Chłopak wyczuwając energię Rayema i Smoka, które szybko rosły nie odezwał się nawet słowem. Złapał Toshiego za ramię i przyłożył dwa palce do czoła. Nie trudno było zlokalizować tak duże energie.
[Mam nadzieję że jakoś się trzymają, choć wiele energii zwyczajnie osłabło..]
W pewnym momencie obaj młodzieńcy zniknęli.

Pojawił się w domu.
Założył czarne spodnie i białą podkoszulkę, porwane ubranie położył w łazience.
POstanowił przejść się po okolicy i wstąpić do jakiegoś sklepu.

Chłopak pojawił się przed domem Toshiego. Zapukał, ale nie usłyszał żadnej odpowiedzi.
Hmm... Pewnie gdzieś wyszedł...
Ray wskoczył na dach i się tam położył. Miał tylko nadzieję, że tamten nie rzuci w niego na złość kamieniem i nie zleci z tego dachu na zbity pysk...
W każdym razie... Czekał...

Wracał do domu z dwoma piwami, kiedy to był przy furtce zobaczył Raya leżącego na dachu.
A ten tu czego.
Uśmiechnął się na jego widok.
Zagwizdał.
Może wejdziesz się napić.
Pokazał palcem na piwo.

Chłopak na widok piwa zmienił swoje ustawienie. Był teraz na kolanach, podpierając się rękami z przodu. Do tego towarzyszyły temu szeroko otwarte usta i wielkie gały. Aż spadł z dachu... XD
Pozbierał się w miarę szybko. Sprawdził, czy gdzieś mu się nie przerwały bandaże i podszedł do Toshiego.
- Siemasz! Właściwie to przyszedłem z pytaniem, a nie w odwiedzinach. No więc... Czemu...
Budująca napięcie chwila ciszy... XD
- ...transformujesz na SSJ4 bez ogona? - skończył wreszcie.
Cóż... Pytanie może i dziwaczne, ale jednak to dość duża zagadka. Czemu ktoś bez ogona może przybierać formę SSJ4? A może jest tylko schowany? Dobre pytanie... Posłuchajmy odpowiedzi... XD

Uśmiechnął się, pytanie go nie zdziwiło ponieważ znał odpowiedź.
Postawił trorebkę z piwem na ziemi, odpiął "klamrę"//mozna powiedziec ze to było cos w rodzaju gumki xdd// z paska, rozwinął się jego ogonek. Pomachał nim trochę i powiedział.
Ot cała tajemnica, zawsze mam brązowy pasek, nie zauważyłeś ?
Zaczął się śmiać.

Chłopak zdziwiony popatrzył na ogon.
- Em... No tak szczerze... To nie... - powiedział i zaczął się głupkowato drapać po głowie. Nie tego się spodziewał, ale wiedział już co ma zrobić.
- Muszę sam odnawiać ogon! - krzyknął nagle, choć stanowczo.
Wyczuł energię Yoha SSJ3 i spojrzał w niebo.
- Słabo Yoh... - powiedział cicho, jakby zawiedziony.
Poprawił bandaże na ręce i przyłożył 2 palce do czoła.
- No nic, dzięki. Do zobaczenia! - dodał i zniknął.

Cześć,cześć.
Wszedł do domu usiadł w fotelu i zaczał pić piwo, jedno schował do lodóki na potem.
Znowu robi się nudno. Strasznie nudno.
Wypił piwo chwilę odpoczął, potem wyszedł z domu i gdzieś poleciał.

Pojawił się w domu, położył się na łóżku i zasnął.

Wstał, napił się wody.
Po chwili znikł.

Dziewczyna podeszła do drzwi.
Zapukała i czekała aż ktoś otworzy.
Czekała, czekała lecz nikt nie otwierał.
A ten znowu się gdzieś włuczy...Chociaż pójdę popytać sąsiadów może wiedzą gdzie go znajde.

Chłopak obudził się... Leżał cały zarośnięty w łózku wkońcu nie było go tyle czasu.
Po wstaniu doprowadził się do stanu użytkowego, pożądnie się umył, ogolił itd.
Następnie zaczął sprzątać cały dom, od kuchni po sypialnie.

Gdy Toshi posprzątał cały dom rozsiadł się na kanapie i zaczął oglądać tv.
Strasznie się nudził... Nie miał z kim potrenować, każdy był teraz zajęty czymś innym. A on siedział sam jak palec.
Nagle przed jego twarzą pojawiła się Theylin.
Chłopak udał że się przestraszył i przewrócił się do tyłu.
-No wiesz ! Aż tak straszna nie jestem.
-Widziałem różne stwory ale takiego ! Znikaj !-zaczął się śmiać.
Wstał i przytulił się do dziewczyny.
-Strasznie za tobą tęskniłem, cały czas....
Toshi usiadł na kanapie a Theylin na jego kolanach.
Dość długo rozmawiali o przeszłości o raz o tym co robili przez ten cały czas.
Chłopak wyczuwał energię innych, gdzieś walczących. Ale czuł że sobie poradzą bez niego.

-A może byśmy sobie tak poszli na spacer ?
Popatrzył na Theylin.
-Bardzo chętnie.
Oboje wyszli z domu.
Wzięli się za ręce i udali sie w stronę parku.

Wrócili do domu. Oboje byli zmęczeni... Theylin odrazu położyła się spać.
Chłopak chwilę przyglądał się słodko wyglądającej dziewczynie. Po paru minutach poszedł na odwiedziny do kumpli.

Chłopak wraz z dziewczynami wszedł do domu.
Chłopak odrazu usiadł na kanapie, dopiero teraz poczuł działanie alkocholu.
Dziewczyny natomiast nadal rozbawione zaczęły mu dokuczać-szturchać, śpiewać koło ucha.
-No dajcie spokój, w lesie trzeba się było bawić...
-Tańcz znami tańcz...
-Podnieś w góre ręce...
Śpiewały na przemian robiąc sobie z Toshiego jaja.
Po jakimś czasie im się znudziło, Shizuka poszła wziąć prysznik, a Theylin przygotowywała kolację.
Toshi natomiast drzemał sobie na kanapie.

Wszyscy wypoczywali sobie w domu, Theylin wraz z Shizuką plotkowały oraz słuchały muzyki. Zajmowało im to większa cześć dnia, jednak na Shizukę miało to znakomity wpływ.
Toshi siedział na kanapie, natępnie coś go natchnęła i zaczął medytację.

Świat wewnętrzny:
Chłopak pojawił się na szczycie jakiejś góry, obok niego stał jak zwykle zuchwały Sayian.
-Dawno mnie nie odwiedzałeś.
Chłopak się rozejrzał.
Ależ tu pusto... Ale tak właściwie to myślałem że mogę spotkać tutaj to coś co wemnie siedzi.
-Ja ci nie pomoge, oprócz mnie nie widziałem tu nikogo.
Chłopak strzelił Face Palm'a.
-Przecież ty nie jesteś moją zewnętrzną istotą, tylko mocą nabytą przy urodzeniu. A więc wiesz tyle co i ja.
Chłopak zaczął się rozglądać w poszukiwaniu "własnych"* mocy.

//NPC wkracza do akcji !
*-dlatego w cudysłowiu ponieważ nie jest to jeszcze moja moc :p//

Nic nie znalazłeś.

-Tak też myślałem.
Chłopak podrapał się po głowie.

Świat zewnętrzny:
Chłopak wstał, rozejrzał się po pokoju.
(Ciekawe jaką szybkość mogę maksymalnie osiągnąć. Jednak nie chce mi sie sprawdać.)
Leżał myslac czy nie zaciągnąć Rayema na trening.

(Hymmm... Jaką duża moc.)
-Dziewczyny wychodzę!-krzyknął i wybiegł z domu.
Odrazu wzleciał w góre i zaczął z ogromną szybkością lecieć na pustynie.

Pojawił się przed domem, myślał że może zastanie go jakiś ciepły obiad. Jednak baardzo się mylił. W domu było pusto, w lodówce zresztą też. Chłopak odrazu znalazł dziewczyny i wysłał je na zakupy. Sam udał się na odpoczynek.

Chłopak postanowił potranowac wraz ze swoimi towarzyszkami.
Wyszli do ogrodu, Toshi zaczał sie rozciagac. Dziewczyny nie zabardzo wiedziały co robic wiec powtarzały jego ruchy.
-Zaatakujcie mnie obie naraz. Ja bede robił tylko uniki.
Dziewczyny nie czekajac długo ruszyły na chłopaka. Theylin troche bardziej doswiadczona w walce probowała atakowac wprpst. Jej szybkie ruchy na nic sie nie zdawały, chłopak bez problemu uchylał sie przed ciosami. Po chwili dołaczyła do nich Shizuka. Chłopak po jakims czasie odkrył pewna prawidłoosc w ich atakach. Wtedy dopiero łatwo zaczał unikac ich ciosow.
Po kilkunatu minutach udezania praktycznie w powietrze dziewczyny odpusciły sobie walke.
Jestescie zbyt przewidywalne.
Powiedział jedynie to zdanie i udał sie do domu. Dziewczyny takze. Obie poszły do swoich pokojow odpoczywac.

Chłopak od dawna nie miał aż tylę wolnego czasu. Nie wiedział zabardzo co z nim robić. Snół się po domu jak jakiś Zombi, na pierwszy rzut oka widać było że strasznie się nudzi.
(Energie chłopaków zniknęły. Pewnie udali się do innego wymiaru.)
Chłopak to niepotrzebnie stał, to siedział, czasami bawił się energią tworząc z niej różne kształty.
-Chyna zwariuję... Czy te wszystkie pieprzone kreatury zaczęły się nas bać ?! Niech ktoś nas w końcu zaatakuje.
Mówił sam do siebie. Dziewczyny oglądały w tym czasie telewizję podśmiewając się z chłopaka.

Chłopak wyszedł na podwórko i zaczął uderzać w powietrze.
Robił to coraz szybciej. Kilkaset uderzeń w ciągu paru sekund to nie był problem.

Po swobodnym treningu, wdrapał sie na drzewo w ogródku i zaczął rozglądać.
Wyczuł energię Keisuke w domu Maxa.
-Może on by zemną potrenował...
Nagle w chłopaka uderzył ptak, ten zachwiał się i spadł na ziemię.
(Niewychowane ptactwo...)
Postanowił udać się do domu Maxa.