Po 63 godzinach wyczerpującej walki, Yoh przyglądał się na Tensa Zangetsu. Mimo że nie odczuwali oni obydwaj aż takiego zmęczenia to walka sama w sobie była cholernie zażarta.
W pewnym momencie i Yoh i Tensa Zangetsu ruszyli na siebie. Znowu nastąpiła szybka wymiana uderzeń ostrzami. Tensa Zangetsu dalej miał nad młodzieńcem ogromną przewagę którą de facto wykorzystywał. Yoh lekko wkurzony, odskoczył kilka metrów dalej.
- Pokażę Ci pewną ciekawą sztuczkę.. - odezwał się chłopak i używając Shunpo, zniknął. Jedyne co widział Tensa Zangetsu to powstające powidoki które nie znikały za chłopakiem.
(
Cholera.. Nie wiedziałem że po takim czasie dalej pozostaje tak niewyobrażalnie szybki..)
W pewnym momencie chłopak ruszył na Tensa Zangetsu, a w jego ślady poszła reszta klonów. Nie były one jednak prawdziwe o czym Zanpakutou w postaci młodego chłopaka dobrze wiedział. Kiedy więc młodzieniec podleciał do niego, ten po prostu zniknął i pojawił się za prawdziwym Yohem, przejeżdżając mu kataną po plecach. Chłopak krzyknął, następnie kawałek odskoczył.
W świecie rzeczywistym na jego plecach pojawiła się przez chwilę czarno-czerwona kreska Reiatsu oznaczająca po prostu to że w świecie wewnętrznym został w tym miejscu zaatakowany.
Chłopak dalej toczył walkę ze swoim Zanpakutou. Po kilku dniach (!) zaczął opadać z sił, więc przerwał medytację i zjadł Senzu. Przez pierwsze pięć minut nic się nie działo, chłopak tracił nadzieję na nagłe uleczenie. Jak widać, niesłusznie. Po tych pięciu minutach fasolka odnowiła całe pokłady energii chłopaka, a on sam lekko zdziwiony takim opóźnieniem, wrócił do treningu.
Mijały dni, tygodnie.. Miesiące.. A Tensa Zangetsu, później po dwóch, trzech miesiącach, pusty, walczyli z Yohem na równi. Młodzieniec w formie Shinigami nie odczuwał głodu, zwłaszcza że kilka miesięcy przebywał po prostu w stanie Jinzen, mieszkając tym samym w świecie wewnętrznym i całkowicie poświęcając się walce. Nie było dnia, godziny, minuty czy sekundy wytchnienia, ciągła walka, najdłuższa zresztą jaką Yoh miał okazję w całym swoim życiu stoczyć. Bynajmniej, nawet nauka Ostatecznej Getsugi zajęła mu mniej czasu.
W świecie rzeczywistym były to zaledwie godziny, tutaj miesiące. W tym czasie nawet jeden Shinigami nie przechodził obok niego aby sprawdzić jak jest na Terrze. Przy takich bohaterach jakich ona ma było to oczywiście nie potrzebne, ale dla czystej zasady ktoś mógł go przecież odwiedzić, nie?
Chłopak pokonał już i Tensa Zangetsu i pustego. Wiedział że są oni w rzeczywistości jedną istotą oraz że mogą się połączyć tworząc tym samym naprawdę silnego wojownika. Tak też się stało, kilka minut po pokonaniu właśnie pustego.
-
Yoh.. Domyślasz się co teraz nastąpi, prawda? Pokonałeś Nas, ale nie powinieneś już przyzwyczajać się do tego że wygrałeś. - odpowiedział Tensa Zangetsu stając obok pustego będącego w masce z rogami i formie Bankai. Ten natomiast nie odezwał się nawet słowem. W pewnym momencie obydwaj się połączyli tworząc istotę bez nazwy, ale dalej zbliżoną do Tensa Zangetsu.
Rozpoczęła się kolejna walka. Godziny wymiany uderzeń ostrzami, zagrań w postaci kopnięć, uderzeń z pięści czy nawet z główki. Przeciwnik Yoha miał teraz naprawdę ogromną przewagę nad nim. Po kilku dniach spędzonych w Dangai, mimo tego że Yoh nie chciał przyznawać się do porażki, przegrał. Nie poddał się, ale ostatecznie nie był w stanie walczyć z powodu ran. Tensa Zangetsu połączony z pustym również nie miał już siły walczyć. Rany jakie zadał mu Yoh też nie były małe, ale wytrwał na nogach po prostu dłużej niż chłopak.
W świecie realnym, albo raczej w Dangai, Yoh nagle otworzył oczy. Wstał i przypiął Tensa Zangetsu do pasa. Dotknął się z tyłu za włosy, lekko się dziwiąc.
-
Hm.. Zapuściłem się trochę. Ale niech już tak zostanie. Kiedy wrócę do ciała i tak powinienem mieć krótsze włosy, takie jak zwykle. - powiedział do siebie schodząc tym razem z formy Bankai. Spojrzał na Zangetsu.
-
Ten wielomiesięczny trening powinien mnie wzmocnić nie tylko fizycznie, ale również psychicznie. Mimo że w postaci Shinigami jestem teraz silniejszy, to lepiej tą moc ukryć. Niech liczniki w Soul Society nie szaleją. - powiedział do siebie, zmniejszając poziom Reiatsu do minimum. Postanowił wrócić. Ale nie koniecznie planował udać się do domu. Wyszedł z Dangai.