Hanako całkiem nieźle szło w wytwarzaniu kuli gorzej było z jej celnością. Kiedy dziewczynka próbowała posłać kulę w miarę prosto, ta skręcała w prawą bądź w lewo. Próbowała właśnie trafić w jedną z kukiełek, na których trenowała celność, zobaczyła, że za jedną z wydm ktoś stoi. Początkowo myślała, że to tylko złudzenie lecz po chwili była pewna, że jest to ktoś żywy. Przyglądała się chwilę osobie, która powoli zbliżała się do miejsca treningu. Hanako nagle wypuściła kulkę prosto w Michassa (przez przypadek oczywiście) i zanim ktokolwiek zdążył coś zauważyć pędziła w stronę tajemniczej osoby.
Max nawet nie zauważył kiedy leżał na piasku przygnieciony przez przytulającą go Hanako.
-Gdzie byłeś?! Czemu tak długo!? Strasznie tęskniłam, myślałam, że cię już nie zobaczę!
Chłopak odwzajemnił uścisk.
-To strasznie długa historia, później ci opowiem. Tak właściwie co ty tutaj robisz? Tylko mi nie mów, że zostałaś porwana.
Hanako wyjaśniła bratu pokrótce co i jak.
-Zostajesz tu i kontynuujesz trening czy idziesz ze mną?
-Głupie pytanie, oczywiście, że idę z tobą. - Powiedziała podnosząc się. Max również się podniósł, otrzepał z piasku.
-Braciszku, muszę coś wiedzieć. Przed twoim zniknięciem ty i Arisa dziwnie się w stosunku do siebie zachowywaliście, chcę wiedzieć o co dokładnie chodzi.
Max był lekko zdziwiony tym pytaniem, dziwiło go również to, że jego siostra jeszcze się nie domyśliła.
-Myślałem, że się domyśliłaś. No cóż, dowiesz się już niedługo. - Kiedy wypowiedział te słowa, chwycił Hanako za rękę i pomachał Michassowi. Zniknęli.