Ogromne, górzyste tereny pokryte głownie śniegiem i lodem. Panująca tu wieczna zima odstrasza większość mieszkańców piekieł. Ponoć to właśnie z tego miejsca wychodzą na świat żywe trupy i tutaj też wracają. To właśnie czyni je tak niezwykłym. W centrum lokacji znajduje się stary zamek, należący do Króla Lisza i jego wiernych dowódców. Od czasów ostatniej plagi tysiąc lat temu, Lich King nie prowadzi obecnie żadnych istotnych działań, szykując się do zesłania kolejnej.
- Po co mnie wezwałeś? Oby to było coś ciekawego.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Z jednej z komnat mrocznego zamku wyszedł ubrany w ciemny płaszcz osobnik. Mijał kolejno szkielety-strażników przechadzając się po długich korytarzach. Nie zwracał on zupełnie uwagi na jęki, szumy i inne rozchodzące się po stosunkowo wąskich pomieszczaniach głosy. Po pewnym czasie dotarł do ogromnej sali, na końcu której były ogromne, zamknięte wrota. Na straży stało dwóch wysokich mężczyzn w ciężkich, oszronionych zbrojach. W dłoniach trzymali stare, poszczerbione miecze. Po ich bladych, częściowo rozkładających się twarzach nie dało się poznać żadnych emocji. Młody mężczyzna w płaszczu zdecydowanie różnił się od tutejszych osobników. Nie był on nieumarłym. Właściwie to wyglądał jak zwyczajny człowiek z tym wyjątkiem, że nim nie był. Energia, jaką było od niego czuć zdecydowanie bliższa była demonom. Błahym gestem ręki nakazał strażnikom otworzyć drzwi. Masywne wrota otwierały się powoli, głośno przy tym skrzypiąc. Demon wszedł do wielkiej, źle zadaszonej sali obrad, gdzie zgromadzonych było wielu potężnych nieumarłych. Intruz szybko rzucił się im w oczy, gdy ten bez słowa ruszył na koniec sali, zatrzymując się przed ogromnym tronem. Ignorując zupełnie jakiekolwiek zasady etykiety, zadał siedzącemu władcy pytanie:- Po co mnie wezwałeś? Oby to było coś ciekawego.