Słysząc sygnał wiadomości, Ray momentalnie spojrzał na ekran swojego telefonu. Z jej treści szybko wywnioskował, że sytuacja wcale nie wydawała się aż tak niebezpieczna, jak w rzeczywistości była. A może jednak? W głowie Uruki zaczęły się nasuwać pytania, po co jakieś potężne, podobne do panter istoty miałyby atakować jedną z dziewczyn?
(Lisa.)
Chłopak spojrzał na Michassa. On również oczekiwał tej wiadomości, więc nie było sensu ukrywać jej treści.
- Wygląda na to, że wszystko gra. Co prawda faktycznie pojawiły się tam jakieś podobne do panter istoty, ale chyba nie zrobiły nikomu krzywdy. Prócz jednej dziewczyny... Lisy. Wszystko zaczęło się od jej pojawienia tutaj, martwi mnie, że sytuacja z Damensayi może oznaczać kolejne kłopoty.
Błękitnooki znowu zaczął coś wystukiwać na ekranie, była to kolejna wiadomość, by poinformowali go, gdyby był potrzebny. Po wszystkim schował telefon do kieszeni, przeciągnął się i ziewnął.
- To jak? Też idziesz na zgrupowanie na miejsce, czy jednak masz inne plany?
- Hej, Michass!
- Dafuq?! - odruchowo odskoczył kawałek od przyjaciela.
Między nimi stał chowaniec Uruki. Po raz kolejny pojawił się nie wiadomo kiedy i wtrącił w sytuację z zaskoczenia, ale lubił to.
- Musisz to zawsze robić?
- Przepraszam, że wtrącam wam się w rozmowę - sprawy ogromnej wagi i w ogóle - ale mam ci przekazać ważniejsze zadanie.
- Chodzi ci-...
- Kazali mi je przekazać bogowie.
- Huh? - brunet nie ukrywał swojego zaskoczenia. - Najpierw pomoc z mocami, teraz zadanie... To trochę podejrzane, że nagle potrzebują MOJEJ pomocy. Niby czemu miałbym-...
- Ponieważ zlecenie im tego, zleciły im wyższe istoty? - po raz kolejny udzielił odpowiedzi, przed dokończeniem pytania swego pana. Ten zaś wyglądał na zdezorientowanego i tak też się czuł.
- A Mario był hydraulikiem. Coraz mniej cię rozumiem, ale niech ci będzie, Horor. Na czym miałoby polegać to wymyślone przez bogów, zapewne nienormalne, zadanie?
Wilko-podobna istota, którą ze względów wizualnych określano też mianem wiewiórki, spojrzała na drugiego z przebywających tutaj wojowników - Michassa. Przez chwile wahał się udzielenia odpowiedzi. Dokładnej odpowiedzi. Na dodatek znajdowali się de facto w środku miasta. Ostatecznie jednak zwrócił się do Raymonda następującymi słowami:
- Obawiam się, że mogę ci to wyjaśnić tylko na osobności. To w pobliżu Jezior Rakai, spotkajmy się na miejscu i wszystko wytłumaczę. Nie zrozum tego źle, Aniki, ale... teraz. Trzymaj się, Michass!
Horor zmieniając się w błyskawicę, poleciał w stronę nieba i słuch po nim zaginął, choć wiadomo było, gdzie się udał. Rayem także był zobowiązany tam przybyć. Było mu jednak głupio, że całe spotkanie zakończyło się w taki sposób. Cóż poradzić? Terrański obrońca to pracowita fucha.
- Przykro mi, że się tak stało, ale sam wiesz... robota wzywa. Zobaczymy się później, dobra? Trzymaj się!
Pożegnawszy się z Michassem, młodzieniec zapalił aurę, która miała biały, przechodzący w błękit kolor i wzbił się w powietrze. Udał się we wskazane przez chowańca miejsce.