Nagle Yoh się podniósł. W sumie, nie tylko On, ale Silvia także. Oboje poczuli gigantyczną energię, która pojawiła się gdzieś na równinach.
- Czujesz to? - zapytała lekko zaniepokojona dziewczyna.
- Cholera.. Umawiali się na trzy dni, a nie dwa.. - powiedział wkurzony Yoh, po czym wstał.
- Silvia, zostań w domu. Kiedy poczujesz że moja energia maleje, nie zbliżaj się. - powiedział z poważną miną chłopak.
- Ale.. Muszę lecieć. Nie powstrzymasz mnie. Nawet jak wyjdziesz, polecę za Tobą. Nie zostanę tu sama. - powiedziała Silvia. Na jej twarzy było widać zmartwienie.
- Cóż.. Dobra.. Jeden warunek. Lecisz, ale pod żadnym pozorem nie walczysz. Nawet jak będę śmiertelnie ranny, nie masz prawa mnie ratować i pchać się do walki. Wtedy uciekaj. Rozumiesz? - zapytał.
- Tak.. Niech Ci będzie. - powiedziała lekko zasmucona dziewczyna. Mimo to cieszyła się że może lecieć.
Oboje szybko wyszli z domu, po czym unieśli się w powietrze i szybko polecieli na równiny.
- Czujesz to? - zapytała lekko zaniepokojona dziewczyna.
- Cholera.. Umawiali się na trzy dni, a nie dwa.. - powiedział wkurzony Yoh, po czym wstał.
- Silvia, zostań w domu. Kiedy poczujesz że moja energia maleje, nie zbliżaj się. - powiedział z poważną miną chłopak.
- Ale.. Muszę lecieć. Nie powstrzymasz mnie. Nawet jak wyjdziesz, polecę za Tobą. Nie zostanę tu sama. - powiedziała Silvia. Na jej twarzy było widać zmartwienie.
- Cóż.. Dobra.. Jeden warunek. Lecisz, ale pod żadnym pozorem nie walczysz. Nawet jak będę śmiertelnie ranny, nie masz prawa mnie ratować i pchać się do walki. Wtedy uciekaj. Rozumiesz? - zapytał.
- Tak.. Niech Ci będzie. - powiedziała lekko zasmucona dziewczyna. Mimo to cieszyła się że może lecieć.
Oboje szybko wyszli z domu, po czym unieśli się w powietrze i szybko polecieli na równiny.