Anime Revolution Sprites

You are not connected. Please login or register

Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 2 z 3]

26Pierwszy poziom piekła - Page 2 Empty Re: Pierwszy poziom piekła Nie Lis 13, 2011 1:37 pm

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Yoh, bez większego zastanowienia, wystrzelił w upadłego anioła, gigantyczną falę energii. Jedynie Rayem musiał się kawałek oddalić od oponenta, imho, Final Flash nie należy do słabych technik, które nie niszczą zbyt dużo. Jest to atak, który mógłby bez większego problemu zniszczyć planetę. W piekle na pewno zrobi ogromny zapieprz.

Kilkaset metrów nad polem walki otworzyło się przejście z domu na Panoramio 14. Wyszły z niego Silvia oraz Gemmei. Ta pierwsza nie wyglądała na zbyt zadowoloną. Ciemnowłosa dziewczyna spokojnie podleciała do Yoha, który dopiero wystrzelił w upadłego anioła, niesamowicie potężną falę energetyczną. Poklepała chłopaka po ramieniu, a ten, nim zdążył się odwrócić, już dostał z otwartej dłoni w twarz, mknąć z niesamowitą szybkością w stronę ziemi i zatrzymując się tuż przy niej. Przerażenie w jego oczach było jeszcze większe, kiedy dostrzegł kto go uderzył. Przestał martwić się aktualnym przeciwnikiem, dopiero teraz mogło nadejść prawdziwe niebezpieczeństwo.
- Sil...Silvia?
Chłopak zniknął i pojawił się przed Silvią, stając do niej przodem w postaci Super Saiya'jina 3. Ta niewiele się tym przejmując, spojrzała na niego ze wściekłością w oczach.
- Co Ty sobie do cholery wyobrażasz? Zostawiasz mnie, Yuki i dziewczęta, wychodząc kiedy chcesz z domu?!
- Silvia, wybacz. Chronię teraz wszech-...
Dziewczyna uderzyła go w twarz. Z pięści prosto w nos. Chłopak złapał się za niego, sprawdzając czy nie jest przypadkiem złamany.
- Ja Ci dam... Chronić wszechświata mu się zachciało... Rayem od tego jest. Ty masz, mój drogi nieco inne obowiązki. Toshi również.
- Do cholery, daj mi dojść do słowa!
Kiedy Yoh to powiedział, Silvia spojrzała na niego ze złością. Pojawiwszy się przy swoim mężu, chwyciła go za długie włosy i spojrzała na niego.
- Od dzisiaj nie będziesz już dochodził do słowa...
Nastolatka, z szaleństwem w oczach, wystrzeliła w twarz swojego męża pocisk KI o dużej sile, cały czas go trzymając. Yoh z osmoloną twarzą już miał się odezwać, kiedy spojrzał na swoją małżonkę i się przeraził. Właściwie, przerażenie jest tu zbyt łagodnym określeniem. Chłopak lał w gacie na widok swojej własnej żony.
(Ożeniłem się z potworem!!)
Silvia ściągnęła do siebie Yoha, ciągnąc go za włosy i uderzając z kolanka w twarz. Uderzenie było na tyle mocne by wytrącić go z poziomu Super Saiya'jin 3 oraz żeby stracić przytomność. Nastolatka spojrzała na niego, uśmiechając się. Trzymając nieprzytomnego chłopaka za włosy, poleciała do portalu, przy którym czekała Gemmei, pijąca soczek w kartoniku, który wzięła z kuchni w międzyczasie. Przy portalu dziewczyna się zatrzymała i spojrzała na Gemmei.
- Poczekaj na Toshiego i zmień po moim przejściu przez portal, jego współrzędne. Niech prowadzi do jego domu. I pilnuj żeby ten skrzydlaty śmieć stąd przypadkiem nie wyleciał.
Gemmei przestała na chwilę pić soczek.
- Dobrze.

Silvia opuściła z nieprzytomnym Yohem piekło. Chłopak krwawił z nosa, kiedy nastolatka leciała z nim wcześniej do portalu. Teraz została przy nim tylko Gemmei, pijąca soczek.

27Pierwszy poziom piekła - Page 2 Empty Re: Pierwszy poziom piekła Nie Lis 13, 2011 2:12 pm

Rayem

Rayem
KOX
KOX
Rayem poczuł, że coś jest nie tak, kiedy został odepchnięty od upadłego anioła. Gdy się odwrócił, jego reakcja była następująca: ._. > ;D > Oh, oops... > O,o > ;O Na szczęście, choć twarz była zajęta, ręce były wolne; nastolatek użył Instant Transmission, by uniknąć fali energii i pojawić się w bezpiecznym miejscu.
Mniej-więcej w tym momencie pojawiła się Silvia. Mina chłopaka nie wyrażała żadnych, szczególnych emocji. Kiedy żona Yoha powiedziała, że Rayem ma chronić wszechświat, ten nie wyglądał na zadowolonego.
(Jak to kurde? SAM?!)
Im dłużej rozwijała się sytuacja z rozzłoszczona Silvia, tym bardziej Raymond wyglądał na przerażonego. Nawet, gdy małżeństwo opuściło piekło, chłopak nie był w stanie się jeszcze uspokoić.
- J... Ja... Ja naprawdę się cieszę... szę... się... ż... że jestem singlem... O,O
Chłopak nie bardzo wiedział, czym się teraz bardziej martwić - tym, że jest w piekle, czy małżeństwem, którego teraz chciałby za wszelką cenę unikać do śmierci...

28Pierwszy poziom piekła - Page 2 Empty Re: Pierwszy poziom piekła Pią Lis 18, 2011 3:23 pm

NPC

NPC
NPC
NPC
Anioł się spodziewał tego ataku //w końcu czemu by atakował Yoha// i spróbował przyblokować falę swoją kosą. Na początku szło mu nieźle, ale fala przeważała. Anioł utrzymywał ją w pewnym dystansie od siebie, ale poleciał razem z nią w cholerę daleko. Gdy w końcu udało mu się wyswobodzić, miał na sobie pewne obrażenia i trochę krwi nie tam, gdzie być powinna, ale jakoś dobrze się trzymał. Zdążył zauważyć końcówkę sceny z Silvią i Yohem. Gdy oboje przeszli przez portal, anioł zwrócił się do Rayema.
- W chwili przerwy od walki, wiesz co? Tutaj jest o wiele spokojniej. Chyba nie muszę sobie zawracać nim głowy, ta kobieta go sama wykończy prędzej czy później. To będzie piękne show.
Założył kosę na ramię.
- To co? Wracamy do interesów?

29Pierwszy poziom piekła - Page 2 Empty Re: Pierwszy poziom piekła Pią Lis 18, 2011 7:09 pm

Rayem

Rayem
KOX
KOX
- Taa... Chwila, moment! Ty jeszcze stoisz?! O,o Heh... Faktycznie nie próżnujecie w tym piekle. Jednak, my także nie.
Rayem spojrzał na moment na Toshiego.
(Chyba nie masz zamiaru kontynuować tej walki, co? Cóż... szkoda, rozwalenie go i wypełnienie tego zadania może być całkiem ekscytującym wyzwaniem.)
(Ray, zapomniałem ci powiedzieć. To zadanie wymaga przebicia się aż do 5 poziomu piekła. My jesteśmy na pierwszym.)
(...)

Ray wrócił wzrokiem na upadłego anioła. Młodzieniec stanął bokiem w lekkim rozkroku, uginając nieznacznie kolana. Uniósł ręce i zaciskając prawą pięść przygotował gardę.
- Nie zamierzam się poddać. Nie odejdę stąd, póki nie skopię ci tego upadłego zadka. Gotów? Runda druga!
Ray ruszył w stronę oponenta. Próbował zadać cios, celując w twarz uskrzydlonej postaci, lecz tylko dla zmyłki. Spodziewał się, że nawet jeśli by trafił, to szybko otrzymałby odpowiedź ze strony przeciwnika, toteż natychmiast zniknął i próbował upozorować jeszcze kilka ataków z różnych stron. W pewnym momencie pojawia się niedaleko z rękami złożonymi nad głową. Dość szybko uformował się w nich Burning Bomb, który osiągając 'standardowe' rozmiary, natychmiast został rzucony w przeciwnika. Gdy nastąpi eksplozja, Raymond nie zwlekając, tworzy dość dużego Ki Sworda, po czym wykonuje zamach mniej-więcej w połowie wysokości, w której stał upadły anioł.
Niezależenie od tego, czy ta kombinacja się powiedzie, młody wojownik czeka na odwet ze strony przeciwnika. Gdyby doszło do walki w zwarciu, chłopak stara się znienacka związać wroga przy pomocy 3 Galactic Donut, wystrzelonych szybko z nadgarstka. Jeśli doszło by do ataku z dystansu, Ray postanawia wykonać jakiś szybki i zwinny unik, starając się nie tracić z oczu przeciwnika. W przypadku, gdyby zaatakowany został kosą, broni się za pomocą Ki Swordów.

Tymczasem... Horor jak obserwował walkę z daleka, tak obserwuje ją dalej.

30Pierwszy poziom piekła - Page 2 Empty Re: Pierwszy poziom piekła Czw Lis 24, 2011 10:20 pm

NPC

NPC
NPC
NPC
Gdy Ray markował ciosy, anioł machnął raz kosą przed sobą, odtrącając lekko Raya.
- Postaraj się trochę... Zanim padnę z nudów.
Wtedy uformowana i rzucona została Burning Bomb. Anioł wystawił rękę przed siebie i uwolnił ładunek, który pozwolił atakowi się zdetonować kawałek od niego, zmniejszając obrażenia. Będąc spowitym w dymie namierzył energię Rayema i rzucił kosą w jego stronę. Rayem zablokował Ki Swordem, ale anioł momentalnie się pojawił przy swojej broni, złapał ją i...

//bardziej by pasowała ta wykonana przez Białego, ale chyba łapiecie mimo to.//
Rayem wylatuje z miejsca uderzenia, anioł leci za nim i w pewnym momencie ostrze jego kosy się obraca i ustawia się w jednej linii z rękojeścią. //patrz: kosynierzy// Dociera do Raya i zaczyna go atakować. Szanse na zablokowanie części ataków Ki Swordami są dość duże, ale nie na wszystkie.

31Pierwszy poziom piekła - Page 2 Empty Re: Pierwszy poziom piekła Pią Lis 25, 2011 2:42 pm

Rayem

Rayem
KOX
KOX
W obecnej sytuacji Ray widział jedynie 3 możliwe wyjścia. Pierwszym było zablokowanie części ataków, co z każdym ruchem byłoby coraz trudniejsze. Kolejną opcją było wyprowadzenie ataku, niezależnie od tego, jakie obrażenia przyjąłby na siebie nastolatek. Wiadomo, chłopak jest szalony, ale nie bawi się w kamikadze. Ostatnim wariantem była błyskawiczna ucieczka i przystąpienie do kontrataku. Raymond postanowił więc skorzystać z tej ostatniej możliwości.
//Skoro Yoh podkłada sobie soundtracki, to ja też chcę! :awesomeface: //
Soundtrack - (Fairy Tail) Kurogane.

Młodzieniec szybkim ruchem reki, przyłożył do czoła 2 palce - środkowy i wskazującu, po czym przeteleportował się na bezpieczniejszą odległość, nieco nad obecnym położeniem upadłego anioła.
(Raaaayeeem..!♪)
(Morda!)
(Ra-...)
(Ty też, morda!)
(Dobrze wiem, że pokonanie go w pojedynkę będzie naprawdę trudne, ale bez broni mam jeszcze mniejsze szanse. A skoro Super Saiya'jin 4 jest dla niego nudny... to podkręcimy tępo.)

Chłopak wrócił do normalnej postaci. Jednak, nie na długo...
- BanKai.
Nastąpiła eksplozja mrocznej energii, która po chwili odsłoniła nastolatka, odzianego w typowy dla tej formy płaszcz. W prawej ręce Raya ciemna energia utworzyła jego zanpakutō. Wolną rękę chłopak przyłożył do twarzy. Spod dłoni zaczęła się wylewać kolejna masa ciemnego reiastu, które zaczęło formować coś na kształt głowy diabła. Po krótkiej chwili Ray opuścił rękę. Energia zaczęła znikać, ukazując na twarzy chłopaka maskę pustego. Młodzieniec uniósł lekko rękę, w której trzymał miecz.
- Teraz będzie bardziej uczciwie. Nie sądzisz?
Ray błyskawicznym ruchem przystąpił do ataku. Zniknął z miejsca, w którym uległ przemianie, pojawiając się kilka metrów za wrogiem plecami do pleców swojego przeciwnika. Na czubku palców wskazujących obu rąk, zaczęły się formować Cero - pierwsze miało barwę zieloną, drugie większe i w czerwonym kolorze. Tymczasem upadłego anioła zajmowały kopie, które będąc rozpędzone, non-stop atakowały z przeciwnej strony.
- Cero. - odwracając się, wystrzelił w oponenta pierwszy atak - Cero Águila.

Jeżeli po tym ruchu, wróg będzie próbował ataku z bliska, Ray blokuje uderzenie swoim mieczem, kierując palec wskazujący (na którym jest drugie, normalne Cero) w stronę przeciwnika. Następnie...
- Cero! - krzyczy, wystrzeliwując kolejne Cero.
Po tym ruchu, młodzieniec oddala się, by uniknąć ataku z zaskoczenia. Czekając na odwet przeciwnika, szykuje już Bestię Żniwiarza, otaczając ostrze miecza, sporą ilością ciemnej energii.

32Pierwszy poziom piekła - Page 2 Empty Re: Pierwszy poziom piekła Pon Lis 28, 2011 10:12 pm

NPC

NPC
NPC
NPC
- Jak sobie chcesz, Pusty.
Anioł już chciał wykonać zamach, gdy zajęły go kopie Rayema. Parował skutecznie ich ataki, ale gdy sobie z nimi poradził, nie zdążył w pełni zablokować Cero Águila. Mając pewne obrażenia na lewej ręce, chciał zaatakować Rayema kosą, jednak musiał się zająć drugim Cero, wystrzelonym w niego.

Gdy Ray zaczyna szykować swoje fajerwerki, anioł łapie kosę oburącz i gromadzi białą energię wokół niej i siebie w postaci wirującej wokół zmieniających się osi aury.
- Szykuj się. Wstrząśniemy tym piekłem.

33Pierwszy poziom piekła - Page 2 Empty Re: Pierwszy poziom piekła Sro Lis 30, 2011 3:06 pm

Rayem

Rayem
KOX
KOX
(Musiał mnie nazwać "Pustym"? Przez to czuję się gorszy...)
(I jesteś.)
(Japa, Pusty!)
(Hahahahaha..!)

Ray, który trzymał miecz w prawej ręce, chwycił rękojeść również drugą ręką, zwiększając przy tym moc ataku. Do tej pory udało mu się zgromadzić już całkiem sporo energii wokół ostrza.
- Bestia... Żniwiarza..!
Ray ruszył z miejsca, zbliżając się do upadłego anioła z ogromną prędkością. W momencie, gdy jest już przy nim, stara się zaatakować, a raczej upozorować swój ruch tak, by wróg przystąpił do ataku w tym samym momencie. W chwili, kiedy ma dojść do zderzenia, chłopak znika ułamek sekundy wcześniej, pozostawiając 1 z kopii, by całość wyglądała, jakby to prawdziwy Vizard został trafiony. Kiedy oponent zużyje moc, jaką miał przygotowaną na ten ruch, Ray pojawia się tuż nad nim, natychmiastowo przystępując do uderzenia w niego całą mocą, jaką zgromadził w postaci Bestii Żniwiarza.

Po wszystkim, oddala się nieco, podnosząc gardę dla bezpieczeństwa.

34Pierwszy poziom piekła - Page 2 Empty Re: Pierwszy poziom piekła Wto Gru 06, 2011 8:32 pm

NPC

NPC
NPC
NPC
Plan był dobry, ale kosa anioła przeszła przez kopię jak nóż przez masło. Anioł był w stanie odbić szybko w górę i przyblokować atak. Choć zgromadził nieco mniej energii, miał rację - zderzenie naprawdę wstrząsnęło tym poziomem piekła. Rayem wyłania się trochę zmęczony z obłoku kurzu i ulatniającej się aury energii, z lekkimi obrażeniami. Anioł ma trochę więcej obrażeń, również jest zmęczony.
- No, ładnie. Ale na piąty poziom to za mało. Jak myślisz, skoro rzecz się dzieje tam, a ja jestem tu, czy to ja jestem źródłem całej sprawy? Obaj jesteśmy teraz zmęczeni, a ja jestem na swoim terenie. Wiesz co? Odpuść sobie. Do następnego razu.
Anioł rozłożył skrzydła i poleciał gdzieś daleko, w pewnym momencie zniknął - przeskoczył do niższego poziomu.

Toshiego podmuch wywiał kawałek dalej, jest lekko nieprzytomny.

35Pierwszy poziom piekła - Page 2 Empty Re: Pierwszy poziom piekła Wto Gru 06, 2011 9:27 pm

Rayem

Rayem
KOX
KOX
- Ejże, wracaj! Jak to piąty poziom?
Obok zmęczonego i poranionego z lekka Rayema pojawił się Horor. Obserwował on całe starcie, ale zapomniał po pewnym szczególe...
- To zadanie... ono dotyczy właśnie sprawdzenia, co dzieje się na piątym poziomie piekła. My jesteśmy na pierwszym.
- Niech to... Mógłbym go pokonać, ale po co, skoro to nie on jest sprawcą tego zamieszania, tak? - zapytał chowańca, wracając do swojej bazowej postaci.
- Cóż... tak. W prawdzie masz jeszcze sporo energii, no i moc Boga Niebios w zapasie, ale twoje ciało już by tego nie wytrzymało. Mówię tu dopiero o kolejnym poziomie. Do piątego nie masz szans się przedostać, a już na pewno nie sam.
- Cóż... Niefajnie. Wracajmy do domu. Hej, Toshi! Nie śpij, to nie camping!

Oboje podlecieli do otumanionego przyjaciela. Raymond zarzucił go na ramię i używając Instant Transmission przeniósł wszystkich z powrotem na Terrę.

36Pierwszy poziom piekła - Page 2 Empty Re: Pierwszy poziom piekła Sro Lut 22, 2012 3:27 pm

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
Chłopak pojawił się na pierwszym poziomie piekła. Była to kara, za to co uczynił. Tak, Shigeru był martwy. Nakatoni przez dłuższą chwilę był wściekły. Bogini życia najwyraźniej go nie zrozumiała. Chłopak chciał jej rozkazać aby przywróciła go do życia. Jednak zanim zdążył cokolwiek powiedzieć znalazł się już tu.
- Jaja se robisz?! Wysłać mnie do takiego miejsca?! - krzyknął odchylając głowę w górę. Po chwili odetchną i uspokoił się.
Rozejrzał się, po czym się uśmiechnął. Liczył na jakiś komitet powitalny. Z słuchawek nadal leciała jakaś muzyka. Młodzieniec powoli ruszył przed siebie, szukając jakiejś znajomej energii. W końcu tylu przeciwników Terrańscy wojownicy posłali już do piekła. Nastolatek miał nadzieje, że prędzej czy później spotka większość z nich.

37Pierwszy poziom piekła - Page 2 Empty Re: Pierwszy poziom piekła Sob Lut 25, 2012 12:26 am

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
Młodzieniec powolnym krokiem szedł przed siebie.
(Shigeru Nakatoni kolejny raz został pokonany. Zabawne.)
(Jeszcze się do tego nie przyzwyczaiłeś? Przecież ktoś z nizin społecznych nie może pokonać istot boskich.)
(Gdybym to ja z nimi walczył nawet sam Nightmare Lord nie stanąłby mi na przeszkodzie)
(O ile się nie mylę to załatwiłem go dość szybko dzięki jego własnej mocy. Mocy Incubusa.)
(...)
(Tak, i co z tego, jak i tak przegrałeś?! Oni się śmiali gdy przegrałeś!)
(Oni się śmiali, jak przegrałem. Ja się śmiałem jak zginęli.)
Chłopak szedł dalej przed siebie z dość specyficznym uśmiechem na twarzy.
(Nie zmienia to faktu, że zginąłeś i jesteś w piekle. Nici z twojej zemsty.)
(Nie widzę problemu. Musimy zmienić tę słabość w siłę.)
(Co masz na myśli?)
(W piekle jest trochę wojowników, których pokonali 'niezwyciężeni' obrońcy Terry. Myślisz, że nie byliby skuszeni zemstą na nich? To tylko kwestia czasu aż spotkam Shigena czy kogoś innego.)
(Jesteś przekonany, że będą chcieli się do ciebie przyłączyć?)
(To nie oni się do mnie przyłączą...)
(On będzie nimi rządził!)
(Nie. Każdy z nich, włącznie ze mną przegrał tylko dlatego, że atakowali oddzielnie. Razem, bez problemu pokonamy Terrańskich wojowników. Nie sądzę, aby marnowali czas w piekle. Treningi w takim miejscu muszą przynosić szybkie efekty.)
(Ale ty byłeś jednym, z tych, którzy z nimi walczyli.)
(Ta, i co z tego? Skoro tu trafiłem to musiał być jakiś powód. Nie są na tyle głupi, aby tego nie zrozumieć. Jeśli nie będą chcieli współpracować, zmuszę ich do tego. Podporządkuje ich sobie siłą...)
(A jak zamierzacie się wydostać z piekła bystrzaku?)
(Nie widzę takiej potrzeby. Sprawimy by to oni przyszli do nas. Tu będziemy mieli większe szanse. Z tego co wiem istoty zamieszkujące podświadomość zyskują większą przewagę nad 'żywicielem' w piekle. Ale nie wybiegajmy tak daleko w przyszłość... muszę pierw kogoś znaleźć i rozpocząć poważny trening)
(Ja nic takiego nie czuję.)
(Właśnie! To jakaś lipa!)
(Może dlatego, że jestem martwy... Albo treningi po opuszczeniu Iesterii przyniosły efekty. Opanowałem wasze moce w większym stopniu. Gorzej z naszym panem cichym...)
(Niestety, jego całą moc wykorzystałeś na tą eksplozję. Nie może nic zrobić. Ty także nie możesz się przemienić w transformacje bazujące na jego energii.)
(A co z tym tchórzem Maxem?)
(Nie obchodzi mnie to. Skończył walkę, zanim zginąłem. Jeżeli jeszcze tu nie trafił to pewnie przeszedł na ich stronę. Przynajmniej są większe szanse, że Iesteria i jej mieszkańcy powrócą do życia. No i Sandra będzie miała w nim jakieś oparcie. Chociaż...)
(Czego ty oczekujesz od idioty?!)
Nakatoni dalej szedł, wyszukując jakichś energii.
- Dobra wyłaźcie! - krzyknął.

38Pierwszy poziom piekła - Page 2 Empty Re: Pierwszy poziom piekła Sob Lut 25, 2012 4:06 am

NPC

NPC
NPC
NPC
Soundtrack
Idąc cały czas przed siebie, nie mogłeś trafić na żadną znajomą twarz. Dopiero po chwili dostałeś nagłego oświecenia - przecież piekło dzieli się na poziomy. W zależności od stopnia 'wykroczeń' istot przebywających tutaj, wrogowie skazywani są na poszczególne poziomy. Mimo że byłeś martwy, to jednak czułeś coś dziwnego - tak jakby pusty wbrew zaprzeczeniom starał się przejąć nad Twoją duszą kontrolę. A tutaj nie przyniosłoby to najciekawszych efektów. Po około godzinie ciągłego chodzenia i rozmyślania na temat tego jak poradzi sobie Sandra i czy Max rzeczywiście dołączył do obrońców Terry, zauważyłeś z daleka jakąś walkę. Gwałtownie wyciszyłeś swoją energię by nie zostać zauważonym i podszedłeś nieco bliżej.
Ku Twojemu zdziwieniu, naprzeciwko siebie stali Goemon Yoemi w swojej demonicznej, ciemnogranatowej postaci oraz Hachemon Chino, który otoczony był ciemną aurą. Mimo że jak na Twoich byłych przyjaciół, oni nie emanowali dużą energią, to zaskoczył Cię ich widok. Obu kojarzyłeś z czasów, kiedy rozgrywał się turniej organizowany przez Dokuohtei Gidayu - byli oni jednymi z poległych członków tejże grupy.

39Pierwszy poziom piekła - Page 2 Empty Re: Pierwszy poziom piekła Sob Lut 25, 2012 2:58 pm

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
Nakatoni przyglądał się walce z bezpiecznej odległości. Kojarzył dwóch wojowników, ale nie miał pojęcia skąd. Nie miał dobrej pamięci do przeciwników i rzeczy mało istotnych. Był coraz bardziej zły myśląc o tym, że trafił na ten poziom. Przecież dokonał takich zniszczeń, walczył z swoimi przyjaciółmi. Czemu ktoś taki jak Ami czy Shigen mieliby być od niego lepsi. Nieświadomie zaczął zwiększać swoją energię.
- Jak to możliwe, że ktoś taki jak ja trafił tutaj!? - krzyknął po czym otoczyła go aura.
- Nikt nie przejął się przybyciem najpotężniejszego wojownika w wszechświecie? Od tak sobie walczycie? To niewybaczalne. - powiedział ciszej, tak aby byli członkowie Gidayu tego nie słyszeli.
Chłopak miał już przywdziać maskę Vizarda kiedy poczuł coś dziwnego. Hollow jakby naprawdę chciał przejąć nad nim kontrolę.
- Poradzę sobie i bez tego... - powiedział.
Młodzieniec podleciał do walczącej dwójki, po czym spojrzał na nich kolejno. Nie miał zamiaru odezwać się pierwszy.

40Pierwszy poziom piekła - Page 2 Empty Re: Pierwszy poziom piekła Nie Lut 26, 2012 12:38 pm

NPC

NPC
NPC
NPC
//
Goemon Yoemi
Hachemon Chino
//

Kiedy walczący wojownicy wyczuli jaką energią emanujesz, przestali walczyć i spojrzeli w Twoim kierunku - postanowiłeś się ujawnić i wyjść z ukrycia, jednak nie ingerować w pojedynek 'skazańców'. Niestety, za późno. Sam fakt że się pojawiłeś, wzbudził w nich instynkty morderców - ogromny demon z niesamowitą szybkością ruszył w Twoim kierunku, próbując wymierzyć cios z prawej strony. Owszem, gdybyś był słabszy atak taki wyrzuciłby Cię bez problemu na odległość kilkunastu metrów od pola walki. Los chciał jednak że zostałeś obdarzony naprawdę dużą siłą i zablokowanie uderzenia okazało się dziecinnie proste. Wystarczyło lekko unieść rękę by atak nie odniósł skutku. Demon odskoczył kilka metrów dalej z widocznym zdziwieniem na twarzy. Drugi wojownik darował sobie próbę ataku widząc efekt uderzenia swojego byłego oponenta.
- Kim Ty do cholery jesteś?!
- Nie poznajesz go? To jeden z tych żałosnych obrońców Terry. Planety na której zostaliśmy zabici.
- To dlaczego ma aureolkę i przebywa w piekle? Nie powinien iść do nieba?
- Idioto. Jeżeli Bogowie na to zezwolą to możesz zejść na ten poziom piekła z odpowiedniego przejścia.
- Niech Ci będzie...
(Mimo wszystko, nie zmienia to faktu że energia tego chłopaka jest dosyć mroczna. Czy to możliwe że przeszedł na stronę zła? To może być szansa na wyrwanie się stąd.)
Hachemon podszedł powolnym krokiem do Nakatoniego. Chwilę później, to samo zrobił Goemon. Obaj byli już ostatkami przebywającymi na tym poziomie piekła. Istoty gorsze od nich znajdowały się masowo dopiero na drugim poziomie.
- Nie chcemy z Tobą walczyć, chłopcze. Ale wyjaśnij, dlaczego znajdujesz się w piekle? Czy to kolejny żart ze strony Terrańskich wojowników? Dzięki, ale wolimy pożyć tutaj niż zostać zesłanymi niżej.
Goemon lekko się uśmiechnął.
- Posiadamy wiele przydatnych informacji, ale w zamian za zdradzenie Ci ich, tego samego oczekujemy właśnie od Ciebie, rozumiesz?
- Więc?

Nie atakowali. Stali spokojnie i czekali aż coś powiesz. Nie mieli zamiaru walczyć.

41Pierwszy poziom piekła - Page 2 Empty Re: Pierwszy poziom piekła Nie Lut 26, 2012 1:12 pm

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
Nakatoni zwyczajnie stał z słuchawkami w uszach. W pewnym momencie prychnął. Podszedł do Chino i spojrzał mu w oczy. Przez chwile stał cicho.
- Kim jestem? Jestem najlepszym wojownikiem w wszechświecie. Jestem... Nakatoni Shigeru. - powiedział z pełną powagą.
- Nie rozśmieszaj mnie, nie mam nic wspólnego z tymi żałosnymi Terrańskimi wojownikami. Jestem Iesterem. A dlaczego znajduję się w piekle? Odpowiedź jest prosta. Nie żyję, to chyba logiczne. Zostałem zabity przez jednego z tych, którzy zabili i was. Prawda, kiedyś należałem do obrońców tej nędznej planety, jednak uznałem, że nie warto trzymać z kimś takim jak oni. Zwyczajnie zabiłem tysiące ludzi... - na twarzy chłopaka pojawił się lekki uśmiech, który po chwili zniknął.
- Cenię sobie to, że nie chcecie ze mną walczyć, ale już mnie zaatakowaliście. Nie ma odwrotu. - powiedziawszy to zmaterializował w prawej ręce Blade of Soul.
Machnął ogromnym ostrzem z zamiarem odcięcia ręki Goemon'owi, w końcu to on go zaatakował. Gdy przeciwnik straci kończynę Nakatoni powraca wzrokiem na Chino.
- Najważniejszą informację już mi podaliście. Zabiłbym was, ale jesteście mi potrzebni do jeszcze jednego... To wy musicie zabić mnie. Bo o ile dobrze zrozumiałem, kto zostanie zabity w piekle trafia na niższy poziom, czyż nie?
Jeżeli przytakują chłopak obniża swoją energię praktycznie do minimum, aby ułatwić zadanie byłym członkom Gidayu.
- Zróbcie to szybko i jak najlepiej. Jeden potężny cios i po sprawie.

42Pierwszy poziom piekła - Page 2 Empty Re: Pierwszy poziom piekła Nie Lut 26, 2012 3:16 pm

NPC

NPC
NPC
NPC
Goemon nie spodziewał się ataku ze strony Iestera, dlatego też odcięcie ręki okazało się dziecinnie proste. Z początku wojownik bardzo głośno krzyczał z bólu, lecz gdy odskoczył kilka metrów dalej, utworzył sobie demoniczną, ciemnogranatową rękę. Wyglądał teraz jak hybryda człowieka i jakiegoś potwora. Odwróciwszy się na pięcie, nawet nie próbował atakować. Dobrze wiedział że nie ma szans.
- Spieprzaj. Na mnie nie licz.
Nim ruszyłeś w jego kierunku, zniknął. Został tylko uśmiechnięty Hachemon. Gdy chciałeś aby to on Ci pomógł, usłyszałeś jedynie:
Witaj w piekle, Nakatoni.
Obydwaj wojownicy zniknęli.
Coś jednak jest w tej 'wiecznej tułaczce'.

43Pierwszy poziom piekła - Page 2 Empty Re: Pierwszy poziom piekła Nie Lut 26, 2012 3:46 pm

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
Shigeru przez dłuższą chwilę stał. Jakby nie wierzył w to co się teraz stało. W słuchawkach nadal leciała jakaś muzyka. Na jego twarzy zaczęła malować się złość. Miecz w jego ręku po prostu zniknął, a on sam zaczął uderzać prawą nogą w ziemie powodując coraz większą dziurę. W pewnym momencie nie wytrzymał i zaczął krzyczeć.
- Czy nigdzie w wszechświecie nie ma kogoś kto nie byłby skończonym idiotą?! Nigdy nic nie może pójść zgodnie z planem?! To wszystko jest ustawione przeciwko mnie!
Chłopaka otoczyła błękitna aura. Po krótkiej chwili pojawiły się także wyładowania elektryczne.
- Co mam zrobić aby dostać się na niższy poziom?! Zniszczę to miejsce, zupełnie! Nic tu nie zostanie!
W pewnej chwili jednak zrezygnował z tego pomysłu. Usiadł na ziemi i odpalił Semmies, które bezproblemowo działało nawet tutaj. Chłopak zaczął przeglądać wszystkie informacje zdobyte podczas podroży w innych wymiarach.
- Zaraz, zaraz... skoro potrafię podróżować między wymiarami, to mogę się stąd wydostać? Nie... gdyby to było możliwe Ami i Shigen zapewne dawno by to zrobili. Chyba, że są na tyle głupi...
Nakatoni dalej przeglądał zarejestrowane walki, które mógł wcześniej oglądać.
- Astral Thoughts pozwala komunikować mi się z ludźmi. Może to byłoby tu możliwe. - chłopak dalej tak 'gdybał' podziwiając materiały zapisane dzięki Semmies. Na chwilę obecną nie miał zamiaru szukać innych wojowników przebywających w piekle. Liczył na to, że to może go ktoś znajdzie. Po głowie chodziły mu różne myśli.

44Pierwszy poziom piekła - Page 2 Empty Re: Pierwszy poziom piekła Nie Lut 26, 2012 3:56 pm

NPC

NPC
NPC
NPC
Podczas gdy rozmyślałeś i gdybałeś na różne tematy, nie działo się absolutnie nic.

45Pierwszy poziom piekła - Page 2 Empty Re: Pierwszy poziom piekła Sro Lut 29, 2012 3:52 pm

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
Świat zewnętrzny:
Nakatoni siedział na ziemi i przeglądał wszystko co zarejestrowało Semmies. Zajęło mu to naprawdę sporo czasu. W końcu używał Seven Eye Memories w tylu sytuacjach. Mógł ponownie obejrzeć tyle walk, w których niekoniecznie brał udział. Z tylu z nich czerpał inspiracje, szukał nowych stylów i technik. Przejrzał między innymi walkę Ichigo z Aizenem, z której dowiedział się jak działa Hōgyoku i Saigo no Getsuga Tenshō. Walkę Goku z Frezerem, dzięki, której ujrzał naprawdę przepiękne starcie dwóch wojowników. Pojedynek Igarashiego Ganty z Senjim, który uzmysłowił mu, że aby osiągnąć swój cel należy walczyć do końca. Nie zabrakło także pojedynku Gohana z Cell'em, dzięki której chłopak mógł poznać możliwości swojego starego przeciwnika i zrozumieć, że bliscy są kluczem do potężnej mocy, taki sam skutek przyniosła potyczka Yoha z Hao. Walka Ichigo z Grimmjowem przypomniała mu, że w życiu należy kierować się jako takim honorem. Walka Rin'a z Yukio uzmysłowiła mu, że rodzina jest najważniejsza. Przepiękne starcie Majin Vegety z Goku podtrzymało go w przekonaniu, że ludzie z natury są fałszywi, a prawdziwa przyjaźń zdarza się naprawdę rzadko. Iester ponownie przeżył jedne z największych pojedynków wszech czasów. Jednak gdy trafił na swój własny pojedynek, pojedynek z Tokuro coś zwyczajnie w nim pękło. Chłopak stał się jakby nieobecny. Ślepo przyglądał się pojedynkowi, który przegrał. To właśnie ta przegrana sprawiła, że Mayu i Yuki zostały porwane. Chłopak dezaktywował Semmies.

Soundtrack
Nakatoni siedział w ciszy. Jakby odciął się od rzeczywistości. Nagle zaczął wszystko sobie przypominać. Przypomniał sobie treningi u swojego mistrza, Hirokichiego. Wszystkie szczęśliwe jak i smutne chwile, ze swoim mentorem. To, jak poznał Sandrę, gdy ta kąpała się w jeziorze. Początkowo chłopak starał się ją ignorować, tłumacząc, że jest typem samotnika. Jednak Sandra była uparta, i chłopak w końcu jej uległ. Od tego czasu niezbyt dużo się zmieniło. Iester zawsze stara się robić to o co ona go poprosi. Zakochał się w niej prawie od pierwszego wejrzenia, jednak to ukrywał. Starał się być zimny i szorstki, aby dziewczyna nie zbliżyła się zbytnio do niego. Jednak Sandra jak zawsze musiała postawić na swoim. Zostali przyjaciółmi. Wtedy na Terrze pojawił się Max, który postanowił walczyć z Nakatonim. Jednak wyszło tak, że zostali najlepszymi przyjaciółmi. Max postanowił zostać na Terrze. Szczęście nie trwało długo, gdyż Shigeru nie potrafił opanować swoich mocy i pod ich wpływem zniszczył miasto. Nie chcąc ranić przyjaciół postanowił ich opuścić. To właśnie wtedy Sandra go znienawidziła. Nie mógł pojąć, że akceptowała go pomimo jego mocy, a znienawidziła go dlatego, że odszedł. Gdyby Max nie przejął inicjatywy... Nakatoni nie miałby szczęśliwej rodziny. Wszyscy znów byli razem. Shigeru czuł się jak w pięknym śnie. Cała trójka postanowiła zamieszkać razem, w jednym domku. Chłopak był szorstki dla Maxa, jednak to właśnie on był jego najlepszym przyjacielem. Troszczył się natomiast o Sandrę, która niejednokrotnie miała do niego pretensje, że uważa ją za słabą. Chłopak jednak robił to z miłości. Wszystko to co kiedyś przeżył, teraz przewijało mu się w głowie. Niebawem potem Nakatoni poznał i zaprzyjaźnił się z Terrańskimi wojownikami. Począwszy od Rayema, przez którego zresztą trafił tutaj, do piekła. To właśnie Uruka wprowadził go do 'paczki'. Poznał naprawdę wspaniałych ludzi, jednak nie potrafił okazywać im swojej sympatii. Niedługo potem Sandra zaszła w ciąże. Aby nie narażać jej i dziecka Iester postanowił zrezygnować z walk i obrony planety. We dwoje spędzali naprawdę wspaniałe chwile. Podczas jednego z treningów chłopak poznał Arisę, która później została jego uczennicą. Dziewczyna szybko jednak zaprzestała treningów pod okiem Nakatoniego. Chłopak ponownie mógł cały swój czas przeznaczyć żonie i nienarodzonemu dziecku. Jednak nic, nigdy nie może trwać wiecznie. Pojawiło się kolejne niebezpieczeństwo, wobec którego nawet bogowie okazali się bezsilni. Chłopak postanowił powrócić do treningów. Powrócił także do Eminy, gdzie poznał nowych ludzi. Wtedy właśnie urodziła się Mayu. Była to jedna z piękniejszych rzeczy, które przydarzyły się Shigeru. Chłopak mógłby oddać za córkę życie. Mógł zrobić wszystko, aby tylko ją uszczęśliwić. Kochał ją nad życie. Później dowiedział się, że Max ma młodszą siostrę, Hanako. Shigeru naprawdę polubił dziewczynkę. Ponownie wszystko zaczęło się dobrze układać. Jednak niedługo po tym na Terrze pojawiło się kolejne niebezpieczeństwo. Wtedy chłopak stoczył walkę, którą ostatnią przeglądał na Semmies. Wtedy także jego córka, jak i córka Yoha zostały porwane. Wszyscy przyjaciele postanowili udać się do innego wymiaru w celu ich ratowania. Nakatoni czuł, że może na nich liczyć. Chociaż po stracie córki, stał się jeszcze bardziej szorstki. Nie panował nad swoimi emocjami i niejednokrotnie powiedział do kogoś, coś, czego później żałował. Dziewczynki zostały uratowane, jednak na drodze do szczęścia stanęła kolejna przeszkoda. Nakatoni jak i reszta wojowników zostali zamknięci w zapieczętowanym wymiarze na półtora roku. Sandra musiała wychowywać Mayu sama. Był to dla niej na pewno ciężki czas. W tym samym czasie jednak, Shigeru trenował z przyjaciółmi, przez co mógł zacieśnić ze wszystkimi więzi. Pierwsze co zrobił po powrocie to wziął córkę na ręce i wyściskał żonę. Znowu był w domu. Postanowił jakoś nadrobić stracony czas i wraz z Maxem urządził przyjęcie. Po skończonej imprezie postanowił udać się na Iesterię, rodzinną planetę. Tam znów czekało na niego coś strasznego. Pojawił się jego odpowiednik z innego wymiaru, który zabił wszystkich mieszkańców i zniszczył planetę. Chłopak był przekonany, że w eksplozji zginęła również jego córka i żona. Był załamany, jednak liczył, że jego przyjaciele zbiorą siedem smoczych kul i wskrzeszą wszystkich poległych. Jednak czas w innych wymiarach mijał, a nic się nie działo. Chłopak zaczął tracić nadzieję i wiarę w ludzi. Nie wziął pod uwagę jednak tego, że na Terrze czas leciał wolniej. Wrócił żądny zemsty na swoich przyjaciołach. Podczas walki z Yohem zabił tysiące niewinnych ludzi. Przez swoją pychę jednak trafił wreszcie tutaj, do piekła. Gdy wszystko sobie tak przypominał w jego oczach pojawiły się łzy. Obrazki w jego głowie uświadomiły mu wszystkie błędy, które popełnił Nie żałował tego, że zaatakował Yoha. Miał ku temu także inne powody niż bezczynność. Żałował jednak tego, że wmieszał w to innych.

Soundtrack
Chłopak dalej siedział ze łzami w oczach. W pewnej chwili otarł je i jakby zmęczony podniósł się z ziemi. Ręce swobodnie opadały mu wzdłuż ciała. Czuł się żałośnie. Chciał cofnąć czas i zapobiec wszystkiemu.
- Nie mogę od tak wrócić, to co zrobiłem jest niewybaczalne. Jak mogłem zabić tylu niewinnych ludzi? Nie różnię się niczym od nich wszystkich... Co ja sobie myślałem? Przecież to wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej. Gdybym tylko nie działał tak pochopnie... Robiłem to wszystko dla mojej rodziny. Dla mojej żony i córki. Jednak przysporzyłem im jeszcze więcej bólu. Teraz Mayu będzie musiała wychowywać się bez ojca, a Sandra będzie musiała się nią sama opiekować. Jedyna nadzieja, w tym, że pomogą jej przyjaciele. Nie chcę aby moja córka wychowywała się be zemnie!!! Już tyle razy musiałem opuszczać bliskich, tyle razy sprawiałem im przykrość. Jestem żałosny! Nie ważne jaki bym nie był i czego bym nie robił zawsze wszystko jest przeciwko mnie. Chcę być przy moich bliskich! Chcę widzieć jak moja córka dorasta! Chcę codziennie mówić Sandrze jak bardzo ją kocham! Wszystko to zaprzepaściłem, bo byłem tak głupi! Chcę móc ich bronić! Nie wybaczę sobie, jeżeli coś im się stanie pod moją nieobecność. Zwyczajnie sobie nie wybaczę! - po policzkach znów spłynęły mu łzy, co było dość dziwne, bo chłopak nie płakał zbyt często.
- Sandra zawsze we mnie wierzyła i wszystko mi wybaczała, jak mogłem zrobić jej coś takiego?! Max też był moim najlepszym przyjacielem, a zadeklarowałem mu, że go zabiję. Co ja sobie myślałem!? Nie zasługuje na przebaczenie. Jedyne co mi pozostaje to nadzieja, że wszyscy zapamiętają mnie takiego, jaki kiedyś byłem. Zależy mi na rodzinie! Na niczym więcej! Chcę tylko uszczęśliwiać bliskich!
Przez zapłakane oczy widział obraz Sandry stojącej z Mayu na rękach. Obie uśmiechały się jakby do niego. Młodzieniec wyciągną rękę przed siebie, chciał je dosięgnąć. Wtedy zniknęły.
- Nie! - krzyknął, po czym padł na kolana.
Spojrzał w górę, jak gdyby chciał dostrzec bliskich. Nagle zauważył Maxa, Arisę, Hanako oraz Sandrę z Mayu. Wszyscy byli szczęśliwi. Uśmiechali się przyjaźnie. Widać było, że w ich życiu zagościło szczęście. Szczęście, którym nie mogli dzielić się z Shigeru. Szczęście, które niestety go ominęło. Wyglądało to tak jakby, dawali sobie radę bez niego. Tak jakby żyło im się lepiej, niż wtedy gdy był z nimi.
- A może... może im wszystkim jest lepiej beze mnie. W końcu nigdy nie potrafiłem okazywać uczuć. A zwłaszcza przyjaciołom. O ile mogę tak mówić o osobach, o których prawie nic nie wiedziałem.
Chłopak przez dłuższa chwilę milczał. Myślał nad tym wszystkim co widział i co przed chwilą powiedział. W głowie przewijały mu się obrazy wszystkich osób, które kiedykolwiek poznał. Wtedy chłopaka olśniło.
- Powinienem troszczyć się tylko o rodzinę. Przyjaźń jest tylko złudzeniem, nigdy nie wiadomo kto i kiedy wbije ci nóż w plecy. Muszę powrócić i zaopiekować się rodziną! Nie mogę stać bezczynnie.
Nakatoni naprawdę tak myślał. Przyjaciele tylko ograniczają. Yoh nie dał z siebie wszystkiego, podczas walki z nim tylko przez wzgląd na przyjaźń, która kiedyś ich łączyła. Przez to, że jego przyjaciel, Max zaprzestał walki Shigeru się zdekoncentrował i został pokonany przez Rayema. Przyjaźń jest zbędnym i fałszywym uczuciem.

W pewnym momencie w jego głowie odezwał się głos Hollowa.
(Skończ się wreszcie nad sobą użalać, nie mogę tego już słuchać. Jak to skrzywdził cię los, jak ty skrzywdziłeś bliskich. Jesteś żałosny. Otrząśnij się człowieku! Co z twoją zemstą?!)
(Zrozumiałem swój błąd, to jednak nie zmienia mojego nastawienia do wojowników, którym wszystko przychodzi zbyt łatwo. Nie mam zamiaru prosić o wybaczenie żadnego z wojowników na Terrze. Zależy mi tylko na mojej rodzinie.)
(A co z twoją alternatywną wersją? O nim zapomniałeś? A może już mu wybaczyłeś?!)
(Uważam, że nadal jestem za słaby, więc przyda mi się mały trening. Skorzystam z tego, że znalazłem się w takim miejscu.)
(Zapraszam do siebie, będę czekał)
Shigeru lekko się uśmiechnął.
(Wszystko w swoim czasie.)
(Hahahahahaha, przygotuj się na wszystko.)
Nakatoni zignorował Hollowa i przystąpił do treningu. Dłuższą chwilę poświęcił na rozciągnięcie się. Właściwy trening zaczął od przysiadów, brzuszków i pompek. Z czasem utrudniał sobie zadanie przykładowo robiąc pompki na jednym palcu. Następnie postanowił poćwiczyć trochę uderzenia. Wymierzał serię kopnięć i ataków pięścią w powietrze. Czasem starał się łączyć ataki wykonując dość ciekawe kombinacje. Powtarzał serie ćwiczeń kilkukrotnie. Nie przejmował się zmęczeniem. Wyznaczył sobie cel, który musiał osiągnąć. Chciał za wszelka cenę stać się silniejszy, aby móc wrócić i chronić rodzinę. Planował także stoczyć z Yohem poważny pojedynek, tym razem jednak nie na śmierć i życie. Trenował ciężko. Po pewnym czasie przeszedł do kontroli nad energią. Starał się jej zbytnio nie marnować, bo zawsze mógł się pojawić jakiś przeciwnik zwabiony właśnie potężnym KI. Po wyczerpującym treningu usiadł na ziemię, aby złapać oddech. Po dość długim odpoczynku westchnął. Miał już wstawać, gdy nagle usłyszał głos w głowie.
(A może mały sparing?)
Nakatoni nie miał nic przeciwko. Zmienił pozycję, usiadł w siadzie skrzyżnym. Zamknął oczy i udał się do swojego świata wewnętrznego.

Świat wewnętrzny:
Gdy Nakatoni pojawił się w świecie wewnętrznym, zaraz przed nim pojawił się Hollow. Stali przez chwilę spoglądając na siebie. W dłoni jednego jak i drugiego pojawił się Blade of Soul. Przez pewien czas spoglądali sobie w oczy. W pewnym momencie Hollow ruszył na Nakatoniego zadając mu potężne, pionowe cięcie od góry, które chłopak zablokował.
- On...
Hollow zaczął powtarzać ataki, robił to bardzo szybko. Nakatoni blokował je wszystkie, jednak tamten nie dawał za wygraną. Uderzał z każdej możliwej strony, każdym możliwym sposobem.
(Jest jakiś inny.)
Gdy Pusty uniósł miecz do góry, aby wykonać kolejne cięcie Nakatoni wykorzystał moment i uderzył w miecz przeciwnika. Cios był na tyle potężny, że Hollow mało nie wypuścił oręża z dłoni. Aby uniknąć kolejnego ataku odskoczył w dal.
- Nieźle.
- Nie jestem tu by się bawić. Przybyłem po więcej mocy, a ja zazwyczaj dostaję to czego chcę.
- Interesujące. Czas w końcu to zmienić. Nie sądzisz?
Hollow ponownie ruszył na młodzieńca. Ponownie postanowił zaatakować serią cięć. Nakatoni zwyczajnie je blokował, lub unikał. W pewnym momencie odskoczył od przeciwnika.
(Jest szybszy i silniejszy niż zwykle, czyżby to miejsce dodawało mu energii?)
Pusty wykorzystując chwilę zamyślenia chłopaka postanowił zaatakować. Wysłał w jego stronę Lost Soul - atak podobny do Getsugi. Chłopak zablokował go ostrzem, jednak nie przewidział tego, co zaplanował Hollow. Gdy Iester siłował się z jednym atakiem, przeciwnik wysłał w jego stronę drugi. Nie był na to przygotowany, więc ten dosięgnął go bez problemu, powodując niewielką eksplozję. Gdy dym opadł Hollow mógł ujrzeć Shigeru z rozwalonym łukiem brwiowym i zniszczonym ubraniem. Pusty widząc efekt swojego planu uśmiechnął się szyderczo. Shigeru był zdeterminowany. Wiedział, że jeśli przegra walkę z Hollowem w takim miejscu, wszystko będzie stracone. Odzyskanie kontroli nad ciałem nie będzie już takie łatwe.
- Co się stało? Zwątpiłeś w swoje możliwości?
Hollow wyskoczył w powietrze, zamachnął się i zadał kolejne, potężne cięcie z góry. Nakatoni zablokował atak unosząc swój miecz nad głowę. Siła wbiła go lekko w ziemie, powodując tym samym niewielką dziurę pod jego stopami. Pusty ponownie odskoczył.
- Spokojnie, zaraz będzie po wszystkim! Przejmę kontrolę nad twoim marnym ciałem i dokończę to, czego ty nie byłeś w stanie dokończyć!
- Rozumiem...
Obaj używając Sonido, pojawili się przy sobie z skrzyżowanymi mieczami.
- Czy to niezabawne, że wreszcie możesz używać mojej mocy i tutaj? To o czymś świadczy, nie sądzisz?
- Zamknij się. - powiedział, po czym odleciał od przeciwnika.
Nakatoni machnął mieczem, wysyłając w stronę Hollowa Lost Soul, które oponent zatrzymał lewą ręką, zwyczajnie je łapiąc. Atak spowodował lekkie oparzenie dłoni, jednak nic poza tym. Pusty ponownie znalazł się przy Iesterze wymierzając kolejne cięcie, które i tym razem zostało zablokowane.
- Nadal tego nie rozumiesz? To ja jestem źródłem twojej prawdziwej mocy! Podczas każdej walki używałeś mojej energii, nie energii Shirosamy czy kogokolwiek innego, tylko mojej! Rozumiesz to? Mojej energii! Dlatego, że jestem najpotężniejszą ze wszystkich istot! W przeciwieństwie do ciebie ja od zawsze byłem zdecydowany! Pokażę ci teraz moją prawdziwą moc.
Wokół oręża, które dzierżył Pusty pojawiła się szaro-błękitna aura. Nagle nastąpił błysk energii. W dłoni Hollowa pojawił się Release of the Soul. Shigeru przyglądał się zyskującemu przewagę przeciwnikowi.
- Pamiętasz naszą walkę, gdy byliście w wymiarze by ratować swoje bachory? Wtedy wygrałeś tylko dlatego, że nie chciałem przejąć nad tobą kontroli w takiej chwili Było tam za duo twoich pseudo przyjaciół. Teraz jesteś sam. Nikt mnie nie powstrzyma!
- Nikt poza mną.
- Hahahaha, nie rozśmieszaj mnie. Jesteś nic nie wartą, żałosną namiastką wojownika. Sam nie wiesz czego tak naprawdę chcesz. Raz wszystkich ignorujesz, z nikim się nie liczysz, najważniejsza jest dla ciebie rodzina, innym razem troszczysz się o przyjaciół. Następnie uznajesz, że nikt nie jest warty twojego zaufania i musisz się zemścić, tylko po to aby chwilę potem przyznać, że popełniłeś błąd. Śmiechu warte. Teraz sądzisz, że rodzina jest najważniejsza, a przyjaźń jest tylko złudzeniem. Co będziesz myślał za chwilę? To samo tyczy się twoich pieprzonych mocy! Co się stało z Byronem i Razenem?! Zamieniłeś ich na to coś?! Tylko Shirosama jest tu od początku, ja jestem drugi. Właściwie, to kiedyś byliśmy jednością, ale twój gniew spowodował rozłam naszych mocy, z czego raczej jestem zadowolony. Pamiętasz ten moment? Ty i Yoh doskonale się bawiliście pozbywając się insekta na równinach. Jak on miał? Cell? Nie ważne... bądź jednak pewien jednego. Nas się nie pozbędziesz!
- Nie zamierzam się nikogo pozbywać. A co do Byrona i Razena to ty powinieneś wiedzieć najlepiej, co się z nimi stało, więc nie obwiniaj o to mnie! Zadeklarowali, że będą walczyć, by pozostać. Nie chcieli mojej pomocy i tak się to skończyło.
Nakatoni ruszył na przeciwnika z niesamowitą prędkością. Zaczęła się walka na miecze. Hollow zyskiwał znaczną przewagę. Gdy ostrza uderzały o siebie, wokół rozchodziła się energia. W pewnym momencie Pusty wymierzył Nakatoniemu potężny cios w brzuch. Ten łapiąc się za niego plunął krwią. Korzystając z chwili Hollow zadał pionowe cięcie od góry. Iester chcąc go uniknąć odskoczył. Był jednak zbyt wolny, ostrze trafiło w jego lewe ramię. Z dość pokaźnej rany zaczęła sączyć się krew. Młodzieniec odskoczył, po czym chwycił się za ranę. Krew swobodnie kapała na podłoże. Hollow używając Sonido znalazł się przy młodym Iesterze. Wymierzył potężne kopnięcie w kark chłopaka, które ten zablokował ręką. Istota wewnętrzna nie miała jednak zamiaru na tym poprzestać. Machnął mieczem z zamiarem cięcia przeciwnika w brzuch. Jednak i tym razem Nakatoni zdołał zablokować atak. Gdy ostrza się spotkały nastąpił lekki wybuch energii, który odepchnął lekko obydwóch wojowników. Hollow nie marnując czasu ponownie użył Sonido i znalazł się za oponentem. Wykonując ukośne cięcie, od góry poważnie zranił Shigeru. Ten odskoczył do przodu, oddalając się od Pustego. Odwrócił się do niego przodem. Byt wewnętrzny stał pewny siebie, z krwią ściekającą po mieczu. Ponownie, błyskawicznie ruszył na przeciwnika krzyżując ostrza. Siłując się spojrzeli sobie w oczy. Nakatoni był lekko przerażony, wiedział o co toczy się walka. Hollow natomiast był aż nad to pewny siebie, żądny krwi i bezwzględny. Pusty odskoczył robiąc salto w powietrzu, i gdy tylko dotknął ziemi stopami ponownie ruszył w stronę oponenta. Wbił swoje ostrze w brzuch Nakatoniego. Ten ponownie plunął krwią. Był coraz bardziej zmęczony, głośno dyszał. Hollow ponownie się uśmiechnął.
- I ty chcesz chronić bliskich?
Nakatoni dalej dyszał, starał się wyciągnąć ostrze z ciała. Pusty chcąc sprawić mu jeszcze wiecej bólu wbił je mocniej. Iester krzyknął.
- Coś nie tak? Ciężko oddychasz. - powiedział wyciągając miecz z ciała przeciwnika.
Mając przewagę kopną rannego przeciwnika z 'partyzanta' w klatkę piersiową, tak że Shigeru odleciał na znaczną odległość. Iester leżał na ziemi, a jego Blade of Soul zdematerializował się. Starał się podnieść za wszelką cenę.
- Wyglądasz żałośnie. - powiedział Hollow patrząc na niego z góry.
Nakatoni się nie odzywał, dalej próbował się podnieść. W pewnym momencie ponownie padł na ziemię.
- Wygląda na to, że jesteś skończony.
Hollow wystawił prawą rękę przed siebie, wyprostował palec wskazujący i zaczął gromadzić energię potrzebną do wystrzelenia Cero. Shigeru nie mógł praktycznie nic zrobić, tylko się przyglądał. W oczach Pustego pojawiło się jakby pożałowanie i litość.
- To koniec, Nakatoni. - powiedział wysyłając w stronę leżącego Iestera czerwoną falę energii.
Gdy atak dotarł do celu nastąpiła potężna eksplozja, której towarzyszyła ogromna chmura dymu. Po chwili z obłoku, tuż przy podłożu wyleciał jeszcze bardziej poturbowany Shigeru. Nie zrobił tego o własnych siłach, to wybuch wypchnął go z epicentrum. Chłopak przeturlał się po ziemi, po chwili zatrzymał się. Leżał na plecach. Spoglądał w błękitne niebo. Niebo, które widział przed swoją śmiercią. Już raz tak umarł, nie chciał aby to się powtórzyło. Jednak, nie mógł nic zrobić. W pewnym momencie, z wielkim bólem wyciągnął prawą rękę do góry. Hollow powolnym krokiem zaczął iść w jego stronę. Iestera zaczęła otaczać błękitna aura, co lekko zdziwiło zbliżającego się oponenta. Chłopak zaczął powoli podnosić się z ziemi, co jednak nie było zbyt łatwe ze względu na liczne rany. Klęcząc n jednym kolanie spojrzał Pustemu w oczy.
- Rety, rety. Naprawdę nie masz zamiaru się poddać. Widziałeś jak wyglądasz?
- Zamknij się!
Hollow coraz bardziej zbliżał się do Nakatoniego. Iester czuł strach, który w tej chwili nie był najlepszym sprzymierzeńcem. Co innego Pusty, w jego oczach widać było determinację i chęć wygranej.
(Cholera, nie mogę się ruszyć.)
Będąc już przy przeciwniku Hollow uniósł miecz do góry, po czym zranił Shigeru, kośnym cięciem od góry. Krew ponownie trysnęła z rany młodzieńca. Jednak ten jakby nic sobie z niej nie robił. Nadal otaczała go błękitna aura.
- Widzę, że masz jeszcze resztki energii.
Istota wewnętrzna ponowni zamachnęła się, by zadać celne cięcie. Jednak tym razem Nakatoni złapał ostrze w lewą rękę.
- Wybacz. - powiedział wbijając prawą pięść w brzuch oponenta.
W pewnym momencie Shigeru otoczył słup energii. Wzrok Hollowa zmienił się, w jego oczach pojawił się lęk.
(Skąd on czerpie tą moc?!)
- Zamierzam cię pokonać, by stać się silniejszym!
- Jeśli to zrobisz, wszystko się zakończy! - Pustego równierz otoczył słup energii.
Nakatoni puścił miecz przeciwnika, który trzymał za ostrze lewą ręką.
- Do dzieła! - krzyknął Hollow wyrzucając miecz w powietrze.
Obaj postanowili wykonać ten sam ruch. Zaatakowali przeciwnika uderzeniem w twarz. Utkwili w tej pozie przez chwilę, zupełnie jakby się siłowali. Nadal otoczeni byli energią.
- Nie przegram z tobą!
- Dlaczego chcesz ich bronić?!
- Będę ich bronić tylko dlatego, że tego chcę!
Nastąpił potężny błysk energii. Gdy światło zniknęło obaj stali do siebie plecami. Trwało to dłuższą chwilę, po której Shigeru padł na twarz. Hollow odwrócił się w stronę przegranego.
- Zakończę to. - miecz, który wcześniej wyrzucił w powietrze spadł gdzieś dalej, wbijając się w ziemię.
Wyciągnął przed siebie rękę, w której zaczął gromadzić energię. Miał zamiar wykończyć Iestera. Wtedy pomiędzy wojownikami pojawił się Shirosama.
- Co ty do cholery wyprawiasz?!
- W każdej innej sytuacji zwyczajnie bym sobie darował. Jednak tutaj... tutaj nie możesz z nim wygrać. Gdybyś przejął nad nim kontrole w piekle, on mógłby jej już nigdy nie odzyskać. A na to niestety nie mogę pozwolić. Jedyną istotą, która ma prawo przejąć władzę nad tym ciałem jestem ja! Jednak nie jestem na tyle żałosny jak ty, aby wykorzystywać moment gdy jestem silniejszy.
- Stul pysk!
- Jeśli chcesz go wykończyć, pierw musisz walczyć ze mną. Wybieraj.
Hollow splunął na podłoże. Stał jeszcze chwilę, wpatrując się w pewnego siebie Shirosamę, po czym zniknął. Nakatoni dalej leżał nieprzytomny. Istota panująca nad lodową energią odwróciła się w jego stronę.
- Odpocznij, wróć do treningu, bo my stajemy się silniejsi. Nie chcę patrzeć jak przegrywasz z kimś takim jak on. - powiedział, po czym zniknął.
Nakatoni leżał dłuższą chwilę. Mimo, że mógł się już swobodnie ruszać, czuł się tak żałośnie, że zwyczajnie nie chciał. Leżąc ujrzał uśmiechniętą twarz Mayu. Z lekkim trudem podniósł się z ziemi, po czym zniknął z świata wewnętrznego.

Świat zewnętrzny:
Nakatoni otworzył oczy. Siedział po turecku. Nadal był w piekle, co nie było żadnym zaskoczeniem. W końcu jak miał się stąd wydostać? Na ciele miał niewielkie rany. Chłopak wstał i otrzepał spodnie. Włożył ręce do kieszeni, wyją odtwarzacz MP3, po czym zmienił muzykę i ruszył w dalszą drogę. Schował urządzenie do kieszeni. Idąc rozglądał się. a twarzy rysował mu się lekki uśmiech. Chłopak ponownie się zmienił, jego spojrzenie także uległo zmianie. Nie wiedział dokąd zmierza. Wiedział, że nie chce tkwić w miejscu i musi iść przed siebie. Musi stać się silniejszy. Tak rozpoczął swoją tułaczkę po piekle.

46Pierwszy poziom piekła - Page 2 Empty Re: Pierwszy poziom piekła Nie Mar 04, 2012 6:12 pm

Mr.Bercikovsky

Mr.Bercikovsky
KOX
KOX
//Postanowiłem tak jak Yoh obsłużyć się samemu.//

Świat zewnętrzny:
Nakatoni wędrował po piekle. Przegrana z Hollowem dała mu wiele do myślenia. Czuł się żałośnie, jednak wiedział, że musi stać się silniejszy. Podczas wędrówki zdążył już pokonać kilkoro słabszych przeciwników. Jednak żadne zwycięstwo nie dało mu zbytniej satysfakcji. Robił to już jakby od niechcenia. Nagle poczuł się jakby Hollow ponownie starał się przejąć nad nim kontrolę. Nie był to najlepszy moment, gdyż tu przed chłopakiem pojawiła się dwójka przeciwników. Byli to dawni członkowie Gidayu - Ayano Sakiyurai i Eizan Erizawa. Było to dość ciekawe połączenie, gdyż kobieta była Saiyanką a mężczyzna Changelingiem. Nakatoni widząc ich uśmiechnął się lekko.
- Więc to prawda. Jeden z was, w końcu tu trafił. - zaczął Eizan.
- Jakich 'nas'? Nie porównuj mnie nigdy więcej do reszty tych pseudo wojowników! - zdenerwował się Shigeru.
Iestera otoczyła aura. Chłopak wyglądał na naprawdę pewnego siebie. W końcu pokonał już kilku z reprezentantów Gidayu. Nagle w jego kierunku ruszyła Ayano, z zamiarem wymierzenia mu potężnego ciosu z kolanka w twarz. Młodzieniec bez problemu zablokował atak ręką. Dziewczyna odskoczyła.
- Zabawne. Masz pecha, do niedawna jeszcze nie uderzyłbym kobiety. - Nakatoni powolnym krokiem ruszył w stronę Saiyanki.
W tej chwili zareagował Eizan. Otoczyła go aura. Ruszył on na Iestera z niewiarygodną szybkością i zadał mu potężne kopnięcie w żebro. Chłopak ugiął się pod wpływem ciosu. Shigeru odwdzięczył się ciosem z łokcia w podbródek. Changeling odchylił się do tyłu. Wykorzystując ten fakt zrobił pełny obrót kopiąc Nakatoniego w twarz. Zczęła się walka wręcz. Nakatoni uderzył przeciwnika z kolanka w brzuch. Changeling zaczął napierać, wymierzając szybkie ataki. Większości nich chłopak zwyczajnie unikał. Jednak niektóre musiał blokować. Na szczęście żaden z nich go nie trafił. Eizan teleportował się za przeciwnika wymierzając mu kopnięcie w kręgosłup. Nakatoni odleciał na znaczną odległość. Szybko jednak spowolnił lot. Po chwili znalazł się tuż przy Changelingu wymierzając mu atak w podbródek. Wtedy Iestera od tyłu zaszła Ayano, wymierzając mu kopnięcie w kręgosłup szyjny. Chłopak przekrzywił głowę pod wpływem ataku. Wykorzystując moment Eizan wymierzył mu kopnięcie z partyzanta w brzuch. Saiyanka teleportowała sę zza niego, aby się z nim nie zderzyć. Nakatoni ponownie odleciał w tył. Erizawa ruszył za nim, wyrównał z nim lot doganiając go. Uderzył go w brzuch. Nakatoni plunął krwią. Nie czuł się najlepiej, ze względu na fakt, że Hollow nie daje za wygraną. Nagle nad lecącym Iesterem pojawiła się Ayano. Wbiła ona chłopaka w ziemię potężnym atakiem znad głowy. Changeling zaczął okladć leżącego młodzieńca serią ataków. Po chwili Nakatoni zaczął je kontrować. Iester z każdą chwilą zyskiwał przewagę w wymianie ciosów. Eizan postanowił zrezygnować. Odleciał do góry. Nakatoni błyskawicznie znalazł się przy nim. Zaczął go uderzać, jednak większość jego ataków została zablokowana, co go dość zdziwiło. Changeling złapał jego rekę i wyrzucił go w górę. Na torze lotu chłopaka pojawiła się nagle Ayano, ładująca Garlic-Hō. Jasnofioletowa fala energii pomknęła w stronę zbliżającego się Iestera. Nic nie świadomy chłopak oberwał atakiem w plecy. Pomknął w kierunku podłoża z niewiarygodną szybkością. Przy zetknięciu z ziemią stworzył pokaźnych rozmiarów kater, z którego dość szybko wyleciał. Na lewej części jego twarzy pojawiła się część maski Hollowa, którą chłopak niemalże natychmiastowo zerwał. W stronę Nakatoniego ruszył Changeling. Dosłownie w niego wleciał wbijając go ponownie w ziemię. Shigeru wymierzył przeciwnikowi potężny prawy sierpowy, pod wpływem którego ten odleciał spory kawałek. Wstał na nogi, po czym otrzepał kurz ze spodni. Był lekko poobijany, a z nielicznych, małych ran sączyła się krew.
- Nie mam zamiaru się bawić. - powiedział jak najbardziej serio.
Changeling ponownie ruszył w jego stronę. Nakatoni uniknął ataku nogą zwyczajnie kucając. Wykorzystując swoje położenie wyprowadził potężny cios w brzuch przeciwnika, pod którego wpływem ten plunął krwią. Nakatoni jednak na tym nie poprzestał. Zaczął wymierzać bardzo szybkie i silne ciosy. Eizan nawet się nie bronił. Całą serię ciosów Naatoni zakończył uderzeniem z łokcia. Chłopak zapomniał o drugim przeciwniku. Ayano pojawiła się przed Iesterem. Uderzyła go z całej siły w twarz. Nakatoni przekrzywił twarz. Saiyanka chciała powtórzyć, jednak jej ręka została zablokowana. Shigeru trzymając przeciwniczkę za rękę uniósł ją do góry, tak aby ta nie mogła dotknąć podłoża. Wymierzył szybki, krótki a zarazem dość silny cios w brzuch dziewczyny. Ayano jęknęła z bólu. Nakatoni postanowił nie przestawać. wymierzył jeszcze kilka identycznych uderzeń. W pewnym momencie puścił dziewczynę. Ta zwyczajnie opadła na ziemię. Shigeru prychnął. Wtedy przy nim pojawił się Eizan z zamiarem kopnięcia go. Nakatoni zablokował atak przedramieniem lewej ręki. W prawej natomiast zmaterializował Blade of Soul i wymierzył cięcie w nogę przeciwnika. Było ono tak efektowne, że pozbawiło Changelinga dolnej kończyny. Ból, który odczuwał był przerażający. Krzyczał z bólu. Jednak tu, w piekle jego głos nie docierał do nikogo.
- Ty...
W tej chwili Changelinga otoczyła aura. Jego masa mięśniowa zaczęła się powiększać. Nakatoni ponownie się uśmiechnął. Nie miał zamiaru się bawić dłużej z przeciwnikiem. Jednym sprawnym cięciem przeciął go na pół. Jednak to nie spowodowało jego śmierci. Dolna część padła na ziemie, gorna nadal unosiła się w powietrzu. Chaneling uciekł z pola walki wyciszając swoją energię. Nakatoni zdematerializował Bleade of Soul, po czym się uśmiechnął.
- Tchórz. - powiedział, po czym jego lewe oko zaczęło zmieniać kolor na czarny.
Chłopak chwycił się za głowę i padł na kolana. Czuł, że Hollow przejmuje nad nim kontrolę. Ponownie na ego twarzy pojawiła się część maski. W tym samym czasie z ziemi podniosła się Ayano.
- Giń! - krzyknęła posyłając w stronę chłopaka Renzoku Energy Dan. Nakatoni nie był w stanie uniknąć ataku. Zwyczajnie przyjął wszystko na siebie. Gdy kurz spowodowany serią wybuchów opadł Ayano mogła ujrzeć jak chłopak ponownie zrywa z twarzy maskę pustego.
- Wybacz, ale ja już umarłem. Wybacz także, że jestem zbyt silny abyś mogła mnie pokonać.
- Zamknij się! Jeszcze niczego nie widziałeś!
Dziewczyna rozstawiła lekko nogi i zacisnęła pięści. Zaczęła otaczać ją biała aura, która chwilami przemieniała się w złotą. Jej włosy również co jakiś czas unosiły się do góry, tylko po to aby ponownie opaść. Nakatoni wiedział co planuje Ayano, jednak postanowił jej nie przerywać. Po chwili nastąpił błysk, po którym Nakatoni mógł ujrzeć dziewczynę w formie Super Saiyanina.
- Nic wielkiego. Jednak powiem ci szczerze, że ładniej ci w blond włosach. Gdybym nie był żonaty, a ty nie była taka pyskata... - przerwał wypowiedź w połowie..
Dziewczyna nie przejęła się słowami chłopaka. Z ogromną prędkością ruszyła w jego stronę. Chłopak dostał kolankiem w brodę. Uderzenie było imponujące, ale chłopak uwalniając spore pokłady energii zminimalizował jego efekt. Ayano lekko się zdziwiła. Zaczęła wyprowadzać szybkie uderzenia, których chłopak zwyczajnie unikał. W dziewczynie rosła złość. W trakcie walki chłopak pocałował ją w policzek. To spowodowało, że dziewczyna straciła nad sobą kontrolę. Gdy zaczęła powoli zyskiwać przewagę Nakatoni dość szybko uderzył ją w twarz. Saiyanka uwolniła potężne pokłady energii, które odepchnęły chłopaka na znacznął odległość. Wtedy Nakatoni poczuł, że Hollow nadal stara się walczyć. Z ust jak i oczu młodzieńca wypłynęła biała substancja tworząca na jego twarzy maskę. Chłopak zaczął krzyczeć. Starał się zerwać maskę. Gdy mu się udało zauważył zbliżający się do niego promień energii. Ten przebił go na wylot. Chłopak z dziurą w klatce piersiowej padł na kolana. Zauważył uśmiechniętą Ayano
- Znowu... - powiedział padając na twarz.
Dziewczyna powróciła do postaci bazowej i ruszyła w stronę leżącego Iestera.

Świat wewnętrzny:
Nakatoni pojawił się w swoim wewnętrznym świecie. Nagle tuż przed nim pojawił się Hollow, który wbił mu rękę w prawą pierś. Iester krzyknął z bólu. Pusty postanowił nie kończyć. Zaczął ładować cero w ręce znajdującej się w ciele Shigeru. Nie chciał zabić chłopaka więc nie włożył dużo energii w atak. Ranny Nakatoni padł na ziemię. Leżąc czuł, że to już koniec. Zaczął widzieć wszystko co do tej pory przeżył. To wszystko jeszcze bardziej wzmocniło jego cel. Musiał za wszelką cenę wydostać się z piekła by bronić bliskich.

Świat zewnętrzny:
Shigeru leżał na ziemi. W pewnym momencie otoczyła go błękitna aura. Jego włosy zaczęły rosnąć.
- Nie mogę... przegrać. - szepnął.
Energia zaczęła się dosłownie z niego wylewać. Ayano przestraszyła się trochę, jednak nie przestałą się zbliżać do Iestera.
- Ja...
Dziewczyna idąc powróciła do formy SSJ.
- Ja będę ich chronił! - powiedział podnosząc się z ziemi.
Nastąpił błysk energii, z którego wyszedł Shigeru. Stał w podartych spodniach. Jego cera była cała biała, a na ciele pojawiły się niebieskie symbole. Na twarzy znajdowała się maska Hollowa, którą chłopak przywdziewa zawsze w formie Vizarda. Z jednym jednak wyjątkiem, jego oczy nie stały się żółte. Wyglądało to, jakby pod maską nic się nie kryło. Włosy sięgały mu do pasa. Dziura, która pojawiła się po ataku Ayano zmieniła się w taką, którą posiadają Puści.
- Czym... czym ty do cholery jesteś?! - krzyknęła.
Vasto Lord zwyczajnie stał. Przyglądał się swojej przeciwniczce. Natomiast w jej oczach widać było lęk. Pusty zaczął ryczeć, otoczyła go aura. Siła odepchnęła dziewczynę na znaczną odległość. Vasto Lord najwyraźniej nie miał zamiaru się bawić. Wyciągnął prawą rękę przed siebie i zaczął ładować Cero. Atak wystrzelił niemal w mgnieniu oka. Potężna fala czerwonej energii pomknęła siejąc spustoszenie. Na szczęście Ayano poszła w ślady swojego towarzysza i opuściła pole walki zostawiając Shigeru samego. Vasto Lord jednak wyczuł jej energię. Teleportował się do Saiyanki. Stojąc przed nią wbił jej rękę w brzuch, przebijając ją. Ta plunęła krwią. Vasto Lord przystawił drugą rękę do jej głowy i błyskawicznie wystrzelił Cero zabijając dziewczynę. Po chwili odnalazł energię Eizana. Pojawił się przed nim i łapiąc jego głowę oburącz zwyczajnie ją zmiażdżył. Nie mając przeciwnika ruszył dalej przed siebie. Gdy pojawi się jakiś silniejszy przeciwnik Vasto Lord zaczyna z nim walczyć.

//C.D.N//

47Pierwszy poziom piekła - Page 2 Empty Re: Pierwszy poziom piekła Czw Mar 08, 2012 3:54 am

NPC

NPC
NPC
NPC
Postanowiłeś zatrzymać się wysoko piekłem i nieco zabawić. Nie miałeś żadnego przeciwnika, a w jakiś sposób trzeba było zużywać ciągle rosnącą energię.
W pewnym momencie wystrzeliłeś w dół potężne Cero, które bez najmniejszego problemu przebiło się niżej powodując przeogromną eksplozję, zdolną zniszczyć na Twoje oko takie miasto jak Noitulover. Kiedy spojrzałeś w dół, dostrzegłeś drugi poziom piekła. Powstała dziura, mimo, że miała się zasklepić to nie mogła - tak jakby coś jej to uniemożliwiało.

Drugi poziom piekła.

48Pierwszy poziom piekła - Page 2 Empty Re: Pierwszy poziom piekła Czw Lip 18, 2013 2:47 pm

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Pomimo swojego jakże hucznego oraz efektownego wejścia, na drodze kobiety nie stanął żaden demon, bądź jeden z dawnych przeciwników obrońców Terry.
- Wszyscy nie święci mają teraz bal?...
Ayano z szerokim uśmiechem na twarzy wystawiła prawą rękę przed siebie, otwierając dłoń – po kilku sekundach zaczęła wystrzelać ogromną ilość ciemnoczerwonych pocisków o dość niewielkiej mocy. Chodziło przecież tylko o to, by zostać zauważoną – niszczenie pierwszego poziomu piekła bez jakichkolwiek podstaw na pewno zwróci czyjąś uwagę. Tak przynajmniej myślała kobieta.

49Pierwszy poziom piekła - Page 2 Empty Re: Pierwszy poziom piekła Czw Lip 18, 2013 8:59 pm

NPC

NPC
NPC
NPC
Masa pocisków energetycznych rozbijała się o okoliczny krajobraz. Po tym, jak skończyła ostrzeliwanie, przez jakiś czas nic się nie działo. W końcu jednak okazało się, że Morioce udało się sprowokować kogoś do pojawienia się tutaj. Był to Iseul Agoranu - członek Renascentis Gidayu, którego zabił Cineg Onitenshi ratując Kochiyo.
- Co my tu mamy? Jedna z terrańskich wojowniczek?! Cóż to za przemiana?! Ale to nic... Wreszcie będę mógł się pozbyć tej frustracji po tym, gdy ten mały śmierdziel... Grrrr! Pożałujesz, że tu zawitałaś, szmato!
Iseul bez najmniejszego namysłu rzucił się w kierunku Morioki. W dłoni ładował ognistą kulę, którą tuż przed natarciem wystrzelił przeciwniczce w twarz, następnie atakując brutalną serią ciosów w korpus i głowę.

50Pierwszy poziom piekła - Page 2 Empty Re: Pierwszy poziom piekła Pią Lip 19, 2013 8:58 am

Yoh

Yoh
Site Admin
Site Admin
Soundtrack
Kobieta nie znała mężczyzny, który pojawił się przed nią – po jego słowach można się jednak było domyślić, że miał styczność z obrońcami Terry i trafił do Piekła właśnie za sprawą jednego z nich.
- Nie porównuj mnie do tych pseudo-obrońców. Szmato?... Tak mi dobrze, tak mi mów, chłop-…
Morioka nie zdążyła zakończyć wypowiedzi – w jej twarz uderzyła ognista kula, która nie powinna mimo wszystko wyrządzić większych szkód, ze względu na formę, w jakiej przebywała. Oponent od razu przeszedł do serii brutalnych ciosów w korpus oraz głowę swojej przeciwniczki – Ayano starała się osłaniać przed większością wymierzanych uderzeń. Wyłapując odpowiednią okazję do przeprowadzenia akcji ofensywnej, wystrzeliwuje z oczu bardzo szybkie, a także silne wiązki energii – „Eye Layers”. Kiedy tylko dostrzeże, że oponent jest nieco zdezorientowany, wykorzystuje technikę „Nightmare” do wizualizowania jego największych koszmarów – nawet pomimo przebywania w takim miejscu jak Piekło, mężczyzna musi mieć jakieś słabe punkty w swojej psychice. Przecież każdy się czegoś boi – żeby to wykorzystać, trzeba jedynie wiedzieć, co to jest. Właśnie na takiej zasadzie działa technika, którą kobieta zamierza wykorzystać.
Jeżeli Iseul będzie podatny na działanie techniki, Morioka za pomocą „Ki Sworda” przebija jego klatkę piersiową, a następnie zamierza zaabsorbować jeszcze żywego wojownika. Jeżeli natomiast mężczyzna w jakiś niewyjaśniony sposób nie będzie podatny na „Nightmare”, kobieta tworzy dysk energii – „Kienzan” – wysyłając go w kierunku prawdopodobnie zdezorientowanego przeciwnika. Po udanych, bądź też nieudanych akcjach ląduje na jakiejś skale, szeroko się uśmiechając – w przypadku formy w której przebywa, daje to bardziej przerażający efekt, niż kiedykolwiek.
- Pięknym kobietom nie powinno przerywać się wypowiedzi. Jesteś jak inni mężczyźni, którzy nie słuchają damy, a myślą jedynie kutasem i zastanawiają się, kiedy wskoczą z nią do łóżka… Zrobię sobie dobrze Twoim szorstkim językiem, gdy już oddzielę Twoją głowę od reszty ciała. Co Ty na to?...
Po tej wypowiedzi można było śmiało stwierdzić, iż Morioka ma poważny problem z psychiką. Niestety, nawet jeżeli zdawała sobie z tego sprawę, to nie obchodziło jej to ani trochę.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 2 z 3]

Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach

 

© 2009-2018 Anime Revolution Sprites. All rights reserved.
Design by Yoh. Thanks for Zbir and Safari.