ToshiZmieniłeś się w dziwną formę i utraciwszy kontrolę nad własnym zachowaniem, ruszyłeś bezmyślnie, ale za to z niewyobrażalną szybkością na przeciwnika. Nieco zdziwił się on tym jak wyglądasz, ale na dłuższą metę nie obchodziło go to. Kiedy podleciałeś do niego i zacząłeś go niewyobrażalnie szybko okładać, koleś blokował bez większych problemów każdy twój ruch. Nie uderzał, a jedynie blokował uderzenia. Po jakichś dwóch minutach całkiem efektownej walki, miałeś odrobinę szczęścia i trafiłeś kolesia w twarz. Straciwszy kontrolę nad sytuacją mężczyzna dał się przez chwilę okładać. W pewnym momencie zablokował twoje uderzenie i z niewyobrażalną siłą pierw uderzył z główki w twoją głowę, a następnie kiedy się za nią złapałeś z bólu, podleciał i uderzywszy z kolanka w brzuch, odleciał kawałek i wystrzelił niewielką kulkę w twoją stronę. Brak panowania nad sobą oraz niewyobrażalny ból brzucha spowodowały że po prostu nie zauważyłeś kulki, a ta uderzyła o Ciebie jak o jakąś tarczę. Nastąpiła eksplozja, a z dymu z dużą szybkością wyleciałeś Ty, lecąc już w normalnej formie prosto na ziemię. W ostatniej chwili udało Ci się ocknąć i zatrzymać w powietrzu tuż przy samej ziemi, wywołując tym samym na niej niewielki podmuch powietrza.
RayemEksplozja dała Ci szansę zbliżyć się do przeciwnika bez obawy o to że Toshi i Tobie by wkopał w tej 'niezidentyfikowanej' formie. Przemieniwszy się w SSJ3, sprawiłeś że również chmury zaczęły dosłownie nad Tobą się pojawiać i jakby wnikać w twoją aurę. Dość dziwny efekt, aczkolwiek ciekawy. Tym samym nie przejmując się tym że odsłoniłeś Yoha ładującego
Genki Damę, ruszyłeś na swojego przeciwnika.
Używając
Zanzoken, zbliżyłeś się do niego i tym razem rozpocząłeś walkę wręcz w której o dziwo prowadziłeś. Mężczyzna nie nadążał za wyprowadzanymi ciosami. To jedynie świadczyło o tym że albo powoli się męczy albo SSJ3 jest formą rzeczywiście wartą swojej ceny. Sprowokowałeś przeciwnika, chciał Cię odepchnąć i tym samym odsłonił się, narażając się na atak. Wykorzystałeś daną Ci szansę i uderzyłeś go w okolicę żeber z niewyobrażalną mocą, następnie przeniosłeś się za niego i uderzywszy w plecy sprawiłeś że powędrował i uderzył z niebywałą siłą o ziemię.
Przewaga..? Możliwe.
Koleś wstał, ocierając krew z ust.
-
Wy.. Nie myślałem że czeka mnie tu aż taki opór. - powiedział spokojnie. Stanął w rozkroku. W pewnym momencie nastąpił dosłownie wybuch energii z jego ciała. Nie trwało to długo, ale kiedy ten minął zauważyliście że w jego rękach jest kosa, a na plecach wyrosły czarne skrzydła. Jego rany zniknęły.
-
Nie myślałem że to będzie konieczne, ale z takim oporem nie spotkałem się prawie od 2000 lat.. Ah.. Zapomniałem się przedstawić już na początku. Rilhel, upadły anioł. - powiedział spokojnie, lekko się kłaniając. Właściwie, co się okazało dość dziwne, nie czuliście od niego nawet grama energii. Dosłownie nic.
-
Rada nie będzie zadowolona. Spóźnię się.. No cóż, jakoś się wytłumaczę, a teraz.. - po tych słowach spojrzał w stronę Rayema. Ty nie wiedząc co za bardzo zrobić wystrzeliłeś w niego
Big Bang Attack, ale.. Nie było go już w miejscu w którym był wcześniej. Pojawił się za Tobą i jednym zamachnięciem kosą, prawie uciął Ci rękę. Miałeś szczęście jedynie dlatego że byłeś na tak wysokim poziomie.
MaximusKiedy Rayem mało nie stracił ręki, ruszyłeś do walki. Wraz z czterema klonami ruszyłeś na anioła i zaczęliście go okładać. Najbardziej zdziwiło Cię jednak to, że bez problemu unikał z uśmiechem na twarzy tylu ciosów. Na twoje szczęście, odsunąłeś się jako pierwszy z zamiarem użycia
Spirit Cannon. Dlaczego na szczęście? Kopie nie miały tyle szczęścia, koleś wyciągnął w górę kosę, następnie szybkim ruchem zakręcił się z nią wokół, tworząc coś na wzór zegara, tak to wyglądało z góry. Klony dosłownie zostały przecięte na pół. Żył tylko jeden, regenerujący się na ziemi i ty, oryginał. Ale już po tym ataku domyśliłeś się jednej rzeczy. Teraz lepiej wykorzystać całą swoją moc w starciu z nim bo może być źle. Jako jedyny dodatkowo widziałeś z bliska jego atak i wykonał go tak płynnie że nie odsłonił nawet jednego miejsca.
Rilhel spojrzał na Ciebie lekko uśmiechnięty. W pewnym momencie zniknął i pojawiając się nad Tobą, uderzył z niewyobrażalną siłą Cię prosto w głowę. Nie straciłeś przytomności ze względu na swoją rasę. Mimo to, spadłeś na ziemię z dużą szybkością i masz lekko rozciętą w okolicach czoła głowę.
SmokuWobec tego przeciwnika nie pozostałeś obojętny. Nie zdziwiła Cię jego przemiana, byłeś pewny że 'as' którego chowasz w rękawie będzie tu starczył. No i w pewnym sensie miałeś rację. Zmieniając się w demona, dosłownie zniknąłeś każdemu z oczu i pojawiając się przy Rilhelu z
SHADOW RELEASE: Level 4 dosłownie zacząłeś na niego szarżować, próbując okładać go na każdy możliwy sposób.
-
AAHAHAHAHAHAHAHAHA!!! MIERNOTO! TYLKO NA TYLE CIĘ STAĆ!? - krzyknął demon, który przejął kontrolę nad Tobą do przeciwnika.
W pewnym momencie, koleś się uśmiechnął i zamiast unikać ciosów przystąpił do ataku. Pierwsze co musiałeś zrobić to się schylić, choć i tak upierdzielił Ci jeden róg wystający z głowy. Odruchowo odskoczyłeś. Mimo że straciłeś kontrolę nad demonem i nie udawało Ci się jej odzyskać, ten zachowywał się całkiem poważnie.
-
No dobra.. Może nie jesteś taką miernotą za jaką Cię na początku miałem.. - powiedział demon, dotykając złamanego rogu. Po chwili przeciągnął po nim rękę, a róg się odnowił z cienio-podobnej czarnej materii.
Upadły anioł lekko się zdziwił tym że taka istota przebywa na ziemi w tak młodym chłopaku. Mimo to, nie był zdezorientowany na tyle by móc go bez problemu zaatakować. Tak czy owak demon ruszył na anioła bez większego zastanowienia się nad strategią. Było to błędem.. Anioł zniknął i pojawiając się dosłownie obok Ciebie, zwinnym ruchem uciął kosą twoją rękę. A właściwie rękę demona.. Ten wykorzystując duże pokłady energii, zregenerował sobie rękę, ale w tym momencie udało Ci się wpieprzyć w walkę. Przejąłeś ponownie kontrolę nad demonem, mimo to dokładnie widziałeś jak toczył on walkę z upadłym aniołem i jakie były tego efekty.
W tym samym czasie, anioł spojrzał się w górę i dostrzegł Yoha, dzięki temu że Rayem skasował 'chmurki' z nieba. Ruszył na niego z niewyobrażalną szybkością, choć i tak chwilę mu to musiało zająć, gdyż chłopak przebywał naprawdę wysoko nad ziemią.
YohZauważywszy że zbliża się do Ciebie Rilhel, nie wiedziałeś co zrobić. Jeżeli ładowałbyś kulę dalej, byłaby potężniejsza, ale z drugiej strony koleś prawdopodobnie przeciąłby Cię w pół. No i dokładnie tutaj decyzja stała się prosta.
Rzuciłeś niegotową kulę w upadłego anioła, po czym sam teleportowałeś się do reszty na ziemię. Kula okazała się zbyt słaba. Co prawda, kula zaczęła pochłaniać anioła, ale ten zaraz się jej oparł i po kilku sekundach wyrzucił
Genki Damę w kosmos, gdzie eksplodowała uderzając w jakąś niezamieszkałą gwiazdę.
BumberUdało Ci się połączyć z mistrzem będącym w zaświatach.
ShadeKiedy chciałeś oddać Yohowi trochę energii, okazało się że ten już rzucił
Genki Damę w lecącego do niego przeciwnika. Teraz trzeba było wymyślić coś innego.
Ogólnie:Koleś unosi się uśmiechnięty w powietrzu. Nie wiecie czy czeka na Wasz ruch czy sam coś zaplanował, ale póki co nie ryzykujecie i nie wykonujecie pochopnie jakichś ruchów. Teraz żarty się skończyły, zwłaszcza że wcześniej mało brakowało by go zabić, a teraz okazuje się że nawet nie jest ranny.
Stany:-Maximus: Lekko rozcięta głowa, krew spływa Ci na oczy, ale raczej sama rana nie przeszkadza w walce.
Smoku: Na zregenerowanie ręki demon użył dużej ilości energii, przez co Ty sam masz jej stosunkowo niewiele na chwilę obecną.
Gemmei: Utrata przytomności, na szczęście dość daleko od pola walki.
Ayano: Energia na wyczerpaniu, dziewczyna ledwo stoi, ale również przebywa dość daleko od pola walki wraz z Gemmei.