Do domu wpadła Mari. Akurat zastała Abanaia, gdy ten zakładał swoje spodnie w saloniku. Nie miał natomiast na sobie żadnej koszulki - doskonale było widać jego doskonałą muskulaturę. Ten chłopak był na prawdę porządnie zbudowany. Po chwili zagapienia Mari, odezwał się Senado.
- Cześć! Jak poszło zadanie?
Dziewczyna się otrząsnęła.
- Em, właśnie ja w tej sprawie. Muszę Ci wszystko opowiedzieć. Jest Woogy?
- Nie, musiał coś załatwić. Dobra, usiądźmy w takim razie.
Oboje siedli na przeciwnych kanapach, a Sakai zaczęła mówić.
- No więc miałam zdobyć informacje na temat ostrza Eliath. Udałam się do biblioteki w Yatras i z jednej z tamtejszych ksiąg, dowiedziałam się, że wśród ludów na Soraiti krążą legendy na jego temat. Byłam zmęczona, więc wróciłam do domu. No i dzisiaj ruszyłam na wyspę. Wylądowałam w końcu w jakichś podziemiach. Po chwili błądzenia...
Mimo, że Mari już raz opowiadała tą historię i minęło od jej czasu dobre pół godziny, cały czas zacinała się w tym miejscu i przypominała sobie straszny widok.
- I tak było mnóstwo wysuszonych ciał, ludzkich ciał. To było okropne. Przez dziurkę od klucza zajrzałam do pomieszczenia, z którego wydobywał się jakiś śmiech. Tam zobaczyłam jak jakiś demon, diabeł - coś takiego, wyssał dosłownie życie z jakiegoś biedaka. Później wyrzucił ciało. Mówił coś o jakiejś bramie i założę się, że używał do tego broni z zadania... Cudem udało mi się przed nim ukryć. Chciałam się mu postawić, ale jego energia... Był zbyt silny - nic bym nie mogła zrobić. Dlatego postanowiłam odejść i poprosić Was o pomoc.
Brunet był pod wrażeniem całej historii. Z początku sam nie wiedział co powiedzieć. Dopiero po paru chwilach się odezwał.
- Dobrze zrobiłaś, nie martw się. Najpierw powinnaś zdać raport temu zleceniodawcy. Myślę jednak, że nie ma sensu, być opowiadała mu o spotkaniu tego demona. Gdy wrócisz - poczekamy na Woogyego lub pójdziemy tam razem. Dobrze?
- Dobrze. To ja od razu lecę do zleceniodawcy. Niedługo wrócę!
Dziewczyna już wstała i ruszyła do drzwi, gdy znów odezwał się Abanai.
- Hej, może polecę tam z Tobą?
Mari się odwróciła i uśmiechnęła.
- Nie trzeba, dam sobie radę, zaraz wrócę.
Chłopak przytaknął z uśmiechem. Blondynka wyszła z mieszkania.
- Cześć! Jak poszło zadanie?
Dziewczyna się otrząsnęła.
- Em, właśnie ja w tej sprawie. Muszę Ci wszystko opowiedzieć. Jest Woogy?
- Nie, musiał coś załatwić. Dobra, usiądźmy w takim razie.
Oboje siedli na przeciwnych kanapach, a Sakai zaczęła mówić.
- No więc miałam zdobyć informacje na temat ostrza Eliath. Udałam się do biblioteki w Yatras i z jednej z tamtejszych ksiąg, dowiedziałam się, że wśród ludów na Soraiti krążą legendy na jego temat. Byłam zmęczona, więc wróciłam do domu. No i dzisiaj ruszyłam na wyspę. Wylądowałam w końcu w jakichś podziemiach. Po chwili błądzenia...
Mimo, że Mari już raz opowiadała tą historię i minęło od jej czasu dobre pół godziny, cały czas zacinała się w tym miejscu i przypominała sobie straszny widok.
- I tak było mnóstwo wysuszonych ciał, ludzkich ciał. To było okropne. Przez dziurkę od klucza zajrzałam do pomieszczenia, z którego wydobywał się jakiś śmiech. Tam zobaczyłam jak jakiś demon, diabeł - coś takiego, wyssał dosłownie życie z jakiegoś biedaka. Później wyrzucił ciało. Mówił coś o jakiejś bramie i założę się, że używał do tego broni z zadania... Cudem udało mi się przed nim ukryć. Chciałam się mu postawić, ale jego energia... Był zbyt silny - nic bym nie mogła zrobić. Dlatego postanowiłam odejść i poprosić Was o pomoc.
Brunet był pod wrażeniem całej historii. Z początku sam nie wiedział co powiedzieć. Dopiero po paru chwilach się odezwał.
- Dobrze zrobiłaś, nie martw się. Najpierw powinnaś zdać raport temu zleceniodawcy. Myślę jednak, że nie ma sensu, być opowiadała mu o spotkaniu tego demona. Gdy wrócisz - poczekamy na Woogyego lub pójdziemy tam razem. Dobrze?
- Dobrze. To ja od razu lecę do zleceniodawcy. Niedługo wrócę!
Dziewczyna już wstała i ruszyła do drzwi, gdy znów odezwał się Abanai.
- Hej, może polecę tam z Tobą?
Mari się odwróciła i uśmiechnęła.
- Nie trzeba, dam sobie radę, zaraz wrócę.
Chłopak przytaknął z uśmiechem. Blondynka wyszła z mieszkania.