Shigeru: Żarty sobie stroisz?! Chcesz mnie wrobić w to całe gówno?! Jeśli nie chcesz sam jej oddać, odbiję ją siłą!
Podczas całej rozmowy, nastoletni Nakatoni był wyjątkowo wściekły, co widać było po jego zachowaniu. Nie miał zamiaru hamować się z powodu obecności w pomieszczeniu dwóch innych osób, jakimi byli Ryu oraz Max. Scizor wykonał trzy powolne kroki do tyłu.
Scizor: Jeśli chcesz – próbuj. Pamiętaj tylko, że ja cały czas jestem przy niej. Mój jeden mały ruch może zadecydować o tym, co się z nią stanie… Do zobaczenia, braciszku!
Po tych słowach dosłownie zniknął, rozpływając się w powietrzu. Shigeru nie miał pojęcia, co zrobić. Stał w miejscu, jakby zahipnotyzowany.
Tymczasem, na głównej hali, liczny tłum kibiców z całej okolicy, domagał się rozpoczęcia Hakkai. Po kilku minutach z głośników wydobył się głos Adachiego.
Adachi: Uwaga! Nadszedł czas, żeby rozpocząć turniej! Hakkai #13 uważam za otwarty! Życzę Wam najlepszego widowiska, rozlewu krwi i wielu połamanych szczęk!
W tej chwili – rozszalałe tłumy zaczęły krzyczeć, klaskać i gwizdać na znak uznania i radości z rozpoczęcia zawodów.
Adachi: Swoją walką, turniej otworzą: nazywany Smokiem, jeden z najbardziej tajemniczych zawodników, mroczny wojownik z Setirps… Ryu Ikagawashii!
Ze środka, przechodząc przez strefę dla zawodników, wszedł na arenę nastoletni brunet. Minę miał cały czas tą samą – posępną i beznamiętną.
Adachi: Jego przeciwnikiem będzie zawodnik z Eminy, udział w Hakkai bierze po raz pierwszy, jednak wypatrzony został dzięki swoim wysokim umiejętnościom... Mimie Sayuki!
W strefie zawodników, szatyn gotowy był już na wejście do klatki. Yoh poklepał go przyjacielsko po plecach.
Yoh: Do dzieła, stary. Jak przegrasz, nie martw się – odegram się za Ciebie w ćwierćfinale.
Żartując, Atsuko lekko popchnął Mimiego w stronę wejścia na arenę. Tamten skierował się od razu na nią, gdzie czekał już Smok. Już za chwilę, obaj stali naprzeciwko siebie w odległości może 3-4 metrów. Wszyscy inni zawodnicy, prócz Shigeru i Maxa, którzy nadal byli wewnątrz, uważnie spoglądali na wojowników, by ujrzeć, jaki poziom reprezentują. Po kilkunastu sekundach rozbrzmiał głośny gong, oznaczający początek pojedynku. Choć przez chwilę obaj stali niewzruszeni, za chwilę do działania ruszył Mimie Sayuki. Rozbiegając się, wykonał silny zamach z zamiarem trafienia swojego oponenta prawym prostym w głowę. Ten jednak zrobił błyskawiczny unik, schodząc pod ręką w swoją lewą stronę i skontrował napastnika silnym kopnięciem okrężnym na wysokości żeber. Chłopak złapał się za nie z bólu. Smok chciał już poprawić akcję kombinacją prostych uderzeń w twarz, jednak Sayuki w porę zareagował i robiąc unik przed pierwszym, zszedł z linii ciosu, następnie podnosząc obie ręce – zaczął zbijać wszystkie ataki na ruchu do tyłu. Akcja toczyła się coraz szybciej, doszły ataki nogami i kontry. W pewnej chwili wszystko zaczęło się dziać tak błyskawicznie, że obserwatorzy mogli mieć wrażenie, iż obaj wojownicy lewitują tuż nad ziemią, poruszając się we wszystkie strony. Dopiero po dłuższej chwili doszło do pierwszego trafienia. Gdy Ikagawashii chciał zakręcić efektowną obrotówkę – jego rywal szybko skrócił dystans i wpakował swoją pięść w policzek chłopaka. Pod wpływem uderzenia, niemalże się przewrócił, w ostatniej chwili odbił się jednak rękami od ziemi i po salcie, wylądował na obu nogach. Obaj stali z gardą wysoko uniesioną i w lekkim rozkroku.
Ryu: Więc jednak co nieco umiesz… Zacznijmy na serio.
Przeciwnik nie odpowiedział. Obaj ruszyli na siebie z zawrotną prędkością. Gdy byli blisko siebie – Ikagawashii wykonał skok nad Mimiem, po czym zadał mu silny cios nogą w kręgosłup, pod wpływem którego tamten mocno się odgiął i kawałek odleciał. Równie szybko jednak odwrócił się z powrotem do rywala i zacisnął obie pięści. Jego prawa dłoń zaczęła świecić, jakby źródło tego światła znajdowało się w środku. Błyskawicznie wystawił otwartą dłoń, a w stronę Smoka poleciał nadzwyczajny, promienisty pocisk energetyczny. Wywołało to reakcję publiki – wszyscy byli pod wrażeniem tej „sztuczki”.
Jedynie zawodnicy bez większych emocji nadal bacznie się wszystkiemu przyglądali…
Scorpius: Że też się mają z czego cieszyć... Cóż za sztuką jest stworzenie takiej kuli energii…
Tuż za swoim tworem ruszył Sayuki. Ryu natomiast wyglądał na niezbyt zaskoczonego. Bez większych problemów, odbił swoją prawą ręką pocisk, który uderzył kilka metrów dalej w podłoże, powodując niewielką eksplozję. Widząc nacierającego chłopaka – chciał skontrować go silnym prostym w nos, jednak tamten przechylając nieznacznie głowę, uniknął kontry. Sam uderzył pięścią w brzuch swojego przeciwnika, po czym chciał to poprawić lewym sierpem w twarz. Ryu jednak w pewnej chwili dosłownie rozmył się w powietrzu, pojawiając się za chwilę z prawej strony Mimiego i agresywnie nacierając głównie za pomocą rąk. Tamten jednak skutecznie blokował większość ciosów i starał się nie zostawać dłużnym. Druga już wymiana trwała dłuższą chwilę. Jedynymi, którzy nadążali z obserwacją wyprowadzanych ciosów byli zawodnicy i może poszczególne osoby z publiki. Dla przeciętnego widza było to praktycznie niewidoczne. W końcu ze zwarcia obaj wojownicy wyszli odbijając się od siebie zwykłymi prostymi. Jednak żaden z nich nie zwlekał. Mimie wylądował na ziemi, w niskiej pozycji, podpierając się jedną ręką, Ryu natomiast, unosząc się w powietrzu, wystawił rękę w stronę swojego przeciwnika i stworzył niewielką, fioletowo-czarną sferę.
Ryu: Shadow Slash!
Zaraz po tych słowach, kula ciemnej materii zmieniła się w dwa, cienkie półksiężyce, które wystrzeliły w stronę Sayukiego. Ten z trudem ich uniknął – przed pierwszym uskoczył, podczas gdy drugi leciał wprost na jego tors. Uratował się jednak teleportacją kilka kroków w swoją lewą stronę. Oba pociski w miejscu zetknięcia się z podłogą, stworzyły średniej wielkości wcięcie w ziemi. Szatyn spojrzał z niepokojem na Smoka.
Podobnie zaskoczeni poziomem tego wojownika byli, obserwujący walkę, Yoh, Toshi oraz Aki.
Toshi: Mimie trafił na mocnego przeciwnika. Jak na razie zastosowali tylko po jednej technice, ale niewiadomo czego można się spodziewać po tej dziwnej energii Ikagawashiiego.
Yoh: Jest bardzo mroczna. A takie są najniebezpieczniejsze…
Toshi: I Ty dobrze o tym wiesz, Yoh. Ale Mimie wcale nie odpuszcza. Obaj mają szansę na zwycięstwo w tym starciu.
Yoh: Racja. Bez względu na jego wynik – będę miał ciekawą drugą rundę.
Toshi: Drugą rundę? Zanim zaczniesz o niej myśleć to może przejdź najpierw przez pierwszą!
Yoh: Oj tam, oj tam! To tylko dziewczyna. Lepiej Ty się skoncentruj na tym swoim dziwaku…
Toshi: Ciekaw jestem, czego się po nim spodziewać…
Tymczasem akcja cały czas trwała – już pierwsza walka na Hakkai sprawiała, że tłumy skandowały imiona swoich faworytów. Krótkie wymiany ciosów były błyskawiczne, a gdy wojownicy wychodzili ze zwarcia, nie marnując chwili czasu – atakowali się wzajemnie z dystansu za pomocą swoich technik – energetycznych w przypadku Mimiego i mrocznych u Ryu. W pewnej chwili dwa większe pociski młodzieńców zderzyły się ze sobą, tworząc stosunkowo sporą eksplozję, odczuwalną nawet w miejscu dla publiki. Obaj wlecieli w kłęby dymu, a przez dłuższą chwilę nie widać było co się tam dzieje. Dopiero gdy cały kurz opadł, wszyscy ujrzeli silny cios w szczękę Smoka z lewej nogi jego rywala. Pod wpływem uderzenia, brunet odleciał na ziemię.
Ryu: Dosyć tej zabawy!
Mimie: Masz rację – skończę to!
Sayuki ułożył swoją pięść na wysokości pasa. Ta po paru sekundach zaczęła płonąć. Z każda chwilą ogień stawał się coraz większy.
Mimie: Flame Onrush!
Chłopak zaczął lecieć w stronę Smoka z wyciągniętą przed sobą, płonącą jasnym płomieniem, pięścią. Ikagawashii zrobił wyjątkowo skoncentrowaną minę. Wystawił otwarte dłonie przed siebie, a wokół tych pojawiła się ciemna aura.
Ryu: Shadow Wall!
W jednej chwili zmaterializowała się przed nim ściana stworzona z czarno-fioletowej energii, która całkowicie go zasłoniła od strony natarcia przeciwnika. Ten jednak nie zamierzał się zatrzymać. Lecąc cały czas z jednakową szybkością, uderzył w energetyczną tarczę, a płomienie całkowicie ją ogarnęły. Ku zaskoczeniu wojownika – ta jednak nie została nawet naruszona.
Mimie: Co?! Jak to możliwe, że zatrzymałeś mój atak?!
Gdy chłopak zabrał ze ściany rękę, a cały ogień zniknął – Smok również zneutralizował swoją technikę defensywną.
Ryu: Ostrzegałem, że to koniec zabawy…
Stanął w luźnej pozycji, a wokół niego zaczęła pojawiać się mroczna, bardzo nieregularna aura, przypominająca z kształtu trochę wyładowania elektryczne.
Yoh: Jego moc znacząco wzrasta!
Mimie był równie zaskoczony, co wszyscy. Nie zdążył zareagować, gdy Ryu ruszył na niego z impetem, zadając mu kombinację silnych ciosów, kończąc pojawieniem się za nim i kopniakiem w plecy. Odleciał kawałek nad niego, po czym rozstawił ręce na boki. W otwartych dłoniach zaczęły zbierać się sfery ciemnej materii.
Ryu: Jesteś mocnym przeciwnikiem. Dlatego szybko muszę to zakończyć.
Gdy Sayuki podnosił się z ziemi – Ryu złączył przed sobą ręce, scalając kule energii.
Ryu: Shadow Cannon!
W stronę wstającego młodzieńca, wystrzelił wielką falę mrocznej energii. Mimie ledwo zdążył się obejrzeć, gdy ta uderzyła wprost w niego. Nastąpiła pokaźna eksplozja, przez którą cała hala zadrżała, a prawie wszystkich widzów odrzuciło od krat...