//W sumie, sam się tym zajmę, żeby nie przedłużać.//
Gdy tylko dziewczyna weszła do środka od małego stolika w pierwszym pomieszczeniu wstał straszy mężczyzna.
- Mari! Kochana!
Dziewczyna się uśmiechnęła do ojca i przytuliła go na powitanie.
- Dawno Cię nie odwiedzałam, a akurat byłam w pobliżu. Więc pomyślałam, że wpadnę.
- Wspaniale! I jak Ci się żyje? Co z tym chłopcem. Em... Jak mu tam? Woody?
- Woogy. - uśmiechnęła się - Dobrze... Choć właśnie wykonywaliśmy pewne zlecenie i postanowił, że się sam tym zajmie, bo to zbyt niebezpieczne... Trochę się martwię, że coś mu się może stać...
- Zlecenie? Hm... Nie martw się, na pewno wszystko dobrze się skończy. - Tokua mówiąc to położył rękę na ramieniu Mari.
- Chyba tak. Wydaje mi się, że to już koniec... I chyba nic mu nie jest... - dziewczyna wyraźnie wyczuwała, że mrocznej energii przeciwnika nie było, zaś Woogy'ego zmniejszyła się później, lecz nie było co tłumaczyć tego jej ojcu.
- No widzisz! Zaczekaj, zaparzę może herbatę, napijemy się i porozmawiamy.
- Ja zaparzę, Ty siedź.
Mari wstała i poszła do kuchni wstawić wodę. W międzyczasie gawędziła z ojcem o różnych rzeczach - czego się nauczyła, jak sobie radzi, później ona pytała o jego i wioskę.
Jeszcze po podaniu herbaty rozmawiali ładnych parę chwil. Oboje tego potrzebowali.
Ostatnio zmieniony przez Woogy dnia Sob Lut 25, 2012 10:52 am, w całości zmieniany 1 raz