Soundtrack
Yoh wraz ze swoją żoną na rękach pojawili się w domu Toshiego Akamury – od razu postawił kobietę na ziemi, rozglądając się. Niestety, dom jak każdy inny – nie było tutaj na pierwszy rzut oka nic dziwnego. Wampirzyca spokojnie stała w wejściu zastanawiając się czy małżeństwo dobrze robi wchodząc na teren posesji swojego przyjaciela. Z drugiej strony, Atsuko był międzywymiarowym złodziejem. Włamanie do cudzego domu nie było dla niego żadnym wyzwaniem.
- I co zamierzasz… To znaczy, co zamierzamy tutaj znaleźć? – zapytała niepewnie, podchodząc do pierwszej szafki z brzegu i sprawdzając co na niej jest. Lampa, serwetka, zegarek elektroniczny – czyli nic wyraźnie specjalnego. Atsuko spojrzał na swoją żonę i westchnął, łapiąc za rączkę szafy z ubraniami – pewnym ruchem wyrwał drzwi i rzucił na ścianę, co narobiło trochę hałasu. Z drugiej strony, nie było tutaj o co się martwić – większość mieszkańców tego osiedla przebywała teraz na Wyspie Hakane.
- Jak to, co zamierzamy tutaj znaleźć? Jakiekolwiek wskazówki, dzięki którym dowiemy się co z Naszym przyjacielem. – w tym momencie, Silvia spojrzała na swojego męża z zażenowaniem malującym się na jej twarzy.
- Włamujemy się do jego domu, a Ty doprowadzasz wszystko wewnątrz do ruiny. Jeszcze śmiesz nazywać się jego przyjacielem? – zapytała, przechodząc do drugiego pokoju. Nie zamierzała nic niszczyć w przeciwieństwie do swojego faceta.
- To tylko rzeczy, na które mogę dać mu pieniądze… To mój przyjaciel, dlatego za wszelką cenę chcę się dowiedzieć co się z nim stało. – odpowiedział spokojnie, podchodząc do łóżka i przewracając je bez większego zastanowienia. Jego żona spokojnie weszła do sypialni, wzdychając głośno i na chwilę uspokajając swojego męża.
- Robiąc tutaj taki bałagan zmniejszasz szansę na to, że cokolwiek znajdziemy. Jesteś międzywymiarowym, ściganym złodziejem, a wychodzi na to, że nie potrafisz przeszukać spokojnie cudzego domu. – stwierdziła, stawiając łóżko ponownie w taki sposób jak stało wcześniej. Zaczęła spokojnie rozglądać się po wszystkich szafkach, starając się zachować jak największy porządek.
- Phew… Zwykle mam nieco… inny styl działania. – odezwał się, nieco spokojniej przeszukując dom jednego z obrońców planety.
Jeżeli natomiast okazuje się, że cała rodzina jest w domu... No, cóż... Yoh zadaje głowie rodziny bezpośrednie pytanie na temat uczestnictwa w turnieju.