Yoh zmniejszył portal i usiadł utrzymując go istniejącego.
- Mam pewien pomysł, jak spenetrować całe te ruiny, wliczając w to bezpieczny powrót. Ale nie wiem ile to mnie będzie kosztowało energii. Muszę połączyć kilka moich energii w jedną, dokonać fuzji kilku technik umożliwiających mi szybkie przemieszczanie się i tak dalej.. - powiedział.
- Energii mam prawie że nieskończoność biorąc pod uwagę Kyuubiego i ApocDestroyer'a. Inne będę musiał tak połączyć, aby dopasować je do jednej z tych dwóch. Jest to o tyle ryzykowna technika, że mogę nas równocześnie przenieść do innego wymiaru albo nawet czasu.. Cóż. To jak? - dodał i zapytał na koniec.

Kiedy Rayem wspomniał o rozdzieleniu potara, Yoh się odezwał.
- Cóż.. Odkryłem jeszcze dwa sposoby, dlatego też zdecydowały się połączyć. Później powiem Ci więcej. - powiedział do chłopaka.

- Pomysł dobry... Ale ryzykowny... - powiedział zastanawiając się.
- Jak dla mnie to może być. A skoro mamy trochę czasu, to powiem to co miałem...
Chłopak usiadł i zaczął opowiadać.
- Wyruszyłem w 2 tygodniową podróż, żeby stać się silniejszym. Nie ważne, gdzie byłem i czego się nauczyłem... Ważne jest to, z czym walczyłem na wschodnim kontynencie... Nie pokonałem tego... Jedynie przegoniłem... To wyglądało jak ty w formie ApocDestroyera... Z tym, że było niezwykle chaotyczne.
Ray położył się podpierając głowę rękami.
- To tyle...
- Jeśli, mamy walczyć z najsilniejszymi... To jestem gotowy. Pokonałem samego siebie, gdy się zgubiłem w teleporcie Smoka, pokonam i ich. - powiedział prawie wykrzykując ostatnie 2 słowa. (nie licząc "i" xD)
Z nudów zaczął machać ogonem.

- Teraz muszę poczekać na Viega, później muszę się przygotować na użycie tej techniki. - powiedział ogólnie do wszystkich, a następnie zaczął odpowiadać na pytania.
- Cóż.. Zależy. Jeżeli zbiera najpotężniejszych to z pewnością możemy się spodziewać kilku dobrych wojowników. Z pewnością są nimi Ci których pomagałem w kilku wymiarach odesłać do zaświatów albo całkowicie zabić. Mimo wszystko.. Ma rękawice, może przywrócić ich do życia. - odpowiedział na pytanie Toshi'ego.
- Hmm.. Nie wiem z czym walczyłeś. To niemożliwe by ktoś poza mną miał miał moc ApocDestroyer'a. Mimo to, ciekawe. Bardziej chaotyczne, powiadasz? Możliwe że to jakiś silny wojownik, który opiera umiejętności na cieniu lub mroku. Na planecie nie wyczuwałem wcześniej żadnych innych energii niż te o których teraz wspomniałem. W każdym razie, czym by to nie było, mnie nie pokona. - powiedział do Rayem'a. Niema to jak samokrytyka, nie?

Silyano usiadła na schodach i siedziała cicho.

Chłopak spojrzał na zegarek w komórce.
- Eh... Już noc... - powiedział jakby zawiedziony.
Chłopak chwycił się za machający ogon.
- Chciałbym już się stać najpotężniejszym z Saiyan... Super Wojownikiem IV Stopnia...
- Może nie potrzebowałbym już wtedy tego wkurzającego ogona do transformacji...
Wszystko co mówił, mówił cicho do siebie. Żeby to usłyszeć, ktoś musiałby się wsłuchać lub musiałoby być cicho.

Chłopak siedział cicho. Przysłuchiwał się tylko wypowiedziom innych. Nie słyszał tego co Ray przed chwilą mówił.
(Przynajmniej se odpocznę chwilę, większość się chyba dobrze zna.)
Spojrzał na Silyano.
(Ile to już czasu jak nie widziałem Sandry. Tak bardzo chciałbym ją zobaczyć.)

Chłopak przysnął.

Sen:

Shigeru pojawił się na pięknej polanie przed swoimi wszystkimi przyjaciółmi. Był bardzo zadowolony, większości tak dawno nie widział.

Po chwili w oczach Sandry pojawiły się łzy.
- Co, co się dzieje? Czemu ty płaczesz? - Starał się podbiec do nich ale jego ciało odmawiało posłuszeństwa. - Nie, nie mogę się ruszyć!
- Trzymaj się braciszku. Zawsze wiedziałem, że dasz se radę w wielkim świecie. - Powiedział Scizor po czym rozpłyną się.
- Nie! To nie tak miało być! - Krzyczał rozwścieczony Shigeru.
- To i chyba na mnie przyszła pora, nie sądzisz? Bywaj. - Powiedział Ray po czym znikną.
- Wy... wy wszyscy chcecie mnie tak opuścić?! To nie może być prawda! - Nakatoni nie miał siły już dłużej powstrzymywać łez.
- Będę leciał, nic na to nie poradzę. - Chaol przyłożył dwa palce do czoła po czym zabrał je dość szybko.
- To... to nie może się tak skończyć! - Krzyczał z łzami cieknącymi po policzkach.
- Wiesz, że i tak bym cie pokonał. - Powiedział pewny siebie Shun.
Shigeru padł na kolana i krzyczał, łzy leciały mu po policzkach.
- Opiekuj się wszystkimi - powiedział wesoły głos.
Nakatoni podniósł głowę i zobaczył uśmiechniętego Maxa.
- Dasz radę, wierzę w ciebie tak jak ty wierzyłeś w nas wszystkich. - Powiedział Max i znikł.
Chłopak klęcząc walił z całej siły z pieści w ziemie. Spojrzał na Sandrę.
- Nie zostawiaj mnie! - Krzyczał z łzami w oczach.
Dziewczyna podeszła do Shigeru, pocałowała go w policzek. Chłopak złapał ją i bardzo mocno przytulił.
- Kocham cię. - Powiedziała i znikła.
- Nieeeeeeeeeeeee! - Krzykną po czym obudził się dosyć spokojnie jak na taki sen.

Real:
Spojrzał na Silyano.
(Czyżbym to przez nią miał taki sen? Ona przypomniała mi o Sandrze. Jednak ten sen mnie czegoś nauczył. Im więcej ludzi kochasz tym więcej ludzi żałujesz kiedy odchodzą.)
Zasną dalej.

Tendou appeared in the Libary, as if though teleportation, however, in his human form.
-Sup?

Będąc po drugiej stronie portalu, Viego zobaczył mnóstwo podestów generujących półprzezroczyste osłony, wewnątrz których były najróżniejsze rzeczy, zbierane z wielu wymiarów lub tworzone na podstawie innych.
- Dobra. Mam nadzieję, że wszystko jest na swoim miejscu, bo jak robiła tu jakieś porządki, to chyba Yoh zamknie ten portal z nudów...
Podlatuje do drogowskazu i odczytuje:
(przód) V
(tył) G
(lewo) W
(prawo) J
(góra) N
- Miałem wziąć... Jigendriver, Versal Upriser i Genesic Driver... Idę najpierw po Jigendriver.
Poleciał na prawo od drogowskazu i dotarł do sektora oznaczonego literą "J". Po chwili znalazł podest, nad który unosił się złotawy Jigendriver //wygląda mniej więcej TAK, tylko nie ma symboli wokół, jest jak mówiłem w kolorze złotym i obrócony o 90° w lewo//
- Szlag, Dimenbooker jest gdzieś indziej...
Podszedł do podestu i przyłożył dłoń. Osłona zniknęła i przedmiot powoli opadł na podest, skąd Viego go wziął i poleciał dalej, szukając sektora oznaczonego literą "D". Krążąc trochę po tym gigantycznym wymiarowym magazynie znalazł w końcu szukany sektor, a w nim szukany obiekt - Dimenbooker. //Wygląda jak srebrnoszare pudełko na karty do gry wykonane z twardego tworzywa. I rzczywiście zawiera pewne karty//
- Mam dwa. Teraz... Versal Upriser. Wrócę się do pierwszego drogowskazu... Ale gdzie on jest...
Po jakiejś minucie znajduje drogowskaz i udaje się w kierunku sektora z literą "V". Znajduje podest z napisanym "Versal Upriser", jednak w osłonie nie ma nic.
- Taki myk, co?
Mimo to przykłada dłoń do podestu i usuwa tym samym osłonę. Puka parę razy w podest od góry i otwiera się mały schowek, a w nim Versal Upriser. //wygląda jak zdobiony grot strzały//
- Wiedziałem, że tego by nie zabrała. Został mi jeszcze Genesic Driver... O, wezmę kilka pamięci, które mam od Double'a. Czas je wypróbować... Gdzie one były... Oby pod "G"...
Wziął Versal Upriser i poleciał w stronę sektora oznaczonego literą "G". Znalazł Genesic Driver i zabrał go z podestu //nieduża sprzączka od pasa//, po czym podszedł do podestu oznaczonego przez "Gaia Memories". Wziął z niego dziwne pudełeczko wielkości pendrive'a. Otworzył je - w środku powoli przewijały się (tak jakby patrzeć na karuzelę przez wąskie okienko - wydaje się, że "zawartość karuzeli" się przewija za tym okienkiem) przypominające kolorowe pendrive'y obiekty. //TAKIE mniej więcej// Viego zamknął to pudełeczko i odłożył do kieszeni.
- No, to chyba wszystko. Zaraz, sprawdzę jeszcze, czy w Dimenbookerze są karty...
Otworzył Dimenbooker rozkładając go w dziwną trójwymiarową strukturę. Wewnątrz było sporo różnych kart //je zobaczycie nieco potem//.
- No, całe szczęście. Mogę wracać. Tylko... gdzie był ten portal?
Szukał jakąś minutę portalu (który w końcu się zmniejszył), w końcu się udało. Przyczepił Dimenbooker do lewej części paska, Jigendriver do prawej, a Genesic Driver do sprzączki, schował Versal Upriser do kieszeni i zebrał trochę energii w prawej dłoni, po czym wystrzelił cienki promień dokładnie w środek małego portalu, po czym złączył dłonie i zaczął je rozdzielać, co powodowało niewielkie zwiększenie rozmiarów portalu.
- Oby się udało... Entei.
Przeszedł w niematerialną formę, jednocześnie wskakując do portalu. Przechodząc przez niego forma się powoli wyłączała, ale udało mu się dosięgnąć wyjścia i wrócił do ruin Anteques.
- Hej tam, coś mnie ominęło?

//Za kilka chwil opiszę w karcie cały szajs, jaki zniosłem do ruin//

Yoh widząc że Viego wyszedł, wstał.
- Skądże.. Rozmawialiśmy. Później spróbuję ostrzec ludzi przed Shigenem, a tymczasem reszcie opowiadałem o pewnej technice, która może Nas przenieść na powierzchnie wraz z całym miastem. Za długo by opowiadać jak to działa. Powiem tylko że muszę tu użyć i połączyć większość technik teleportacyjnych i przenoszących w jedną. Istnieje jednak prawdopodobieństwo że wysadzę Nas w innym wymiarze lub czasie. Pierwszy raz zużyje taką moc, ale myślę że wtedy łatwiej będzie nam spenetrować ruiny. - powiedział i pokrótce wyjaśnił Viegowi swój plan. Zamknął jednocześnie portal i czekał na odpowiedź.
- O! Cześć Tendou. - powiedział, widząc chłopaka.

- Łatwiej też będzie Wam stąd wyjść, bo po prostu wylecicie. - dodał.
- Zaraz.. Wam? A co z Tobą? - zapytała zaniepokojona Silyano.
Chłopak na nią spojrzał i uśmiechnął się.
- Nie martw się. Nie zostawię Cię. Tyle że po użyciu tej techniki mogę stracić przytomność. Wymaga użycia ogromnych pokładów energii i połączenia kilku technik w jedną. Nawet dla takiej osoby jak ja, z prawie nieograniczoną energią jest to niezwykle trudne zadanie. - wyjaśnił dziewczynie.
- Ta technika jest aż tak potężna? - zapytała ze zdziwieniem Silyano.
- Potężna? Możliwe. Przy użyciu ogromnych pokładów energii byłbym w stanie przenieść Eminę do innego wymiaru. Problem jest jak mówiłem taki, że technika wymaga użycia naprawdę szalonych pokładów energii. To tak jakbym był Viegiem, pobrał moc z 5 słońc. Mimo wszystko, dalej nie starczyłoby mi energii na wykonanie tej techniki. Zawdzięczam to że mogę ją wykonać głównie ApocDestroyer'owi i Kyuubi'emu. Ale kij wie co jeszcze we mnie siedzi.. - kolejny raz wyjaśnił.
- Ah.. Cóż. - rzekła do siebie dziewczyna, po czym usiadła pod ścianą biblioteki.

- No to zanim stracisz przytomność, mała prośba...
Otworzył Dimenbooker i wyjął dwie karty. //wyglądają TAK, credit dla Bladedge za szablon. Po lewej jest przednia część karty, po prawej tylna.//
- Weź jedną i skup swoją energię na niej. Jeśli zrobisz to właściwie, karta zmieni postać. Druga jest dla Tendou. Wasze zdolności są chyba najodpowiedniejsze do Jigendrivera. Spokojnie, nie stanie się wam nic złego. A dokładnie po co mi to będzie, wyjaśnię na powierzchni. Chyba że wam się teraz spieszy, żeby się dowiedzieć.

Yoh wziął od Viega kartę i skupił na niej przez chwilę energię. Kiedy już coś się na niej pojawiło, po prostu oddał ją Viego'wi.
- Hmm.. Proszę. W sumie, nie wiem po co Ci to ale skoro mówisz że wyjaśnisz.. - powiedział i usiadł.
- Cóż.. Powoli będzie trzeba jechać z tym wszystkim. - dodał, uśmiechając się.

Gdy zobaczył, że Viego wrócił, chłopak się podniósł i przyjął pozycję siedzącą.
To co chce zrobić wymaga aż takiej mocy? Nawet SSJ3 nie dysponowałby taką mocą, mimo, że aura jest wtedy gigantyczna...
- No dobra Yoh. - powiedział wstając.
- Nie traćmy czasu. Musimy powstrzymać tego kolesia, co zajebał rękawiczkę.
Ray był nie tyle pewny, że Yoh'owi się powiedzie, co zmotywowany do stoczenia obecnie najtrudniejszej walki w swoim życiu.

- Dla pewności, wyjaśnię od razu, w co się wpakowałeś. Żartowałem, spokojnie. To, co widzisz to karta JigenRide. Korzystając z Jigendrivera, czyli tego złotego urządzenia przy moim pasku mogę wezwać do wymiaru, w którym aktualnie jestem, każdego, kto przekazał mi w ten sposób energię. System zatrzyma czas w wymiarze, w którym jest dana osoba aż do momentu, gdy do niego wróci. Moment w historii, z którego system przyzwie danego wojownika może być dowolny, o ile w tym momencie wojownik ma wszystkie swoje moce lub formy dostępne. Przyzwany wojownik nie może umrzeć - zostanie najwyżej odesłany do swojego wymiaru bez żadnego uszczerbku na zdrowiu, bo jego pobyt po przyzwaniu jest de facto wirtualny. Gdy wojownik jest przyzwany albo jest cały czas w tym wymiarze mogę, używając kart FormRide zmienić go w jego wyższą formę bez jakiejkolwiek jego straty energii. Czyli np. mógłbym kogoś zmienić w Super Saiyana i trzymałby tą formę "na mój koszt". Gdy walczy po przyzwaniu, działa zgodnie z własną wolą i własnym stylem walki. Jest też kilka kart Final FormRide, które zmieniają wojownika w broń, ale tym się nie musisz przejmować, bo czysto biologicznym wojownikom to nie "grozi", a także karty AttackRide i Final AttackRide, używane do aktywacji ataków, które takowej wymagają. Czyli w skrócie - będziecie mogli korzystać z najsilniejszych form na mój koszt, ale pewnego dnia mogę was poprosić o pomoc w walce. A właśnie. Gdy zostaniecie odesłani do swojego wymiaru, w pierwszej chwili nie będziecie sobie świadomie zdawać sprawy z tego, że w ogóle odbyliście jakąś podróż, co pozwoli wam kontynuować zaczętą akcję. Zaczniecie to sobie uświadamiać powoli, stopniowo, jednak nie będziecie znali waszej przyszłości, jeśli system was weźmie z momentu znacznie przed tym traktatem. Takie zabezpieczenie. Tutaj głównie będę przyzywał wojowników, których już wcześniej spotkałem, ale Tendou powinien szczególnie rozważyć tą ofertę, bo widocznie nie odblokował jeszcze wszystkich swoich dostępnych form. Ale jest jeden poważny wymóg, który dotyczy akurat mnie. Mogę używać Jigendrivera wyłącznie po przejściu na jedną z form Worldwide Linkera oraz nie mogę sam przybierać waszych form czy dawać wam cudzych. A pozostałe rzeczy, które wziąłem, to w swoim czasie. Przydadzą się nie tylko mi, uwierzcie. A teraz, Yoh, już nie przeszkadzam, rób swoje.
Schował kartę JigenRide: Yoh Atsuko do Dimenbookera, by tam utworzyły się pozostałe potrzebne karty FormRide.

//Już się biorę za opisywanie tego w karcie postaci//

Mikidius pojawił sie przed biblioteką i wszedł do niej.
Nie wiedząc zbytnio co sie dzieje podszedł do reszty i nic nie mówił przygądając sie nieznanej mu osobie.Kiedy podszedł patrzył co sie dzieje.

- Cóż.. Dobra, do roboty. - powiedział i wstał po czym wystawił palec wskazujący przed siebie.
- Krok pierwszy, Door of The World. - rzekł, po czym otworzył portal umożliwiający przedostanie się do innego wymiaru.
- Krok drugi, łączenie! - powiedział, po czym wyskoczyło z niego kilka smug energii, które powędrowały i ustawiły się dookoła portalu. Zaczął się on unosić wyżej i rozciągać do gigantycznych rozmiarów. Warto zauważyć że Smug było o wiele więcej niż Yoh ma form, ot taka ciekawostka.
- Krok trzeci, ponowne łączenie! - krzyknął i złapał się za klatkę piersiową, po czym uniósł portal nad miasto i powiększył przy pomocy energii do jego rozmiarów. Następnie przekazał kolejną energię do wrót.
- Krok czwarty.. Ene..rgia cienia! - krzyknął, po czym wyskoczyła z niego ciemna smuga energii. Wleciała w portal i sprawiła że stał się on cały ciemny.
Chłopak z trudem złapał oddech.

- Yoh!! - krzyknęła przerażona Silyano. Wyglądało to tak jakby się chciał poświęcić. Już miała do niego lecieć by przerwał, kiedy ten wystawił rękę. Oznaczało to wprost - "Nie. Zatrzymaj się i nie podchodź". Był uśmiechnięty.

- Krok pią..ty.. Bra..ma. - powiedział po czym padł na kolana i przekazał jeszcze trochę swojej energii do portalu. Tym razem wyszła z niego niebieska smuga, która połączyła się z ciemnym portalem. Teraz Door of the World stała się niczym lustrzane odbicie równin. Następnie portal zaczął się obniżać, powoli przenosząc gdzieś całe ruiny.

- Kr..Kr...ok szó..sty. Osta..tni. Prze..nie..sieni..e.. - rzekł i upadł. Portal znacznie przyśpieszył i pochłonął całe antyczne miasto.
- He..he.. - uśmiechnął się i zemdlał. Ruiny zaczęły się przenosić. Całość wyglądała jak podróż przez Door of the World, mimo to znacznie się od tego różniła.

//Później opiszą tą technikę w Karcie Postaci.//

Ray podbiegł i kucnął przy Yohu.
- Yoh... Hej Yoh... - mówił próbując go ocucić.
- Myślę, że ci się udało. Dobra robota. Ale nie mdlej nam tutaj, bo jeszcze się nie obudzisz.
Po tych słowach chłopak przekazał Yoh'owi część swojej energii.
//Wyglądało to tak jak gdy Goku pokonał Friezę i rzucił mu kulkę z energii.//
Następnie usiadł koło niego uśmiechając się lekko.

Chłopak leżał nieprzytomny, ale oddychał. Choć ciężko.
- Myślę że nie musimy się martwić. Ta technika nawet z niego wykrzesała ostatnie rezerwy energii. Mimo to, akurat jeżeli chodzi o Yoh'a, jego energia szybko się odnawia.. Też się martwię, ale wydaje mi się że nie ma o co. - powiedziała Silyano.
[Zmienił się.. Opanował takie techniki, o których nawet ja nie mam pojęcia.. Ale czym była ta, którą Nas do cholery przeniósł?]

[Wykończyłeś Nas.. Wiesz..?
Wiem.. Ale to nie moja wina.. W każdym razie dzięki..
Ehh.. Poznaliśmy się na Tobie, ale na pomoc niektórych z Nas nie licz..
Ta, wiem jaki macie cel.. Heh..]

Mikidius kucnął i powiedział.
To dobrze że jego energia sie szybko odnawia.Tam dokąd zmierzamy Yoh na pewno sie przyda.W każdym razie najważniejsze żeby Yoh był cały po tej technice.
Mikidius usiadł koło wszystkich i zaczął medytować.

Ray spojrzał na Silyano.
- Jak się obudzi powinniśmy mu dać senzu... Nie wątpię, że szybko się regeneruje, ale powinniśmy się stąd jak najszybciej wydostać i zacząć trenować przed walką z "bogiem".
Jednak po chwili się uśmiechnął i wyjął anty-księżycowe okulary.
- Myślę, że już nie będą mi potrzebne...
Chłopak złamał okulary po środku i wyrzucił.
Wejdę tam...
Ray wstał.
- Poszukam jakiś książek z tłumaczeniem tego języka na nasze. Może będzie taka książka... - powiedział wchodząc do środka.
Zaczął się rozglądać i przeglądać książki, ale większość była w tym dziwnym języku.

Miasto zostało przeniesione na równiny na zachód od Eminy, między tym miastem a sąsiednim Nepis.
//Jesteście na równinach, jednak dalej w Anteques. Dział został przeniesiony//

- Hmmm... Jesteśmy na zachód od Eminy. Słuchajcie, mam pomysł. Na północ stąd, na pustyni jest statek, który zabraliśmy od Gidayu. miałem go połączyć z drugim statkiem, który mam od Yoha, ale przez hecę z Shigenem nie zdążyłem. Myślę, że może on robić jako nasza tymczasowa baza operacyjna, co powiecie? Przy okazji, sprawdzaliśmy te książki. Są tylko w antycznym języku Jigen Tankenka.

Mi to odpowiada.To jak lecimy na ten statek?-powiedział Mikidius wstając i wychodząc z biblioteki.

Ray odwrócił się, gdy Viego kończył mówić swoje.
- Świetnie! Tylko najpierw trzeba znaleźć wyjście...
Wyszedł i z powrotem stanął przed biblioteką.
- A masz tam jakieś urządzenia treningowe?

He took the card, looking at it blankly as if he didn't know what to do, but after like a minute of useless looking at it, the card took effects.
-Erm, here.