego dnia Yoha obudziła około godziny 5:00 rano naprawdę porządna burza. Nie planował on wycieczki w taki dzień, ale kątem oka na tworze zauważył jakąś osobę. O tej porze w taką pogodę kto mądry wychodził by z domu..? Ubrał się więc dosyć szybko, wziął parasol i wybiegł na dwór. Okazało się że to Ayanami Rei próbuje dotrzeć do NERV'u gdyż dostała wezwanie. Nie była zbyt rozmowna, a przynajmniej tak wydawało się Yohowi.
- W taką pogodę i o tej porze wybierasz się do NERV'u? - zapytał spokojnie chłopak. Mimo że chciał w jakiś sposób rozpocząć rozmowę, to dziewczyna nie wykazywała zbyt dużej chęci do wspólnej konwersacji.
- Jesteś mało rozmowna.. Ale cóż.. - powiedział i spokojnie podszedł do dziewczyny łapiąc ją za ramię. Następnie przyłożył dwa palce do czoła i zaczął się koncentrować. Dziewczyna nie przejęła się zbytnio tym że chłopak złapał ją za ramię, jednak trzy sekundy później na jej twarzy pojawiło się zdziwienie i lekki strach. Bowiem chłopak po trzech sekundach zniknął, a wraz z nim zniknęła Ayanami. Dzieciaki pojawiły się w kwaterze głównej NERV'u, a sama Rei lekko odskoczyła od chłopaka kiedy poczuła grunt pod stopami.. Dosłownie.
- Osz.. Oszalałeś..? - to były pierwsze słowa jakie wykrztusiła z siebie niebiesko-włosa dziewczyna. Yoh nie odpowiedział na te słowa, a jedynie uśmiechnął się i ponownie przyłożył dwa palce do czoła. Zniknął. Ta odwróciła się i pokierowała tam gdzie miała iść.. Mimo to, właśnie w tym momencie zaszła w tym świecie równie istotna zmiana co pokonanie anioła przez jednego chłopaka.. Na twarzy Ayanami pojawił się lekki uśmieszek. Yoha już tu nie było, jednak ona sama pod nosem powiedziała tylko klasyczne, ale jak wiele znaczące słowo.. - Dziękuję.
Młodzieniec natomiast po ponownym znalezieniu się w domu, poszedł dalej spać. Sen nie trwał długo, bynajmniej dlatego że o 6:00, Misato porządnym krzykiem wszystkich obudziła. Kiedy Yoh i Shinji stali ledwo na nogach, ta oznajmiła im spokojnie że musi wybrać się do NERV'u. Oczywiście chłopcy musieli iść z nią.
Domyślam się także że całość jest niemalże najeżona błędami. Powtórzenia, interpunkcja, ortografia.. Poprawiłbym to, ale za cholerę mi się nie chce xP
Ostatnio zmieniony przez Yoh92 dnia Czw Cze 28, 2012 2:33 am, w całości zmieniany 1 raz