Soundtrack do aktualnej sytuacji (Clannad) - Yoh, Silvia, Yuki
Kiedy obaj ojcowie byli już na miejscu, Silvia zaczęła rozglądać się za Yohem. Przez dłuższy czas się nie pojawiał; dziewczyna zamierzała już odezwać się do Shigeru oraz Toshiego, by zapytać co i jak, kiedy chłopak pojawił się za nią, odwrócony plecami; złapał dziewczynę za dłoń. Kiedy ta poczuła to ciepło, które płynęło z jednego, niewielkiego uścisku, odwróciła się z dzieckiem. Yoh w tym czasie spodziewał się nie tyle spoliczkowania co pięści na swoim nosie. Zdziwił się, kiedy nastolatka go pocałowała, a następnie z płaczem rzuciła w ramiona.
- Czemu to trwało tak długo...? Zaczynałam tracić nadzieję...
- Przepraszam. Nie mieliśmy innego wyjścia, ale opowiem Ci wszystko później. To nieco dłuższa historia.
- Zawsze jest wyjście... Mogłeś przynajmniej dać jakoś znać...
Silvia cały czas płakała w ramionach chłopaka, trzymając również Yuki. Dziewczynka nie wiedziała o co chodzi, lecz też miała w oczkach łzy; czuła że wrócił ktoś jej bardzo bliski, że cała rodzina znowu będzie w komplecie. Mimo to, była podobnie jak Mayu, zbyt malutka by pamiętać chwilowe opuszczenie jej przez ojca.
- Chciałem... Chcieliśmy Was jakoś powiadomić o wszystkim, ale nie mogliśmy...
Nastolatka nie zadawała więcej pytań, ani się nie odzywała. Musiała się wypłakać; były to łzy szczęścia. Chciała by ta jedna chwila trwała wieczność; nie pamiętała kiedy chłopak był tak blisko niej. Na dobrą sprawę, obydwoje po narodzinach Yuki o sobie zapomnieli. Ta półtora roczna przerwa wystawiła ten związek na próbę, którą para zdała pomyślnie, zbliżając się do siebie jeszcze bardziej.
Kiedy małżeństwo przestało się już przytulać, Silvia dała Yohowi małą Yuki. Ten się uśmiechnął; nie próbował powstrzymywać łez szczęścia, cieknących z jego oczu. Nie miało to sensu. Chłopak złapał Silvię za prawą dłoń, na lewym ręku trzymał małą. Przez chwilę zastanawiał się kim jest mały chłopiec, którego trzyma Toshi. Kiedy dowiedział się, iż ów niemowlak jest jego synem, zaniemówił.
- Wiele się zmieniło przez czas Waszej nieobecności... Wszyscy pomagali przy odbudowie Naszego domu, kochanie.
- To, ta Nasza rudera znowu stoi w całości?
Nastolatka uśmiechnęła się. Za te słowa normalnie Yoh dostałby po głowie; lecz dzisiaj była szczególna chwila, której nawet jego żarty nie mogły zniszczyć. Nastolatka była zadowolona z tego że wrócił cały i zdrowy.
- Stoi...
Dziewczyna zachichotała. Yoh spojrzał na nią pytająco, jednak szybko odwzajemnił uśmiech swojej żony. Jeszcze raz spojrzał na Toshiego.
- Gratuluję.
Shigeru wraz z Sandrą, Yoh wraz z Silvią oraz Toshi wraz z Theylin i Shizuką stali raczej zadowoleni. Chłopak spojrzał z lekkim uśmiechem w stronę Nakatoniego.
- Shigeru. Myślę że wtedy popełniliśmy błąd; mogliśmy wybrać kontakt.
- Czas w którym zniknęliście... W którym Ty zniknąłeś, Yoh... Był dla mnie bardzo trudny.
- Dla mnie też... Cały czas myślałem o tym dniu, o tym kiedy znowu zobaczę Ciebie, Yuki oraz te dwie wariatki, którymi się opiekujemy.
Silvia zaczęła się cicho śmiać. Yoh jedynie spojrzał na nią z uśmiechem; uczucie powrotu do domu... Do ludzi których kocha, było dla niego najwspanialszą ze wszystkich możliwych na chwilę obecną rzeczy.