Zarówno dowódca, jak i reszta mężczyzn przysłuchiwała się temu, co mówi Yoh. Przez chwilę mieli osłupiałe miny. Nie bardzo wiedzieli o czym on w ogóle gada. Za chwilę jednak wszyscy buchnęli śmiechem.
- Opuśćcie broń. Nie powinien być szkodliwy.
Opuścili karabiny i razem z dowódcą, śmiali się z tego, co uznali za żart Atsuko.
- Dobre sobie, chłopcze. Neurotoksyna? Nie jesteś zakażony, więc raczej nie wzięła się od Obłąkanego. Żyje jeszcze coś, co ją posiada? Mamy lekarstwa, ale...
Nie skończył mówić, gdy Yoh utworzył nad palcem energetyczną kulkę, która eksplodowała. Ci, którzy to dostrzegli, spojrzeli na niego jak na kosmitę.
- Co ta sztuczki? Nie próbuj u nas takich numerów, nie lubimy cwaniaków. Za mną.
Najwyraźniej mały pokaz umiejętności nie przekonał tutejszych i nie był zbyt wiarygodny. Mimo wszystko, Yoh został doprowadzony do namiotu medycznego, gdzie pod okiem dowódcy i dwóch żołnierzy, lekarze zajęli się jadem, który dostał się do jego organizmu.
- Podamy Ci serum, które powinno zadziałać za około godzinę. Ile czasu jesteś już pod wpływem neurotoksyny? Powinieneś leżeć sparaliżowany, jeśli nie martwy... - stwierdził jeden z lekarzy, przygotowując strzykawkę.
- Lepiej przygotuj sobie lepszą historyjkę w tym czasie. Ludzie powinni trzymać się razem, ale nie utrudniajmy sobie zadania...
Atsuko dostał zastrzyk w ramię. Lekkie ukłucie, nic wielkiego.
- Połóż się i odpoczywaj. Wnioskując po Twoim stanie, nic Ci nie będzie. Co takiego Cię ukąsiło?
Dowódca podszedł do międzywymiarowego złodzieja. Nie wyglądał na kogoś, kto zechciałby uwierzyć w takie "bajki".
- Ja zacznę. Mówią na mnie Kapitan Hurey, jestem dowódcą tej bazy. Utrzymujemy się tutaj już od około pół roku, a to tylko dzięki przezorności. Oprócz kanionu za nami, wokół nas znajduje się obszerny step, skąd w każdej chwili zaatakować mogą Obłąkani. Dlatego szanujemy sobie dyscyplinę i ostrożność. Teraz Twoja kolej, tylko bez żartów... Jak udało Ci się SAMEMU dotrzeć do nas?
- Opuśćcie broń. Nie powinien być szkodliwy.
Opuścili karabiny i razem z dowódcą, śmiali się z tego, co uznali za żart Atsuko.
- Dobre sobie, chłopcze. Neurotoksyna? Nie jesteś zakażony, więc raczej nie wzięła się od Obłąkanego. Żyje jeszcze coś, co ją posiada? Mamy lekarstwa, ale...
Nie skończył mówić, gdy Yoh utworzył nad palcem energetyczną kulkę, która eksplodowała. Ci, którzy to dostrzegli, spojrzeli na niego jak na kosmitę.
- Co ta sztuczki? Nie próbuj u nas takich numerów, nie lubimy cwaniaków. Za mną.
Najwyraźniej mały pokaz umiejętności nie przekonał tutejszych i nie był zbyt wiarygodny. Mimo wszystko, Yoh został doprowadzony do namiotu medycznego, gdzie pod okiem dowódcy i dwóch żołnierzy, lekarze zajęli się jadem, który dostał się do jego organizmu.
- Podamy Ci serum, które powinno zadziałać za około godzinę. Ile czasu jesteś już pod wpływem neurotoksyny? Powinieneś leżeć sparaliżowany, jeśli nie martwy... - stwierdził jeden z lekarzy, przygotowując strzykawkę.
- Lepiej przygotuj sobie lepszą historyjkę w tym czasie. Ludzie powinni trzymać się razem, ale nie utrudniajmy sobie zadania...
Atsuko dostał zastrzyk w ramię. Lekkie ukłucie, nic wielkiego.
- Połóż się i odpoczywaj. Wnioskując po Twoim stanie, nic Ci nie będzie. Co takiego Cię ukąsiło?
Dowódca podszedł do międzywymiarowego złodzieja. Nie wyglądał na kogoś, kto zechciałby uwierzyć w takie "bajki".
- Ja zacznę. Mówią na mnie Kapitan Hurey, jestem dowódcą tej bazy. Utrzymujemy się tutaj już od około pół roku, a to tylko dzięki przezorności. Oprócz kanionu za nami, wokół nas znajduje się obszerny step, skąd w każdej chwili zaatakować mogą Obłąkani. Dlatego szanujemy sobie dyscyplinę i ostrożność. Teraz Twoja kolej, tylko bez żartów... Jak udało Ci się SAMEMU dotrzeć do nas?