Słońce znajdowało się już wysoko na niebie. Upał był naprawdę niesamowity, a wokoło brakowało cienia. Czarny hamer z lekko przyciemnianymi szybami jadący po asfaltowej drodze przemierzał właśnie bezkresne pustkowie. Za kierownicą siedział rudowłosy chłopak w słonecznych okularach. Ubrany był w jasną, jeansową katanę bez rękawów, pod którą nosił czarną, dość długa koszulkę na krótki rękawek swobodnie opadającą na luźne, jeansowe spodnie. Na stopach miał natomiast biało-niebieskie adidasy. Na siedzeniu pasażera znajdował się shotgun. Natomiast na tyle leżał szary koc, który ewidentnie coś przykrywał. Z głośników wydobywała się muzyka. Chłopak cały czas patrzył przed siebie, był bardzo skupiony. Z jego twarzy nie można było wyczytać żadnych emocji. Nagle koc na tylnych siedzeniach zaczął się poruszać. Wygrzebała się spod niego śliczna blondynka o niebieskich oczach. Chłopak podniósł lekko wzrok i spojrzał w lusterko wsteczne, aby zerknąć na towarzyszkę podróży. Dziewczyna nosiła na sobie niebieską koszulę w kratę z krótkimi rękawkami. Miała także jeansy i czarne buty z zielono-jaskrawymi sznurówkami. Wyglądała na zaspaną, prawdopodobnie tylne siedzenie było jej tymczasowym miejscem odpoczynku. Blondynka wychyliła się lekko do przodu, opierając dłonie o przednie siedzenia. Przez krótki czas wpatrywała się w przednią szybę, przez którą widziała tylko bezkresną drogę. Nagle jakby posmutniała. Spuściła lekko wzrok. Chłopak puścił drążek zmiany biegów, po czym rękę położył na głowie towarzyszki. Ta tylko na niego spojrzała z smutkiem w oczach.
- Co tu się dzieje? Jak do tego doszło? - zapytała.
Rudowłosy młodzieniec milczał. Jakby unikał odpowiedzi. Zdjął rękę z białowłosej piękności i ponownie chwycił za drążek wrzucając kolejny bieg. W oczach nastolatki pojawiły się łzy.
- Sam chciałbym to wiedzieć... Sam chciałbym wiedzieć. - odpowiedział dość spokojnie.
Wskaźnik paliwa powoli zbliżał się do zera. Był to poważny problem, gdyż w pobliżu nie było żadnej stacji. Właściwie w pobliżu nie było niczego. Nastolatek ponownie puścił drążek, tym razem aby wyciągnąć z kieszeni telefon komórkowy. Sprawnym ruchem wybrał numer i przyłożył urządzenie do ucha. Nie przeszkadzała mu nawet muzyka dalej lecąca z głośników.
- Ta, jestem mniej-więcej w połowie drogi. Musisz jeszcze trochę zaczekać. Zgromadź zapasy, schowaj się w bezpiecznym miejscu i nigdzie się nie ruszaj. Dasz radę wytrzymać kilka godzin? - prowadził rozmowę przez telefon.
Dziewczyna spojrzała na prowadzącego pojazd przyjaciela. W jej głowie kłębiły się setki myśli i pytań, jednak nie był to najlepszy czas na ich zadawanie. Cofnęła się, tak aby mieć możliwość oparcia. Siedząc wygodnie włożyła rękę pod koc, pod którym sama do niedawna się znajdywała. Wyciągnęła spod niego jakąś kruszonkę w folii. Dość szybko ją rozpakowała i w ciszy przystąpiła do konsumpcji. Robiła naprawdę niewielkie gryzy, ale kto pomimo głodu mógłby w takiej sytuacji normalnie jeść?
- Dobra, trzymaj się. - powiedział chłopak, po czym rozłączył się i ponownie wsunął telefon do kieszeni spodni.
Obydwoje siedzieli w ciszy. Żadne nie miało zamiaru odezwać się pierwsze. Wskaźnik benzyny nie ubłagalnie zbliżał się do lewej strony. Rudowłosy chłopak tylko zaklął cicho pod nosem. Po kilkunastu minutach bezproblemowej jazdy auto się zatrzymało, a silnik zgasł.
- Kurwa! - krzyknął uderzając rękoma o kierownice.
Agresywnie otworzył drzwi i wyszedł z pojazdu. Chwycił się za głowę i zaczął chodzić w kółko klnąc pod nosem. Zatrzymał się przed maską auta i uderzył w nią płaską ręką. Nagrzana, czarna blacha trochę go poparzyła, więc odruchowo zabrał rękę. Blondynka siedząc w samochodzie tylko się przyglądała. Zdenerwowany chłopak ponownie otworzył drzwi i wyciągnął z pojazdu broń znajdująca się na miejscu pasażera.
- Poczekaj tu. Postaram się znaleźć jakąś stację i wrócić tu przed zachodem słońca. Nigdzie się nie ruszaj. - powiedział, po czym trzasną drzwiami.
Niebieskooka chciała go powstrzymać, gdy na horyzoncie zauważyła zbliżające się motocykle. Chłopak będąc na zewnątrz usłyszał ryk silników i również odwrócił wzrok. Jednoślady zbliżały się w ich stronę z dużą prędkością. Młodzieniec położył shotgun'a na ramieniu i zwyczajnie czekał. Podjechały do niego trzy motory, z których zsiedli trzej wysocy osobnicy w kaskach. Gdy wszyscy zdjęli kaski rudowłosy zauważył w jednym z nich coś znajomego. Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Chłopak z shotgun'em na ramieniu stał naprzeciw trzech motocyklistów. Jeden z nich ubrany był w czerwoną, rozpinaną bluzę i dość wąskie jeansy. Włosy miał koloru czarnego. Na jego twarzy widniał pyszałkowaty uśmiech. Drugi natomiast odziany był w czarną, skórzaną kamizelkę, pod którą nie nosił niczego. Miał także podarte jeansy. Był szatynem o zielonych oczach. Trzeci, stojący pośrodku był blondynem o ciemnoniebieskich oczach. Ubrany był w czarną koszulkę bez rękawów i szerokie jeansy sięgające do łydek. To właśnie w nim młodzieniec stojący obok czarnego auta zauważył coś znajomego. Jednak najwidoczniej ten nie poznał rudowłosego nastolatka.
- Zgubiłeś się? Dawaj broń, amunicję i jedzenie. - zaczął zielonooki szatyn.
Chłopak stał w milczeniu i jedynie się przyglądał.
- Ogłuchłeś?! - kontynuował.
- Chłopaki, patrzcie! Zabrał suczkę na podróż. Będzie niezła zabawa! - wtrącił brunet.
Na twarzy młodzieńca z shotgun'em pojawił się lekki grymas niezadowolenia. Czarnowłosy chłopak otworzył drzwi od samochodu i starał się wyciągnąć z niego dziewczynę, która oczywiście starała się stawiać opór. Rudzielec sprawnym ruchem, trzymając broń w jednym ręku przystawił lufę do głowy motocyklisty będącego praktycznie w aucie.
- Puść ją, jeśli nie chcesz mieć sitka z głowy. - zagroził.
Chcąc ratować towarzysza zielonooki młodzieniec wyciągnął colta i wycelował w plecy nastolatka z shotgun'em. Ten jednak niezbyt się przejął i dalej celował w głowę bruneta. Blondyn przyglądał się temu wszystkiemu z lekkim uśmiechem.
- Bercik, przypadkiem nie zabłądziłeś? Witamy na południu chłopcze.
Rudowłosy chłopak słysząc te słowa szeroko się uśmiechnął. Zdjął okulary przeciwsłoneczne i zawiesił je na koszulce.
- Mam tu pewną sprawę do załatwienia. Problem w tym, że auto odmówiło posłuszeństwa. Zabrakło benzyny... Mógłbyś uspokoić swoich koleżków?
Motocykliści słysząc rozmowę sami dali sobie na wstrzymanie. Stanęli obok swoich maszyn i czekali w ciszy. Dziewczyna w tym czasie dobrowolnie wyszła z samochodu i stanęła przy przyjacielu. Blondyn zerknął tylko na towarzyszkę swojego dawnego znajomego i ponownie się uśmiechnął.
- Pożyczę wam trochę benzyny, ale nic nie ma za darmo. Zwłaszcza teraz. - Zaproponował niebieskooki.
- Co byś chciał w zamian?
Blondyn utkwił wzrokiem na ślicznej nastolatce. Przyglądał się jej dłuższą chwilę. Ta czując się trochę nieswojo starała uciekać wzrokiem na różne strony. Rudowłosy młodzieniec widząc to spojrzał poważnie na znajomego. Czekał na odpowiedź. Blondyn widząc zdenerwowanie w oczach nastolatka uśmiechnął się i spojrzał mu prosto w oczy.
- Nic takiego... Przydałoby się trochę amunicji i jedzenia. - wyjaśnił.
- Shigeru, nasze zapasy są na wyczerpaniu. To chyba nie jest najlepszy pomysł. - wtrąciła nastolatka.
Niestety chłopak nic sobie z tego nie zrobił. Podszedł do bagażnika i go otworzył. Odłożył do niego broń, po czym wyciągnął cztery niewielkie kartony. Były w nich zapewne jedzenie jak i trochę amunicji. Shigeru rzucił wyposażeniem w stronę motocyklistów. Pudła potoczyły się po jezdni i zatrzymały tuż przed blondynem.
- A teraz twoja część umowy.
- Spokojnie, spieszy ci się gdzieś? Mamy mnóstwo czasu. Może się lepiej poznamy? W zasadzie to ciebie już znam, ale ją mógłbyś przedstawić.
Niebieskooki młodzieniec podszedł do towarzyszki swojego znajomego z uśmiechem na twarzy. Zatrzymał się przed nią i spojrzał jej w oczy.
- Jestem Shun, znany także jako Borg. A tamci dwaj to Odyn i Tymin. Miło mi cię poznać.
Dziewczyna była trochę zdziwiona zachowaniem motocyklisty. Jednak z grzeczności także się przedstawiła. Rudowłosy chłopak nie wytrzymał i ruszył w stronę Shuna.
- Jestem Arisa, także miło mi was poznać. – powiedziała z uśmiechem.
Gdy Shigeru był już przy Borgu chwycił go za czarną koszulkę i uniósł lekko do góry. Shun patrzył z góry na Bercika, na jego twarzy malował się lekki uśmiech.
- Czy nie widzisz, że to nie są żarty?! Świat, który znaliśmy się skończył! Nie możesz wszystkiego traktować jak pierdolonego żartu! Nie mam zamiaru zginąć przez twoją niekompetencje, więc rusz dupę i daj wreszcie tą benzynę! – krzyczał Shigeru.
- Heh, nic się nie zmieniłeś. Wyluzuj. Widzisz tu któregoś z nich? Jesteśmy na pieprzonym pustkowiu, nawet gdyby się zbliżali wypatrzylibyśmy ich z daleka. – odrzekł.
Wszyscy przyglądali się sytuacji. Tymin i Odyn byli gotowi zareagować, gdyby ich ingerencja była konieczna. Arisa przyglądała się tylko z lekkim przerażeniem w oczach. Rudowłosy postawił znajomego na ziemi. Ten podszedł do swojego motocyklu i odkręcił bak. To samo zrobił z maszynami towarzyszy. Shigeru w tym czasie podszedł do swojego auta i chwycił pusty karnister leżący na tylnym siedzeniu. Rzucił go w stronę Shuna. Pojemnik zrobił w powietrzu kilka obrotów, po czym został złapany przez blondwłosego młodzieńca. Ten po chwili zaczął przelewać paliwo z jednośladów. Shigeru założył jedną rękę na drugą i zaczął przyglądać się Borgowi. Arisa podeszła bliżej przyjaciela i również stała w ciszy. Nagle w jej oczach pojawił się strach. Dziewczyna zrobiła krok do tyłu. Nie mogła wypowiedzieć słowa. Rudowłosy chłopak momentalnie przeniósł na nią wzrok. Zdziwił się, gdy zobaczył ją w takim stanie. Spostrzegł, że skupiła swój wzrok w jednym punkcie. Widząc to zerknął w miejsce, gdzie i ona patrzyła. Ujrzał co najmniej setkę zbliżających się w ich kierunku wyprostowanych postaci, o ludzkiej sylwetce. Niestety nie byli oni ludźmi. Było to coś, przed czym starali się uchronić i przed czym do tej pory uciekali. Zakrwawione postacie o szarej cerze, często również bez kończyn, lub z poważnymi ranami były coraz bliżej. Shigeru ponownie podbiegł do bagażnika i wyciągnął z niego shotgun'a.
- Streszczaj się kurwa, jeśli nie chcesz zostać jednym z nich! – pospieszał Shuna.
Trzymając broń w jednej ręce drugą chwycił Arisę i dosłownie wepchnął ją do samochodu, po czym zamknął drzwi. To samo zrobił z bagażnikiem. Tymin i Odyn również wyjęli broń. Były to dwa zwykłe colty. Shigeru widząc to nie wytrzymał i ponownie otworzył drzwi od Hamera i wyciągną z niego dwa pistolety maszynowe typu Uzi. Rzucił je w stronę towarzyszy znajomego. Sam ruszył do przodu, w stronę zbliżającej się 'zarazy'. Arisa zamknęła drzwi, przyglądała się Shunowi, który jeszcze męczył się z benzyną. Rudowłosy chłopak osłaniany przez dwóch motocyklistów szedł przed siebie rozwalając kolejnych Zombie. Strzelał im w głowy, bo tylko tak można było się ich pozbyć. To samo robili także Tymin i Odyn. Mimo, że na ziemi leżała już znaczna ilość przeciwników, nie wyglądało na to aby ich liczba się zmniejszyła. Zwyczajnie było ich za dużo. Blondwłosy motocyklista w końcu skończył. Szybko zakręcił baki jednośladów i podszedł do pojazdu starego znajomego. Zaczął przelewać benzynę z karnistra do baku masywnego pojazdu. W tym czasie trójka uzbrojonych nastolatków starała się zmniejszyć liczebność żywych trupów. Jednak ich starania nie przynosiły większych efektów...
C.D.N?