Świat zewnętrzny:
Nakatoni siedział na ziemi i przeglądał wszystko co zarejestrowało Semmies. Zajęło mu to naprawdę sporo czasu. W końcu używał Seven Eye Memories w tylu sytuacjach. Mógł ponownie obejrzeć tyle walk, w których niekoniecznie brał udział. Z tylu z nich czerpał inspiracje, szukał nowych stylów i technik. Przejrzał między innymi walkę Ichigo z Aizenem, z której dowiedział się jak działa Hōgyoku i Saigo no Getsuga Tenshō. Walkę Goku z Frezerem, dzięki, której ujrzał naprawdę przepiękne starcie dwóch wojowników. Pojedynek Igarashiego Ganty z Senjim, który uzmysłowił mu, że aby osiągnąć swój cel należy walczyć do końca. Nie zabrakło także pojedynku Gohana z Cell'em, dzięki której chłopak mógł poznać możliwości swojego starego przeciwnika i zrozumieć, że bliscy są kluczem do potężnej mocy, taki sam skutek przyniosła potyczka Yoha z Hao. Walka Ichigo z Grimmjowem przypomniała mu, że w życiu należy kierować się jako takim honorem. Walka Rin'a z Yukio uzmysłowiła mu, że rodzina jest najważniejsza. Przepiękne starcie Majin Vegety z Goku podtrzymało go w przekonaniu, że ludzie z natury są fałszywi, a prawdziwa przyjaźń zdarza się naprawdę rzadko. Iester ponownie przeżył jedne z największych pojedynków wszech czasów. Jednak gdy trafił na swój własny pojedynek, pojedynek z Tokuro coś zwyczajnie w nim pękło. Chłopak stał się jakby nieobecny. Ślepo przyglądał się pojedynkowi, który przegrał. To właśnie ta przegrana sprawiła, że Mayu i Yuki zostały porwane. Chłopak dezaktywował Semmies.
Soundtrack
Nakatoni siedział w ciszy. Jakby odciął się od rzeczywistości. Nagle zaczął wszystko sobie przypominać. Przypomniał sobie treningi u swojego mistrza, Hirokichiego. Wszystkie szczęśliwe jak i smutne chwile, ze swoim mentorem. To, jak poznał Sandrę, gdy ta kąpała się w jeziorze. Początkowo chłopak starał się ją ignorować, tłumacząc, że jest typem samotnika. Jednak Sandra była uparta, i chłopak w końcu jej uległ. Od tego czasu niezbyt dużo się zmieniło. Iester zawsze stara się robić to o co ona go poprosi. Zakochał się w niej prawie od pierwszego wejrzenia, jednak to ukrywał. Starał się być zimny i szorstki, aby dziewczyna nie zbliżyła się zbytnio do niego. Jednak Sandra jak zawsze musiała postawić na swoim. Zostali przyjaciółmi. Wtedy na Terrze pojawił się Max, który postanowił walczyć z Nakatonim. Jednak wyszło tak, że zostali najlepszymi przyjaciółmi. Max postanowił zostać na Terrze. Szczęście nie trwało długo, gdyż Shigeru nie potrafił opanować swoich mocy i pod ich wpływem zniszczył miasto. Nie chcąc ranić przyjaciół postanowił ich opuścić. To właśnie wtedy Sandra go znienawidziła. Nie mógł pojąć, że akceptowała go pomimo jego mocy, a znienawidziła go dlatego, że odszedł. Gdyby Max nie przejął inicjatywy... Nakatoni nie miałby szczęśliwej rodziny. Wszyscy znów byli razem. Shigeru czuł się jak w pięknym śnie. Cała trójka postanowiła zamieszkać razem, w jednym domku. Chłopak był szorstki dla Maxa, jednak to właśnie on był jego najlepszym przyjacielem. Troszczył się natomiast o Sandrę, która niejednokrotnie miała do niego pretensje, że uważa ją za słabą. Chłopak jednak robił to z miłości. Wszystko to co kiedyś przeżył, teraz przewijało mu się w głowie. Niebawem potem Nakatoni poznał i zaprzyjaźnił się z Terrańskimi wojownikami. Począwszy od Rayema, przez którego zresztą trafił tutaj, do piekła. To właśnie Uruka wprowadził go do 'paczki'. Poznał naprawdę wspaniałych ludzi, jednak nie potrafił okazywać im swojej sympatii. Niedługo potem Sandra zaszła w ciąże. Aby nie narażać jej i dziecka Iester postanowił zrezygnować z walk i obrony planety. We dwoje spędzali naprawdę wspaniałe chwile. Podczas jednego z treningów chłopak poznał Arisę, która później została jego uczennicą. Dziewczyna szybko jednak zaprzestała treningów pod okiem Nakatoniego. Chłopak ponownie mógł cały swój czas przeznaczyć żonie i nienarodzonemu dziecku. Jednak nic, nigdy nie może trwać wiecznie. Pojawiło się kolejne niebezpieczeństwo, wobec którego nawet bogowie okazali się bezsilni. Chłopak postanowił powrócić do treningów. Powrócił także do Eminy, gdzie poznał nowych ludzi. Wtedy właśnie urodziła się Mayu. Była to jedna z piękniejszych rzeczy, które przydarzyły się Shigeru. Chłopak mógłby oddać za córkę życie. Mógł zrobić wszystko, aby tylko ją uszczęśliwić. Kochał ją nad życie. Później dowiedział się, że Max ma młodszą siostrę, Hanako. Shigeru naprawdę polubił dziewczynkę. Ponownie wszystko zaczęło się dobrze układać. Jednak niedługo po tym na Terrze pojawiło się kolejne niebezpieczeństwo. Wtedy chłopak stoczył walkę, którą ostatnią przeglądał na Semmies. Wtedy także jego córka, jak i córka Yoha zostały porwane. Wszyscy przyjaciele postanowili udać się do innego wymiaru w celu ich ratowania. Nakatoni czuł, że może na nich liczyć. Chociaż po stracie córki, stał się jeszcze bardziej szorstki. Nie panował nad swoimi emocjami i niejednokrotnie powiedział do kogoś, coś, czego później żałował. Dziewczynki zostały uratowane, jednak na drodze do szczęścia stanęła kolejna przeszkoda. Nakatoni jak i reszta wojowników zostali zamknięci w zapieczętowanym wymiarze na półtora roku. Sandra musiała wychowywać Mayu sama. Był to dla niej na pewno ciężki czas. W tym samym czasie jednak, Shigeru trenował z przyjaciółmi, przez co mógł zacieśnić ze wszystkimi więzi. Pierwsze co zrobił po powrocie to wziął córkę na ręce i wyściskał żonę. Znowu był w domu. Postanowił jakoś nadrobić stracony czas i wraz z Maxem urządził przyjęcie. Po skończonej imprezie postanowił udać się na Iesterię, rodzinną planetę. Tam znów czekało na niego coś strasznego. Pojawił się jego odpowiednik z innego wymiaru, który zabił wszystkich mieszkańców i zniszczył planetę. Chłopak był przekonany, że w eksplozji zginęła również jego córka i żona. Był załamany, jednak liczył, że jego przyjaciele zbiorą siedem smoczych kul i wskrzeszą wszystkich poległych. Jednak czas w innych wymiarach mijał, a nic się nie działo. Chłopak zaczął tracić nadzieję i wiarę w ludzi. Nie wziął pod uwagę jednak tego, że na Terrze czas leciał wolniej. Wrócił żądny zemsty na swoich przyjaciołach. Podczas walki z Yohem zabił tysiące niewinnych ludzi. Przez swoją pychę jednak trafił wreszcie tutaj, do piekła. Gdy wszystko sobie tak przypominał w jego oczach pojawiły się łzy. Obrazki w jego głowie uświadomiły mu wszystkie błędy, które popełnił Nie żałował tego, że zaatakował Yoha. Miał ku temu także inne powody niż bezczynność. Żałował jednak tego, że wmieszał w to innych.
Soundtrack
Chłopak dalej siedział ze łzami w oczach. W pewnej chwili otarł je i jakby zmęczony podniósł się z ziemi. Ręce swobodnie opadały mu wzdłuż ciała. Czuł się żałośnie. Chciał cofnąć czas i zapobiec wszystkiemu.
- Nie mogę od tak wrócić, to co zrobiłem jest niewybaczalne. Jak mogłem zabić tylu niewinnych ludzi? Nie różnię się niczym od nich wszystkich... Co ja sobie myślałem? Przecież to wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej. Gdybym tylko nie działał tak pochopnie... Robiłem to wszystko dla mojej rodziny. Dla mojej żony i córki. Jednak przysporzyłem im jeszcze więcej bólu. Teraz Mayu będzie musiała wychowywać się bez ojca, a Sandra będzie musiała się nią sama opiekować. Jedyna nadzieja, w tym, że pomogą jej przyjaciele. Nie chcę aby moja córka wychowywała się be zemnie!!! Już tyle razy musiałem opuszczać bliskich, tyle razy sprawiałem im przykrość. Jestem żałosny! Nie ważne jaki bym nie był i czego bym nie robił zawsze wszystko jest przeciwko mnie. Chcę być przy moich bliskich! Chcę widzieć jak moja córka dorasta! Chcę codziennie mówić Sandrze jak bardzo ją kocham! Wszystko to zaprzepaściłem, bo byłem tak głupi! Chcę móc ich bronić! Nie wybaczę sobie, jeżeli coś im się stanie pod moją nieobecność. Zwyczajnie sobie nie wybaczę! - po policzkach znów spłynęły mu łzy, co było dość dziwne, bo chłopak nie płakał zbyt często.
- Sandra zawsze we mnie wierzyła i wszystko mi wybaczała, jak mogłem zrobić jej coś takiego?! Max też był moim najlepszym przyjacielem, a zadeklarowałem mu, że go zabiję. Co ja sobie myślałem!? Nie zasługuje na przebaczenie. Jedyne co mi pozostaje to nadzieja, że wszyscy zapamiętają mnie takiego, jaki kiedyś byłem. Zależy mi na rodzinie! Na niczym więcej! Chcę tylko uszczęśliwiać bliskich!
Przez zapłakane oczy widział obraz Sandry stojącej z Mayu na rękach. Obie uśmiechały się jakby do niego. Młodzieniec wyciągną rękę przed siebie, chciał je dosięgnąć. Wtedy zniknęły.
- Nie! - krzyknął, po czym padł na kolana.
Spojrzał w górę, jak gdyby chciał dostrzec bliskich. Nagle zauważył Maxa, Arisę, Hanako oraz Sandrę z Mayu. Wszyscy byli szczęśliwi. Uśmiechali się przyjaźnie. Widać było, że w ich życiu zagościło szczęście. Szczęście, którym nie mogli dzielić się z Shigeru. Szczęście, które niestety go ominęło. Wyglądało to tak jakby, dawali sobie radę bez niego. Tak jakby żyło im się lepiej, niż wtedy gdy był z nimi.
- A może... może im wszystkim jest lepiej beze mnie. W końcu nigdy nie potrafiłem okazywać uczuć. A zwłaszcza przyjaciołom. O ile mogę tak mówić o osobach, o których prawie nic nie wiedziałem.
Chłopak przez dłuższa chwilę milczał. Myślał nad tym wszystkim co widział i co przed chwilą powiedział. W głowie przewijały mu się obrazy wszystkich osób, które kiedykolwiek poznał. Wtedy chłopaka olśniło.
- Powinienem troszczyć się tylko o rodzinę. Przyjaźń jest tylko złudzeniem, nigdy nie wiadomo kto i kiedy wbije ci nóż w plecy. Muszę powrócić i zaopiekować się rodziną! Nie mogę stać bezczynnie.
Nakatoni naprawdę tak myślał. Przyjaciele tylko ograniczają. Yoh nie dał z siebie wszystkiego, podczas walki z nim tylko przez wzgląd na przyjaźń, która kiedyś ich łączyła. Przez to, że jego przyjaciel, Max zaprzestał walki Shigeru się zdekoncentrował i został pokonany przez Rayema. Przyjaźń jest zbędnym i fałszywym uczuciem.
W pewnym momencie w jego głowie odezwał się głos Hollowa.
(Skończ się wreszcie nad sobą użalać, nie mogę tego już słuchać. Jak to skrzywdził cię los, jak ty skrzywdziłeś bliskich. Jesteś żałosny. Otrząśnij się człowieku! Co z twoją zemstą?!)
(Zrozumiałem swój błąd, to jednak nie zmienia mojego nastawienia do wojowników, którym wszystko przychodzi zbyt łatwo. Nie mam zamiaru prosić o wybaczenie żadnego z wojowników na Terrze. Zależy mi tylko na mojej rodzinie.)
(A co z twoją alternatywną wersją? O nim zapomniałeś? A może już mu wybaczyłeś?!)
(Uważam, że nadal jestem za słaby, więc przyda mi się mały trening. Skorzystam z tego, że znalazłem się w takim miejscu.)
(Zapraszam do siebie, będę czekał)
Shigeru lekko się uśmiechnął.
(Wszystko w swoim czasie.)
(Hahahahahaha, przygotuj się na wszystko.)
Nakatoni zignorował Hollowa i przystąpił do treningu. Dłuższą chwilę poświęcił na rozciągnięcie się. Właściwy trening zaczął od przysiadów, brzuszków i pompek. Z czasem utrudniał sobie zadanie przykładowo robiąc pompki na jednym palcu. Następnie postanowił poćwiczyć trochę uderzenia. Wymierzał serię kopnięć i ataków pięścią w powietrze. Czasem starał się łączyć ataki wykonując dość ciekawe kombinacje. Powtarzał serie ćwiczeń kilkukrotnie. Nie przejmował się zmęczeniem. Wyznaczył sobie cel, który musiał osiągnąć. Chciał za wszelka cenę stać się silniejszy, aby móc wrócić i chronić rodzinę. Planował także stoczyć z Yohem poważny pojedynek, tym razem jednak nie na śmierć i życie. Trenował ciężko. Po pewnym czasie przeszedł do kontroli nad energią. Starał się jej zbytnio nie marnować, bo zawsze mógł się pojawić jakiś przeciwnik zwabiony właśnie potężnym KI. Po wyczerpującym treningu usiadł na ziemię, aby złapać oddech. Po dość długim odpoczynku westchnął. Miał już wstawać, gdy nagle usłyszał głos w głowie.
(A może mały sparing?)
Nakatoni nie miał nic przeciwko. Zmienił pozycję, usiadł w siadzie skrzyżnym. Zamknął oczy i udał się do swojego świata wewnętrznego.
Świat wewnętrzny:
Gdy Nakatoni pojawił się w świecie wewnętrznym, zaraz przed nim pojawił się Hollow. Stali przez chwilę spoglądając na siebie. W dłoni jednego jak i drugiego pojawił się Blade of Soul. Przez pewien czas spoglądali sobie w oczy. W pewnym momencie Hollow ruszył na Nakatoniego zadając mu potężne, pionowe cięcie od góry, które chłopak zablokował.
- On...
Hollow zaczął powtarzać ataki, robił to bardzo szybko. Nakatoni blokował je wszystkie, jednak tamten nie dawał za wygraną. Uderzał z każdej możliwej strony, każdym możliwym sposobem.
(Jest jakiś inny.)
Gdy Pusty uniósł miecz do góry, aby wykonać kolejne cięcie Nakatoni wykorzystał moment i uderzył w miecz przeciwnika. Cios był na tyle potężny, że Hollow mało nie wypuścił oręża z dłoni. Aby uniknąć kolejnego ataku odskoczył w dal.
- Nieźle.
- Nie jestem tu by się bawić. Przybyłem po więcej mocy, a ja zazwyczaj dostaję to czego chcę.
- Interesujące. Czas w końcu to zmienić. Nie sądzisz?
Hollow ponownie ruszył na młodzieńca. Ponownie postanowił zaatakować serią cięć. Nakatoni zwyczajnie je blokował, lub unikał. W pewnym momencie odskoczył od przeciwnika.
(Jest szybszy i silniejszy niż zwykle, czyżby to miejsce dodawało mu energii?)
Pusty wykorzystując chwilę zamyślenia chłopaka postanowił zaatakować. Wysłał w jego stronę Lost Soul - atak podobny do Getsugi. Chłopak zablokował go ostrzem, jednak nie przewidział tego, co zaplanował Hollow. Gdy Iester siłował się z jednym atakiem, przeciwnik wysłał w jego stronę drugi. Nie był na to przygotowany, więc ten dosięgnął go bez problemu, powodując niewielką eksplozję. Gdy dym opadł Hollow mógł ujrzeć Shigeru z rozwalonym łukiem brwiowym i zniszczonym ubraniem. Pusty widząc efekt swojego planu uśmiechnął się szyderczo. Shigeru był zdeterminowany. Wiedział, że jeśli przegra walkę z Hollowem w takim miejscu, wszystko będzie stracone. Odzyskanie kontroli nad ciałem nie będzie już takie łatwe.
- Co się stało? Zwątpiłeś w swoje możliwości?
Hollow wyskoczył w powietrze, zamachnął się i zadał kolejne, potężne cięcie z góry. Nakatoni zablokował atak unosząc swój miecz nad głowę. Siła wbiła go lekko w ziemie, powodując tym samym niewielką dziurę pod jego stopami. Pusty ponownie odskoczył.
- Spokojnie, zaraz będzie po wszystkim! Przejmę kontrolę nad twoim marnym ciałem i dokończę to, czego ty nie byłeś w stanie dokończyć!
- Rozumiem...
Obaj używając Sonido, pojawili się przy sobie z skrzyżowanymi mieczami.
- Czy to niezabawne, że wreszcie możesz używać mojej mocy i tutaj? To o czymś świadczy, nie sądzisz?
- Zamknij się. - powiedział, po czym odleciał od przeciwnika.
Nakatoni machnął mieczem, wysyłając w stronę Hollowa Lost Soul, które oponent zatrzymał lewą ręką, zwyczajnie je łapiąc. Atak spowodował lekkie oparzenie dłoni, jednak nic poza tym. Pusty ponownie znalazł się przy Iesterze wymierzając kolejne cięcie, które i tym razem zostało zablokowane.
- Nadal tego nie rozumiesz? To ja jestem źródłem twojej prawdziwej mocy! Podczas każdej walki używałeś mojej energii, nie energii Shirosamy czy kogokolwiek innego, tylko mojej! Rozumiesz to? Mojej energii! Dlatego, że jestem najpotężniejszą ze wszystkich istot! W przeciwieństwie do ciebie ja od zawsze byłem zdecydowany! Pokażę ci teraz moją prawdziwą moc.
Wokół oręża, które dzierżył Pusty pojawiła się szaro-błękitna aura. Nagle nastąpił błysk energii. W dłoni Hollowa pojawił się Release of the Soul. Shigeru przyglądał się zyskującemu przewagę przeciwnikowi.
- Pamiętasz naszą walkę, gdy byliście w wymiarze by ratować swoje bachory? Wtedy wygrałeś tylko dlatego, że nie chciałem przejąć nad tobą kontroli w takiej chwili Było tam za duo twoich pseudo przyjaciół. Teraz jesteś sam. Nikt mnie nie powstrzyma!
- Nikt poza mną.
- Hahahaha, nie rozśmieszaj mnie. Jesteś nic nie wartą, żałosną namiastką wojownika. Sam nie wiesz czego tak naprawdę chcesz. Raz wszystkich ignorujesz, z nikim się nie liczysz, najważniejsza jest dla ciebie rodzina, innym razem troszczysz się o przyjaciół. Następnie uznajesz, że nikt nie jest warty twojego zaufania i musisz się zemścić, tylko po to aby chwilę potem przyznać, że popełniłeś błąd. Śmiechu warte. Teraz sądzisz, że rodzina jest najważniejsza, a przyjaźń jest tylko złudzeniem. Co będziesz myślał za chwilę? To samo tyczy się twoich pieprzonych mocy! Co się stało z Byronem i Razenem?! Zamieniłeś ich na to coś?! Tylko Shirosama jest tu od początku, ja jestem drugi. Właściwie, to kiedyś byliśmy jednością, ale twój gniew spowodował rozłam naszych mocy, z czego raczej jestem zadowolony. Pamiętasz ten moment? Ty i Yoh doskonale się bawiliście pozbywając się insekta na równinach. Jak on miał? Cell? Nie ważne... bądź jednak pewien jednego. Nas się nie pozbędziesz!
- Nie zamierzam się nikogo pozbywać. A co do Byrona i Razena to ty powinieneś wiedzieć najlepiej, co się z nimi stało, więc nie obwiniaj o to mnie! Zadeklarowali, że będą walczyć, by pozostać. Nie chcieli mojej pomocy i tak się to skończyło.
Nakatoni ruszył na przeciwnika z niesamowitą prędkością. Zaczęła się walka na miecze. Hollow zyskiwał znaczną przewagę. Gdy ostrza uderzały o siebie, wokół rozchodziła się energia. W pewnym momencie Pusty wymierzył Nakatoniemu potężny cios w brzuch. Ten łapiąc się za niego plunął krwią. Korzystając z chwili Hollow zadał pionowe cięcie od góry. Iester chcąc go uniknąć odskoczył. Był jednak zbyt wolny, ostrze trafiło w jego lewe ramię. Z dość pokaźnej rany zaczęła sączyć się krew. Młodzieniec odskoczył, po czym chwycił się za ranę. Krew swobodnie kapała na podłoże. Hollow używając Sonido znalazł się przy młodym Iesterze. Wymierzył potężne kopnięcie w kark chłopaka, które ten zablokował ręką. Istota wewnętrzna nie miała jednak zamiaru na tym poprzestać. Machnął mieczem z zamiarem cięcia przeciwnika w brzuch. Jednak i tym razem Nakatoni zdołał zablokować atak. Gdy ostrza się spotkały nastąpił lekki wybuch energii, który odepchnął lekko obydwóch wojowników. Hollow nie marnując czasu ponownie użył Sonido i znalazł się za oponentem. Wykonując ukośne cięcie, od góry poważnie zranił Shigeru. Ten odskoczył do przodu, oddalając się od Pustego. Odwrócił się do niego przodem. Byt wewnętrzny stał pewny siebie, z krwią ściekającą po mieczu. Ponownie, błyskawicznie ruszył na przeciwnika krzyżując ostrza. Siłując się spojrzeli sobie w oczy. Nakatoni był lekko przerażony, wiedział o co toczy się walka. Hollow natomiast był aż nad to pewny siebie, żądny krwi i bezwzględny. Pusty odskoczył robiąc salto w powietrzu, i gdy tylko dotknął ziemi stopami ponownie ruszył w stronę oponenta. Wbił swoje ostrze w brzuch Nakatoniego. Ten ponownie plunął krwią. Był coraz bardziej zmęczony, głośno dyszał. Hollow ponownie się uśmiechnął.
- I ty chcesz chronić bliskich?
Nakatoni dalej dyszał, starał się wyciągnąć ostrze z ciała. Pusty chcąc sprawić mu jeszcze wiecej bólu wbił je mocniej. Iester krzyknął.
- Coś nie tak? Ciężko oddychasz. - powiedział wyciągając miecz z ciała przeciwnika.
Mając przewagę kopną rannego przeciwnika z 'partyzanta' w klatkę piersiową, tak że Shigeru odleciał na znaczną odległość. Iester leżał na ziemi, a jego Blade of Soul zdematerializował się. Starał się podnieść za wszelką cenę.
- Wyglądasz żałośnie. - powiedział Hollow patrząc na niego z góry.
Nakatoni się nie odzywał, dalej próbował się podnieść. W pewnym momencie ponownie padł na ziemię.
- Wygląda na to, że jesteś skończony.
Hollow wystawił prawą rękę przed siebie, wyprostował palec wskazujący i zaczął gromadzić energię potrzebną do wystrzelenia Cero. Shigeru nie mógł praktycznie nic zrobić, tylko się przyglądał. W oczach Pustego pojawiło się jakby pożałowanie i litość.
- To koniec, Nakatoni. - powiedział wysyłając w stronę leżącego Iestera czerwoną falę energii.
Gdy atak dotarł do celu nastąpiła potężna eksplozja, której towarzyszyła ogromna chmura dymu. Po chwili z obłoku, tuż przy podłożu wyleciał jeszcze bardziej poturbowany Shigeru. Nie zrobił tego o własnych siłach, to wybuch wypchnął go z epicentrum. Chłopak przeturlał się po ziemi, po chwili zatrzymał się. Leżał na plecach. Spoglądał w błękitne niebo. Niebo, które widział przed swoją śmiercią. Już raz tak umarł, nie chciał aby to się powtórzyło. Jednak, nie mógł nic zrobić. W pewnym momencie, z wielkim bólem wyciągnął prawą rękę do góry. Hollow powolnym krokiem zaczął iść w jego stronę. Iestera zaczęła otaczać błękitna aura, co lekko zdziwiło zbliżającego się oponenta. Chłopak zaczął powoli podnosić się z ziemi, co jednak nie było zbyt łatwe ze względu na liczne rany. Klęcząc n jednym kolanie spojrzał Pustemu w oczy.
- Rety, rety. Naprawdę nie masz zamiaru się poddać. Widziałeś jak wyglądasz?
- Zamknij się!
Hollow coraz bardziej zbliżał się do Nakatoniego. Iester czuł strach, który w tej chwili nie był najlepszym sprzymierzeńcem. Co innego Pusty, w jego oczach widać było determinację i chęć wygranej.
(Cholera, nie mogę się ruszyć.)
Będąc już przy przeciwniku Hollow uniósł miecz do góry, po czym zranił Shigeru, kośnym cięciem od góry. Krew ponownie trysnęła z rany młodzieńca. Jednak ten jakby nic sobie z niej nie robił. Nadal otaczała go błękitna aura.
- Widzę, że masz jeszcze resztki energii.
Istota wewnętrzna ponowni zamachnęła się, by zadać celne cięcie. Jednak tym razem Nakatoni złapał ostrze w lewą rękę.
- Wybacz. - powiedział wbijając prawą pięść w brzuch oponenta.
W pewnym momencie Shigeru otoczył słup energii. Wzrok Hollowa zmienił się, w jego oczach pojawił się lęk.
(Skąd on czerpie tą moc?!)
- Zamierzam cię pokonać, by stać się silniejszym!
- Jeśli to zrobisz, wszystko się zakończy! - Pustego równierz otoczył słup energii.
Nakatoni puścił miecz przeciwnika, który trzymał za ostrze lewą ręką.
- Do dzieła! - krzyknął Hollow wyrzucając miecz w powietrze.
Obaj postanowili wykonać ten sam ruch. Zaatakowali przeciwnika uderzeniem w twarz. Utkwili w tej pozie przez chwilę, zupełnie jakby się siłowali. Nadal otoczeni byli energią.
- Nie przegram z tobą!
- Dlaczego chcesz ich bronić?!
- Będę ich bronić tylko dlatego, że tego chcę!
Nastąpił potężny błysk energii. Gdy światło zniknęło obaj stali do siebie plecami. Trwało to dłuższą chwilę, po której Shigeru padł na twarz. Hollow odwrócił się w stronę przegranego.
- Zakończę to. - miecz, który wcześniej wyrzucił w powietrze spadł gdzieś dalej, wbijając się w ziemię.
Wyciągnął przed siebie rękę, w której zaczął gromadzić energię. Miał zamiar wykończyć Iestera. Wtedy pomiędzy wojownikami pojawił się Shirosama.
- Co ty do cholery wyprawiasz?!
- W każdej innej sytuacji zwyczajnie bym sobie darował. Jednak tutaj... tutaj nie możesz z nim wygrać. Gdybyś przejął nad nim kontrole w piekle, on mógłby jej już nigdy nie odzyskać. A na to niestety nie mogę pozwolić. Jedyną istotą, która ma prawo przejąć władzę nad tym ciałem jestem ja! Jednak nie jestem na tyle żałosny jak ty, aby wykorzystywać moment gdy jestem silniejszy.
- Stul pysk!
- Jeśli chcesz go wykończyć, pierw musisz walczyć ze mną. Wybieraj.
Hollow splunął na podłoże. Stał jeszcze chwilę, wpatrując się w pewnego siebie Shirosamę, po czym zniknął. Nakatoni dalej leżał nieprzytomny. Istota panująca nad lodową energią odwróciła się w jego stronę.
- Odpocznij, wróć do treningu, bo my stajemy się silniejsi. Nie chcę patrzeć jak przegrywasz z kimś takim jak on. - powiedział, po czym zniknął.
Nakatoni leżał dłuższą chwilę. Mimo, że mógł się już swobodnie ruszać, czuł się tak żałośnie, że zwyczajnie nie chciał. Leżąc ujrzał uśmiechniętą twarz Mayu. Z lekkim trudem podniósł się z ziemi, po czym zniknął z świata wewnętrznego.
Świat zewnętrzny:
Nakatoni otworzył oczy. Siedział po turecku. Nadal był w piekle, co nie było żadnym zaskoczeniem. W końcu jak miał się stąd wydostać? Na ciele miał niewielkie rany. Chłopak wstał i otrzepał spodnie. Włożył ręce do kieszeni, wyją odtwarzacz MP3, po czym zmienił muzykę i ruszył w dalszą drogę. Schował urządzenie do kieszeni. Idąc rozglądał się. a twarzy rysował mu się lekki uśmiech. Chłopak ponownie się zmienił, jego spojrzenie także uległo zmianie. Nie wiedział dokąd zmierza. Wiedział, że nie chce tkwić w miejscu i musi iść przed siebie. Musi stać się silniejszy. Tak rozpoczął swoją tułaczkę po piekle.