//Ogólnie ocean, przestrzeń nie należąca do żadnej z konkretniejszych lokacji. Jak chcecie popływać, bądź po prostu przelatujecie nad oceanem to najpierw tu, potem gdzieś konkretniej.//

---

Yoh pojawił się nad wodami oceanu, swobodnie unosząc się w powietrzu. Przez chwilę rozmyślał nad sposobem ściągnięcia tutaj kilku swoich przyjaciół. Dopiero po kilku minutach wpadł na ciekawy pomysł – wyciągnął WDG i rozesłał do wszystkich wiadomość o turnieju, po czym poleciał w kierunku wyspy o której mowa w ogłoszeniu.

Michass leciał z dużą prędkością nad oceanem. Gdy ujrzał wyspę Hakane, zaczął obniżać lot.

Viego, Kaylin i Alister lecą Arbavayem Lao 4 na wyspę Hakane.

Soundtrack
Atsuko z ogromną szybkością opuścił wyspę Hakane. Zatrzymał się dopiero kilka kilometrów dalej, gdy zorientował się, że leci za nim jego córka. Po delikatnych policzkach dziewczynki spływały łzy – za wszelką cenę chciała porozmawiać ze swoim ojcem. Była dzieckiem i nie zamierzała poznawać powodów, dla których tak, a nie inaczej potraktował swojego przyjaciela. Dziecko od razu rzuciło się z płaczem w ramiona swojego taty. Pomimo tego w jakim stylu Yoh opuścił wyspę, teraz w jego oczach również można było dostrzec łzy. Jeden z najpotężniejszych wojowników na tej planecie płacze z jakiegoś błahego powodu? Szczerze powiedziawszy, nie obchodziło go to ani trochę.
- Yuki…
- Proszę, nie odchodź! Proszę!!
- Przepraszam, ale nie tym razem…
Dziewczynka spojrzała na swojego ojca. Zamierzała coś powiedzieć, jednak… nie zdążyła. Poczuła jedynie szybkie oraz precyzyjnie wymierzone uderzenie w okolice szyi, które nie było szybkie, ale doprowadziło do utraty przytomności.
- Kage Bunshin no Jutsu…
Obok międzywymiarowego złodzieja pojawiły się dwa klony. Jedyną różnicą pomiędzy nimi, a oryginałem, był brak ciemnoczerwonej kamizelki. Atsuko wyjął zza kamizelki niewielki notesik oraz długopis. Gdy już coś w nim napisał, oddał go jednemu z klonów, który natychmiast poleciał w kierunku wyspy Hakane. Drugiemu wręczył nieprzytomną córeczkę, którą na pożegnanie pocałował jedynie w czółko.
- Wybacz, kochanie. Naprawdę, nie mogę zostać w tym wymiarze jeszcze dłużej. Nie potrafię…
Mężczyzna pstryknął palcami, po czym otworzył przejście prowadzące do Korytarza. Nie zamierzał oglądać się za siebie – po prostu opuścił uniwersum Genao w taki sposób, jak gdyby nic go tutaj nie trzymało. Klon trzymający dziewczynkę na rękach poleciał natomiast w stronę wyspy, szybko doganiając swojego towarzysza.

Morioka z niewyobrażalną szybkością leciała nad oceanem Kaiotaki, kierując się cały czas na wyspę Hakane, na której to rozgrywał się turniej sztuk walk. Nie była zadowolona z informacji jakie otrzymała od Damensayi - można to było spokojnie wyczytać z wyrazu jej twarzy.

Shigeru przez dłuższy czas z ogromna prędkością leciał nad oceanem. Opuścił turniej, po tym jak większość wojowników udało się na latające miasto, a Viego wycofał z turnieju twierdząc, ze godzinna przerwa to za mało. Nakatoni musiał wszystko przemyśleć na spokojnie i w samotności. W pewnym momencie lotu zwyczajnie się teleportował. Jego energia zniknęła z Terry, jednak, gdzie się udał?