Niewielki dom z małą łazienką i kuchnią oraz dużym pokojem.
Ma kształt średniej wielkości kwadratu.

Pojawił się przed drzwiami, wszedł trochę się porozgladał. Po obejrzeniu kuchni poszedł wziąć prysznic.
Po dość długim prysznicu położył się na łóżko i zasnął.

Wstał z łóżka, przeciągnął się. Wrzucił swoje ciuchy do prania, kiedy się wyprały założył je choć były jeszcze wilgotne.
Wyszedł z domu do ogródka i położył się na trawie.
Ciekawe jak długo sobie odpocznę.
Rozmyślał odpoczywając.

Usiadl po turecku i zaczal cwiczenia oddehowe. Potem zrobił sobie branzolete ze smoczym zebem i postanowil sprawdzic co u Ketsa. Wyczul jego energie i polecial w jego strone.

Pojawił się przed domem z nieznajomym na ramieniu.
Otworzył drzwi, wszedł położył Detha na łóżku i podał mu trochę wody aby go ocucić.
-A teraz gadaj kim jesteś i co to za holerne artefakty !
Patrzył na kolesia jednocześnie uważając aby ten go nie zaatakował.

Deth całkowicie stracił przytomność. Nic nie udało Ci się z niego wyciągnąć, więc położyłeś go na kanapie.

-Nie no co to ma być...
Podszedł do stolika na którym leżało jakieś ubranie. Sprawdził kieszenie i z jednej wyciągnął senzu. Dał je do zjedzenia Dethowi.
(Śmiesznie by było jakby mnie zaatakował.
Czekał na jego jakiekolwiek reakcje.

Deth wstał, momentalnie się podnosząc jakby się czegoś przestraszył. Po chwili jednak się opamiętał, zwłaszcza widząc Ciebie.
- Czego chcesz..? I dlaczego do cholery tu jestem? Co to za miejsce? - zaczął się dopytywać. Kojarzyłeś go, kiedyś walczyliście z niejednym przeciwnikiem. Ale aktualnie się zmienił.. Bardzo.

-Czego od ciebie chce powieadasz ?! Uratowałem ci dupsko, zresztą o jakie artefakty chodzi temu kolesiowi ? A no i radzę ukryć energię, on raczej bedzie chciał cie znaleźć.
Powiedział patrząc na Detha.

Chłopak pojawił się zaraz przy Toshim.
- Siema.. - powiedział. Nie zamierzał nic więcej dodawać widząc Deth'a.
[Możliwe że to jego energii szuka ten idiota. Musi ją natychmiast ukryć..]
- Hej, zmniejsz swoją energię do minimum jeżeli możesz. To ważne. - odezwał się spokojnie, obserwując chłopaka.

Deth słuchając Toshiego, a następnie Yoha który chwilę temu przybył, zmniejszył swoją energię do prawie niewyczuwalnej. Kiedy Toshi wspomniał o artefaktach, chłopak spojrzał się na niego.
- Nie chodzi o artefakty, a o pewien minerał.. Kryształ Balgor. To prawie niespotykany we Wszechświecie minerał, który po połknięciu przez kogoś daje na kilka minut niewyobrażalną moc. Słyszałem że walczyliście z Legendarnym Saiya'jinem.. Ten kryształ, połknięty przez wojownika dla przykładu mającego Twoją moc, zwiększy ją na tyle że spokojnie powiedzielibyście że jest ona o wiele większa niż energia Legendarnego Wojownika na LSSJ3. - powiedział, po czym złapał powietrza i kontynuował.
- Kryształ Balgor jest niespotykany we Wszechświecie. Kawałek tego minerału wielkości paznokcia można znaleźć na co 5000 planecie. Krążą jednak plotki że pewna cywilizacja na Terrze w starożytności posiadła niewyobrażalne złoża tego minerału i ukryła go gdzieś na planecie. On szuka mnie po to, abym wskazał mu drogę do tego miejsca w którym ukryli ten kryształ. Nie jest problemem zdematerializować siebie i innego wojownika, po czym przeszukać szybko cały teren w powietrzu, na ziemi i pod powierzchnią. - powiedział spokojnie, nie wstając. Jego mina nie sugerowała by był szczęśliwy z tego powodu.
- Wiem gdzie są ukryte te kryształy. Słyszałem że wcześniej pilnowała ich moja rodzina, teraz kolej na mnie. A mam wrażenie że od zawsze znałem miejsce w których je ukryto.. Mniejsza o to. Co zamierzacie zrobić z tym sukinkotem..? - zapytał.

Yoh wysłuchał tego co ma do powiedzenia Deth, ale nie wyglądał na zaskoczonego. Podróżował w tak wielu wymiarach że taki minerał był dla niego niczym. Zwłaszcza że w niektórych wymiarach jest on na porządku dziennym, tyle że nie ma w nim wojowników o takiej mocy jak są nawet w wymiarze Son Goku i spółki.
- Jak to co zamierzamy z nim zrobić? Rozpieprzyć jak każdego gnoja który zagraża Terrze. W dodatku, nie daruję sukinsynowi tego że planował coś zrobić Silvii. - powiedział spokojnie po czym spojrzał na Toshiego.
- To co? Znikamy wkopać temu debilowi? - zapytał spokojnie chłopaka.

-A nie kusi cie znalezienie tego materiału ? Pomyśl zmietli byśmy tego kolesia z powieszchni zeimi palcem.
Zresztą ja z takim poziomem mogę mało się przydać. A z tą mocą. Zresztą jak chcesz.
Poweiedział do Yoha, potem popatrzył na DEtha.
Lecz napewno musimy ukryć naszego miluśinśkiego.

Obaj gdzieś ukryliście Detha i zabroniliście mu zwiększania swojego poziomu mocy. On jest bezpieczny..

No to co ? Ruszamy do nich, czy może masz jakiś inny plan ?
(Boski trening... to by mi się przydało.
CZekał na odpowiedź Yoha.

Chłopak wyczuwając energię Rayema i Smoka, które szybko rosły nie odezwał się nawet słowem. Złapał Toshiego za ramię i przyłożył dwa palce do czoła. Nie trudno było zlokalizować tak duże energie.
[Mam nadzieję że jakoś się trzymają, choć wiele energii zwyczajnie osłabło..]
W pewnym momencie obaj młodzieńcy zniknęli.

Pojawił się w domu.
Założył czarne spodnie i białą podkoszulkę, porwane ubranie położył w łazience.
POstanowił przejść się po okolicy i wstąpić do jakiegoś sklepu.

Chłopak pojawił się przed domem Toshiego. Zapukał, ale nie usłyszał żadnej odpowiedzi.
Hmm... Pewnie gdzieś wyszedł...
Ray wskoczył na dach i się tam położył. Miał tylko nadzieję, że tamten nie rzuci w niego na złość kamieniem i nie zleci z tego dachu na zbity pysk...
W każdym razie... Czekał...

Wracał do domu z dwoma piwami, kiedy to był przy furtce zobaczył Raya leżącego na dachu.
A ten tu czego.
Uśmiechnął się na jego widok.
Zagwizdał.
Może wejdziesz się napić.
Pokazał palcem na piwo.

Chłopak na widok piwa zmienił swoje ustawienie. Był teraz na kolanach, podpierając się rękami z przodu. Do tego towarzyszyły temu szeroko otwarte usta i wielkie gały. Aż spadł z dachu... XD
Pozbierał się w miarę szybko. Sprawdził, czy gdzieś mu się nie przerwały bandaże i podszedł do Toshiego.
- Siemasz! Właściwie to przyszedłem z pytaniem, a nie w odwiedzinach. No więc... Czemu...
Budująca napięcie chwila ciszy... XD
- ...transformujesz na SSJ4 bez ogona? - skończył wreszcie.
Cóż... Pytanie może i dziwaczne, ale jednak to dość duża zagadka. Czemu ktoś bez ogona może przybierać formę SSJ4? A może jest tylko schowany? Dobre pytanie... Posłuchajmy odpowiedzi... XD

Uśmiechnął się, pytanie go nie zdziwiło ponieważ znał odpowiedź.
Postawił trorebkę z piwem na ziemi, odpiął "klamrę"//mozna powiedziec ze to było cos w rodzaju gumki xdd// z paska, rozwinął się jego ogonek. Pomachał nim trochę i powiedział.
Ot cała tajemnica, zawsze mam brązowy pasek, nie zauważyłeś ?
Zaczął się śmiać.

Chłopak zdziwiony popatrzył na ogon.
- Em... No tak szczerze... To nie... - powiedział i zaczął się głupkowato drapać po głowie. Nie tego się spodziewał, ale wiedział już co ma zrobić.
- Muszę sam odnawiać ogon! - krzyknął nagle, choć stanowczo.
Wyczuł energię Yoha SSJ3 i spojrzał w niebo.
- Słabo Yoh... - powiedział cicho, jakby zawiedziony.
Poprawił bandaże na ręce i przyłożył 2 palce do czoła.
- No nic, dzięki. Do zobaczenia! - dodał i zniknął.

Cześć,cześć.
Wszedł do domu usiadł w fotelu i zaczał pić piwo, jedno schował do lodóki na potem.
Znowu robi się nudno. Strasznie nudno.
Wypił piwo chwilę odpoczął, potem wyszedł z domu i gdzieś poleciał.

Pojawił się w domu, położył się na łóżku i zasnął.

Wstał, napił się wody.
Po chwili znikł.