Anime Revolution Sprites

You are not connected. Please login or register

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 3 z 6]

51#6 - Dangai - Page 3 Empty Re: #6 - Dangai Pon Sty 24, 2011 7:27 pm

NPC

NPC
NPC
NPC
Dochodząc do końca zauważyliście kilku Shinigamich, którzy podtrzymywali ściany Dangai własnym reiatsu. Przeszliście bez problemu.
[Huh.. Kapitan.. O tym nie było mowy, dlatego się zgodziłem.. Ale jego reiatsu jak i tych z nim, dosłownie emanuje w każdą stronę. I nie uwalniają jej aż tyle żebyśmy stracili przytomność.. To znaczy że prawdopodobnie chcą iść do SS. No, mniejsza. Moje zadanie wykonałem. Miałem ich sprowadzić to sprowadziłem. Nie obchodzi mnie co dalej.]
W pewnym momencie, pojawił się Piekielny motyl, który przekazał informację do Shinigamiego który z kolei ściągnął tu Yoha, Silvię i Sameyaro że poprowadzi ich dalej.

Idziecie za motylem.

52#6 - Dangai - Page 3 Empty Re: #6 - Dangai Wto Sty 25, 2011 11:40 am

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Yoh momentalnie po wejściu do Dangai używając Shunpo, zniknął.
Silvia zrobiła to samo.
Nie odzywali się nawet słowem.

53#6 - Dangai - Page 3 Empty Re: #6 - Dangai Nie Kwi 17, 2011 2:56 pm

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Chłopak wszedł do Dangai. Miał na sobie kapitańskie haori oraz był w formie Bankai. Nie zamierzał stać w samym przejściu dlatego też odszedł kawałek, włożył w ściany wcześniej zabrane z domu urządzenie i "podpiął" do siebie. Właściwie, było to dosyć ryzykowne. Oczywiście, chłopak wytrzymałby znacznie dłużej od Silvii, ale przekazywanie swojego Reiatsu do ścian oraz jednoczesny trening potrafiły człowieka zmęczyć.

Od czego jednak ma zapasowy woreczek Senzu. Nie próbował ich brać w formie Shinigami, ale skoro może je nosić to i brać zapewne również.
Yoh usiadł na ziemi, położył Tensa Zangetsu na kolanach i zaczął trening..

54#6 - Dangai - Page 3 Empty Re: #6 - Dangai Nie Kwi 17, 2011 7:23 pm

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Yoh znajdował się w swoim wewnętrznym świecie. Był w formie Shinigami i nie posiadał żadnych innych energii. Teraz jego świat wewnętrzny wyglądał całkowicie inaczej. Zbliżony był do wewnętrznego świata Ichigo.
- Hmm.. Właściwie, od czasów Soul Society nie byłem tu jeszcze ani razu. - powiedział spokojnie chłopak lekko się uśmiechając. Niedaleko za nim zmaterializował się Tensa Zangetsu.
- Dawno Cię tu nie widziałem. Oj, bardzo dawno.. - skomentował z lekkim uśmiechem Tensa Zangetsu. Rzeczywiście, mimo że obaj spotykali się dość często w podświadomości chłopaka z innymi istotami w nim siedzącymi, to w świecie wewnętrznym chłopaka będącego w postaci Shinigami, nie widzieli się od bardzo, bardzo dawna.
- Bywa. Musiałem rozwijać inne umiejętności, ale jak widzisz, teraz tu jestem.. - w tym momencie chłopak ścisnął rękojeść swojego Zanpakutou jeszcze mocniej. Odbił się od ziemi i używając Shunpo, pojawił się przed Tensa Zangetsu. Chciał wymierzyć mu cięcie w okolice twarzy, ale ten w ostatnim momencie się uchylił.
- Nawet idiota nie musiałby się wysilać by wywnioskować po co tu przyszedłeś. - odpowiedział z uśmiechem postać Zanpakutou Yoha, po czym zniknął i pojawił się tuż przed nim. Chłopak się tego nie spodziewał i w ostatniej chwili zdążył zablokować atak swoją kataną. Rozwiązała się całkiem ciekawa walka wręcz w której Tensa Zangetsu był wyraźnie górą. Yoh nie dawał jednak za wygraną i starał się każde uderzenie zablokować, niekiedy z zamiarem skontrowania. "Młody" Zangetsu w momencie gdy Yoh zablokował jego ostatnie uderzenie, wymierzył kopniaka w brzuch chłopaka. Ten odleciał kilkanaście metrów dalej wbijając się w pobliski budynek.
- Trochę to bolało, wiesz..? Nieczysto zagrałeś. - skomentował chłopak, odbijając się od budynku i lądując na wprost przed Tensa Zangetsu. Pomasował się po głowie.
- To nie jest nieczyste zagranie. Opanowując lepiej walkę mieczem i jednocześnie walkę wręcz możesz osiągnąć jeszcze większy poziom. Masz już tyle lat, a ja dalej muszę Cię uczyć jak się walczy? - młodzieniec podrapał się po głowie.
- Z czystej ciekawości ale... Gdzie jest "pustak"? - zapytał spokojnie, nie spuszczając gardy.
- Wkroczy gdy ze mną wygrasz. Stał się silniejszy ode mnie, a że zaakceptowałeś i jego, to po prostu ustaliliśmy taką kolejność kiedy zmierzałeś do Dangai. - wyjaśnił spokojnie, po czym znowu ruszył na Yoha, tym razem jednak szybciej.

Obaj skrzyżowali swoje ostrza, nawiązując naprawdę ciekawie wyglądającą walkę.

W świecie rzeczywistym chłopak dalej medytuje. Jego energia choć trochę się zmniejsza, to raczej on sam tego nie odczuwa. Jak inni na Terrze, ma wręcz nieludzkie pokłady Reiatsu.

55#6 - Dangai - Page 3 Empty Re: #6 - Dangai Nie Kwi 17, 2011 11:05 pm

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Po 63 godzinach wyczerpującej walki, Yoh przyglądał się na Tensa Zangetsu. Mimo że nie odczuwali oni obydwaj aż takiego zmęczenia to walka sama w sobie była cholernie zażarta.
W pewnym momencie i Yoh i Tensa Zangetsu ruszyli na siebie. Znowu nastąpiła szybka wymiana uderzeń ostrzami. Tensa Zangetsu dalej miał nad młodzieńcem ogromną przewagę którą de facto wykorzystywał. Yoh lekko wkurzony, odskoczył kilka metrów dalej.
- Pokażę Ci pewną ciekawą sztuczkę.. - odezwał się chłopak i używając Shunpo, zniknął. Jedyne co widział Tensa Zangetsu to powstające powidoki które nie znikały za chłopakiem.
(Cholera.. Nie wiedziałem że po takim czasie dalej pozostaje tak niewyobrażalnie szybki..)
W pewnym momencie chłopak ruszył na Tensa Zangetsu, a w jego ślady poszła reszta klonów. Nie były one jednak prawdziwe o czym Zanpakutou w postaci młodego chłopaka dobrze wiedział. Kiedy więc młodzieniec podleciał do niego, ten po prostu zniknął i pojawił się za prawdziwym Yohem, przejeżdżając mu kataną po plecach. Chłopak krzyknął, następnie kawałek odskoczył.

W świecie rzeczywistym na jego plecach pojawiła się przez chwilę czarno-czerwona kreska Reiatsu oznaczająca po prostu to że w świecie wewnętrznym został w tym miejscu zaatakowany.

Chłopak dalej toczył walkę ze swoim Zanpakutou. Po kilku dniach (!) zaczął opadać z sił, więc przerwał medytację i zjadł Senzu. Przez pierwsze pięć minut nic się nie działo, chłopak tracił nadzieję na nagłe uleczenie. Jak widać, niesłusznie. Po tych pięciu minutach fasolka odnowiła całe pokłady energii chłopaka, a on sam lekko zdziwiony takim opóźnieniem, wrócił do treningu.

Mijały dni, tygodnie.. Miesiące.. A Tensa Zangetsu, później po dwóch, trzech miesiącach, pusty, walczyli z Yohem na równi. Młodzieniec w formie Shinigami nie odczuwał głodu, zwłaszcza że kilka miesięcy przebywał po prostu w stanie Jinzen, mieszkając tym samym w świecie wewnętrznym i całkowicie poświęcając się walce. Nie było dnia, godziny, minuty czy sekundy wytchnienia, ciągła walka, najdłuższa zresztą jaką Yoh miał okazję w całym swoim życiu stoczyć. Bynajmniej, nawet nauka Ostatecznej Getsugi zajęła mu mniej czasu.

W świecie rzeczywistym były to zaledwie godziny, tutaj miesiące. W tym czasie nawet jeden Shinigami nie przechodził obok niego aby sprawdzić jak jest na Terrze. Przy takich bohaterach jakich ona ma było to oczywiście nie potrzebne, ale dla czystej zasady ktoś mógł go przecież odwiedzić, nie?

Chłopak pokonał już i Tensa Zangetsu i pustego. Wiedział że są oni w rzeczywistości jedną istotą oraz że mogą się połączyć tworząc tym samym naprawdę silnego wojownika. Tak też się stało, kilka minut po pokonaniu właśnie pustego.
- Yoh.. Domyślasz się co teraz nastąpi, prawda? Pokonałeś Nas, ale nie powinieneś już przyzwyczajać się do tego że wygrałeś. - odpowiedział Tensa Zangetsu stając obok pustego będącego w masce z rogami i formie Bankai. Ten natomiast nie odezwał się nawet słowem. W pewnym momencie obydwaj się połączyli tworząc istotę bez nazwy, ale dalej zbliżoną do Tensa Zangetsu.
Rozpoczęła się kolejna walka. Godziny wymiany uderzeń ostrzami, zagrań w postaci kopnięć, uderzeń z pięści czy nawet z główki. Przeciwnik Yoha miał teraz naprawdę ogromną przewagę nad nim. Po kilku dniach spędzonych w Dangai, mimo tego że Yoh nie chciał przyznawać się do porażki, przegrał. Nie poddał się, ale ostatecznie nie był w stanie walczyć z powodu ran. Tensa Zangetsu połączony z pustym również nie miał już siły walczyć. Rany jakie zadał mu Yoh też nie były małe, ale wytrwał na nogach po prostu dłużej niż chłopak.

W świecie realnym, albo raczej w Dangai, Yoh nagle otworzył oczy. Wstał i przypiął Tensa Zangetsu do pasa. Dotknął się z tyłu za włosy, lekko się dziwiąc.
#6 - Dangai - Page 3 Shinigamil

- Hm.. Zapuściłem się trochę. Ale niech już tak zostanie. Kiedy wrócę do ciała i tak powinienem mieć krótsze włosy, takie jak zwykle. - powiedział do siebie schodząc tym razem z formy Bankai. Spojrzał na Zangetsu.
- Ten wielomiesięczny trening powinien mnie wzmocnić nie tylko fizycznie, ale również psychicznie. Mimo że w postaci Shinigami jestem teraz silniejszy, to lepiej tą moc ukryć. Niech liczniki w Soul Society nie szaleją. - powiedział do siebie, zmniejszając poziom Reiatsu do minimum. Postanowił wrócić. Ale nie koniecznie planował udać się do domu. Wyszedł z Dangai.

56#6 - Dangai - Page 3 Empty Re: #6 - Dangai Sro Kwi 20, 2011 6:29 am

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Po zaledwie kilku minutach chłopak ponownie wrócił do Dangai dostając się tu poprzez Bramę Senkai. Tym razem nie był jednak sam, wszak za nim przyszło jeszcze dwóch młodzieńców w celu nieco ostrzejszego treningu niż zwykle. Chłopak tym razem miał zamiar jedynie siedzieć i zatrzymywać substancję ściekającą po ścianach całego tego jakże dziwnego korytarza. To umożliwi młodzieńcom dłuższy trening tutaj.
A co z Yohem? Wiedział że nawet po tylu tysiącach godzin treningu nie osiągną tego samego poziomu co on, ale przy odrobinie szczęścia Sameyaro lekko wyrówna się z Głównodowodzącym, a Rayem wskoczy na poziom zbliżony do początkującego kapitana dywizji.
Czas nie grał roli. Yoh miał zdecydowanie większe zasoby reiatsu od Isshina Kurosaki pochodzącego z innego uniwersum, dlatego też jego limitem nie było 2000 godzin. Sam chłopak odpadał po przekazywaniu reiatsu bez jego leczenia po około kilkunastu tysiącach godzin. Widać tu różnicę poziomów dzielącą różne uniwersa. To rzeczywiście jest niewiarygodnie mocne.

- Hm..? - spojrzał się na Rayema i idącego za nim Sameyaro. Wyjął spod kimona i haori jakieś "nożyki (?)". Było to Kaikyō Kotei. Po cztery "nożyki" na rękę, rzucił w dwie strony tak by zablokować ruch substancji na ścianach.
- No.. - usiadł i popatrzył na młodzieńców.
- To do roboty.. Rayem, siadaj i zacznij się dogadywać ze swoim Zanpakutō, a Ty Sami.. No.. Właściwie, możesz robić to samo co on. Pustego masz opanowanego, Bankai również.. Jak skończy, możecie powalczyć jednocześnie trenując. - powiedział zadowolony i patrzył na obydwu młodych Shinigami.

57#6 - Dangai - Page 3 Empty Re: #6 - Dangai Sro Kwi 20, 2011 1:52 pm

Rayem

Rayem
KOX
KOX
Chłopak przytrzymując pas, wyjął dość ostrożnie Zanpakutou. Chwilę stał, obserwując ostrze swojego miecza i po chwili usiadł. Położył Zanpakutou na kolanach i zaczął medytować.

Świat wewnętrzny:
Ray pojawił się w bardzo dziwnej lokacji. Z jednej strony, można się było szybko połapać, że większa część okolicy, to coś w rodzaju dziczy, jednak gdzieniegdzie stały różne domy i wieżowce. Uwagę Raya przykuł wysoki, palący się budynek.
Ogień? Może to ten koleś, który nie daje mi w spokoju spać?
Chłopak zaczął biec w stronę płonącego wieżowca. Nie mógł tam tak po prostu polecieć. Nie potrafił latać za pomocą reiatsu.
Pokonując mniej-więcej 1/5 drogi, zatrzymał się by złapać oddech. Nagle usłyszał przeraźliwy ryk, a raczej pisk. Wystraszony zaczął się rozglądać wokoło, ale niczego nie zauważył. Ruszył ponownie, trochę niepewnie, ale po chwili znowu biegł w stronę płonącego budynku...

//Pracuję jeszcze nad wyglądami, więc wolę to zrobić powoli, a z obrazkami XD//

58#6 - Dangai - Page 3 Empty Re: #6 - Dangai Sro Kwi 20, 2011 8:06 pm

Rayem

Rayem
KOX
KOX
Komplikacje
Świat wewnętrzny:

//Taka nazwa "odcinka" XD//

Chłopak dobiegł w końcu do celu, a raczej jego okolic. Nim to mu się udało, musiał zatrzymać się jeszcze 3 razy, by złapać oddech. Przy okazji powoli przyzwyczajał się do tego, że nie posiada ciała. Wracając do teraźniejszości...
Gdy tylko Ray złapał oddech, spojrzał na płonący wieżowiec. Zauważył, że można na niego wskoczyć z sąsiedniego budynku, więc ten był obecnym celem chłopaka. Kiedy Rayem podszedł do wieżowca, stało się coś dziwnego. Świat jakby się obrócił i dzięki temu, Ray stał normalnie na ścianie budowli.
Co się dzieje?
Nie zastanawiając się dłużej, ruszył przed siebie, kierując się na dach konstrukcji. Będąc tuż przy nim, świat ponownie się obrócił, wracając do normy, a Ray wskoczył na dach budynku. Od razu zauważył jakąś dziwną czarną istotę, przypominającą lekko "zwilczałego" człowieka. Stwór uciekł, zeskakując z dachu. Ray podbiegł do brzegu, by zobaczyć stwora kamikadze, ale niczego nie dostrzegł. Może mu się coś przywidziało, a może dym z sąsiedniego budynku był o wiele gęstszy niż się wydawało. Chłopak zauważył, że w 1 miejscu nie ma podwyższenia przy brzegu dachu. Korzystając z tej wiedzy, cofnął się na drugi koniec powierzchni i szybko się rozpędzając przeskoczył z dachu 1 budynku na drugi o podobnej wysokości. Teraz zostało mu już tylko wskoczyć na podpalony wieżowiec, ale ten był nieco wyższy od tego na którym obecnie się znajdował.
- Będzie ciężko, nie ma co... Ale może się uda...
Ray wziął głęboki oddech, rozpędził się i skoczył. Niestety, skok mu się nie udał zabrakło mu około 4, 5 metrów, by chociażby złapać się krawędzi dachu. Chłopak zaczął spadać. Gdy był mniej więcej w połowie wysokości wieżowca, świat się obrócił tak, by Ray mógł się zatrzymać i pójść przed siebie, by dojść na dach.
- Heh... Dziwny sposób poruszania się po świecie...
Ray zaczął iść. Gdy do dachu pozostało mu jeszcze około 70 metrów, z okna (w tym wypadku z podłoża) wyskoczyła czarna istota, którą chłopak widział wcześniej. Zaczęła szarżować na Raya, ale ten bez wahania wyjął Zanpakutou i przeciął stwora, powodując jego zniszczenie. Młodzieniec miał już schować miecz, gdy z kolejnych okien powyskakiwały kolejne zjawy. Rayem rozprawił się z nimi podobnie jak z tą pierwszą - średnim cięciem i bez żadnych problemów, w końcu skilla w walce mieczem się ma.

W końcu Ray wskoczył na dach, a świat powrócił do normalnego ustawienia. Chłopak zrobił ledwo 3 kroki i się zatrzymał. Na środku stała jakaś biała postać, odwrócona do młodziana plecami.
- No... Wreszcie jesteś!
Ray od razu poznał ten głos. To był pusty! Błyskawicznie wyjął z dachu jakiś miecz i rzucił nim prosto w chłopaka. Gdyby nie szybki unik, miecz przeszyłby go w okolicach wątroby.
- Co to za gówno?! Co ty sobie wyobrażasz Rayem?! Myślisz, że z Lordem Piekieł możesz od tak zawierać sobie umowy? - powiedział pusty i zaczął szybko iść w stronę Raya.
- Lo... Co?
Hollow przyłożył dłoń do twarz zdezorientowanego chłopaka i prostując rękę, pchnął go tak mocno, że Ray dosłownie zawalił sąsiedni budynek, wlatując w niego. Na szczęście szybko się ogarnął. Wstał i odbijając się od walącej się jeszcze ściany, wskoczył ponownie na szczyt wieżowca. Nie wiedział już co zrobić. Spodziewał się tu kogoś innego. Nie pustego. Pusty wyłonił się zza dymu i stanął naprzeciw chłopakowi z mieczem w ręce. Rayem nie widząc innego wyjścia również wyjął swoje ostrze i przygotowywał się już do konfrontacji. Ray poważny i wyraźnie w zakłopotaniu, hollow z uśmieszkiem na twarzy, choć trochę wkurzony.

#6 - Dangai - Page 3 58776068237743119208

59#6 - Dangai - Page 3 Empty Re: #6 - Dangai Sro Kwi 20, 2011 11:44 pm

Rayem

Rayem
KOX
KOX
A oto i mój Zanpakutou!
Świat wewnętrzny:


Ray nie chcąc czekać, aż hollow uderzy, zaatakował pierwszy. Wykonując z całych sił zamach z góry do dołu, próbował zranić Białasa lub przynajmniej obniżyć jego gardę, by mieć szansę do ataku. Plan jednak się nie powiódł. Hollow bez problemu zablokował cięcie, jedynie podnosząc miecz. Następnie wykonał dwa zamachy, Pierwszy kompletnie zepsuł gardę chłopaka, drugi, choć cudem zablokowany, posłał Rayema na skraj dachu.
Nie mam z nim szans. On stawał się coraz silniejszy podczas, gdy ja zupełnie zapomniałem nawet, że potrafię wygenerować choć odrobinę reiatsu. Ta walka nie ma najmniejszego sensu, ale nie mogę się tak zwyczajnie ocknąć, ani kazać mu przestać. Ojć...
Hollow ponownie próbował zaatakować chłopaka, ale ten wbijając ostrze w dach, wykonał salto, przeskakując przeciwnika. Ray wyjął Zanpakutou jednym ruchem i zaczął uciekać, możliwie osłaniając się przed kolejnymi ciosami. Chłopak niestety nie miał zbyt dużo szczęścia. Młodzieniec zdołał zeskoczyć na pobliski dach, ale tam dopadł go pusty. Wytrącił mu miecz z ręki i chciał już zadać, w tym wypadku, ostateczny cios, gdy nagle oboje usłyszeli przeraźliwy ryk. To był ten sam ryk, który Ray słyszał wcześniej i dlatego młodzieniec się przeraził. Hollow zaś rozglądnął się wokoło i nie znajdując niczego, jedynie wzruszył ramionami i ponownie próbował zabić chłopaka.
Kiedy pusty był już bliski zadania ostatecznego ciosu, coś nagle zniszczyło płonący wcześniej wieżowiec, przelatując przez niego. Trwało to jedynie momencik, ale można było dostrzec sylwetkę jakby czarnego smoka. Ta właśnie bestia, wylądowała na dachu ostatniego z trójki stojących w okolicy budynków i zaczęła się drzeć na Raya i hollowa. Białas nie bardzo się przejął obecnością smoka, wystawił rękę w jego stronę i zaczął ładować Cero w dłoni.
- No chyba ci życie nie miłe... - odezwał się jakiś męski głos.
Nagle na smoka wskoczył jakiś rycerz albo magnat, sądząc po grubej i bogatej zbroi. W pysku stwora zaczęła się ładować jakaś początkowo niewielka kulka. Potem nabierała rozmiarów i czuć od niej było niesamowitą moc. Hollow sobie darował. Zaprzestał ładowania Cero, schował miecz, zerknął jedynie zawiedziony na Rayema i zeskakując z dachu, gdzieś zniknął.
- A więc wreszcie raczyłeś nas odwiedzić? Jak miło.
- Em... Tak... A ty jesteś?
- zapytał, chowając swój miecz.
- Jak to? Nie pamiętasz mnie? Promyka nadziei w ciemnym tunelu? Albo to było "ciemnego tunelu bez światełka nadziei"? Nie ważne...
- Czekaj, czekaj... Ty jesteś moim Zanpakutou! Zgadłem?
- Powinieneś być tego pewien, ale skoro nie jesteś...
- powiedział mężczyzna i odwrócił się plecami do Raya.
- Ej, nie! Czekaj, czekaj! Jestem! Potrzebuję twojej pomocy, w pokonaniu Białasa. Bez ciebie nie uda mi się okiełznać Vizarda!
Mężczyzna słysząc Ray, odwrócił się i spoważniał.
- Na twoim miejscu bardziej martwiłbym się o Lorda Piekieł. Ten typ ingeruje w sprawy tego świata, nasyła swoje pomioty. To przez niego tracisz kontrolę, bo daje ci swojej lewe reiatsu. Sam widziałeś Białasa, on faktycznie ma skłonności do przejmowania kontroli, ale wtedy cały uległbyś hollow'wifikacji, a nie jedynie stracił kontrolę.
- W takim razie pomożesz mi?
- Pomogę. Ale pod jednym warunkiem: gdy tylko osiągniesz wystarczającą moc, byś zakończył swój trening, zmierzysz się z tym cholernym typem u mojego boku i zmusisz go do zaprzestania wyniszczania tego świata.
- Jasne, spoko.
- Co to za czarny smok?

W tym momencie gad zaryczał.
- Hahaha... To nie smok. To czarny wiwern. Para nóg i skrzydeł, nie zieje ogniem, a ogon kończy grot.
- Czarny to nie kolor... Czarny to siła...

Nagle wiwern zaryczał tak, jakby miał zamiar rzucić się na chłopaka.
- Spokojnie.
Ray dopiero teraz zauważył, że mężczyzna i gad są ze sobą powiązani złotawym łańcuchem - bestia ma jakby smycz, zaś łowca ma łańcuch oplątany wokół lewej ręki.
- Nim sobie pójdę... Jak masz na imię?
- Nazywam się ********...
- powiedział, ale gdy wypowiadał swoje imię, Ray wydawał się być głuchy.
- Czekaj... Jak?- - nie zdążył, gdyż jego wewnętrzny świat jakby się rozpadł.

Rzeczywistość:
Ray otworzył oczy. Od razu podparł ręką czoło, zaś łokieć tej samej ręki o kolano.
- Cholera, nie usłyszałem jego imienia... - powiedział sam do siebie załamany.
Jak to było? Ku-... Ku-... Kur-... -wa? Nieeee..!
Chłopak zbierał myśli i jednocześnie przygotowywał się przed kolejnym nurem w podświadomość.

60#6 - Dangai - Page 3 Empty Re: #6 - Dangai Czw Kwi 21, 2011 3:33 am

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Yoh jedynie przyglądał się na Rayema zerkając co jakiś czas w kierunku Sameyaro. W przypadku tego drugiego, nie było za bardzo na co patrzeć. W przypadku Rayema i owszem.
Młodzieniec dobrze wiedział że choć czas jaki mogą tu spędzić mija cholernie wolno, to jednak mija. Wkurzała go świadomość tego że może tu tylko siedzieć i nic nie robić, ale cóż.. Ktoś musi służyć jako tymczasowa bateria reiatsu dla Dangai.
Kiedy Rayem uderzał o budynki czy dachy w świecie wewnętrznym, od jego pleców rozchodził się lekki podmuch powietrza w postaci czystego wręcz reiatsu. Yoh dobrze wiedział że chłopak albo spotkał się z pustym i musi z nim coś zrobić, albo walczy ze swoim Zanpakutō. Nie wiedział jednak co się dzieje w podświadomości chłopaka na serio i mówiąc szczerze, nie chciał się tego dowiadywać. Yoh spojrzał na Samiego i powrócił wzrokiem na Rayema.
- Pierwszy etap rozpoczęty.. - wyszeptał do siebie. Chwilę po tym oczy Rayema się otworzyły, a on sam opuścił świat wewnętrzny. Yoha to lekko zaskoczyło.
- Spokojnie. Do tego trzeba czasu.. Jeżeli widziałeś już postać swojego Zanpakutō, teraz po prostu musisz poznać jego imię, musisz chcieć być z nim jednym. Teraz lekki wykład żebym sam się nie zanudził i zanudził Was dwóch.. Sameyaro zapewne to wie, ale Ty.. - powiedział i jak zwykle wystawił przed siebie zamkniętą dłoń tak by Rayem to widział. Wystawił pierwszy palec.
- Po pierwsze i kuźwa najważniejsze i kuźwa masz to zapamiętać.. Walka Zanpakutō to coś więcej niż walka zwykłym mieczem, ponieważ te żyją. Musisz z nim ściśle współpracować aby zmaksymalizować jego efektywność. - wyjaśnił i wystawił drugi palec.
- Po drugie, ot ciekawostka.. Nie wystarczy znać imienia Zanpakutō. Aby stać się silniejszym, musisz poznać jego ducha. Rozumiesz? - wyjaśnił krótko i na końcu zapytał. Spojrzał po chwili na Sameyaro. Właściwie, wiedział o nim tylko tyle że ten był dosyć wysokiej klasy Shinigamim.
- Hej, Sameyaro.. Zanim opuściłeś Soul Society, jaką rangę posiadałeś? I właściwie czemu je opuściłeś. Rayema nie pytam bo jest zajęty, ale Ty to co innego. - chłopak widział że Sameyaro po prostu stoi i obserwuje Raya. Między innymi właśnie dlatego chciał zacząć rozmowę. Nudził się. Przypuszczał że Sameyaro również choć nigdy nic nie wiadomo.

61#6 - Dangai - Page 3 Empty Re: #6 - Dangai Czw Kwi 21, 2011 5:53 am

Samey

Samey
Badass Fighter
Badass Fighter
-Ta... Soul Society, zanim je opuściłem, można by powiedzieć, że byłem "zwykłym" Shinigamim, wprawdzie moje umiejętności były mniej więcej na poziomie kapitana niższej rangi, Ban Kai także miałem opanowane, jednakże nie lubię tych całych papierkowych robót a sądząc po haori wiesz o czym mówię, w dodatku nie lubiłem jakoś być w centrum uwagi itp. A odszedłem... a raczej zostałem wygnany po wrobieniu mnie w zabójstwo kapitana. No i to chyba cała moja historia w Soul Society- Chłopak kończąc coś sobie uświadomił, zrobił facepalm'a i rzekł:
- Cholera! Zapomniałem o swoim ciele, zostawiłem je na wyspie! Dobra tam może ktoś będzie na tyle miły i weźmie je... ehh. No dobra ja zaraz zacznę swój trening, zanim zacznę, jest coś o co chciałbyś jeszcze spytać?

62#6 - Dangai - Page 3 Empty Re: #6 - Dangai Czw Kwi 21, 2011 6:00 am

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Chłopak się uśmiechnął.
- Jak zostawiłeś je na wyspie zanim Viego ją opuścił to raczej nie musisz się martwić. To samo Ray.. Powracając do tego co powiedziałeś.. - tu nieco większą uwagę zwrócił właśnie na Sameyaro.
- Wiesz.. Nie oceniaj książki po okładce, jak to mówią. Owszem, byłem kapitanem, ale nie bawiłem się w papierki. Zlecałem to podwładnym, a sam większość czasu spędzałem na misjach zabijając pustych. Hm.. Zabójstwo kapitana, powiadasz? - tu spojrzał na Rayema.
- Mnie wygnano właśnie za to co on teraz próbuje osiągnąć. Hollowfikacja.. Teraz już wiem dlaczego miałem moce pustego, wcześniej jednak zastanawiałem się nad tym tuż po wygnaniu. - powiedział z uśmiechem. Właściwie, nie żałował tego co się stało. Stało się nawet lepiej, wszak dzięki temu mógł poznać wielu wspaniałych wojowników na Terrze i doświadczyć tego czego nie doświadczał w Soul Society jako kapitan.
Gdzieś tam jednak była cząsteczka która tęskniła za byciem szanowanym kapitanem i wydawaniem rozkazów.
- Nie, raczej chciałem wiedzieć tylko jak silny wtedy byłeś. Wiem, więc dzięki. Potrenuj teraz trochę jak Rayem. A ja sobie odpocznę.. - powiedział i położył się na ziemi(?).

63#6 - Dangai - Page 3 Empty Re: #6 - Dangai Czw Kwi 21, 2011 11:23 am

Rayem

Rayem
KOX
KOX
//Taka ciekawostka...
Co mówił Yoh:
Po pierwsze i kuźwa najważniejsze i kuźwa masz to zapamiętać.. Walka Zanpakutō to coś więcej niż walka zwykłym mieczem, ponieważ te żyją. Musisz z nim ściśle współpracować aby zmaksymalizować jego efektywność.
Po drugie, ot ciekawostka.. Nie wystarczy znać imienia Zanpakutō. Aby stać się silniejszym, musisz poznać jego ducha. Rozumiesz?

Co zrozumiał Ray:
Po pierwsze i kuźwa najważniejsze i kuźwa masz to zapamiętać.. Walka Zanpakutō to coś więcej niż walka zwykłym mieczem, ponieważ te żyją. Musisz z nim ściśle współpracować aby zmaksymalizować jego efektywność.
Po drugie, ot ciekawostka.. Nie
wystarczy znać imienia Zanpakutō. Aby stać się silniejszym, musisz poznać jego ducha. Rozumiesz?

Taka ciekawostka... XD//

Chłopak ze znudzonym spojrzeniem, wysłuchał co mówił Yoh. Kiedy ten skończył nawijać, Ray jedynie kiwnął głową i ponownie się skupił. Po chwili ponownie trafił do swojej podświadomości.

Świat wewnętrzny:
Chłopak pojawił się na jakiejś górze. Teraz zauważył, że cały ten teren to jedna wielka, tropikalna wyspa. Naturalnie kilka wysokich budynków wciąż gdzieś stało tyle, że teraz w oddali. Odwracając się w stronę góry, zauważył jakby grotę, tyle, że coś jakby świeciło w środku. Ray wszedł do środka i był szczerze zaskoczony. Znalazł się jakby w kraterze wulkanu, chociaż magma była głównie przy ściankach, a po środku raczej nie. Nie chodziło jednak o wygląd krateru, a o to co stało po środku - wiwern.
- Zerwał się... - powiedział do siebie, widząc, że po smyczy zostało jedynie kilka pierwszych ogniw łańcucha.
Gad zaryczał, przez co Ray czuł się niepewnie.
- To go złap. W końcu to ty się go boisz, a nie on ciebie. - odezwał się nagle łowca, stając obok młodzieńca. Na ręce chłopaka pojawił się podobny łańcuch jak na ręce mężczyzny.
Ray rzucił łańcuch, który połączył się z resztkami smyczy wiwerny, ale po chwili pękł. Gad zaczął atakować chłopaka. Ray zręcznie omijał jego ciosy, ale pewnej chwili nie zauważył ogona, którym został dosłownie wyrzucony z krateru.
Co jest? Weź się kurde w garść. To w końcu twój Zanpakutou!
Ray rzucił łańcuchem, który wydłużał się i zablokował się o ścianę krateru. Chłopak jakby na lianie przefrunął tak sporą odległość i zupełnym fartem, wylądował we wnętrzu wulkanu - prosto na plecy gada. Ray nie tracąc czasu, bez wahania wykonał swój ruch, łapiąc bestię na smycz.
- No... W końcu się przełamałeś. - smycz chłopaka puściła, zaś łańcuch mężczyzny ponownie złapał bestię.
Ray zeskoczył z wiwerny, zamieniając się tym samym miejscami z łowcą. Mężczyzna pewnie i ze spokojem usiadł na czarnym gadzie.
- Pamiętaj, żeby o niego dbać. To dzięki niemu jestem, kim jestem.
- Teraz wydaje się być spoko. Wcześniej się go bałem. Jak się nazywa?
- Tak jak ja. Jesteśmy jednością. Ty również musisz się nią z nami stać. Z nim ci się udało, ale ja potrzebuję dowodu twojej waleczności.

Chłopak wyjął miecz i rzucił go łowcy.
- To chyba twoje.
Mężczyzna złapał miecz i smutnie spoglądał na jego ostrze.
- Nie... - w tym momencie jelec jakby się rozrósł. Podobnie głowica, która dodatkowo uwolniła kolejne ogniwo łańcucha.
- To jest moje, a teraz także i twoje. - powiedział, rzucając chłopakowi miecz.
- A imię? Wcześniej go nie usłyszałem.
- Jestem...
- w tym momencie świat wewnętrzny się rozpadł.

Rzeczywistość:
Chłopak otworzył oczy. Chwycił za rękojeść Zanpakutou i wstał.
- Naite, Kuraisen. - po tych słowach z mieczem stało się dokładnie to samo, co w podświadomości Raya. Z tym, że dodatkowo miecz pokryła jakaś mroczna energia i ze "szpar" w jelcu wydobyła się smuga ciemnej energii, otaczając i "powiększając" ostrze. Wszystkiemu towarzyszył dźwięk, jakby użyto miotacza ognia, ale trwało to jedynie kilkanaście sekund.
#6 - Dangai - Page 3 94527775606218720145

- No... I co miało być dalej? - zapytał Yoha, opierając miecz o ramię.

64#6 - Dangai - Page 3 Empty Re: #6 - Dangai Czw Kwi 21, 2011 6:56 pm

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
[Przełamał się.. Dobrze..]
Yoh przyglądał się chwilę Rayemowi. Był trochę zaskoczony wyglądem jego Zanpakutō, ale to nie znaczy że całkowicie się zdziwił. Wstał i otrzepał lekko haori.
- Pierwszy etap za Nami. - spojrzał na Sameyaro.
- Możesz z nim stoczyć walkę, jednocześnie ucząc go podstaw Zanjutsu w czasie walki i nie tylko. Albo możesz mnie zastąpić na jakiś czas przy przekazywaniu energii do ścian Dangai, co wybierasz? - ponownie usiadł zrezygnowany na ziemi.
- Właściwie, o co ja pytam. To oczywiste że chcesz walczyć. Szczerze mówiąc, podczas walki z Rayemem musiałbym się cholernie ograniczać do tego by nic mu nie zrobić. Choć jesteś na wyższym poziomie niż on.. Zdecydowanie wyższym.. To i tak istnieje ogromne prawdopodobieństwo że zrobisz mu mniej niż ja. - skomentował, wracając wzrokiem na Rayema.
- Potrenuj z nim Zanjutsu. Musisz ogólnie zwiększyć swój poziom reiatsu, a walka jest na to właściwie najszybszym sposobem. - odezwał się.
[Dopiero późniejszy etap będę musiał nadzorować osobiście. Teraz niech się pobawią..]

65#6 - Dangai - Page 3 Empty Re: #6 - Dangai Czw Kwi 21, 2011 7:05 pm

Rayem

Rayem
KOX
KOX
- Właściwie... to nie lubię walczyć bez ciała. - powiedział, drapiąc się wolną ręką po głowie.
- Ale skoro i tak już nie mam wyboru...
Chłopak odwrócił się do Sameyara. Spokojnym ruchem zabrał Zanpakutou z ramienia i trzymał go ostrzem skierowanym pod pewnym kątem ku ziemi. Wbrew pozorom chłopak trzymał gardę, a świadczyć mogła o tym zaciśnięta, lewa pięść przy okolicach brzucha.
- Zacznij. W walce mieczem lepiej wychodzi mi wyprowadzanie kontr. - zwrócił się do Sameyara, czekając na jego pierwszy ruch.

66#6 - Dangai - Page 3 Empty Re: #6 - Dangai Czw Kwi 21, 2011 8:25 pm

Samey

Samey
Badass Fighter
Badass Fighter
- No dobra szybki sparing mi chyba nie zaszkodzi... -Sameyaro trzymając jednorącz zanpaktou, użył shunpo kilkakrotnie by zmylić Rayema i ostatecznie pojawić się z jego lewej strony i nieco z tyłu, zamach mieczem w kierunku jego głowy.
W razie bloku napiera dalej w jego zanpaktou by odrzucić go i zacząć atak.
//tak jakTutaj w 0:56.//
Zaraz po tym "dźganiu" pojawia się za nim z pomocą sonido i z dość dużym impetem próbuje przeciąć go w pół, jednakże stara się go nie przekroić jak indyka. Następnie używa shunpo by się z deka oddalić i ocenić sytuacje.
[Ciekawe co te jego Shi Kai potrafi, nie mogę go lekceważyć tylko dla tego, bo dopiero co je opanował, czasem zdarzają się jakieś olśnienia]
Sameyaro trzyma gardę czekając na odpowiedź Rayema.

67#6 - Dangai - Page 3 Empty Re: #6 - Dangai Czw Kwi 21, 2011 8:46 pm

Rayem

Rayem
KOX
KOX
Kiedy Sameyaro próbował go zaatakować za pierwszym razem, chłopak szybko zareagował, blokując jego uderzenie.
Kiedy został odepchnięty przez oponenta, starał się blokować ataki, choć trzeba przyznać... Fuksem mu się to udawało, a strój w kilku miejscach miał ślady rozcięcia. W momencie, gdy jego przeciwnik zadawał ostatnie cięcie, Ray wykonał ruch, obracając ostrze w okół siebie o jakieś 190 stopni. Po zamachu w powietrzu pozostała zawiesina z ciemnej energii. Kiedy Sameyaro starał się go zaatakować od tyłu dosłownie wpadł w pułapkę. Przez ten obrót, chłopak zauważył przeciwnika za sobą i szybko odskoczył w przeciwnym kierunku. Kiedy Sameyaro zetknął się z zawiesiną, ta zaczęła lekko iskrzyć, parząc i lekko rażąc prądem.
Skąd wiedziałem, że tak się stanie? Przecież nigdy tego nie robiłem...
Chłopak stał już kilka metrów dalej. Wykonał cięcie w powietrzu z dołu do góry. W pierwszej sekundzie powstała podobna zawiesina do poprzedniej, zaś w kolejnej sekundzie w stronę Sameyara po linii prostej poleciał twardo slash z ciemnej materii.
Ray zaczekał na unik swojego oponenta, a następnie rzucił się w jego stronę, wywołując walkę na miecze.

68#6 - Dangai - Page 3 Empty Re: #6 - Dangai Pią Kwi 22, 2011 9:27 am

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Yoh z lekkim zainteresowaniem przyglądał się całej walce. Nie zamierzał wkraczać nawet jeżeli mieliby się pozabijać, wszak to głównie ich trening. On jest tylko bateryjką..

69#6 - Dangai - Page 3 Empty Re: #6 - Dangai Pią Kwi 22, 2011 9:33 am

Samey

Samey
Badass Fighter
Badass Fighter
-Heh... idzie ci lepiej niż przypuszczałem.- Chłopak widząc slasha z ciemnej materii odchylił rękę z zanpaktou do tyłu i robiąc zamach stara się albo przeciąć to w pół ewentualnie odbić.
Następnie widząc rzucającego się w jego stronę Rayema, ten łapie zanpaktou oburącz zamachuje się nad głową i następnie gdy tamten jest już wystarczająco blisko, szybkim ruchem robi cięcie, w dodatku wywołując coś w rodzaju fali uderzeniowej na linii cięcia.
W razie gdyby Rayem zrobił unik, Sameyaro kontynuuje walkę bezpośrednią koncentrując swe ataki na lewą połowę oponenta.

// Kurde mało ciekawa ta walka na miecze :/ o wiele lepiej by się tłukło na piąchy ;d //

70#6 - Dangai - Page 3 Empty Re: #6 - Dangai Pią Kwi 22, 2011 10:43 am

Rayem

Rayem
KOX
KOX
//To chyba oczywiste, Sami XD Może ciekawiej będzie, gdy zmienię się w pustego, jak zacznę już walkę o kontrolę nad Vizardem. Ja się będę użerał z Białasem, a wy będziecie mieli ubaw z hollowem XD
Kosy Śmierci - tak się ten slash nazywa - raczej nie przetniesz, prędzej zmienisz kierunek, odbijając na bok.//

Widząc, że Sameyaro wyprowadza silne cięcie, zasłonił się i pod wpływem siły uderzenia odleciał kawałek do tyłu. Kiedy przeciwnik zaczął zaczął go atakować, po pewnym czasie zauważył, że większą część swojej uwagi przykuwa na jego lewej stronie. Toteż w pewnej chwili przerzucił za sobą miecz z prawej do lewej ręki i walczył dalej lewo-ręcznie, a gdy już sytuacja tego nie wymagała wrócił miecz do prawej ręki.

//W sumie to NPC mógłby "przyśpieszyć czas". Nie musielibyśmy prowadzić tej "nudnej" walki, tylko zaczęlibyśmy już kolejne etapy po sparingu, czy sparingach.//

71#6 - Dangai - Page 3 Empty Re: #6 - Dangai Pią Kwi 22, 2011 11:19 am

NPC

NPC
NPC
NPC
Wasz trening mimo że na Terrze trwał zaledwie około 20 minut, to tutaj wcale tak wesoło nie było. Pamiętając o tym że w Dangai 2000 godzin to jedna godzina w rzeczywistości, zdaliście sobie sprawę z tego że trenowaliście cholernie długo. A Yoh po prostu się na Was przyglądał.

Czasem to Rayem był na przegranej pozycji, czasem Sameyaro. Większość jednak trafiała niestety na tego pierwszego. Po kilku tysiącach godzin, bo liczenia dni nie macie tu niestety możliwości, chyba że po godzinach, stwierdziliście że to Wasze limity jeżeli chodzi o walkę.

Rayem, opanowałeś Zanjutsu oraz Jinzen, możesz dopisać to do swoich umiejętności. Wizyta łowców demonów na Terrze zbliżała się wielkimi krokami, ale dla Was czas tutaj był przyjacielem.

Yoh: lekki zarost na twarzy.
Sameyaro, Rayem: wasze włosy odrobinę urosły.

Obaj leżycie na ziemi wykończeni po treningu. Ale czy to czas na odpoczynek?

72#6 - Dangai - Page 3 Empty Re: #6 - Dangai Pią Kwi 22, 2011 1:24 pm

Rayem

Rayem
KOX
KOX
Chłopak wstał po leżakowaniu. Spojrzał na swojego Zanpakutō, którego ostrze wciąż otaczała jeszcze ciemna energia. Tym razem było jej niewiele. W pewnym momencie "szpary" w jelcu się zatrzasnęły, wydając dźwięk podobny do szybkiego zamknięcia metalowej klapy, a mroczna aura, przestała spowijać ostrze.
Ray przyciął sobie włosy, które mu urosły podczas tego treningu i spojrzał na Yoha.
- Ile tak w ogóle ma trwać ten etap? Hmm... Powinienem się popracować nad moim Hohō...
Chłopak czekając na odpowiedź Yoha, trenował używanie Shunpo, co szło mu dość łatwo.

73#6 - Dangai - Page 3 Empty Re: #6 - Dangai Pią Kwi 22, 2011 1:57 pm

Samey

Samey
Badass Fighter
Badass Fighter
Chłopak po długim treningu z Rayemem miał dość fizycznego treningu.
-Te Yoh, tak na oko ile jeszcze wytrzymasz? Bo chciałbym jeszcze trochę poćwiczyć w wewnętrznym świecie, no chyba że już po takim czasie Reiatsu ci opada, no to rozumiem... - Powiedziawszy nieco zuchwale, czekał na odpowiedź "Bateryjki".

74#6 - Dangai - Page 3 Empty Re: #6 - Dangai Pią Kwi 22, 2011 2:15 pm

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Chłopak uśmiechnął się kiedy Rayem zadał pytanie.
- Właściwie, już się zakończył. Nie tylko Ty, ale również Sameyaro zwiększyliście swoją umiejętność Zanjutsu. Dodatkowo, widać że Wasze reiatsu wzrosło. - tu Yoh już wstał i otrzepał tyłek. Tym razem nie miał zamiaru ponownie siadać. Wyjął jakąś ciemną kapsułkę zza haori i kimona, rzucając ją przed siebie. Ta wybuchła, a na jej miejscu pojawiło się coś w rodzaju cienkiej, białej kukły.
- To jest Tenshintai. Pożyczyłem to cholerstwo od pewnej fioletowo włosej kobitki. W każdym razie, mniejsza o to skąd to mam. Ważniejsze zastosowanie. - tu spojrzał się na Rayema który właściwie ledwo stał. Nie obchodziło go to.
- Tenshintai pozwala na jakiś czas zmaterializować prawdziwą postać swojego Zanpakutō, z tego co kojarzę maksymalnie można to zrobić 3 razy, na 1 dzień każdorazowo. - powiedział i wbił kukłę w ziemię. Następnie odsunął się kawałek.
- Przebij go swoim Zanpakutō i po prostu walcz. Musisz opanować Bankai, to najszybszy znany mi sposób by tego dokonać. Sameyaro, odsuń się od niego. - krzyknął w stronę Rayema, gdzie z kolei Sami był obok. Kiedy go o coś zapytał, chłopak nieco się wkurzył.
- Osz Ty...... Wytrzymam jeszcze w cholerę czasu, spokojnie. To nie pożera aż tak ogromnych pokładów reiatsu, choć czuję jak to mnie powoli opuszcza. Mniejsza o mnie. Odsuń się od niego i potrenuj Kidō.. Powalczyłbym z Tobą dla rozrywki, ale jak widzisz nie za bardzo mogę. - powiedział lekko się uśmiechając.

75#6 - Dangai - Page 3 Empty Re: #6 - Dangai Pią Kwi 22, 2011 3:09 pm

Rayem

Rayem
KOX
KOX
Ray spojrzał na kukłę.
- Zmaterializuje ducha Kuraisena? Osz cholera! To lepiej stąd uciekajcie... - powiedział poważnie, przypominając sobie jak wygląda jego Zanpakutō.
Ray podszedł do kukły i przeszył ją swoim mieczem. Tu Yoha i Sameyara czekała prawdziwa niespodzianka... Najpierw pojawił się łowca, którego łańcuch unosił się w powietrzu i w pewnym miejscu za nim się urywał. Zaraz za mężczyzną pojawił się ogromy, czarny wiwern, który zaczął przeraźliwie ryczeć.
- Ożesz ty... A właśnie wygrywałem w pokera z Białasem... - odezwał się lekko wnerwiony łowca. Chwycił za rękojeść, która była widoczna zza jego pleców i szybkim ruchem wyjął duży, wręcz półtora-ręczny miecz. Mężczyzna wskoczył na wiwernę i oboje rzucili się na Raya. Chłopak w porę zareagował, używając Shunpo do uniku. Bestia zatrzymała się kilkadziesiąt metrów dalej i ponownie rzuciła się na chłopaka.
Zaczęła się dość nieuczciwa walka. Kiedy to było możliwe Ray wskakiwał na bestię i toczył walkę z łowcą. Potem starał się zająć wiwerną...



Ostatnio zmieniony przez Rayem dnia Pią Kwi 22, 2011 7:31 pm, w całości zmieniany 1 raz

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 3 z 6]

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

 

© 2009-2018 Anime Revolution Sprites. All rights reserved.
Design by Yoh. Thanks for Zbir and Safari.