Obiekt przypominający kapsułę uderzył w piach pustyni z ogromną prędkością, tworząc niewielki krater nawet tutaj. Po chwili z kapsuły wyszedł wysoki, aczkolwiek nie zbyt masywnie zbudowany mężczyzna ze Scouterem.
- Jestem tu tylko po to by zbierać informacje, ale nie zaszkodzi powalczyć i dowiedzieć się jaką mocą dysponują tutejsi wojownicy. - powiedział do siebie chłopak i usiadł na ziemi.

Ray i Horor pojawili się niedaleko krateru.
- Co mogło zrobić taką dziurę?
Ray i Horor zaniżyli swoją energię gdzieś do 1000J i podlecieli się przyjrzeć z bliska. Zauważyli jakąś osobę siedzącą na piachu, niedaleko kulistego statku.
- Ooo... Nowy turysta? Pomóc w czymś? - zapytał dość drwiąco, lądując gdzieś obok.

Chłopak pojawił się niedaleko przybysza i złapał za głowę.
- Cholera! Właśnie teraz musiał się tu pojawić ktoś kto nie ma prawdopodobnie pokojowych zamiarów? Akurat leciałem na równiny, a tu proszę.. Ehh.. Czego szukasz na tej planecie? - zapytał, wciąż był jednak gotowy w razie nagłego ataku. W dodatku, zapewne nie tylko on przerwał trening lub zboczył z kursu by tu przybyć. Ale jego wkurzało to chyba najbardziej.

Kiedy zobaczył Rayem'a i Horora, jedynie się uśmiechnął. Miał rację. Nie tylko on przerwał trening, o ile tak można nazwać coś czego nawet się nie zaczęło.
- Siema. - zawołał do chłopaka i jego chowańca.

- Hejo! - krzyknął do Yoha.
- Walczę pierwszy... - powiedział, stając z założonymi rękami.
- Aleś ty przyjacielski... ._.
Chłopak i chowaniec stali i czekali na reakcję przybysza.

Chłopak włączył Scouter, ale ten był jakiś dziwny. Miał złotą szybkę, a kolor obudowy był ciemny, nie biały.
Spojrzał pierw na Rayem'a, a następnie na Yoh'a i uśmiechnął.
- Raymond Uruka, poziom mocy to 284.010.000j. Yoh Atsuko, poziom mocy to 302.000.230j. Pewnie coś się psuje ze Scouterem..... - przerwał i zdjął urządzenie, a następnie je uderzył lekko. Ponownie założył.
- Dalej to samo? Spodziewałem się że na tej planecie znajdę silniejszy opór. - odezwał się i stał w miejscu.
- Dayu Hasegawa. Zastępca dowódcy trzeciej grupy Gidayu. - przedstawił się i czekał.

Po krótkiej chwili Viego się pojawia na pustyni, zaraz koło Rayema, Yoha i przybysza. Udało mu się usłyszeć jedynie koniec wypowiedzi intruza.
- O, hej Yoh, Ray. Wy też w sprawie obiektu, który wymusił pierwszeństwo, przekroczył prędkość, wyprzedzał na trzeciego na terenie naszego układu słonecznego i złamał zakaz wjazdu dotyczący członków Gidayu? A propos, będzie mandat w wysokości obicia twarzy i wykopania z planety. Dawaj prawo jazdy. A, Ray, niech ci będzie, ale zostaw coś dla mnie. Mam coś nowego do przetestowania zanim polecę dokończyć.

- He? Skąd on to wszy...
- Scouter. Ma jakąś specjalną technologię i może odczytać nawet ukryty pozom mocy, dane osobowe itp.. Robi się coraz ciekawiej, zwłaszcza, że nawet Viego tu przyleciał.
- Hehehe... Jesteś prawie tak silny jak Yoh.
- Hihihi... Fajnie.
Ray podszedł o 2 kroki bliżej.
- Skoro już się przedstawiłeś, a nasze imiona znasz, to nie ma sensu się przedstawiać. Popełniasz błąd, skoro nas bierzesz za małe zagrożenie. Może od razu przejdziemy do walki? - powiedział i przyjął postawę bojową, szykując się na ruch przeciwnika. Horor zaś stał z facepalmem, uważał, że teraz to Ray popełnia błąd o który sam mówił.

Viego dołączył do Horora z facepalmem i patrzył, co się zaraz zacznie dziać.

- Ta. To wracamy do zabawy co? Zaraz.. Ale skąd znasz moje imię? Jestem aż tak sławny że mówią o mnie w całym Wszechświecie? - zapytał zadowolony.
- Rayem, okey. Ale My też chcemy się pobawić. Wiesz że to rzadki widok, mieć gości na tej planecie, nie? - powiedział do chłopaka, po czym odsunął się i usiadł na piachu.

Ciekawiło go skąd wojownik zna jego imię i dlaczego uważa go za słabeusza, skoro od niego nie czuć większej energii.
- Viego, myślałem że pozbyliśmy się Gidayu. Wygląda na to że są naprawdę upierdliwi. No, ale po Shigenie mało co, a zwłaszcza oni, nie są w stanie nam zagrozić. - odezwał się z uśmiechem i obserwował przybysza z daleka.

- Miło że chcesz walczyć, ale jestem tu po to by zebrać kilka informacji. Kim był Shigen o którym wspomniał Yoh? Oh..? Nowy? Viego Taimasu, poziom mocy to 303.102.000j? Najsilniejszy z całej tej grupki, ale i tak dość słaby. Ehh.. Marnujecie mój czas. Powiedzcie co się tu działo zaraz po tym jak zniknęło Dokuohtei Gidayu. - powiedział Dayu, po czym nie zamierzał się nawet ruszać.
- Uważam Was za małe zagrożenie, ponieważ poziom mocy dowódców Gidayu sięga kilkunastu miliardów. Wy nie osiągacie nawet jednego miliarda mocy, a co dopiero chcecie się mierzyć ze mną. - dodał.

[Kilkanaście miliardów?! Cholera, niewesoło.. Shigen miał z tego co pamiętam lekko ponad dwa miliardy, ale nie kilkanaście.]

- Słabo. Pokonywaliśmy silniejszych wojowników. Jeżeli to wszystko co masz do powiedzenia, to zaczynaj walkę z tym chłopakiem. - powiedział wskazując na Rayema.
- To może być dla niego fajna rozgrzewka. - dodał, po czym czekał na dalsze ruchy wojownika. W normalnej formie dysponował tylko tą mocą którą podał przybysz. Ten Scouter odczytywał nawet poziom mocy, który został zmniejszony. Sprytne urządzenie.

[Albo droga do spotkania z Bogiem.]

- Trzysta milionów, miliard, kilkanaście miliardów... Przydałoby się wprowadzić jakieś inne jednostki. A, Yoh, jak wiesz, nad czym pracowałem... chcesz też jeden egzemplarz?

- Jeżeli jakiś masz, to chętnie. - odpowiedział, uśmiechając się, jednak obserwując walkę.

Ray spojrzał na resztę.
- Hej chwila! Jak mam zacząć? Jak równy z równym, czy od razu go obić i zostawić wam na dobitkę?
- Po prostu walcz, a nie udawaj koxa!
- Dobra, dobra... Jesteś gościem. Zaczynaj... - powiedział i ponownie przyjął pozycję do walki. Czekał na ruch przybysza, szykując się na unik, kontrę, czy ewentualny odskok.

- Noooo... jeszcze nie mam. Na razie zrobiłem tylko jeden egzemplarz dla siebie. I chciałem go teraz przetestować. Zrobiłem w końcu całkiem nowy system i jestem ciekaw, jak dokładnie zadziała.
W tym momencie Ray zaczął prowokować przeciwnika.
- Ehh... Pozwolenie przeciwnikowi zacząć, gdy nie zna się jego mocy, to głupota. Z drugiej strony, otwarty atak w tej samej sytuacji to też głupota.
Zamknął oczy, a gdy je otworzył, na tęczówkach pojawiały się zaszyfrowane informacje, odczytywane przez Worldwide Reading.
[Aha... Szkoda, że Worldwide Reading nie czyta w myślach. Ale chociaż struktura fizyczna się nie ukryje... Nie widać żadnych nadnaturalnych właściwości fizycznych, więc będzie używał swojej sporej energii do unikania lub przyjmowania ataków Rayema.]

Chłopak jedynie uśmiechnął się i spojrzał na wszystkich zebranych, a następnie na Rayem'a.
- Uderz mnie. - powiedział i stał bez ruchu przyglądając się w szczególności na Rayem'a.

- Hooo..? Psujesz mi zabawę. Chcę być miły i pozwolić ci zacząć, a ty od razu chcesz dostać w mordę?
- Ja pier***ę... - powiedział do siebie chowaniec i zafacepalmował.
- Mówiłem, żebyś go nie niedoceniał. Chcesz skończyć jako zombie?
- Czepiasz się szczegółów...
- Szczegółów? Skończysz martwy...
- Pocieszasz mnie... - odpowiedział ironicznie.
- Uważaj.
Po sekundzie od tych słów zaczął się dematerializować. Jednak nim całkowicie zniknął, pojawił się przed przybyszem i zadał mu "średniej jakości" cios, celując w mniej więcej w dolną szczękę.
//Znając życie, to od razu będzie kontra, więc trza się nieco bardziej rozpisać... XD//
Chłopak mimo, że wyglądał na pewnego siebie, nie zapominał o tym, że nie jest "królem wojowników". Cała akcja trwała ledwo sekundę, ale Ray spodziewał, że przybysz ma jakąś taktykę i był gotowy na szybką reakcję.

Kiedy uderzyłeś go w dolną szczękę, bo chłopak nie miał nawet zamiaru unikać ciosu, poczułeś że ręka Cię boli.
Chłopak jedynie podrapał się w miejscu w którym dostał i stał spokojnie.
- Jeżeli to wszystko co chcesz pokazać, to nie ma sensu nawet zaczynać walki. Twój cios był dla mnie jak podrapanie się. Uderz mnie tu. Nie oddam Ci. - powiedział i wskazał na swój nos.
- Celuj w sam środek twarzy bo naprawdę nie wiem czy opłaca się wszczynać z Wami walkę. Miałem nadzieję że będziecie kimś mocniejszym, a tu proszę.. - powiedział i stał bez ruchu uśmiechając się.

Chłopak zrobił "eSowatą" minę. Ale zaraz po tym się uśmiechnął. Zignorował ból ręki.
- Tak sądzisz? To zobaczymy teraz...
Chłopak był cały czas uśmiechnięty. Zdjął 10 tonowe ciężarki i schował je do kapsułki. Ją zaś do kieszeni. Zaczął "strzelać" kosteczkami w rękach i karku. Gdy skończył przestał ograniczać swoją moc, bo przeciwnik i tak znał jego możliwości.
- Tym razem to nie będzie takie przyjemne.
Ray uniósł rękę. Szybko machnął dłonią w dół, a gdy zaczęła wracać na poprzednią wysokość, chłopak cofnął rękę, zmieniając ją w pięść. Następnie wymierzył szybki, a dzięki temu także silny, cios prosto w nos przybysza. Całość również trwała ok. sekundę. "Takim" uderzeniem można o wiele łatwiej złamać nos, niż normalnie. Złamać, jeśli przeciwnik nie jest od nas nie wiadomo ile silniejszy...

Kiedy uderzyłeś z całej siły w jego twarz poczułeś niewyobrażalny ból w ręku, jakbyś złamał sobie palce. Tak mimo wszystko nie było.
Przybysz natomiast wykonał dwa kroki do tyłu, nie tracąc przy tym równowagi. Jego nos nie był uszkodzony, tyczy się to także reszty twarzy. Pomasował się po nosie i spojrzał na Rayema.
- Cóż.. Dość mocne uderzenie, ale by móc ze mną walczyć musiał być wykonywać kilkaset takich jednocześnie. Powiedźcie mi jedynie co się tu działo po tym jak wysłaliśmy na tą planetę ostatni oddział Gidayu. Sporządzę raport i odlecę stąd czekając na dalsze rozkazy. - odezwał się dość poważne i stał dalej bez ruchu.

- Emm... No... jakby to powiedzieć... Jesteśmy dość gościnni, więc zaprosiliśmy ich na imprezę... taką z okazji pierwszego piątku w tygodniu. Naprawdę nie sądziliśmy, że Taktyczny Nuklearny Pingwin //taką nazwę nosi drugie najmocniejsze piwo na świecie. Tak, naszym.// aż tak na nich podziała... Po imprezie ich spakowaliśmy do worków i wrzuciliśmy do oceanu, żeby nikt nie zauważył. Mówię absolutnie poważnie. To jak, wpadniesz do nas na imprezę?

//Tutaj zgaduję, że z waszej strony będzie lekkie zdziwienie, więc ciąg dalszy: //
Viego popatrzył na Yoha, Raya i Horora.
- No co. Jakie pytanie, taka odpowiedź.

Yoh spojrzał na Viega //:oczy://.
- Hej, ale ja nic nie mówiłem. - odpowiedział. Następnie zmierzył przybysza wzrokiem i się uśmiechnął.
- Formalnie rzecz biorąc, to Ty nie masz szans z nami. Co z tego że potrafisz odczytać nawet ukryty poziom mocy? Chcesz wiedzieć co się tu działo po tym jak już przybyła Wasza elita, która de facto pływa w morzu? Okey. Pojawił się inni przydupas, zwany Shigen któremu Wy nie dorastacie do pięt. Zmietliśmy go z powierzchni ziemi. Tak, mamy pewnego wszechpotężnego wojownika, który go zabił. Mam nadzieję że to Ci wystarczy, bo więcej Ci nie powiemy. - opowiedział przybyszowi w skrócie. Nie zdradził nic jednak na temat tego że sam może stać się Bogiem Wojny, Rayem ex-bogiem niebios i o innych wojownikach którzy mogą osiągnąć równie potężne poziomy.
Uśmiechnął się.
- Idź zakabluj przełożonemu i znikaj jak na razie z tej planety, okey? - uśmiechnął się i siedział spokojnie na ziemi.

// ._. //
- Yoh, już go wyganiasz? Gdzie nasza gościnność? Chciałem wypróbować wiesz-co. Nie, nie Pingwina. Z resztą... Jeśli wróci, pewnie przyleci z posiłkami. Jeśli go załatwimy, posiłki przylecą same... Gdzie była ta moneta...
Zaczął przeszukiwać kieszenie w poszukiwaniu monety 1-złotowej, którą zabrał z pewnego wymiaru.

//@edit
@niżej
No fakt... Ci, których spotkał Kratos też po spotkaniu stali się ex-bogami xd//

//Nie nazywaj mnie ex-bogiem! Bo mi się to źle kojarzy. XD//
Rayem złapał się za prawą dłoń. Zaczął zginać palce.
Ajć... Boli, ale nic nie jest złamane.
Chłopak stanął prosto, a następnie chyba gdzieś poszedł, gdy przybysz był zajęty Yohem i Viegiem.
- A tak z czystej ciekawości... Znasz się na teleportacji? - zapytał przybysza, chowaniec.

//Jak zwykle znikąd, ale nie chciało mi się pisać w domku co i jak. Najwyżej posłużę się Chisato//
- Witam zebraną burżuazję. A ten to kto ? Znów jakiś maniak, który chce nas przekopać ?