Soundtrack
Wampir bardzo dobrze wiedział, że za pomocą takiego dziłania zwyczajnie sprowokuje Sandrę do działania. Co więcej, miał świadomość tego jaką mocą dysponuje żona Nakatoniego i dość ciekawym doświadczeniem będzie pojedynek z tak utalentowaną łowczynią wampirów. W pewnym momencie, dziewczę wymierzyło przeciwnikowi cięcie błękitnym ostrzem, którego używała dopiero drugi raz w swoim życiu. Pomimo posługiwania się nim na bardzo wysokim poziomie w podświadomości, wiedziała, że w świecie realnym, owe zadanie będzie nieco trudniejsze. Niestety, pierwszy atak był chybiony – Sandra wymierzała kolejne, lecz z coraz większą złością. Nie skupiała się już na celu i szybkości zadawanych cięć, a jedynie na tym by w jakikolwiek sposób zaatakować osobę odpowiedzialną właśnie za taki, nie inny stan zdrowia siostrzyczki Maxa.
Nagle, obok nieprzytomnej dziewczynki pojawił się mąż wściekłej wampirzycy. Sam widok cierpiącej, ledwo oddychającej siostry jego przyjaciela, sprawił, że Iester wyzwolił dość pokaźne pokłady energii – dało się ją dostrzec w postaci naprawdę mroźnej mgły, wylewającej się z jego ciała niczym pot po dużym wysiłku fizycznym. Nie tylko podłoże pod młodzieńcem zaczęło zamarzać, ale również to samo spotkało drzewa i krzaki znajdujące się w okolicy. Na szczęście, pomimo tego, że Hanako przebywała w zasięgu aury Shigeru, to młodzian nie zrobił jej krzywdy w żaden sposób, powstrzymując lód, który się przy niej pojawił za pomocą samego wzroku – zimny twór eksplodował na najmniejsze kawałeczki. Dopiero po chwili, Nakatoni zdecydował się zareagować w przypadku swojej żony – pojawiając się na linii cięcia jej ostrza, przyjął na siebie atak broni, dając do zrozumienia żonie, że resztę załatwi sam – że ochroni swoją rodzinę, za wszelką cenę. Kiedy Sandra wraz z Hanako teleportowała się do Eminy, Nakatoni szybkim ruchem obrócił się do przeciwnika z zamiarem wymierzenia potężnego uderzenia w jego brzuch – atak został zablokowany. Wampir nie spodziewał się jednak zagrania z wykonaniem ciosu w twarz – akurat to się powiodło i sprawiło, że oddalił się on kilka metrów dalej, łapiąc się za swój nos i sprawdzając, czy jest cały. Po chwili spojrzał z wyraźną złością wypisaną na twarzy w kierunku spokojnego, acz w głębi duszy naprawdę wściekłego Iestera.
- Pożałujesz tej zniewagi, nędzna kreaturo… – nagle zakręciło Ci się w głowie. Starałeś się przyglądać na swojego przeciwnika cały czas, będąc przygotowanym na ewentualny atak z jego strony. Nie wiedziałeś jednak z jakiego powodu miałeś chwilowe zachwianie równowagi. Nieumarła istota uśmiechnęła się, po czym z niewyobrażalną prędkością ruszyła w Twoim kierunku z zamiarem wymierzenia potężnego ciosu w okolicę nosa – chybił, ku swojemu zdziwieniu. Szybko doszedłeś do wniosku, że była to jakaś próba rozproszenia Twojej uwagi ze strony tajemniczego przeciwnika. Wymierzyłeś potężne kopnięcie z kolanka w brzuch blisko znajdującego się oponenta, po czym chwyciłeś go za głowę i dosłownie wbiłeś w zamarznięte podłoże. Wnet zorientowałeś się, iż coś jest nie tak – to nie mogło pójść tak łatwo. Byłeś na tyle doświadczony w walce, że potrafiłeś szybko stwierdzić, czy przeciwnik ma zamiar iść na całość już od początku, czy też będzie starał się rozgryźć Twoją taktykę. Tutaj górę wzięła druga opcja. Puściłeś włosy istoty, po czym ta nagle zniknęła – spokojnie spojrzałeś w górę prychając.
‘Wyłaź śmieciu, albo cała ta wyspa zamieni się w jedną, wielką górę lodową, łącznie z Tobą w środku!’ – krzyknąłeś z szyderczym uśmiechem. Oczywiście, był to blef mający za zadanie wykurzyć wampira z kryjówki. Nie chciałeś narażać się mieszkającym tutaj członkom rodziny Atsuko. Plan zadziałał. Już po chwili dostrzegłeś zarys postaci znajdującej się kilkanaście metrów przed Tobą.
- Nie tylko masz imponujące umiejętności, ale również Twoja energia… pachnie tak wspaniale! – krzyknął z szyderczym uśmiechem, wyglądając jak szaleniec. Otwarte dłonie uniesione na poziom pasa jeszcze bardziej utrzymały Cię w myśleniu, że to jakiś psychopata. Musiałeś się go pozbyć, ale wiedziałeś, że teraz nie tylko dla bezpieczeństwa swojego oraz rodziny – tutaj brałeś raczej pod uwagę mieszkańców wioski, którzy nie byli w stanie kontrolować własnej energii…
Soundtrack
Nagle, ni stąd ni zowąd, z krzaków wyleciała jakaś dziwna, zwinięta w kulę istota, uderzając wampira w głowę i sprawiając, że odleciał na najbliższe drzewo, odbijając się kilka razy od podłoża. Przed oczyma Nakatoniego stanął zadowolony ze swojego wyczynu pusty, którego energia była bardziej powodem do śmiechu, niźli bycia dumnym z siebie. Wampir zwyczajnie wstał, otrzepując się z kurzu – na jego twarzy nie było widocznych żadnych ran. Spojrzał na nieco zdezorientowanego hollowa z dość dużą wściekłością w oczach, jednakże po chwili się opamiętał – był na tyle doświadczony, iż wiedział, że podczas walki nie wolno polegać głównie na złości. Idealnym przykładem była tutaj Sandra, która pomimo wymierzanych cięć, nie była zdolna do choćby zadraśnięcia przeciwnika.
- A cóż to za nędzna kreatura?... – zakpił sobie z szyderczym uśmiechem z wyglądu Shuna, tym samym prowokując go do wystrzelenia słabego „Cero” – pusty przez ten niekoniecznie mądry czyn zamierzał pokazać, że tak naprawdę nie jest kimś, kogo można wyśmiewać. Kiedy zaś technika została zablokowana za pomocą jednej ręki, a następnie posłana w niebo, hollow uświadomił sobie, że tak naprawdę trafił w nieodpowiednie miejsce…