Anime Revolution Sprites

You are not connected. Please login or register

Idź do strony : Previous  1, 2, 3

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 3 z 3]

51Najwyższy punkt - Page 3 Empty Re: Najwyższy punkt Pon Lip 25, 2011 7:44 am

NPC

NPC
NPC
NPC
Nim trafiłeś demona musiałeś trochę razy powtórzyć Kinotsurugi - poruszał się z taką szybkością że trudno było go początkowo trafić. Po kilku minutach Ci się to jednak udało, mimo to czułeś że musisz zakończyć to właśnie tym atakiem - czułeś że nie będziesz niedługo miał energii, a fasolek Senzu na chwilę obecną nie posiadasz. Włożyłeś w to Kamehameha niemalże całą swoją energię i teleportowałeś się prosto przed swojego przeciwnika, wystrzeliwując całą nagromadzoną energię. Demona dosłownie zmiotło z powierzchni ziemi, Ty natomiast na cholernie zimnym, najwyższym punkcie na tym kontynencie niemalże padłeś z wykończenia. Nie miałeś już prawie w ogóle energii.

Misja wykonana!
+65 000j
+1 reputacja
+kryształ regeneracji
+3x Senzu Beans



Ostatnio zmieniony przez NPC dnia Pon Lip 25, 2011 3:13 pm, w całości zmieniany 1 raz

52Najwyższy punkt - Page 3 Empty Re: Najwyższy punkt Pon Lip 25, 2011 8:21 am

Michass

Michass
Lieutenant
Lieutenant
-ehhe.. udało się - powiedział chłopak z uśmiechem. Po czym zaczął zlatywać z szczytu gór. Chłopak skierował się do Eminy.

53Najwyższy punkt - Page 3 Empty Re: Najwyższy punkt Pon Gru 10, 2012 8:03 pm

Rayem

Rayem
KOX
KOX
TIME SKIP
Raymond Uruka po pokonaniu Shiftera skupił się na odzyskaniu swoich mocy Vizarda. Kiedy pusty powrócił do jego świata wewnętrznego, w końcu go pokonał – zapewniło mu to korzystanie z mocy bytu, a co za tym idzie, także formy Bankai. Poza pomocą w przebudowie swojego domu, chłopak starał się rozwijać swoje moce. Pracował też nad zwiększeniem mocy techniki Kamehameha. Dzięki temu, jego fale uderzeniowe zyskały miano najpotężniejszych, wśród obrońców planety – przez to, zmuszony był ograniczyć korzystanie z nich w walce do ostateczności. Młodzian bardzo zbliżył się do Rose, choć sam tak naprawdę nie miał zielonego pojęcia jak silne uczucia ich łączą. Po pięciu latach, nadeszła chwila pożegnania się z mocami pustego oraz shinigami…

------------------------------

Na ośnieżonym szczycie stał sobie spokojnie jakiś młodzieniec. Niezwykle silny wiatr i mróz zupełnie mu nie przeszkadzały, o czym mógł świadczyć nie tyle jego spokój, co sam ubiór - zero jakiejkolwiek kurtki, szala, czy czapki. Tak, to właśnie był Raymond Uruka. Młodzieniec, który w ciągu pięciu lat niewiele zmienił się zewnętrznie, ale zdecydowanie zmądrzał wewnętrznie. Co prawda dalej się wygłupiał i popisywał, lecz tym razem z umiarem oraz w zdecydowanie lepszym stylu. Brunet od jakiegoś czasu przyglądał się niebu. Nie było to łatwe, wszak panujące tu obecnie warunki można byłoby porównać do strasznej śnieżycy. Czy go to jednak obchodziło? Ani trochę...
- No... Myślę, że już czas... - powiedział w końcu do siebie.
W dłoni błękitnookiego zmaterializował się biało-czerwony tasak, który po chwili wbił on ostrzem w ośnieżony szczyt.
- Ban-Kai! - krzyknął, całe szczęście nie wywołując żadnej lawiny.
Broń uległa znaczącej zmianie; z początku otoczyła ją ciemna energia, następnie ukazując zupełnie niepodobny do poprzedniego wygląd. W szczyt wbity był czarny miecz o złotych elementach oraz utworzonym z trzech ogniw łańcuchu na końcu rękojeści. Wtedy po okolicy zaczęła biegać jakaś biała postać. Jej prędkość była niesamowita. Choć Ray zdawał sobie nic z tego nie robić, obserwował jej ruchy. W końcu dziwna zjawa zniknęła, zaś przed wbitym mieczem zaczęła się formować sylwetka jakiejś ludzkiej postaci.
Był to wysoki mężczyzna o nietypowym wyglądzie. Jego odzienie zakrywał ciemny płaszcz, tors chroniła ciężka, aczkolwiek bogato wyglądająca zbroja ze sporymi naramiennikami. Z niezakrytego przez zbroję niewielkiego fragmentu torsu dostrzec można było twardy, choć nie gruby pancerz utworzony z białej, zaschniętej substancji. Ramiona okrywały rękawy nieco poszarzałej koszuli. Cerę miał bladą niczym zmieszaną z mlekiem krew w odpowiednich proporcjach. Twarz młodzieńcza, spokojna, lekko uśmiechnięta, lecz oczy zdecydowanie nie należały do człowieka - ślepia przypominały te charakterystyczne dla przedstawicieli rasy pustych. Długie, brązowe włosy, sięgające do łopatek nadawały tej postaci jakby młodzieńczego ducha. Prócz oczu przerażająca wydawała się także para czarnych rogów, która wyrastała znad prawego ucha przybysza. Pierwszy róg - wyższy, zdecydowanie dłuższy i bardziej wygięty. Drugi - znajdujący się pod pierwszym, raczej krótki, choć groźniej wyglądający.
- Dobrze cię zobaczyć w świetle 'prawdziwego' świata, Kraisenie. Ta para rogów to jakiś nowy krzyk mody, czy po prostu nie miałeś co zrobić z dodatkiem na Halloween?
- To efekt scalenia z pustym. Zresztą, nie tylko to. A tak poza tym, ciebie też miło znowu widzieć. Choć będzie to już nasze ostatnie spotkanie...


//Trochę za bardzo mnie poniosło przy opisie Kuraisena więc, żeby dla osób które chcą to czytać było to "zjadliwe", przerwę posta tutaj, a do sedna przejdę w kolejnym xd//

54Najwyższy punkt - Page 3 Empty Re: Najwyższy punkt Sro Gru 12, 2012 3:19 pm

Rayem

Rayem
KOX
KOX
Pogoda nie zmieniała się ani o drobinkę; wciąż panowały warunki, które można było porównać do silnej zamieci. Ray oraz połączony z pustym Kuraisen stali naprzeciw siebie. Między nimi znajdował się wbity w ośnieżony szczyt miecz.
- Paskudna pogoda.
- Tak... No cóż, nie chciałem, żeby ktoś nam przeszkadzał. W końcu to już nasze ostatnie spotkanie. Chciałem, żeby nasza rozmowa była naturalna.
- Ciekawe...
- Ale co?
- Jesteś dobrą osobą. Może i bezczelną, ale stojącą po odpowiedniej stronie. Dlaczego więc wybrałeś Devil Soul zamiast Angel? Przecież to do ciebie nie pasuje.
- Może to zabrzmi dziwnie, ale większe zaufanie budzą we mnie demony. Anioły są niby uosobieniem dobra tyle, że ze wszystkich "nieupadłych" aniołów, które spotkałem, tylko Haniko okazała się być w porządku. Poza tym demoniczne moce są dużo fajniejsze.

Długowłosy mężczyzna uśmiechnął się na odpowiedź młodzieńca. Fakt, brzmiało to głupio. Słowa te wypowiedział jednak obecny Raymond, a nie ten z przed kilku lat. Coś w tym musiało zatem być...
- Co zamierzasz teraz robić? Gdzie się udasz?
- Szczerze powiedziawszy nie wiem. Może do Soul Society? Może do Hueco Mundo? A może do jakiegoś innego miejsca poza światem żywych. To miejsce jest zbyt niekorzystne dla naszej fuzji. Wolałbym nie zrobić nikomu krzywdy, gdybym został oddzielony od pustego. Tak mogę go bynajmniej pilnować.
- Jestem jak najbardziej za tym, byś trzymał wariata na smyczy.

Choć słowa te były żartem, Kuraisen spoważniał.
- Pamiętaj, czego się nauczyłeś przez te lata. Nie wolno ci zapomnieć jak dobrze władasz bronią białą i jak szybko potrafisz się poruszać. Nie waż się też mówić, że jesteś za słaby. Niezależnie od tego, jaki poziom mocy reprezentujesz, możesz udowodnić, że siła to nie wszystko.
- Dobre rady? Spodziewałem się raczej czegoś innego na "do widzenia"
- na twarzy postaci powrócił uśmiech, gdy Kuraisen usłyszał te słowa. Zbliżył się do Raya, omijając wbite miedzy nimi ostrze i objął go, mocno ściskając.
- Będę za tobą tęsknił...
- T-ta... ja za tobą też.

(So gaaaay~!)
Z głosu Uruki wyczytać można było zarówno zaskoczenie, jak i lekkie zażenowanie. Mężczyzna o oczach pustego, zostawił go po chwili, cofając się przy tym o krok. Spodziewał się takiej reakcji, dlatego uśmiechał się jeszcze szerzej. Przez moment przyglądali się sobie, aż odziany w zbroję i płaszcz osobnik, chwycił za rękojeść miecza i energicznym ruchem wyjął go z ośnieżonego, górskiego szczytu. Odwrócił się i przy jego pomocy otworzył sobie przejście. Wyglądało ono jak połączenie zaniedbanego i przestarzałego przejścia dla shinigamich oraz Garganty używanej przez pustych. Powolnym, acz pewnym krokiem ruszył przed siebie, wchodząc do utworzonego przejścia.
- Żegnaj, Raymondzie Uruka - rzekł, nie odwracając się.
- Trzymaj się. Gdziekolwiek ruszasz...
Przejście się zamknęło, pochłaniając przy tym dawny byt wewnętrzny Rayema. Choć na co dzień tego nie okazywał, młodzian był bardzo zżyty ze swoimi mocami i wytwarzającymi je bytami. Świadczyć o tym mogły chociażby łzy, które zaczęły napływać mu do oczu, a które wycierał co chwila w rękawicę. Stał on w ciszy, przyglądając się miejscu, w którym po raz ostatni widział swojego dawnego zanpakuto. Dopiero po dłuższym czasie wziął się w garść. Odwrócił się w lewo i spoglądając pewnie w dal, uśmiechnął się.
(A więc to koniec. Nie czuję obecności pustego, ani Kuraisena. Przykro mi z tego powodu, ale... Czas najwyższy zabrać się za moje oryginalne moce. Odzyskać utracone transformacje i udowodnić wszystkim, że cała moc potrzebna nam do ochrony bliskich... jest w nas samych.)
Chłopak podbiegł do zbocza góry, rzucając się następnie na dół z jej szczytu. W połowie lotu, zapalił aurę i wykonując w powietrzu przeróżne akrobacje, ruszył w kierunku Eminy.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 3 z 3]

Idź do strony : Previous  1, 2, 3

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

 

© 2009-2018 Anime Revolution Sprites. All rights reserved.
Design by Yoh. Thanks for Zbir and Safari.