Stworzenie planu ogromnej rezydencji zajęło Yohowi trochę czasu – ostatecznie jednak skończył po kilku godzinach nużącej pracy. Miał jednak odpowiednie rozeznanie. Kiedy Silvia zachwycała się większością pokoi oraz sal wraz ze swoją córką, on wykorzystał czas wolny na wypakowanie wszystkich rzeczy w odpowiednich pomieszczeniach. Te, które przeznaczone były dla Ayano, trzymał w oddzielnych kapsułkach i nie ruszał, na wypadek gdyby dziewczyna miała ochotę zwyczajnie je odebrać. W przypadku ogromnych sal, pozostawały one w większości puste. Oczywiście, młodzieniec jak najbardziej posiadał dobre pomysły na zastosowanie dla niektórych – lecz nie wszystkich. Dom był zwyczajnie za wielki na tak małą rodzinę i brak służby. Atsuko zamierzał skupić się głównie na zabudowie niektórych miejsc na wolnej przestrzeni, na dworze. Stworzenie sali treningowej czy ogromnego garażu, było naprawdę ciekawym pomysłem na urozmaicenie całej rezydencji. Warto byłoby też pomyśleć nad pokojem w którym umieszczony będzie nie tylko teleporter do Geofrontu, ale również komputery oraz generatory, za pośrednictwem których, będzie można łączyć się bezpośrednio z Ayako. Mąż Silvii wybiegał również planami dość daleko w przyszłość, chcąc również umożliwić sztucznej inteligencji poruszanie się po całej willi w postaci hologramu. Był oczywiście gotowy wprowadzać w konstrukcji domu niewyobrażalną ilość modyfikacji – miał teraz masę wolnego czasu.
Kiedy chłopak skończył z wypakowywaniem wszystkich rzeczy, przygotował długopis oraz notesik, i według stworzonego przez siebie planu, zaczął chodzić po całym domu od nowa – tym razem zadanie było jednakże nieco prostsze. Chodziło o spisanie tych rzeczy, które rodzina musiała jeszcze zakupić… Kolejne kilka godzin z głowy.
Silvia chodziła po większości pomieszczeń, tym razem już ze swoją córeczką, której nie chciała zostawiać samej w ogromnym salonie. Obie były wyraźnie podekscytowane, choć w przypadku Yuki mogło chodzić tylko i wyłącznie o to, że cieszyła się wraz ze swoją mamą. Żona Yoha planowała przerobić niektóre pomieszczenia na takie jak sala balowa czy pomieszczenia przeznaczone dla gości.
- Ta posiadłość jest tak ogromna, że sama jeszcze nie wiem co, gdzie jest. – stwierdziła wampirzyca uśmiechając się ironicznie. Mała spojrzała na swoją mamę i zaczęła się cieszyć, energicznie machając rączkami. Dziewczyna wyszeptała do siebie jakieś słowa, które prawdopodobnie dotyczyły jej męża, po czym poszła dalej zwiedzać rezydencję. Gdy skończyła, ruszyła na parter, od razu udając się do ogromnej kuchni. Akurat w tym przypadku, musiała pogadać z Yohem na temat zmniejszenia pomieszczenia, ewentualnie wyboru innego pokoju i jego przebudowy – całość była zbyt wielka, a żeby mogła się w tym połapać jedna osoba. Dopiero kiedy sprawdziła wszystkie szafki, lodówki i tak dalej, doszła do wniosku, że musi udać się do sklepu. Usiadła spokojnie i czekała na swojego faceta wraz z dzieckiem, które po kilku minutach spokojnie spało na kolanach mamusi.
Gemmei spokojnie zwiedzała wszystkie sale, nie mając jakichś większych planów dotyczących ich rozbudowy. Wszak, dom kupiła rodzina Atsuko – ona była tylko współlokatorką i choć chłopak nieraz starał się jej uświadomić, że tak nie jest, ona twardo utrzymywała się przy swoim.
- Nudno. – powiedziała do siebie, po czym wyciągnęła z kieszeni jakąś cienką książkę. Położywszy się na podłodze, przed ogromnym oknem, spokojnie zaczęła ją czytać. Tak, sytuacja była dość komiczna, ale cóż można było poradzić? Blondynka taka już była i raczej nikt nie próbował, oraz zwyczajnie nie chciał starać się jej zmieniać – charakter miała niepowtarzalny, to pewne.
Kiedy Yoh spisywał aktualnie rzeczy niezbędne do dużego salonu uwzględniając przy tym kino domowe, drogie meble i tym podobne rzeczy, przed jego twarzą pojawiła się Ayano, sprawiając, że odruchowo wystraszył się i przewrócił na podłogę. Pisanie nie było rzeczą ciężką, wymagającą myślenia – chłopak jednak musiał się na tym skupiać, myśląc dodatkowo o wszystkim co niezbędne do ciekawego udekorowania wnętrz poszczególnych pomieszczeń.
- Ah! Wybacz! – krzyknęła szatynka o niebieskich oczach. Nie wystraszyła się, wyglądała bardziej na zaskoczoną zaistniałą sytuacją. Rozmowa potrwa chwilę, więc nie pomagała nastolatkowi wstać, a sama usiadła na podłodze.
- Co się stało? – zapytał między-wymiarowy złodziejaszek.
- Widzisz… Chciałam odzyskać swoje rzeczy i o coś Cię zapytać… – wytłumaczyła krótko. Atsuko puknął się w czoło, i wyjął woreczek w którym normalnie trzymał Senzu – tym razem zawartością jednak były kapsułki Hoi Poi, w których było wszystko co należało do Morioki.
- Proszę. A tak w ogóle o co chcesz zapytać? – powiedział spokojnie, siadając po turecku. Wyglądał jak dziecko, które było zainteresowane jakimś konkretnym tematem.
- Czym są Pokemony? – zapytała nagle. Czegoś takiego młodzian się nie spodziewał. Co więcej, nie wiedział czy po prostu Viego w jakiś sposób powiedział jej o tych stworzeniach, czy spotkała jakieś. W jego głowie w jednej chwili pojawiła się masa pytań, na które sam sobie starał się odpowiedzieć.
- Widzisz… Wcześniej wykonywałam pewne zadanie i spotkałam pewnego węża morskiego, który nazywał się Gyarados. Viego mi to uświadomił, bo na szczęście przelatywał z kilkoma wojownikami niedaleko. Jak wracałam ze skałą opisywaną w zleceniu, spotkałam z kolei jakiegoś kamiennego węża… Jest miły, fajny i wygląda na słodkiego jak śpi. Ale nie wiem czym jest. – wytłumaczyła pokrótce dziewczyna. Yoh przez chwilę nie mógł uwierzyć w to co mówi, lecz szybko doszedł do wniosku, że ten świat jeszcze nieraz ich zaskoczy. Pojawienie się takich istot jak Pokemony czy pieprzone Digimony byłoby lub też będzie kwestią czasu. Przecież Genao jest przestrzenią hybrydową.
- No… Dobra… A jak wygląda ten kamienny wąż i gdzie on teraz jest? – mąż Silvii obawiał się odpowiedzi na drugie pytanie. Pierwsze zadał z czystej ciekawości.
- No… Jest tak jakby skonstruowany ze sklejonych ze sobą, ogromnych kamieni. A na głowie ma dość duży, masywny, kamienny róg… – nie odpowiedziała na drugie pytanie. Celowo. Atsuko zrobił wielkie oczy, po czym spuścił głowę.
- A gdzie… przebywa teraz? – Ayano dalej próbowała wymknąć się od odpowiedzi, co jakiś czas zerkając dookoła na pomieszczenie i starając się zmienić temat. Co więcej, kiedy chłopak ponawiał pytanie, zwyczajnie wyglądała na uśmiechniętą, lecz niezdecydowaną.
- Ty chyba zwariowałaś, żeby trzymać Onixa w domu na Panoramio. – stwierdził po chwili, drapiąc się po głowie. Nad czymś myślał.
- Ale, jest nieszkodliwy!... Chyba… – powiedziała nastolatka, chcąc się jakoś wybronić. Nie wyszło jej poprzez dodanie ostatniego słowa.
- Dobra, nieważne. To teraz Twój dom… W każdym razie, to jest Pokemon, który nazywa się Onix. Jest typem kamienno-ziemnym i posiada zestaw ciekawych ataków. Wolę dokładnie Ci nic nie opisywać na jego temat, bo nie wiem jak wygląda jego egzystencja w Naszym wymiarze. Przemknął się tutaj przez jakąś wyrwę? Czy pojawił się „ot tak”? W przypadku pierwszej możliwości, nie byłoby jednak mowy o Gyaradosach, z którymi miałaś bliskie spotkanie tego samego dnia. – wytłumaczył nieco wyczerpująco, po czym wziął głęboki oddech.
- A jak tam u Ciebie, tak w ogóle, co? – zapytał po chwili. Oczekiwał jeszcze kilku ciekawych informacji, lecz to co miała mu powiedzieć dziewczyna, przeszło jego najśmielsze oczekiwania.
- Dobrze… Poprosiłam Amane, kuzyna Rayema o pomoc w przebudowie całego domu. Jest architektem i zna się na budowlance. Potrzebuję dwóch dużych pomieszczeń dla Onixa i pustego, którego przygarnęłam pod swój dach. – odpowiedziała spokojnie, z uśmiechem. Gdy zobaczyła jak Yoh wstaje, podchodzi do ściany i uderza o nią swoją głową, szybko zrozumiała o co mu chodzi. Podziękowała za rzeczy i szybko zniknęła.
- Dlaczego ja ją w ogóle przygarnąłem? Mogli to zrobić inni… – wyszeptał do siebie. Po kilku minutach wykonywania tejże idiotycznej czynności, ponownie zabrał się za spisywanie potrzebnych przedmiotów. Teraz już wiedział, że potrzebuje kilku innych pomieszczeń w razie pojawienia się jakiegoś Pokemona w jego życiu. Zastanawiał się również czy Ayano posiada tylko Onixa i pustego. Może mieszka jeszcze z jakimś Digimonem, ogromnym dżinem, transformerem czy ogoniastym demonem, którego wzięła za przypadkowego, zmutowanego psa, któremu trzeba pomóc? Kto wie…