Damensaya się pojawia obok Toshiego.
Nie wiem, czy spotkasz tasiemca, ale żaden problem.
Pojawił się podest na podłodze i suficie.
Wiesz, co robić.

//Gdy wejdziesz, uruchomię.//

Wszedł na podest.
-Niekoniecznie chodzi mi o tasiemca, ale tak będzie łatwiej niż medytować.

Uśmiechnął się i czekał na aktywowanie systemu.

Ciało Toshiego zaczęło się unosić między podestami.
(co widział Toshi)
Całe pomieszczenie zaczęło odjeżdżać, jakby przestrzeń się rozciągała, aż zaczęła się kręcić i otoczenie wyglądało jak wnętrze Garganty. W końcu się rozjaśniło i wykreowaną rzeczywistością była pusta równina porośnięta trawą. Damensaya stała obok Toshiego przez cały czas.

(co się działo w rzeczywistości)
System się uruchomił a holo-Damensaya się zdematerializowała, przenosząc swoją percepcję do W.O.R.L.D.

//Niezła faza, nie? xd//

Pamiętaj, że ta rzeczywistość jest kreowana z użyciem twojego umysłu, więc jeśli ci się nie podoba ta sceneria, wyobraź sobie jakąś inną. To działa praktycznie jak świadomy sen. Ale ja tu zostaję, ktoś musi pilnować, żeby nic się złego nie stało.

-A więcc...
Toshi wyobraził sobie piękną i nagą dziewczynę.
No i po chwili takowa pojawiła się przed nim.
-Achh... Nie mogłem się powstrzymać.
Strzelił głupi uśmieszek w swoim stylu i dziewczyna znikła.
Toshi skupił się poczym przednim pojawił się jego demon.
-Wiesz czego od ciebie chcę ?
-Zawsze przychodzisz po więcej mocy, a więc czego tu się spodziwać...Ale i tak dałem ci już wszystko co mogłem. Więcej ci nie dam, byłbyś zbyt niebezpieczny.
-Niby czemu co ?! Czy ty myślisz że chronienie twojego dupska jest łatwe !?
-Ty niewdzięczny gnoju ! Gdyby nie ja byłbyś nikim ! Zwykłym saiyaninem który gówno potrafi. A więc nie mów mi że mnie chronisz. To ja chronię ciebie !
-ZAbicie moich najbliższych to ochrona ?
-Braciszka oszczędziłem... Chociaż i tak nie wiemy czy żyje.
Demon szyderczo się uśmiechnął.
-On miał 2 lata... tak by nie przeżył.
Chłopak opuścił głowę
Poczym szybkim ruchem złapał demona za szyję.
-Daj mi... moc !
Demon rozpłynął się i słychać było tylko te słowa.
-Zastanowię się.
A potem już tylko śmiech.

-A ale jak to przecież to moje myśli on nie mógł zniknąć !
Chłopak wyobraził sobie jezioro podczas pełni księżyca, usiadł i zaczął rozmyślać.

Gdybym była żywa, pewnie bym ci strzeliła w twarz z oburzenia, jednak jako sztuczna inteligencja nie dziwi mnie taki "test zdolności".
(Chociaż gdy przekroczysz granicę, będzie już za późno!)
/\ było słychać głos Viega.
Viego. Do diabła, nie hackuj systemu... I nie psuj mi elementu zaskoczenia. Jak ci się nudzi, leć na Terrę albo dokończ Type 2.
Krótka chwila ciszy.
Nieistotne. Toshi, tak przy okazji, mógł zniknąć. Chociaż to RZECZYWISTOŚĆ GENEROWANA TWOIMI FALAMI MÓZGOWYMI, a nie dokładnie twoje myśli tak przy okazji, ta istota ma własną świadomość i nie jest całkowicie podległa kreacjonistycznym wizjom podłączonego bądź zarządcy, czyli moim.
Damensaya zagwizdała i z nieba zleciało Latające Miasto... długości 3-4 metrów. Wskoczyła na statek i uniosła się nieco.
Jak chcesz porozmyślać, to dam ci chwilę spokoju. Jednak pamiętaj, cały czas obserwuję i jeśli wdasz się w walkę z tą istotą, nie uwolnisz się od mojej obecności.
Statek //już trudno mówić o latającym MIEŚCIE// z Damensayą na pokładzie uleciał w górę poza zakres postrzegania.

Gdzieś tam na górze:
Odnoszę dziwne wrażenie, że już niedługo będę musiała tutaj użyć Type 2... Dobrze, że nie w realnym świecie.

Siedział przyglądając się wodzie.
Po krótkiej chwili pojawił się przednim demon.
-Skoro ci przeszkadzam wyniosę się z ciebie, mam cie głęboko jesteś słaby i nie potrafisz wykorzystać mojej mocy. Zostawię ci tylko mały prezent abyś nie został z niczym.
-Jaki prezent o czym ty gadasz ?!
Przerwał demonowi.
-Nie przerywaj mi gówniarzu ! Widać że nie jesteś tak inteligentny jak myślałem, mówię że już nie będziesz mógł korzystać z mojej mocy cymbale !
-No to spie**** nie potrzebuje twojej zasranej mocy ! Leśna wróżka ma więcej mocy od ciebie !
-Życzę ci powodzenia zasrańcu, teraz już będziesz tylko nikim.
Demon znikł już na dobre.
Toshi nagle poczuł się weselszy, a jego serce jakby zabiło mocniej, nie cuzł on dużego spadku energi, można powiedzieć że czuł się jak nowo narodzony.
Przed jego oczami przeleciało kilka dziwnych "stworzeń", nawet nie zastanawiał się kto to był, poprostu cieszył się z pozbycia niepotrzebnego balastu.
W jego żyłach zaczęła płynąć "czysta" krew, nie miał w sobie już ani grama ciemności.
-Czuję się znakomicie, ale ciekawe co miał namyśli mówiąc o niespodziance.
Damensay !
Krzyknął.
-Możesz mnie odłączyć ? Chcę wracać do rzeczywistości.

Damensaya obserwowała zajście z dużej wysokości. Po tym zniknięciu obniżyła pułap, aż wylądowała.
Ależ proszę.
Pstryknęła palcami i ciało Toshiego w tym wirtualnym świecie zaczęło się rozpadać na zielone szeregi znaków //tak, kod matrixowy xd//, aż zniknął w W.O.R.L.D. i jego świadomość wróciła do ciała

(Jesteś odłączony, wystarczy, że otworzysz oczy w normalnym świecie.

To nie wyglądało za dobrze dla niego... No i skoro opuścił jego podświadomość, gdzie poszedł? Skan nie wykazał, żeby jakoś przeniknął do mojego systemu, dla pewności zrobię jeszcze jeden. Może jednak dalej tam jest? Wyślę Viegowi dane, może on na coś wpadnie.

Po tych słowach Damensaya się "wylogowała".

Otworzył oczy poczym przeniósł się do miejsca gdzie wylądaowali przybysze.

Wchodzi do sali i siada w powietrzu w jednym stanowisku. Zamyka oczy.
- Link Up.
Wyemitował wprost ze swojego mózgu fale elektromagnetyczne będące odbiciem jego fal mózgowych. Podłączył się "ręcznie" do W.O.R.L.D. i zaczynał kreować rzeczywistość. Pojawiła się obok Damensaya.
Mogłeś na mnie poczekać, przecież bym cię podłączyła.
- Chciałem tylko sprawdzić, czy uda mi się stabilnie podłączyć.
Standardowa sceneria?
- Tak, ale dorzućmy wzgórze z wodospadem i płynącą od niego rzekę.

Po chwili w tej rzeczywistości pojawiła się wspomniana sceneria. Viego pstryknął i natychmiastowo przeszedł w Hypernova Phoenix. //rzeczywistość LD. Żaden problem//
Naprawdę ci się strasznie spieszy. To aż takie ważne?
- To powód, dla którego powstał Worldwide Linker. Jednak wciąż byłem kilka kroków za daleko od celu. Ale dzięki temu, że odblokowałem i zmodyfikowałem Hypernova Phoenix, jestem już dużo bliżej.
Mam nadzieję, że to nie będzie coś jak Saigo no Getsuga Tenshō.
- Nie jestem tak zdesperowany.
Podszedł do wodospadu i usiadł pod nim, zamykając oczy.
- Firestorm.
Elementy zbroi się rozsunęły do ułożenia występującego przy Hyper Clock Up i cała zbroja została odrzucona, zostawiając Viega w Entei, jednak z otwartym Linkerem przy pasie. Woda spadająca na niego cały czas natychmiastowo wrzała, jednak momentami niemalże schładzała i gasiła jego niematerialne ciało.
- Gdy przyjdzie nasz kościany znajomy, powiedz mi.
Po tym Viego zamilknął. Po chwili Damensaya zaczynała się nudzić. Odeszła kawałek i wytworzyła holograficzny automat ze Stepmanią. Włożyła słuchawki i zaczęła grać.
//Nawet sztuczna inteligencja może się znudzić xd//

Kostek pojawił się przy Damensayi grającej w Stepmanię. Ta go z początku nie zauważyła, była tak zajęta grą. Viego już na początku zorientował się co i jak.
- Dawnośmy się nie widzieli.. Jeżeli nie będziesz miał mi za złe, popatrzę na to co robisz i przy okazji popatrzę na to jak porusza się Damensaya.. - odezwał się jak zwykle spokojnym i dość "mroźnym" głosem. Nie zamierzał nic robić. Rzeczywiście usiadł niedaleko i przyglądał się Viegowi, co jakiś czas zerkając na Damensayę.

Viego pozwolił wodospadowi się pokonać - woda dosłownie go ugasiła i przywróciła do jego zwyczajnej postaci.
[I tak nie byłem odpowiednio skupiony, skoro wyczułem jego obecność bez problemu...]
Gdy strumień wody go całkiem przykrył, pojawił się niedaleko Damensayi i szkieleta.
- Nic ciekawego, Gyuahen. Na pewno już przetworzyła wszystkie potrzebne informacje o tej grze, więc nie stanowi ona dla niej problemu. Szczególnie w tej rzeczywistości.
O, V...
- Nie przerywaj sobie, może pobijesz mój rekord.
Przepraszam, trochę się znudziłam.
Koło Viega, w powietrzu pojawił się holograficzny interfejs.
- Zapamiętać: Sieć neuronowa budowana na podstawie ludzkiej może z dużym prawdopodobieństwem generować cechy typowe dla Homo sapiens. Do 'Argument 1' dopisać 'Argument 2'. Przypisz: Neurobiologiczny proces bezczynności prowadzący do samoczynnego generowania procesów twórczych. Koniec zapisu. Więc, Gyuahen, przyszedłeś pomóc, przeszkodzić, czy po prostu w odwiedziny, popatrzeć?

- Właściwie, jeżeli miałbym jakoś pomóc, zrobiłbym to. - powiedział spokojnie, po czym się położył.
- Popatrzę. Nie przeszkadzaj sobie.. - po tych słowach Gyuahen wstał i usiadł na ziemi po czym zaczął medytować. Jak na "coś" co żyło w podświadomości chłopaka, z niewiadomych powodów po prostu nie miał złych zamiarów.

- Cóż, już mi trochę pomogłeś. Upewniłem się, że nie odizolowałem się całkowicie, by się skupić na dotarciu do pełni. Pewnie wiesz, o czym mówię, prawda?
Przyłożył rękę do tamtego interfejsu i zaczął w nim coś zmieniać.
- Ale przynajmniej wymyśliłem nowe wyposażenie i dokładny projekt Modelu Y.
Z interfejsu wyłonił się niewielki, okrągły obiekt.
- Jeszcze tego nie nazwałem, ale na razie możemy na to mówić "System Vizard".
Wyciągnął rękę i wziął ten obiekt.
- Łączy on trzy znane mi schematy: Arcle Kamen Ridera Kuuga, Double Driver Kamen Ridera Double oraz maskę Visoredów, głównie Kurosaki Ichigo.
Damensaya przeszła piosenkę i zeszła z maty.
Pokaż, jak działa.
Viego zamknął pięść z obiektem. Gdy ją otworzył ten zniknął.
- Tymczasowe rozwiązanie. Po prostu przyjmijmy, że modulator się w jakiś sposób ze mną połączył. Teraz powinienem mieć dostęp do 25 formacji bojowych, manifestowanych przez 10 wybieranych trybów, po 5 na połowę maski. Prawa część będzie odpowiadać żywiołowi, lewa stylowi walki.
Przyłożył rękę do twarzy, jak gdyby miał przywołać maskę Hollowa.
- Flame-Gladius.
Wykonał "zdzierający" ruch w dół i rzeczywiście przywołał maskę - była ona jednak prosta i dwukolorowa - prawa część była czerwona, lewa czarna. Oczy były osłonięte żółtymi wizjerami.
- To przykładowa formacja, Flame-Gladius. Daje zdolności pirokinetyczne oraz wzmacnia siłę fizyczną do ataków w walce na mały dystans. Pozostałe cztery strony żywiołów...
Przyłożył rękę do prawej połowy twarzy i szybkim ruchem ją odchylił w bok (rękę). Prawa część maski zmieniła kolor na zielony.
- Cyclone-Gladius. Wiatr.
Powtórzył to, zmieniając prawą połowę na niebieską.
- Ocean-Gladius. Woda.
To samo, brązowa.
- Ground-Gladius. Ziemia.
Znów zmienił, tym razem na jasnoniebieską.
- Thunder-Gladius. Piorun. Do tego jeszcze cztery pozostałe składowe stylu walki...
Tym razem przyłożył rękę do lewej połowy i zmienił ją na pomarańczową. Na plecach pojawił się długi kij bo, który Viego chwycił. Kij się wydłużył do ok. 2,5 metra.
- Thunder-Dragon. Styl walki: długi dystans, kij bo.
Zmiana lewej, tym razem oliwkowa. Kij zniknął, przy nodze zmaterializował się pistolet, Viego znów go wziął.
- Thunder-Pegasus. Styl walki: strzelec.
Znów zmiana, fioletowa lewa połowa. Przed Viegiem pojawił się miecz (zweihander), ten po raz kolejny chwycił broń.
- Thunder-Titan. Średni dystand, miecz.
Wyrzucił miecz w powietrze, zmienił lewą połowę na białą. Jego ciało pokryło się cienką białą półprzejrzystą otoczką, z której na całej powierzchni wyrosły kolce.
- Thunder-Fang. Styl walki: zmienny dystans, berserk.
Przyłożył znów rękę do lewej połowy, jednak przesunął ją na środek. Maska zmieniła wygląd na taką, jak druga maska Hollowa Ichigo. "Tło" było białe od Fang, pionowe pasy były jasnoniebieskie od Thunder.
- Fang, Maximum Drive. Wyzwala pełną moc z trybu bojowego, tutaj Fang Fang, doładowując z żywiołu, w tym wypadku Thunder. Każda z 25 formacji ma własny Maximum Drive - ostateczny atak.
Viego przesunął ręką po twarzy, przez co maska zniknęła. Zaraz potem przesunął znów po lewej połowie, powodując pojawienie się samej lewej połowy - fioletowej. Pojawił się także miecz.
- Dodatkowy bajer. Można też aktywować tylko pół.
Maska zniknęła samoistnie, miecz także. Viego otworzył dłoń i wyszedł z niej tamten obiekt, który również zniknął.
I to będzie twoją tajną bronią?
- Nie. Może to zbuduję, ale nie będę używał.
Czemu? To jest naprawdę super!
- Wiesz, czym jest tryb Worldwide Phoenix?
Z twoich danych wynika, że to tryb, w którym zostaje ci przekazana moc ze wszystkich żywiołów, która w połączeniu z twoim własnym tworzy formę kontrolującą wszystkie pięć naraz, czy tak?
- Dokładnie. Zgaduj, ile razy miałem ten tryb aktywny.
Emm... Pojęcia nie mam.
- Jeden raz. Moje ciało nie ma naturalnej kompatybilności z innym żywiołem, niż piorun.
Chyba ogień.
- Nie, piorun. Gyuahen może ci kiedyś opowie. Kompatybilność z żywiołem ognia wytworzyła się samorzutnie, bo taka zaszła potrzeba. Jednak z biegiem czasu dominującym żywiołem u mnie stał się ogień. Jednak oba, w połączeniu ze światłem dadzą mi pełnię możliwości.
I to będziesz miał wytrzymywać lepiej niż Worldwide Phoenix?
- Jeszcze raz: kompatybilność. Trzeba wysiłku, żeby utrzymywać zwalczające się żywioły. Kontrola pięciu jednocześnie jest naprawdę trudna i jeśli ktoś to robi nieumiejętnie, może zniszczyć.
Pięciu jednocześnie... Ale ta maska daje tylko jeden na dany moment. Więc czemu nie chcesz z tego korzystać?
- To nie mój styl.
... Aha...
- No i musiałbym zrobić kopie wszystkich 10 potrzebnych GaiaMemory i mieć je zawsze ze sobą. Ździebko dupa. Jak już mam się czepiać pozostałych żywiołów, to poprzez Mankaitō.
No tak, Mankaitō ma... Zaraz, 6 slotów.
- Szósty jest na Light. Arche dla wszystkich pięciu, umożliwia opanowanie ich na chwilę. Jednak... Niezbyt lubię korzystać z czegoś, co nie jest wzmocnieniem moich własnych mocy, dlatego niezbyt często korzystam z Jigendrivera. A i iluzje mogę tworzyć żywiołem światła. Gyuahen, nie możesz pozostawać obojętny, skoro jestem twoim hostem. Albo jesteś za tym, żebym zdobył tą moc, albo przeciwko. Przecież to będzie pewnie i ciebie dotyczyło. A skoro mi nie przeszkadzasz, nie jesteś przeciwko. Więc jesteś w gruncie rzeczy za. Lepiej mieć hosta, który się nie da zabić, prawda?

//
Dla ciekawych:

C4 Ameyal
Taki mały schemat.
//

- Jeżeli mam być szczery, to nie mam nic przeciwko temu byś zdobywał nową, większą moc. Ale nie zaniedbuj przy tym nauki kontrolowania ognia.. Masz się jeszcze czego uczyć. - odezwał się przyglądając się na Damensayę.
- Tak na marginesie.. To przed chwilą było całkiem fajne. - odezwał się spokojnie, z lekkim uśmieszkiem. A przynajmniej taki efekt wywołał układający się na jego twarzy ogień.

- Chyba zapominasz, że pełnia uwzględnia też ogień, chociaż tak naprawdę jej właściwości są całkowicie odmienne. Ale rację masz.
W pewnym momencie Viego się zaśmiał.
Z czego się śmiejesz?
- Nie, nic. Tylko sobie właśnie uświadomiłem, że Gyu brzmi jak dusza Zanpakutō. Tylko chłopie, zaczynam się obawiać co będzie, jak zdobędę jakiś ekwiwalent Bankai, bo wtedy się pewnie na mnie wściekle rzucisz. Do całkowitego podobieństwa na chwilę obecną brakuje jednej rzeczy. Nie miałbyś nic przeciwko przekazaniu mi jakiejś wiedzy na temat kontroli żywiołu ognia? I tak lecimy przez kosmos bez konkretnego celu, najwyżej obejrzymy jakąś supernową czy dwie po drodze.

- Wiedzy na temat kontrolowania ognia, co..? - tutaj szkielet się zastanowił i podrapał po głowie.
- Zależy co dokładnie chciałbyś wiedzieć na ten temat.. Póki co mogę Ci powiedzieć tyle, że ataki opierające się na ogniu w twoim wykonaniu mogą być o wiele potężniejsze i mogą pożerać przy tym mniej energii. Tej z kolei niekoniecznie będziesz musiał pobierać z Sol.. - odpowiedział spokojnie Gyu.
- Skoro mowa o ogniu.. Jaką maksymalnie jesteś w stanie z własnych zasobów energii wytworzyć temperaturę wokół siebie? - zapytał z czystej ciekawości.

Zamknął oczy. Zmaterializowały się dziwne przewody podłączone do jego obu łopatek. Wyzwolił ognistą aurę, która je odrzuciła. //Hej, to świat wewnętrzny kreowany przez system W.O.R.L.D. Wszystkie procesy mogą tu się przejawiać symbolicznie. Pieczęcie jako wzory na podłożu, mur czy krata, pogoda jako stan umysłu, także kontakt energetyczny jako kable xd//
- Odciąłem się właśnie od Sol. Teraz będę brał wyłącznie moją duchową energię.
[A przecież E jest równe m(c kwadrat)... I tak mam sporo energii.]
- Przy połączeniu z Sol mogę wytworzyć kilkanaście milionów kelwinów, nawiązując Genriron może i kilkadziesiąt, nie mierzyłem. Więc bez żadnych problemów powinienem tak wygenerować kilka. Zazwyczaj więcej nie było potrzeba, więc się aż tak specjalnie nigdy nie starałem. Zobaczmy. WORLD, limit energii: moja własna. Przy wyczerpaniu natychmiastowe wygaszenie efektów, szok i rozpoczęcie regeneracji zasobów. Daienkai.
Wprowadziwszy polecenia do systemu aktywował tak silną i tak gorącą aurę, jaką tylko był w stanie. Nie próbował tworzyć jak największej, zamiast tego skupiał całą energię na jak najmniejszej przestrzeni wokół siebie.
- WORLD, odczyt temperatury na bieżąco.
Nad Viegiem pojawił się holograficzny licznik pokazujący aktualną temperaturę w kelwinach. Viego kontynuował ogrzewanie aż do wyczerpania swoich źródeł energii - wtedy aura zniknęła w mgnieniu oka, Viega przeszył lekki szok i przestał on przelewać energię - czekał na odtworzenie jej zasobów.

//Oczywiście napiszesz też, co się działo w trakcie ogrzewania i jaka była temperatura.//

Damensaya odsunęła się jakiś kawałek żeby nie czuć gorąca jakie emituje chłopak. Maksymalna temperatura ciała Viega bez pomocy Sol wynosiła 6417084,15 kelwinów.
- Ładnie, jednak.. - w pewnym momencie Gyuahen wybuchł ogniem. Damensaya momentalnie od niego odskoczyła. Ten wyemitował bez większego problemu temperaturę większą niż temperatura słońca. Energia ta jednak szybko zniknęła.
- Gdybym udostępnił kawałeczek mojej energii byłbyś w stanie wyemitować temperaturę 10x większą niż temperatura Sol. Cała lub nawet połowa mojej energii na czas obecny by Cię rozsadziła od środka. Nie pytaj czym jestem, nie wiem tego.. Przyszedłem z Tobą na świat jako zupełnie inna istota, a moc kontroli ognia którą otrzymałeś zmieniła mnie w to co widzisz.. Nie pamiętam nic więcej. Niestety.. - powiedział spokojnie, kładąc się na boku i obserwując chłopaka oraz Damensayę.
- Dobrze że zbudowałeś W.O.R.L.D. Materializowanie się w Twoim świecie kosztowałoby mnie ogromne ilości energii. Zresztą, nie lubię opuszczać twojej podświadomości. - dodał ziewając.

- 10x temperatura Sol... Energia rozsadzająca mnie od środka... WYPAS!!!
Widać było, że Gyuahen trafił dokładnie w to, co mogło zaciekawić Viega. Ten po chwili zadowolenia się uspokoił.
- Więc, zdobycie przeze mnie mocy pirokinezy zmieniło cię w kościeja. Znaczyłoby to, że gdybym stracił tą moc, odzyskałbyś pierwotną postać. A gdybym opanował ją lepiej, też byś mógł odzyskać swoją postać? Coś za coś, nie będę egoistą. Chyba że lubisz być stertą płonących kości.

- A właśnie. Znam sposób, żebyś mógł bez wielkich problemów się pojawić w moim świecie.
Pojawił się pasek z wyposażeniem Jigen Ridera V. Linker, Mankaitō, Dimenbooker i Jigendriver. Viego wyjął czystą kartę z Dimenbookera.
- Chyba wiesz, co to jest. Prawda?

Kiedy Viego z Dimenbookera wyjął czystą kartę, Gyuahen już domyślił się o czym ten mówi.
- Hah.. Całkiem fajny pomysł. - powiedział po czym wstał zainteresowany. To nie kosztowałoby go nawet trochę energii, a mógłby pomóc niewyobrażalnie na polu walki.
- Wiesz.. Wolę pozostać w tej formie. Nie pamiętam jaką mocą dysponowałem z początku, ale nie chcę wracać do poprzedniej postaci. - tu "kościej" znowu się położył.
- Maksymalna temperatura jaką mogę wytworzyć jest zbliżona do temperatury Hipernowej. Ciebie rozsadziła by nawet 15x większa temperatura niż ta którą mogłeś wytworzyć z pomocą Sol. Także, jak się domyślisz.. Cholernie długa droga przed Tobą. - powiedział Gyuahen układając płomyki na twarzy jak by się uśmiechał.

- Aż taki brzydki byłeś wcześniej, że wolisz kości? Hmmm... Tak w sumie mógłbyś przetworzyć część swojej energii na masę i zrobić sobie jakąś cielesną powłokę... Ja się tak przecież regeneruję.
Rzucił Gyuahenowi czystą kartę.
- Zakładam, że wiesz, co z tym zrobić. Tutaj też to zadziała, karta się utworzy w realnym świecie. Tylko jak na razie wolę cię tam nie wzywać. Wewnątrz statku ja sam mógłbym powodować zniszczenia przy treningu, a pomimo że mogę wejść w otwartą przestrzeń, wygodniej jest w stroju Jigen Ridera. A prawdziwy powód stworzenia Linkera zostawię na potem, gdy już będę miał trochę twojej wiedzy. Czasu mamy pod dostatkiem, przestrzeni też, nie spieszy nam się. A nawet kiloparsekową podróż rozpoczyna pierwszy krok. Stawiamy go?

Gyuahen stworzył na karcie swój wizerunek.
- Trzymaj.. - powiedział spokojnie, oddając kartę chłopakowi.
- Mówiąc szczerze, ta postać mi się podoba. Ale pomyślę kiedyś o stworzeniu sobie cielesnej powłoki. Jeżeli tak bardzo tego chcesz, to nic nie stoi na przeszkodzie by postawić ten pierwszy krok. - odezwał się spokojnie, kładąc się ponownie na ziemi.

Mina Viega: ._.
Na jakimś kamieniu kawałek od nich zmaterializowała się lampka biurkowa. Viego myślał o podejściu i wzięciu jej, ale zrezygnował.
//Zaiste masywne są dzisiaj owe chmury facelampu, nieprawdaż?//

Cały czas utrzymując tą minę złapał kartę i schował do kieszeni.
- Emmm... Nie no, wiesz, na leżąco się chyba dość trudno idzie, prawda?

//czyt: Jak zamierzasz sobie kupo kości leżeć, to wsadź sobie w d... szlag. [przegląda książkę z anatomii] Wsadź sobie do miednicy tą całą pokazówkę, po co to było?
Ale to taka nieoficjalna interpretacja.//

Kostek zrobił minę: :dub:
Wstał lekko wkurzony, gdyż leżenie było jego hobby w podświadomości chłopaka. Czekał na to co powie Viego i nie mogąc ustać w miejscu zaczął chodzić.

- Ja nie wiem, nad czym się zastanawiasz. Gdybym mógł, to bym samodzielnie wydobył z ciebie potrzebne informacje, ale jako że nie są zapisane atomowo, Worldwide Reading nie poskutkuje. Nigdy nie służyło do czytania w myślach.