Jeden z wielu sklepów w mieście, w którym można znaleźć niemalże wszystko. Znajdują się tu różnej maści towary - od tych spożywczych, przez gazety, artykuły chemiczne po ubrania.
Drzwi do sklepu otworzyły się, czemu towarzyszył również dźwięk dzwoneczka wiszącego przed drzwiami. Był to oczywiście znak dla sprzedawcy, że ktoś wszedł. Mimo, że kasa była tuż przy wejściu z jakiegoś powodu mechanizm został zamontowany. W progu stanęła ładna dziewczynka ubrana w zółto-czarny strój. Zaraz za nią malował się zarys jakiegoś wysokiego mężczyzny. Przez świecące z tamtej strony słońce sprzedawca nie mógł go dostrzec. Oboje weszli do środka. Dopiero wtedy mężczyzna siedzący przy kasie przyjrzał się wojownikowi.
- Witamy. - odezwał się pierwszy.
- Dzień dobry! - przywitała się unosząc otwartą dłoń do góry.
Całość wyglądała dość zabawnie, gdyż lada była na tyle wysoka, że małej Alice praktycznie nie było widać. Seth natomiast przywitał się skinięciem głowy. Klienci od razu ruszyli w stronę regałów rozglądajac się za potrzebnymi rzeczami.
- Ile pieniędzy mamy? - zapytała spoglądając na towarzysza.
- Tyle, co zawsze. - odparł.
Było to oczywiście kłamstwo. Fukuda co miesiąc wyznaczał kwotę, którą mogą wydać na zakupy. Pomimo, że ze swoich zleceń zarabiał grube pieniądze, to na przeżycie przeznaczał niewielką kwotę. Najwidoczniej na coś odkładał. A po takim czasie zebraną miał już całkiem pokaźną sumkę. Być może bł po prostu chciwy. Jednak póki dziewczynka mogła czerpać radość z obecności z nim, nawet w takich warunkach, postanowił tego nie zmieniać. Po chwili wędrówki między regałami obładowani byli takimi rzeczami jak jedzenie, środki czystości i woda pitna. Powoli ruszyli w stronę lady, rozglądając się, czy aby na pewno niczego nie przegapili. W pewnym momencie Alice podbiegła do lodówki niemalże przyklejając się do niej. Seth poszedł za dziewczynką. Przez chwile stali w ciszy. Sytuacja zaczynała wyglądać coraz dziwniej. Napięcie rosło. Co takiego zwróciło uwagę dziewczynki, dlaczego wojownik nie reagował?
- Zobacz... tutaj też nie mają makaronu... - odezwała się.
- To logiczne. - odpowiedział, po czym miał już odejść.
Niestety wpadł w pułapkę dziewczynki.
- Mają za to lody. - dodała nim wojownik zdążył odejść.
- Ta, i co z tego? - odparł zimno.
Dziewczynka odkleiła twarz od szyby, tak, ze został na niej odcisk.
- Nie masz ochoty na jednego? Bo ja chętnie bym zjadła. - ciągnęła temat.
- Ehh... to weź sobie jednego. - zgodził się tylko dlatego, gdyż wiedział, że dziewczynka nie odpuści.
Gdy mieli już wszystko wrócili do kasy. Zmieścili się w budżecie wyznaczonym przez Seth'a.
- Mamy wszystko? - zapytał dla pewności.
- Tak, tak, tak! - odparła starając się otworzyć loda.
Gdy zapłacili za zakupy zwyczajnie wyszli z sklepu, czemu również towarzyszył dźwięk dzwonka. Alice wyglądała na bardzo zadowoloną.
----------------------------------
Drzwi do sklepu otworzyły się, czemu towarzyszył również dźwięk dzwoneczka wiszącego przed drzwiami. Był to oczywiście znak dla sprzedawcy, że ktoś wszedł. Mimo, że kasa była tuż przy wejściu z jakiegoś powodu mechanizm został zamontowany. W progu stanęła ładna dziewczynka ubrana w zółto-czarny strój. Zaraz za nią malował się zarys jakiegoś wysokiego mężczyzny. Przez świecące z tamtej strony słońce sprzedawca nie mógł go dostrzec. Oboje weszli do środka. Dopiero wtedy mężczyzna siedzący przy kasie przyjrzał się wojownikowi.
- Witamy. - odezwał się pierwszy.
- Dzień dobry! - przywitała się unosząc otwartą dłoń do góry.
Całość wyglądała dość zabawnie, gdyż lada była na tyle wysoka, że małej Alice praktycznie nie było widać. Seth natomiast przywitał się skinięciem głowy. Klienci od razu ruszyli w stronę regałów rozglądajac się za potrzebnymi rzeczami.
- Ile pieniędzy mamy? - zapytała spoglądając na towarzysza.
- Tyle, co zawsze. - odparł.
Było to oczywiście kłamstwo. Fukuda co miesiąc wyznaczał kwotę, którą mogą wydać na zakupy. Pomimo, że ze swoich zleceń zarabiał grube pieniądze, to na przeżycie przeznaczał niewielką kwotę. Najwidoczniej na coś odkładał. A po takim czasie zebraną miał już całkiem pokaźną sumkę. Być może bł po prostu chciwy. Jednak póki dziewczynka mogła czerpać radość z obecności z nim, nawet w takich warunkach, postanowił tego nie zmieniać. Po chwili wędrówki między regałami obładowani byli takimi rzeczami jak jedzenie, środki czystości i woda pitna. Powoli ruszyli w stronę lady, rozglądając się, czy aby na pewno niczego nie przegapili. W pewnym momencie Alice podbiegła do lodówki niemalże przyklejając się do niej. Seth poszedł za dziewczynką. Przez chwile stali w ciszy. Sytuacja zaczynała wyglądać coraz dziwniej. Napięcie rosło. Co takiego zwróciło uwagę dziewczynki, dlaczego wojownik nie reagował?
- Zobacz... tutaj też nie mają makaronu... - odezwała się.
- To logiczne. - odpowiedział, po czym miał już odejść.
Niestety wpadł w pułapkę dziewczynki.
- Mają za to lody. - dodała nim wojownik zdążył odejść.
- Ta, i co z tego? - odparł zimno.
Dziewczynka odkleiła twarz od szyby, tak, ze został na niej odcisk.
- Nie masz ochoty na jednego? Bo ja chętnie bym zjadła. - ciągnęła temat.
- Ehh... to weź sobie jednego. - zgodził się tylko dlatego, gdyż wiedział, że dziewczynka nie odpuści.
Gdy mieli już wszystko wrócili do kasy. Zmieścili się w budżecie wyznaczonym przez Seth'a.
- Mamy wszystko? - zapytał dla pewności.
- Tak, tak, tak! - odparła starając się otworzyć loda.
Gdy zapłacili za zakupy zwyczajnie wyszli z sklepu, czemu również towarzyszył dźwięk dzwonka. Alice wyglądała na bardzo zadowoloną.