Pierwszy poziom piekła; zaraz pod piekielną pustynią.
Level One

* * *

Przebiwszy się przez piekielną pustynię, która jest w pewnym sensie początkiem drogi złych wojowników, Toshi oraz Yoh znaleźli się niedaleko aktywnej fontanny krwi. Wokół nie było widać nikogo, lecz może to i lepiej na chwilę obecną; im szybciej młodzieńcy znajdą wejście na poziom drugi, tym lepiej dla nich.

Chłopak zaczął się dokładnie rozglądać, szukał jakichś drzwi, przejścia czy czegokolwiek co mogło prowadzić na niższe poziomy. Z drugiej strony był bardzo ostrożny i uważał na jakiś niezapowiedziany atak.

Yoh rozejrzał się wokół. Był zaskoczony, że pierwszy poziom piekła jest tak podobny do piekła z wymiarów gdzie oryginalnie powstał lud Saiya'jin. Był przygotowany na atak z zaskoczenia, jeżeli takowy miałby miejsce. W końcu, na ten poziom piekła wysłali dosyć dużo swoich dawnych wrogów.

Chłopak zaczął rozglądać się za czymś co nie pasowało do wyglądu tego piekła; kojarzył je przecież z innych światów. Jeżeli byłoby w nim coś innego, mógłby to zauważyć.

Toshi nie dostrzegł żadnego przejścia na kolejny poziom piekła.
Yoh również nie dostrzegł żadnego przejścia, który umożliwiłby przedostanie się na drugi poziom.

Obaj młodzieńcy szybko zauważyli, iż w ich stronę pędzi z ogromną szybkością pocisk energii. Zdołali odskoczyć w prawą i lewą stronę, unikając techniki. Przed nimi stała zadowolona, dosyć znajomo wyglądająca osoba, trzymająca w ręku kosę.
- Dawnośmy się nie widzieli, przyjaciele.
Anioł wyzwolił nieco większe pokłady energii, niż te którymi dysponował podczas walki z wojownikiem fuzyjnym na Terrze.
- Odebraliście mi życie, a teraz chcecie zakłócić Nasz plan? Niedoczekanie.
Mężczyzna przesunął kosę w lewą stronę, wykonując następnie zamach i przesuwając ją szybkim ruchem na prawą. W obydwu wojowników pomknęła dosyć duża ilość energii, która przybrała kształt półksiężyca. Miała biały kolor.

Proszę proszę. Nasz upadły znajomy.
Chłopak zwinnym ruchem wyskoczył wysoko w powietrze mijając w ten sposób falę energii. Kiedy ta już znikła lub rozbiła się o coś za ich plecami chłopak ląduje na ziemi.
-Yoh pytanie, bawimy się czy może jakaś mała fuzja aby załatwić do dość szybko ?-mówiąc to nie spuszczał wzroku z Anioła.

Nastolatek, dostrzegając lecącą w niego falę energii w kształcie półksiężyca, wykonał płynny manewr, odbijając się od ziemi i przeskakując dosyć wysoko nad zbliżającą się techniką. Nie zamierzał się bawić z przeciwnikiem, ani tracić na takiego śmiecia jak on, niezbędnej na dalszych poziomach energii. Podczas treningu nauczył się, że fasolki Senzu nie zawsze są pod ręką; mimo, iż teraz je posiada przy sobie, woli oszczędzać energię. Gdy młodzieńcowi uda się uniknąć ataku, ląduje na ziemi, lekko przykucając, następnie wstając. Z dosyć poważnym wyrazem twarzy, przyjął pozę bojową, jaką zaczął wykorzystywać do walk w połowie treningu w zamkniętej przestrzeni. Nie wyglądał na człowieka z którym można teraz żartować, trening wyraźnie go zmienił; zwłaszcza podczas walk.
Kiedy Toshi zapytał Yoha o to czy młodzieńcy mają zamiar zakończyć to szybko fuzją, czy nie, na jego twarzy pojawił się niewielki uśmiech.
- Fuzja może przydać Nam się później, nie warto marnować szansy na połączenie się, kiedy mamy do zwiedzenia jeszcze trzy poziomy nim dotrzemy do celu.
Nagle włosy chłopaka stanęły do góry, przybierając złoty kolor. Oczy zmieniły barwę na seledynową; złota aura pojawiła się tak samo nagle, jak nagle Yoh ją wyłączył; ów młodzieniec przybrał formę Super Saiya'jin 1.
- Po tym co zafundował Nam przez półtora roku, Sanjiro, jestem pewien że tego idiotę pokonamy bez większych problemów.

Chłopak w pewnym momencie odbił się od ziemi, znikając od razu po tym ruchu. Pojawiwszy się z prawej strony przeciwnika, starał się wymierzyć mu cios z otwartej dłoni prosto w ucho; korzystając z tego, iż przeciwnik po takim mocnym uderzeniu powinien być lekko oszołomiony, nastolatek wykonuje półobrót w powietrzu i odkopuje upadłego anioła w stronę znajdującego się w górze Toshiego.
Forma Super Saiya'jin idealnie nadawała się do takiego typu walk; walk w zwarciu. Póki co, młodzieniec nie wykorzystuje żadnych ataków zabierających energię. Korzysta z faktu, iż poziom Super Saiya'jin 1 jest opanowany do perfekcji, więc korzystanie z niego nie kosztuje chłopaka właściwie żadnej energii.

Jeżeli ciosy się nie udają, nastolatek odskakuje kilka metrów dalej, cały czas będąc skupionym i obserwując swojego przeciwnika. Nie zamierzał dopuścić do nagłego ataku z jego strony.

Gdy Yoh odbił przeciwnika w jego stronę, ten szybko stworzył wielki diamentowy młot ze swoich rąk. Wziął zamach i starał się wbić przeciwnika w ziemię. Gdy ten dostał lub nie chłopak przenosi się kawałek dalej i tak samo jak Yoh przyjmuję formę Super Saiya'jin 1.
Chłopak przyjmuje pozę w której dobrze ma się bronić oraz może momentalnie zaatakować. Czekał on na ruchy swojego przeciwnika. Gdy anioł zaatakuje Yoha lub Yoh anioła, chłopak włącza się do walki aby wraz z przyjacielem załatwić Upadłego gościa jak najszybciej.

Yoh się przeliczył; moc ich dawnych przeciwników również dosyć poważnie wzrosła, dzięki czemu, upadły anioł bez problemu uniknął ciosu z otwartej dłoni. Nastolatek widząc to, odbił się dosyć szybko od ziemi z zamiarem podlecenia do swojego oponenta i wymierzenia mu dosyć mocnego kopnięcia z półobrotu. Upadły anioł zablokował cios kosą; wykorzystując chwilę nieuwagi Super Saiya'jina, wykonał kopnięcie w klatkę piersiową chłopaka, następnie, starając się wymierzyć cięcie kosą w okolice głowy. Drugiego ataku, śmiertelnego zresztą, chłopak cudem uniknął.

Toshi widząc to, wysłał w przeciwnika serię pocisków KI, dla odwrócenia jego uwagi. Pociski jednak stworzyły dla przeciwnika również dosyć przydatną, zasłonę dymną.

Akamura nie odniósł żadnych obrażeń; dla niego walka dopiero się rozpoczyna.
Yoh natomiast nie mógł przez chwilę złapać oddechu; zignorował przeciwnika z którym problemy były nawet podczas fuzji.

Soundtrack do aktualnej sytuacji
Nastolatek, ciężko oddychając, dalej przebywał w formie Super Saiya'jin. Nie opłacało się teraz marnować czasu na fuzję, lecz z drugiej strony, młodzieńcy musieli iść dalej. W pewnym momencie, chłopaka otoczyła złota aura. Krótki wybuch energii, który nastąpił za chwilę, świadczył jedynie o tym, iż młodzieniec przeskoczył na poziom Super Saiya'jin 2, bez większych problemów.
- Będzie mnie to jednak kosztowało trochę więcej energii niż przypuszczałem.
Yoh spojrzał w kierunku Toshiego, mając na uwadze cały czas upadłego anioła.
- Może Cię to zaskoczy, ale będziemy musieli się wycofać. Nie tylko My się wzmocniliśmy i właśnie to dostrzegłem na idealnym przykładzie.

Nastolatek lekko uniósł ręce w górę, przybierając luźną pozycję bojową. Był gotowy na atak anioła, jednak sam nie zamierzał atakować. Gotów na unik, blok czy kontratak, czekał.

Ray i Horor pojawili się niedaleko Yoha. Szybko ogarniając panującą sytuację, natychmiast od niego odskoczyli.
- Ray, to nie ten..?
- Ta... Ten upadły anioł, którego formą SSJ3 zmusiłem do używania pełnej mocy.
- Ale z ciebie samochwała :|
- Aj tam... :dub: Toshi, Yoh! Jak bardzo przybrał na sile?
Horor oddalił się kawałek. Nie chciał walczyć, zwłaszcza, że do walki z upadłym aniołem i tak staje już trójka z najpotężniejszych wojowników Terry. Ray natomiast od razu przybrał formę SSJ2. Wcześniej nie było łatwo z tym przeciwnikiem, a wciąż pamiętając o walce w piekle sprzed półtora roku, wolał nie ryzykować, gdyby również ten przeciwnik stał się silniejszy. Przyjąwszy pozycję bojową, czekał na ruch oponenta.

Chłopak także przybrał formę SSJ2. Nie chciał bowiem zostać w tyle za chłopakami. Jednak gdy padło pytanie Rayema lekko się uśmiechnął.
-Wzmocnił się cholernie. I Yoh chce się już wycofać.
Chłopak przyjął pozycję bojową i czekał na atak. Wciąż stara się atakować podczas gdy Rayem i Yoh atakują.

- Nie o to chodzi. Po prostu możemy nie dać rady na niższych poziomach piekła, nawet jeżeli pokonamy teraz tego idiotę.
Nastolatek spokojnie stał na ziemi, nie zamierzając atakować. Był gotowy natomiast na atak oponenta.
- Też masz dziecko, powinieneś wiedzieć kiedy będzie trzeba odpuścić.

- Już chcecie nas opuszczać? To bardzo nieuprzejme.
Anioł przygotował kosę i będąc gotowym do wykonania zamachu, ruszył z miejsca i zatoczył okrąg wokół wojowników, a ostrze kosy tworzyło pierścień energii. Gdy anioł wrócił na swoje miejsce, dokończył zamach i pierścień pomknął w kierunku środka, trafiając wszystkich z dużą szybkością. Atak nie wywołał dużego wybuchu, ale zamiast tego zadał pewne obrażenia stojącym w środku.
Zaraz po tym anioł położył kosę na ramieniu.
- Chyba nie myślicie, że skoro już przyszliście, tak łatwo sobie pójdziecie.

Yoh lekko się zdenerwował. Zawsze gdy miał zamiar odpuścić sobie walkę, przeciwnik naciskał na to, by ją kontynuować. Gdy było odwrotnie, sam uciekał lub się wycofywał.

Soundtrack do aktualnej sytuacji (Dragon Ball Z) - Yoh

Chłopak stał bokiem do anioła trzymającego kosę. Lekko przechyliwszy głowę, spojrzał na niego z dosyć poważną miną. Wokół chłopaka w pewnym momencie pojawiła się złota aura, wokół której krążyły wyładowania elektryczne.
- Chciałem być wyrozumiały.
Nastolatek stanął przodem do oponenta.
- Widzę jednak że w piekle nie ma to sensu.
(Muszę uważać... Dobrze pamiętam co miało miejsce tu ostatni raz. Kyuubiego, Pustego i Nightmare Lorda trzeba trzymać teraz wyjątkowo mocno na smyczy.)
Chłopak przyjął pozycję odpowiednią do walki. W pewnym momencie, używając shunkaido, zniknął i pojawił się z tyłu anioła, z zamiarem wymierzenia mu ciosu w kręgosłup szyjny. Jeżeli atak się powiedzie, chłopak wykorzystuje daną mu szansę i łapie przeciwnika za włosy, ściągając go do siebie - gdy ten jest już dostatecznie blisko, nastolatek wykonuje półobrót i wykopuje przeciwnika w powietrze. Ponownie używszy shunkaido, przenosi się nad lecącego przeciwnika z zamiarem wymierzenia mu ciosu w kręgosłup, ze złożonych dłoni.
Jeżeli atak się powiedzie, upadły anioł powinien pomknąć w dół, gdzie zajmą się nim Toshi oraz Rayem, którzy również są tu obecni.
Jeżeli atak się nie powodzi w pewnej części tego całego planu, chłopak przerywa akcję i odskakuje kilkanaście metrów dalej, odbijając się od ziemi i wzbijając wysoko w powietrze. Głównie chodzi mu o to, by mieć dosyć duże pole do uników, jeżeli oponent użyje ataku dystansowego, skierowanego w niego. Jeżeli natomiast przeniesie się do Yoha, starając się atakować w zwarciu, chłopak idzie na ten układ - sam jednak koncentruje się na unikaniu ciosów, nie atakowaniu.

W momencie, gdy Yoh ruszył do ataku, Rayem miał chwilę, żeby pomyśleć.
(Faktycznie stał się silniejszy. W sumie, to nawet dobrze wiedzieć, że nasi starzy wrogowie nie próżnują w piekle. Ten gość jest dobry, ale większość jego ataków skupia się na używaniu kosy. Gdybym tylko mu ją wytrącił z ręki albo zranił dłonie na tyle, by nie mógł jej trzymać...)
Wyczekawszy dobrej okazji do ataku, nastolatek rusza w kierunku przeciwnika, próbując wbić mu znienacka kolano w brzuch. Nawet jeśli się to nie uda lub upadły anioł zdąży się oddalić, chłopak pojawia się tuż przed nim, z ręką wyciągniętą w jego kierunku. Jeśli anioł odpowiednio trzyma swoją broń, siedemnastolatek chwyta jego kosę i wykonując serię kopnięć, próbuje mu ją wyrwać z ręki. Jeżeli się to uda, teleportacją oddala się kawałek, dając pole do popisu reszcie. Jeśli taka okazja się nie nadarzy, strzela Ki Blastem w oczy przeciwnika, a następnie uderza w jego twarz drugą ręką i ostatecznie kopie mniej-więcej na wysokość ucha, by posłać go pod przygotowującego się do swojej tury Toshiego, a w czasie lotu próbuje przebić 1 rękę oponenta za pomocą Ki Sworda.
Cały czas zachowuje ostrożność. Wie, że nie należy lekceważyć tego przeciwnika, ani żadnego innego, a zwłaszcza, gdy ten także przybrał na sile.

Gdy plan Rayema się powiedzie i Anił zacznie lecieć w stronę chłopaka ten tworzy ze swojej ręki diamentowe ostrze i stara się posiekać przeciwnika.
Jeżeli jednak przeciwnik zostanie gdzieś w górze chłopak pojawia się za nim i stara się wymierzyć potężnego kopa w bok głowy, lub w kręgosłup. Następnie odskakuje na bok i wystrzeliwuje w przeciwnika salwę KI Blastów.
(-Yoh ma rację, nie mogę przedkładać chęci walki nad swoją rodzinę, na pewno nie teraz gdy oni mnie potrzebują.)
(-To może dasz się pobawić... Obiecuję że za pomocą mojej mocy załatwisz to bardzo szybko.)
(-O nie ! Nie ufam ci jeszcze w pełni i do tego jesteśmy w piekle... To nie są dogodne warunki do przebywania w formie demona.)
(-Zrzędzisz...)
Chłopak był gotów na atak ze strony przeciwnika, dziwiło go jednak to że tylko on jeden wyszedł im na przywitanie.

Plan z zaatakowaniem w szyję nie zdał egzaminu - anioł trzymał kosę na ramieniu i nie potrzebował za dużego przemieszczenia, żeby się nią zasłonić. Zaraz po tym anioł próbował się obrócić i zaatakować nią Yoha, ale ten zdążył uskoczyć. Wtedy do ataku ruszył Rayem. Anioł znów skutecznie się zasłonił, ale Rayemowi udało się wyrwać mu kosę z ręki. Zdziwiony wystrzeliwuje pod siebie falę energii, wybijając się w powietrze i unikając ataków. Wtedy włączył się Toshi i doszło do krótkiej wymiany ciosów między nim a aniołem. W pewnym momencie Toshi skorzystał z okazji i wystrzelił serię Ki Blastów z małego dystansu w anioła, co wzbiło po wybuchach trochę dymu. Zanim ten opadł, anioł z dużą szybkością wyleciał w Toshiego i wbił mu pięść w brzuch. //skóra nie jest naruszona, to nie "przebicie", a "wbicie"// Taki cios z zaskoczenia lekko zamroczył Toshiego, który zaczął swobodnie spadać. Doszedł do siebie blisko ziemi i zdążył złagodzić upadek.
Anioł wisi w powietrzu i patrzy kolejno na trzech wojowników i na swoją kosę.
- Teraz jesteście bardziej ruchliwi. Co zrobicie?

Yoh nie zamierzał odpowiadać na pytanie oponenta; nie miał czasu na pogaduszki z jakimś piekielnie irytującym odpadkiem. Nastolatek wylądował, przyglądając się na upadłego anioła. Nie zamierzał nic mówić. Chłopak przybrał pozycję odpowiednią, do zwiększenia swojej mocy i przejścia na wyższy poziom Super Saiya'jin.
W pewnym momencie, Yoh zaczął krzyczeć. Jego aura powiększyła się przynajmniej trzykrotnie. Wokół tejże aury, pojawiały się cały czas wyładowania elektryczne. Złote włosy nastolatka, zaczęły rosnąć. Kosmyki stawały się coraz grubsze. W pewnym momencie, nastąpił błysk energii. Młodzieniec w postaci Super Saiya'jin 3, stał kilkanaście metrów przed swoim przeciwnikiem, odwrócony w zupełnie innym kierunku.
- Odpowiadając na Twoje bezsensowne pytanie...
Przechyliwszy jedynie głowę w stronę upadłego anioła, Yoh spojrzał na swojego oponenta zupełnie obojętnym wzrokiem.
- Pokonamy Cię.

Nastolatek w pewnym momencie zniknął, pojawiając się tuż przed swoim oponentem. Chłopak wymierzył mu cios w lewą stronę twarzy, z niesamowitą szybkością. Jeżeli nie trawił, a w jakiś sposób uniknął uderzenia, przenosi się ponownie do przeciwnika, jeżeli, ów gdzieś odskoczył i rozpoczyna walkę wręcz. Jeżeli uniknął on ciosu, blokując go lub się schylając, chłopak wystrzela oponentowi pocisk energii w twarz, odskakując. Przy około piątym odbiciu się od ziemi, podczas odskoku, wzbija się wysoko w powietrze.
(To nie Terra. Piekło jest nieograniczonym światem, więc myślę że mogę to śmiało zrobić.)
Młodzieniec w powietrzu, wystawił obie ręce na boki, koncentrując się. W pewnej chwili, pokryła go złota poświata. Złożywszy dłonie przed sobą, sprawił, iż pojawiła dosyć pokaźnych rozmiarów, złota kula energii. Wokół Yoha pojawiały się wyładowania elektryczne, a niebo w pewnym momencie z czerwonego, zaczęło przybierać barwę ciemno-czerwoną. Raymond powinien się domyślić, iż Yoh planuje użyć przeciwko przeciwnikowi, techniki Final Flash. W postaci Super Saiya'jin 3, zniszczenia za pomocą tej techniki mogą być niewyobrażalne; biorąc pod uwagę jednak fakt, iż nastolatek ładuje dopiero moc techniki, chłopaki muszą zająć się na chwilę upadłym aniołem.

Yoh ładuje Final Flash. Równie dobrze można go wystrzelić teraz, lecz będzie zbyt słaby. Nastolatek więc postanawia ładować technikę trochę dłużej.
//Trzy tury, okey? Będę odliczał.//
1/3

Póki Yoh w formie SSJ3 zajmował upadłego anioła, młodzieniec przyzwyczajał się do kosy, którą wyrwał z rąk przeciwnika.
(Skąd ja wiem, jak się walczy kosą? Dziwne... Nie pamiętam.)
Ray widząc, co robi Yoh, od razu domyślił się, co planuje. W końcu nie raz sam używał tej techniki. Uśmiechnąwszy się chytrze, chwycił kosę obiema rękami i ruchami zbliżonymi do krótkodystansowych teleportacji, zbliżył się do oponenta. Nie czekając, natychmiast próbuje mu ściąć głowę. Jeśli nie trafi, a przeciwnik zbytnio się nie oddali, płynnym ruchem unosi broń i próbuje zaatakować z góry na dół. Jeżeli zostanie wykonany kolejny unik na stosunkowo niewielki dystans, chłopak próbuje kopnąć upadłego anioła w twarz z wyskoku, jednocześnie wyciągając kosę z ziemi, która pewnie wbiła się po poprzedniej próbie ataku.
Jeśli już przy pierwszej próbie ataku, przeciwnik oddali się zbyt daleko, chłopak stoi spokojnie, oczekując ataków ze strony swojego wroga i korzystając z okazji, gdy ten traci czujność, teleportuje się do niego, próbując go ściąć. //Tym razem niekoniecznie chodzi tu o głowę.//

Chłopak widząc że Yoh stara się wykonać jakąś technikę pojawił sie przed nim i przyjął pozycję bojową. Dopóki ten nie naładuje energii chłopak stara się go osłaniać. Gdyby jednak Anioł zbyt dobrze radził sobie z Rayemem, Toshi pojawia się obok niego i zaczyna nawiązywać walkę wręcz, aby dać Rayowi trochę odpocząć.

//

Jeżeli nie trawił, a w jakiś sposób uniknął uderzenia, przenosi się ponownie do przeciwnika, jeżeli, ów gdzieś odskoczył i rozpoczyna walkę wręcz. Jeżeli uniknął on ciosu, blokując go lub się schylając, chłopak wystrzela oponentowi pocisk energii w twarz, odskakując. Przy około piątym odbiciu się od ziemi, podczas odskoku, wzbija się wysoko w powietrze.

Chętnie bym się dowiedział, w której szkole mistrz Yoda uczy składni.

Btw, jeśli by naprawdę nie trawił, to by się porzygał xd//

Anioł zablokował kilka pierwszych uderzeń i nawiązał z Yohem krótką walkę wręcz. Gdy chciał zadać mocniejszy cios, Yoh się wycofał i zaczął ładować Final Flash.
- Chyba nie myślisz, że...
Wtedy Ray był już blisko, więc anioł musiał wykonać unik //Matrix style// przed własną bronią. Zaraz po tym dość zwinnie się odsunął przed atakiem od góry i będąc blisko Rayema wypuścił z ręki mały niewidoczny podmuch energii, który go odepchnął w stronę ziemi i wytrącił z rąk kosę, która się wbiła koło niego. Gdy Ray sięgał, by ją wyjąć, kosa sama wyleciała i wróciła do ręki anioła tuż przed tym, jak Toshi do niego dotarł. Zablokował któryś z kolejnych ciosów tępą stroną kosy i odrzucił Toshiego tym samym podmuchem. Zaraz po tym wystrzelił z kosy to samo ostrze energii w stronę Yoha.
//pomysły, jak to ładnie nazwać bez nawiązań do Getsugi?//

Nastolatek cały czas zwiększa swoją energię, ładując technikę Final Flash. Niestety, nie jest w stanie się bronić podczas ładowania tegoż ataku, więc musi polegać tylko i wyłącznie na Raymondzie oraz Toshim.
2/3

Ray widząc, że ostatni jak dotąd atak upadłego anioła jest skierowany w stronę Yoha, szybko zastanawiał się, co zrobić. Nie miał żadnych technik defensywnych jak choćby bariera, a szkoda. Szybko jednak przypomniał sobie o zdolnościach swojego przyjaciela.
- Toshi, zajmiesz się tym? - krzyknął, wskazując na atak zmierzający w stronę Yoha.
By nie tracić czasu, ani nie pozwolić przeciwnikowi na spotkanie z Akamurą, nim ten powstrzyma zagrażający Atsuko atak, Rayem przystąpił do działania. Natychmiastowo przechodząc na o wiele wyższy poziom tj. Super Saiya'jina 4, ruszył zanzoken'em na przeciwnika i najpierw pozorując 1 atak od frontu, zniknął, a następnie pojawił się za oponentem. Natychmiast starał się uderzyć z kolana w jego kark, by potem z kolei rozpocząć walkę w zwarciu i uniemożliwić upadłemu aniołowi, zaatakowanie innych. W przypadku, gdy nie ma szansy na uniknięcie kosy, tworzy na 1 z rąk Ki Sworda, by zablokować uderzenie i jak najszybciej przystąpić do kontrataku. Jeśli anioł, znalazłby sposób na oddalenie się od chłopaka, ten od razu stara się go przeszyć wydłużającym się Ki Swordem.

Chłopak na pytanie przyjaciela jedynie przytaknął. Pojawił się przed Yohem i rozkładając ręce na boki otoczył i siebie i jego dość mocną barrierą, która miała odbić lub chociaż rozproszyć promień energii. Jeżeli barriera pęknie chłopak bardzo szybko tworzy na z rąk dużą diamentową tarczę która stara się osłonić Yoha. Gdy już nic nie będzie grozić Yohowi, chlopak pojawia się obok anioła i nawiązuje walkę wręcz.

Toshi odbił falę energii skierowaną w Yoha, tworząc ze swoich rąk, dużą, diamentową tarczę. Atak pomknął gdzieś w ziemię, acz ten fakt już zignorowaliście.
Yoh ładował technikę, która stawała się wyraźnie coraz bardziej potężna. Można to było wywnioskować po zwiększającej się energii.

Rayem w formie Super Saiya'jin 4 rozpoczął z aniołem walkę w zwarciu, dzięki czemu ten nie ma możliwości zaatakowania Toshiego czy Yoha. Nastolatek dał chwilę chłopakom, jednak w pewnym momencie, przed ciosem który planował zadać oponentowi, ten osłonił się kosą i odbił chłopaka niewielką falą uderzeniową. Ray odleciał kawałek, ale nie otrzymał większych obrażeń.