Soundtrack
W holu rezydencji ponownie pojawił się Raymond. Tym razem z torbą zawieszoną na jednym ramieniu oraz z owiniętym w zakurzony materiał przedmiotem, opartym o drugie. Razem z nim na miejscu zjawił się jego chowaniec - Horor.
- T-To jest ten nowy dom Yoha?! Ale sobie strzelił chatę!
- Ciszej, kurczę, noc jest. Tak, wiem. Też byłem zaskoczony, ale w końcu jesteśmy teraz w Noitulover.
Oboje ruszyli do tymczasowego pokoju Uruki. Błękitnooki prowadził, zaś stworzenie z zainteresowaniem rozglądało się dokoła. Po jakimś czasie i paru próbach powrotu na właściwy szlak dotarli na miejsce. Ray rzucił swoją torbę pod łóżko, zaś niebezpieczny miecz postanowił ulokować na wyższej półce, by nie daj Boże, nie wpadł w ręce małej Yuki. Chowaniec natomiast usiadł sobie na łóżku. Nurtowało go, czemu jego pan nie chciał włączyć się do walki nad oceanem. Przecież nie było problemów z wyczuciem tam skupiska ogromnych mocy. Jak uzyskać odpowiedź? Proste! Zapytać:
- To jak, Aniki? Ruszamy nad Legandię?
- Nie.
- Nie chcesz walczyć? Jesteś chory?
- Nie i nie.
- Pójdziemy popatrzeć?
- Kurde, Horor, o co ci chodzi? Poradzą sobie. Poza tym, co może dla nich zrobić jeden Super Saiya'jin?
- Dywersję?... Oh, no dalej! Może przyda im się jakieś wsparcie?
Chłopak przez chwilę się zastanawiał. Nie miał ochoty na trzecią walkę dzisiejszego dnia. Było późno, a on i tak nie był w pełni sił. A może jednak warto byłoby pójść na miejsce? A co, jeśli faktycznie przydałoby jakieś małe wsparcie, dywersja? Rayem westchnął i spojrzał na Horora.
- Niech ci będzie. Lecimy tam, ale nie mieszamy się w to, jasne?
- Jasne! - odpowiedział, zeskakując z posłania.
- Złap się mnie, przeteleportujemy się tam. To o wiele szybszy sposób podróżowania niż latanie.
Istota wykonała polecenie, zaś młodzieniec ponownie szykował się do użycia Instant Transmission. Chwilę potem oboje zniknęli.
W holu rezydencji ponownie pojawił się Raymond. Tym razem z torbą zawieszoną na jednym ramieniu oraz z owiniętym w zakurzony materiał przedmiotem, opartym o drugie. Razem z nim na miejscu zjawił się jego chowaniec - Horor.
- T-To jest ten nowy dom Yoha?! Ale sobie strzelił chatę!
- Ciszej, kurczę, noc jest. Tak, wiem. Też byłem zaskoczony, ale w końcu jesteśmy teraz w Noitulover.
Oboje ruszyli do tymczasowego pokoju Uruki. Błękitnooki prowadził, zaś stworzenie z zainteresowaniem rozglądało się dokoła. Po jakimś czasie i paru próbach powrotu na właściwy szlak dotarli na miejsce. Ray rzucił swoją torbę pod łóżko, zaś niebezpieczny miecz postanowił ulokować na wyższej półce, by nie daj Boże, nie wpadł w ręce małej Yuki. Chowaniec natomiast usiadł sobie na łóżku. Nurtowało go, czemu jego pan nie chciał włączyć się do walki nad oceanem. Przecież nie było problemów z wyczuciem tam skupiska ogromnych mocy. Jak uzyskać odpowiedź? Proste! Zapytać:
- To jak, Aniki? Ruszamy nad Legandię?
- Nie.
- Nie chcesz walczyć? Jesteś chory?
- Nie i nie.
- Pójdziemy popatrzeć?
- Kurde, Horor, o co ci chodzi? Poradzą sobie. Poza tym, co może dla nich zrobić jeden Super Saiya'jin?
- Dywersję?... Oh, no dalej! Może przyda im się jakieś wsparcie?
Chłopak przez chwilę się zastanawiał. Nie miał ochoty na trzecią walkę dzisiejszego dnia. Było późno, a on i tak nie był w pełni sił. A może jednak warto byłoby pójść na miejsce? A co, jeśli faktycznie przydałoby jakieś małe wsparcie, dywersja? Rayem westchnął i spojrzał na Horora.
- Niech ci będzie. Lecimy tam, ale nie mieszamy się w to, jasne?
- Jasne! - odpowiedział, zeskakując z posłania.
- Złap się mnie, przeteleportujemy się tam. To o wiele szybszy sposób podróżowania niż latanie.
Istota wykonała polecenie, zaś młodzieniec ponownie szykował się do użycia Instant Transmission. Chwilę potem oboje zniknęli.