Niewielka wyspa o ciekawym kształcie. Jest to nadzwyczaj ciepła wyspa, dlatego też można na niej spotkać wielu bogatych turystów, którzy nie mając co robić spędzają na niej wolny czas.

~~~~

Chłopak pojawił się z Silvią, Ayano i Gemmei na wyspie Jostella.
- Mimo że wróciłem, to nie mogę się narażać na to by mnie odkryli.. - powiedział i usiadł. Dziewczyny nie zadawały pytań, zrobiły to samo.

Rayem teleportował się na wyspę. Jednak nie spotkał Yoh'a i reszty, bo oni byli "gdzieś", a on bardziej po środku wyspy. Chłopak nawet nie wiedział o ich obecności tutaj.
- No dobra... Czas poszukać tego statku póki mamy jeszcze czas. Na pewno jest tutaj, tylko gdzie jest ta "Paszcza Diabła"..?
Ray ponownie zaniżył moc do -1J. Zaczął powoli unosić się nad okolicą, żeby nie ujawnić swojej mocy. Szukał miejsca zwanego "Paszczą Diabła", wielkiej, głębokiej dziury w ziemi, otoczonej niewielkimi górami.

//Niech NPC napisze, czy udało mu się to znaleźć.//

Znalazłeś miejsce którego szukałeś.

- JEST!
Krzyknął i wleciał ostrożnie do owej dziury.

Póki co, zlatywałeś, ale jedynie ciemność widziałeś.. // xd //
Po chwili twoim oczom ukazało się coś na wzór statku.

- TAK! - krzyknął głośno i radośnie.
Echo było tak duże, że było go słychać kilka metrów nad Paszczą.
Chłopak wylądował na dnie dziury. Zaczął oglądać statek.
//Wyglądał mniej-więcej jak na tym schemacie.
Taa... To na pewno on.
Nagle podskoczył i stanął na wystającej płycie. Przed nim były drzwi.
- A tutaj, pewnie pasuje ten klucz...
Chłopak wyjął z kieszeni klucz i ostrożnie włożył go do zamka, a następnie przekręcił.

Drzwi się otworzyły, ale wewnątrz było strasznie dużo kurzu.

Chłopak wstał.
- Dobra.. Wracamy do domu.. Muszę go w pewnym sensie zmodyfikować. - powiedział i się uśmiechnął.
- Zmodyfikować? Co masz na myśli? - zapytała Silvia, trzymając go za rękę. Cała czwórka przyglądała się na ocean.
- Nie wydaje mi się żeby mój skromny domek pomieścił aż trzy kobiety, z czego jedną dorastającą. - rzekł uśmiechając się, po czym przyłożył ręce do palca. Jego moc była cały czas równa zeru. Tak samo jak moc dziewczyn.
Nagle wszyscy zniknęli.

Chłopak powoli wszedł do statku.
- Fiuuuuuu..! - gwizdnął.
- Ile tu kurzu?! Zaraz moment... A gdzie światło?
Chłopak zaczął szukać jakiegoś przełącznika. Po chwili znalazł go i włączył światło.
Eh... Wspomnienia...
Chłopak przez kilka minut przypominał sobie, jak biegał po tych korytarzach i bawił się z ojcem w chowanego pomiędzy skrzynkami i innymi gratami z magazynu.
- Moment... Przecież jak nie wiem, gdzie co jest...
Chłopak zaczął błądzić po korytarzach. W końcu, a raczej na końcu udało mu się dojść do centrum sterowania.
- OKej... To teraz jak się uruchamiało tego grata..?
Chłopak włożył klucz do stacyjki i przekręcił, by uruchomić systemy statku. Zaczął wprowadzać różne hasła i polecenia.
Hej, to nawet nie takie trudne... ^.^
Gdy wprowadził wszystkie wymagane hasła i polecenia, nacisnął czerwony przycisk, który prawdopodobnie służył do uruchomienia silników.
- Żeby jeszcze tylko działał...

Ku twojemu zdziwieniu silnik... nie działał. To znaczy, było słychać jak statek próbuje odpalić, mimo to nic się nie działo.

- , CO JEST?!
Po chwili chłopak się uspokoił.
- Nie wiem, czy trochę nie przesadziłem z reakcją... xP - dodał, łapiąc się za tył głowy.
To, chyba coś z silnikiem...
- Do maszynowni! Zaraz... Ale gdzie ona była..?
Chłopak wybiegł z centrum starowania i znowu błądził kilka minut po korytarzach nim dostał się do maszynowni.
No... przynajmniej wiem gdzie jest maszynownia, centrum starowania i magazyn... - dodał optymistycznie, gdy doszedł na miejsce.
Zaczął się rozglądać i sprawdzać dokładnie generatory i silniki statku.
- Moment... Przecież ja się na tym nie znam... :/
- Ale nieźle tu kurzu. Może je oczyszczę i zobaczę, czy to pomoże...
Chłopak w kilka godzin oczyścił generatory i silniki z kurzu. Gdy skończył pobiegł z powrotem do centrum starowania.
- Oby teraz się udało... - powiedział do siebie, gdy wprowadzał ponownie kody.
- Działaj, działaj, działaj, działaj...
Chłopak nacisnął ponownie czerwony przycisk.

Ku twojemu zdziwieniu silniki odpaliły jak nowe. Chwilę tobą zatrzęsło, ale to przez to że tak długo nie był odpalany statek.

- HURA!!! ^.^ - krzyknął podnosząc ręce do góry.
Jednak, gdy statkiem lekko zatrzęsło, chłopak za bardzo odchylił się do tyłu i przewrócił się uderzając plecami o podłogę.
- Ałc... - powiedział cicho, leżąc przez chwilę nie ruchomo.
Po chwili wstał, drapiąc się przez minutę po plecach.
- OKej, to teraz jak nim starować..?
Chłopak zaczął przeszukiwać informacje na komputerze w poszukiwaniu instrukcji pilotażu statku. Nim udało mu się to znaleźć natrafił na dane techniczne i informacje na temat statku.
To się może przydać Viego'wi...
Ray wydrukował te informacje, a następnie przez około godzinę uważnie studiował, jak ma pilotować statek.
- Chyba rozumiem... - powiedział, gdy skończył.
- OK, czyli najpierw wprowadzę informacje na temat celu...
Chłopak wprowadził współrzędne, gdzieś na południowej części pustyni.
- Teraz muszę go podnieść i wylecieć nim z tej dziury...
Silniki odpaliły i uniosły statek ku górze.
- A teraz prędkość...
Chłopak spojrzał jaką prędkość może osiągać statek.
- CO?! O.O - krzyknął, gdy zobaczył, że minimalna dostępna opcja to prędkość dźwięku.
Chłopak wprowadził potrzebne dane i w niesamowitym (niesamowicie skurzonym) statku odleciał w stronę pustyni z prędkością dźwięku.

Wszystko poszło sprawnie i bez przeszkód. Kierujesz się w stronę pustyni.

Na wyspie otworzył się dziwny prostokątny portal przypominający drzwi, wyszła z niego Gemmei. Nie była zbyt przejęta, wyglądała raczej na spokojną. Kilka sekund później, kiedy zamknęła portal, niedaleko pojawił się zdenerwowany Yoh.
- Wracaj do Geofrontu, tam się bardziej przydasz. - powiedział spokojnie, aż nazbyt. Dziewczyna nie zmieniała wyrazu twarzy, ani też się nie odzywała.

Młodzieniec też nie zamierzał prosić. Później na ten temat porozmawia z dziewczynami. Ma przed oczyma to co wydarzyło się na równinach. Mimo że każdy może myśleć, iż Yoh nie wiedział co się dzieje, to grubo się myli. Chłopak cały czas widział co wyczynia Nightmare Lord, dlatego też musiał coś zrobić.
- Rób co chcesz. Później porozmawiamy. - zaczął się spokojnie rozglądać. Gemmei w tym czasie wyjęła z kieszeni woreczek z fasolkami, miała ich w sumie 3 i dała jedną Yohowi. Ten bez większych sprzeciwów zjadł Senzu i uderzył kilka razy w powietrze - wszystko w porządku. Ale i tak nie zmieniło to jego aktualnego zachowania.

Oboje zaczęli się rozglądać. Yoh kładł jednak większy nacisk na wyczucie energii niż wzrok.

//Zakładam, że już tu portal jest ta?//
Matsu wyszedł z portalu i zobaczył Yoha. Momentalnie pojawił się przy nim złapał go jedną ręką za szyję i wgniótł w ziemię, która pod nim pękła:
- Jeszcze raz kurwa taki numer, a Nightmare Ci nie pomorze!
Matsu puścił Yoha i odszedł parę metrów szukając energii Ami.

Młodzieniec spokojnie wstał i się otrzepał - w sumie - należało mu się. Nie mógł się jednak powstrzymać przed tym co miał zrobić. Podszedł do zdecydowanie potężniejszej od niego fuzji i zatrzymał się na wprost.
- Wiem że zrobiłem źle, należało mi się. Ale jeszcze raz coś takiego zrobisz, a zabiorę dziewczyny do innego uniwersum, a to zniszczy Nightmare Lord. - zrobił jeszcze jeden krok.
- I uwierz mi że nie oszczędzę tych którzy ostatnio mnie wkurwiają.. Tak, nie mylisz się. To groźba. - następnie uśmiechnął się, pomachał i poszedł do Gemmei.

//Jak to możliwe, że my już po tamtej stronie zamykamy portal, a wy jeszcze nie wyszliście?...//
Viego i Kaylin wychodzą z portalu.
- Co wy się tak głupio rozglądacie? Jest dokładnie tam.
Wskazał ręką w miejsce, gdzie znalazł energię Ami.
- Psst, Viego... Worldwide Reading...
- Czepiasz się, to nie są ludzie z ulicy. Hej Ami! Znaleźliśmy cię! Berek!
//Gdzieś blisko powierzchni ziemi, odrobinę wtopiona w otoczenie.//
Podleciał do Yoha.
- Chłopie, wyluzuj. Złodziej i niszczyciel to jeszcze nie synonimy. I tak przy okazji, chyba nie upadłeś tak nisko, żeby pozwalać niszczyć uniwersa. A jeśli tak, to uwierz mi: sprowadzę tu całe legiony, zarówno z Beralzy, jak i moich sojuszników poprzez JigenRide i użyję wszelkich możliwych dla mnie metod, żeby do tego nie dopuścić. Tak, nie mylisz się. To groźba.
Choć Viego ironizował i celowo przedrzeźniał Yoha, chcąc w naprawdę dziwny sposób rozładować atmosferę, był śmiertelnie poważny.
//Cała Beralza, dziesiątki wojowników przyzwanych przez JigenRide, statek bojowy, przedwieczna istota, która przybrała postać planetarną i obecnie pełni funkcję księżyca, Jigen Tankenka zatrzymująca czas oraz ktoś wykorzystujący niezmierzoną energię gwiazd i manipuluje rzeczywistością poprzez prawa mechaniki kwantowej, przy czym dwie ostatnie osoby są w stałej synchronizacji mentalnej. To JEST kuźwa arsenał.//
Wrócił do Kaylin i oboje unieśli się nieco w górę. Zaczęli rzucać słabymi pociskami w miejsce, gdzie jest Ami, żeby ją zmusić do wyjścia.

- Ciebie wkurwiają? Lepiej uważaj, bo źle ci się to kurwa skończy, chyba nie widziałeś twarzy twoich przyjaciół, jeszcze przyjaciół, bo jak wypuszczasz bez przemyślenia tego durnia, to licz się z tym, że możesz ich stracić!
Matsu odwrócił się wkurwiony na Yoha i dalej szukał energii.

Młodzieniec nie odzywał się nawet słowem kiedy Matsu mu odpowiedział, a Viego podszedł i zażartował. Jedynie plunął na ziemię, zdenerwowany.
- Yo... - dziewczyna podeszła do chłopaka i już miała go złapać za ramię by jakoś go pocieszyć, kiedy ten po prostu ją złapał za szyję. Był wściekły - nie wiadomo na co. Szybko ją puścił i złapał się za głowę.
- Kurwa mać.. - wzbił się w powietrze, musiał się wyładować.
- Ami! Jak nie wyjdziesz, sam Cię wykurzę i zniszczę tą pierdoloną wyspę! - sama Gemmei go nie poznawała. Choć jej wyraz twarzy nie zmienił się aż tak bardzo, to można było dostrzec na niej zdziwienie.
Nightmare Lord, jeszcze.
Ale nazbyt agresywny Yoh? Chyba coś tu nie grało.
Młodzieniec natomiast kontynuował unosząc się w powietrzu.

Smoku Kogamaru i Chisato wyszli z portalu. - Znalazł się niszczyciel uniwersów. Może najpierw zabijmy tą smarkulę, a później się pokłócimy, co ? Wszyscy troje czekali aż dziewczyna wylezie z ukrycia.

Ray patrząc na Yoha wyglądał jak no-emotion. Widząc jego złość jedynie posmutniał. Pojawił się za Yohem i oburącz uderzył go w kark z taką siłą, że bił go w ziemię.
Po tym wrócił do miejsca, w którym stał.
Młody chce walczyć...
Teraz Ray już tylko słyszał w głowie śmiech Lorda Piekieł. Nawet jeśli ktoś by mu teraz strzelił w pysk, ten i tak na to nie zareaguje.

//Raczej uderzył go w kark z taką siłą że poleciał w stronę ziemi - jestem w powietrzu ;d//

Yoh zatrzymał się niedaleko ziemi, dosyć wściekły zresztą. Rozejrzał się na spokojnie, złapał oddech i podszedł do Gemmei.
- Fajnie, co? Teraz Ty uderz. - powiedział uśmiechając się szyderczo. Dziewczyna nie zamierzała atakować czy nawet uderzyć w Yoha.
- Wiem że kiedy Ty osłabniesz, on urośnie w siłę i koszmar rozpocznie się na nowo. Nie zamierzam Cię atakować, bynajmniej ze wzglę... - dziewczyna nie skończyła, kiedy Yoh dosłownie uderzył ją w brzuch. Ta stała na nogach, ale ledwo oddychała. Chłopak po prostu spojrzał w niebo i się uśmiechnął. Gemmei mimo tego ciosu, nie zmieniała wyrazu twarzy.
- No, uder...! - nie skończył. Gemmei powiedziała coś pod nosem i sprzedała mu taki cios w twarz że młodzieniec z zawrotną szybkością przeleciał obok Viega i Kaylin.
- Prawidłowo wykonany cios, brak większego uszczerbku na zdrowiu. Dobrze. - skomentowała krótko.

Młodzieniec wstał i się po prostu uśmiechnął. Zerwał z siebie szarą bluzę i wyrzucił ją gdzieś dalej, następnie zniszczył KI Blastem.
- Ktoś jeszcze, kurwa?! Śmiało! - krzyknął z szyderczym uśmiechem. Teraz uwolnienie koszmarka byłoby spowodowane nie przez niego, ale przez jego przyj.. przez resztę wojowników i wojowniczek.

- Zaczyna mnie nudzić ciągła walka po Waszej stronie.. Zło.. Destrukcja.. Cierpienie.. To.. To coś wspaniałego! Haha! - krzyknął i uwolnił z siebie nieco więcej energii.. Mrocznej energii. Widać że ta już pochodziła od Nightmare Lorda. Po prostu, używając jego energii, uwolnił z siebie w postaci aury trochę mocy. Ta otaczała go całego, co wyglądało dosyć fajnie.

Chłopak wyszedł z portalu i widząc co się dzieje jedynie machnął ręką.
-Najlepiej pozabijajmy się nawzajem... Ami bedzie miała mniej roboty.
Czekał aż Ami wyjdzie z ukrycia.
Widząc co zrobił Yoh pojawił się przed nim że stali twarzą w twarz.
-Jebanej Ami nie zaatakowałes a własną towarzyszke śmiesz atakować !

Sameyaro pojawił się tu wraz z innymi, czekał na dalszy rozwój wydarzeń.