//Ogólnie miasto, przestrzeń nie należąca do żadnej z konkretniejszych lokacji. Jak wchodzicie do miasta to najpierw tu, potem gdzieś konkretniej//

Gdy Smok wyszedł na dwór, wszystko sobie dokładnie przemyślał.... [Gdzie mogę znaleźć mocnego przeciwnika?] - Zapytał sam siebie... i poszedł dalej

//If entering? Sure.//
Pushing his barrow, Tendou entered Setrips, quickly heading forward the shop.

Maximus przyleciał i zatrzymał się w centrum miasta.
-Trzeba znaleźć sobie jakąś chatę. Maximus poszedł poszukać gdzie można by kupić dom.

- Jest i Setirps. O widać też las. Maximus poleciał w stronę lasu.

Butarata przelatywał nad miastem, gdy nagle zobaczył napis :
'Restauracja'
Postanowił napic się czegoś i zapytac gdzie jest las.

Ketsu wzbił się wysoko w powietrze i zaczął leciec w stronę energii którą poczuł wcześniej.

Flying past Setirps, Tendou relaxed a bit, focusing.

Chłopak zatrzymał się przed miastem. Dalej już poszedł pieszo. Szukał najwyraźniej biura nieruchomości. Jednak nie spieszył się - szedł spacerkiem, rozglądając się wokoło. W końcu miał tu zamieszkać - musi znać okolicę...

Wyszedł z biura nieruchomości, wciąż oglądając miasto, kierował się na wschód - do Lasu Selvas. W końcu, bez dłuższej zwłoki, wzbił się w powietrze i poleciał.
(Ostatnio sporo się tu dzieje, znów jakaś duża energia pojawiła się na kontynencie... Co się do diaska tu wyrabia?)

Przeleciał w FMF, blisko siebie ciągle utrzymując zalane metalem pniaki...

Przemknął nad miastem z plecakiem pędząc na równiny... Konkretniej na arenę Gidayu...

Woogy wylądował tuż przed miastem. Miał na sobie to samo ubranie, w którym odleciał.
Szedł pieszo przez miasto, rozglądając się dookoła i przypominając sobie to miejsce. Znów kierował się do biura nieruchomości...

Tym razem nie szedł już pieszo. Wzbił się w powietrze i wyleciał z miasta ze średnią prędkością.

Wleciał do miasta. Wylądował.
- No cóż, nie można tak bezczynnie siedzieć... Z tego co pamiętam w centrum powinno być co mnie interesuje.
I zaczął iść szybkim krokiem do centrum miasta.

Przyleciał do miasta, na razie już nie miał zamiaru niczego w mieście zwiedzać. Gnał prosto do domu...

Wylądowali przed miastem. Dalej poszli pieszo, ale to Woogy niósł plecak Mari.
- Mieszkam na Heavenly Street, to kawałek drogi stąd...

Woogy oraz Mari wylądowali przed Setirps. Dalej poszli pieszo, rozmawiając w tym czasie o czymś.

Mari pojawiła się w Setirps i wylądowała niedaleko ulicy Heavenly. Miała nadzieję, że zastanie już Woogy'ego w domu.
Szła dość szybkim krokiem.

Woogy na pełnej mocy doleciał na miejsce.
Zobaczył...
//No i niech NPC napisze co zobaczył. Czy eksplozja zmiotła całe miasto z powierzchni ziemi, czy miasto nadal stoi, czy może część jest zniszczona, a część nie - cokolwiek xd.//

Właściwie, gdy tutaj leciałeś, wokół była jedynie pustynia. Wszystko zostało zmiecione z powierzchni planety. Z miasta natomiast zostały tylko ruiny.

Niestety, mimo że część kontynentu zniszczonego przez Nakatoniego nie jest przeogromna to trzy główne miasta przestały już istnieć.

Woogy w jednej chwili po prostu zastygł w powietrzu. Zaczął powoli opadać na ziemię, będąc ciągle w tej samej pozycji.
Jako, że z miasta został tylko niewielkie ruiny - nie mógł nawet namierzyć swojego domu, jeżeli w ogóle jeszcze coś z niego zostało...
Po paru chwilach Roleyo wylądował na ziemi i upadł na kolana, podpierając się obiema rękami.
- Nie ochroniłem jej... Nie udało mi się jej obronić... Zawiodłem... Gdybym tu był, tak jak obiecałem, mógłbym ją ochronić... - mamrotał cały czas pod nosem, do siebie. Obwiniał się za to, że nie było go tu i nie mógł uchronić swojej przyjaciółki.
- NAKATONIIIII!!! - krzyknął tak głośno, że można było go słyszeć z na prawdę dużej odległości... Nagle otoczyła go potężna aura, która stworzyła pod nim średni krater. Zaczął zaciskać zęby i pięści. Napięte i doskonale widoczne teraz były wszystkie jego mięśnie, których nie było widać normalnie.
W jednej chwili, dosłownie wzbił się w powietrze i ruszył w stronę dawnych równin, gdzie był Shigeru i reszta szajki. Stało się to bardzo dynamicznie, mimo że nie było widać nawet żadnego wybicia.
Chciał się zemścić za to, że Shigeru poświęcił tak wiele istnień, w tym Mari, dla własnej zemsty... Mógł zginąć, lecz ta myśl wcale go nie przerażała.

Woogy na razie odpuścił sobie "odwiedzenie" Shigeru. Postanowił udać się do swojego domu w Setirps i zobaczyć się z Mari.
W końcu czuł się trochę winny za to, że nie uchronił jej przed śmiercią...
Gdy zobaczył miasto - postanowił od razu wylądować przed swoim domem.

Woogy oraz Mari krążyli nad miastem i jego okolicami w poszukiwaniu jakichś charakterystycznych budynków, które mogłyby należeć do gildii, gdzie mogłaby potrenować Mari, a może nawet Woogy.
- Czego właściwie szukamy?
- Nie wiem. Może jakiś napis, plakat, znak. Coś, co mogłoby nas doprowadzić do tej całej gildii.
Sakai kiwnęła głową i kontynuowali rozglądanie się po okolicy.

//Miałem nadzieję, że NPC odpisze, bo ja nie do końca czaję ocb z tymi gildiami, ale trudno. Przedstawię to tak, jak ja to widzę //

Po dłuższej chwili poszukiwań Roleyo na jednej z pomniejszych tablic informacyjnych zauważył nieduży plakat z jakimś budynkiem i dwoma walczącymi wojownikami. Widniał również tekst:


Niżej znajdował się adres do miejsca.
Po przeczytaniu Woogy od razu się szeroko uśmiechnął i zawołał Mari. Ona również przeczytała ogłoszenie.
- Najlepsi wojownicy w całym Setirps? Myślisz, że się tam nadaję?
- Jasne! Najlepiej od razu się przekonajmy!
Roleyo chwycił dziewczynę za rękę i polecieli w stronę miejsca, gdzie miała znajdować się gildia.