Yoh wylądował w lesie. Wybrał miejsce z którego wziął pnie niezbędne do zbudowania własnego domu.
-
Hmm.. Formalnie, przeniósłbym kawałek tego lasu techniką The World Transfer, ale czy się opłaci? Nie.. Cóż.. - powiedział i zaczął się przeciągać.
[
Trzeba to zrobić dość szybko.. Mam pomysł, ale.. Nie. Powinienem być już w stanie tak manipulować energią by mieć taką możliwość.. Do dzieła!]
Chłopak po rozciągnięciu się stanął naprzeciwko kilku drzew. Miał pewien pomysł umożliwiający ścięcie mu masy drzew w krótkim czasie.
[
Cóż.. Chyba mogę tak ograniczyć moc by nikt jej nie poczuł. Spróbuję.]
Yoh momentalnie przeskoczył na dziwny poziom przypominający "Śmierć", tyle że odzianą w strój Yoh'a.
-
Czas na żniwa.. - powiedział, po czym zniknął i pojawił się kilka drzew dalej. Około 10 drzew upadło na ziemię. To samo zrobił z kolejną porcją drzew, dochodząc tak do 25. Kolejnym problemem było przeniesienie tego. Mimo to, chłopak miał pewien plan.
Nagle przeskoczył z nowej formy na starą już formę Dicloniusa.
Dzięki wektorom ustawił drzewa pionowo wbijając je lekko w ziemię, aby się nie przewróciły.
-
Szkoda wychodzić z tej formy.. Jestem teraz taki słodki z tymi uchami. - powiedział wybuchając śmiechem. Kiedy przestał, postanowił iść dalej.
Przemienił się w kolejną nową formę.
Jego skóra stała się cała ciemno-czerwona, a oczy zmieniły kolor na taki jaki ma mniej więcej w formie Hollow/Vizard. Mimo to, znacząco się różniły. Na jego prawej ręce, cały rękaw się rozerwał. Na jego miejsce pojawił się czerwony łańcuch.
Bez słowa związał nim wszystkie pnie, a następnie powrócił do normalnej formy. Łańcuch nie będąc z Yoh'em, zamienił się w zwykły, szary łańcuch który mocno związał pnie drzew.
-
Uff.. Nie myślałem że będzie to na tyle ciężkie. - powiedział, po czym przystąpił do ostatniego punktu. Złapał mocno za łańcuch i podniósł wszystkie pnie, po czym od dołu stworzył lód podtrzymywany jego energią, tak aby podczas lotu te się nie wyślizgnęły przypadkiem i spadły na dół.
Wyglądając jak jakiś męczennik z 25 pniami na plecach, wzbił się w powietrze i poleciał w stronę Eminy. Leciał w miarę wolno, aby przypadkiem nie stracić kontroli nad lodem.
Najmniejszy błąd mógł kosztować go utratę wszystkich pniaków.