//Ykmo, ten miecz by był również mile widziany w karcie postaci.//
Taizo zasłania się przed cięciami, kilka mu zadaje widoczne rany cięte.
Po naprawdę potężnych atakach Smoka na całej powierzchni ciała wystawionej na tą salwę było widać wgniecenia //wyobraźcie sobie metalową płytę, na którą zrzucano kilka ciężkich, ołowianych kul. Takie wgniecenia// mające nawet kilka centymetrów głębokości. Taizo zaczął kaszleć krwią. Choć skórę miał jak ze stali zbrojonej, te wgniecenia mu dość wyraźnie naruszyły organy wewnętrzne.
_______________________
Widząc lecącą w niego falę, Fuiji zaczyna się zastanawiać, czy zaryzykować użycie skrzydeł. W końcu bierze jeden, porządny, głęboki wdech i wyskakuje w górę, rozkładając skrzydła. Stara się po prostu lecieć lotem ślizgowym, w ogóle nie ruszając skrzydłami, ale nie może tak za długo się utrzymywać i zaczyna opadać. Zauważył ładujące się Cero, więc użył swojej broni, żeby je rozproszyć. Gdy był nim zajęty, dostał w brzuch od Sameyaro i po chwili kolejce Cero posłało go w dół, prosto na zamarzniętą falę. Leży i próbuje złapać oddech, nie ruszając skrzydłami, ale wtedy zauważa Cero Tiburon. Jeśli zrobi unik, skaże się na dłuższe przebywanie bez powietrza. Jeśli nie, oberwie tym. Nie mając już za wiele czasu na decyzję, po prostu nie zdąża nic zrobić i Cero trafia bezpośrednio w niego, dodatkowo niszcząc lód za nim.
Po chwili widać leżącego, nieruchomego Fuijiego bez ręki (tej elektrycznej) pomiędzy lodowym gruzem.
________________________________
Shun jakoś złapał macką jedno z wielkich ostrz i wybił się z niego, unikając cięć drugim, ale ostrze, które złapał, nieco porozdzierało koniec macki. Zaraz po tym udało mu się odbić falę, która popędziła... w stronę oddzielonej głowy. Ciało to zauważyło i natychmiast się rzuciło w tamtą stronę, podnosząc głowę i zabierając parę metrów dalej. Odłożyło ją na ziemię i odwróciło się do Keijiego, przyjmując pozę bojową.
_________________________________
Deszcz rzeczywiście stanowił nie lada problem dla Takanoriego, który zwyczajnie zaczynał gasnąć. Parę razy uwalniał rozbłyski ognia, które miały wyparować wodę i pozwolić mu się dalej palić, ale deszcz zwyczajnie był silniejszy. Zostało jedynie ostrze miecza, które wreszcie dało się zobaczyć - to rzeczywiście była plazma, która do tej pory wystarczała, żeby zapalać powietrze wokół, tworząc ogniste ostrze. Takanori próbował dalej walczyć, ale pioruny go unieruchomiły. Był cały mokry, to spotęgowało efekt. Gdy Rayem ładował swoją kulę, Takanori ruszył w jego stronę, żeby przeszkodzić, ale Rayem zdążył rzucić. Takanori wykorzystuje swoją ostatnią deskę ratunku - wyciąga swój plazmowy miecz przed siebie, by ten zaabsorbował energię tej kuli. Szło na początku dobrze, ale gry miecz był już do połowy wbity w kulę, roztrzaskał się. Takanori, z szokiem w oczach, trzymając samą rękojeść i gardę miecza, uświadomił sobie właśnie swój koniec i tkwiąc w bezruchu, jedynie lekko odlatując w tył //to zdanie ma sens. Nie ruszał się, ale odlatywał w tył.// dał się pochłonąć piorunowi kulistemu. Po chwili i błysku światła piorun się rozproszył, ukazując całkiem czarnego Takanoriego, zastygłego w tej sylwetce. Zaczął spadać, sypał się z niego popiół. Gdy doleciał do ziemi, rozbił się na popiół jak rzucona kulka z piasku.
________________________________
Shuzo jadł swój owoc, nie zwracając zbytniej uwagi na Viega i Kaylin, do momentu aktywowania przez nich swoich hiper-form. Mimo to, jadł dalej. Starał się zablokować jedną ręką kolejne pary ciosów, ale doładowanie żywiołem ognia działało na jego niekorzyść. Zyskał niespodziewanego sprzymierzeńca w... deszczu, wywołanym przez Rayema. Zmniejszył on siłę ostatnich kopnięć tak, że Shuzo odleciał tylko o kawałek. Zaczął wymierzać serię szybkich, podbitych wiatrem ciosów, to na Viega, to na Kaylin, ale nie działało to, szczególnie na te zbroje. Odsunął się i wywołał ten sam wir, który zaczął szalenie kręcić Tsujim, ale dodał do niego małe, wredne, wiatrowe ostrza.
_________________________________
Hollow Max walczył z Keiem jak szalony, zadawał mieczem cięcie za cięciem, Kei nie wiedział, gdzie ma się bronić. Parę ran ciętych już ma. W końcu znajduje lukę i zadaje naprawdę mocne uderzenie w twarz Hollow Maxa. Ten robi matrixowy unik i puszcza Cero z ust prosto w rękę Keia. Wybiło to na krótką chwilę wszystkie kości ze stawów, zadając dość wredny ból Keiowi. Ten, wkurzony, wykopał Maxa z dużą siłą, ten z impetem rąbnął o parę drzew, łamiąc je, ale zaraz się podniósł.
_________________________________
Gdy Nightmare zauważa, że Viego i Kaylin zajmują Shuzo:
-
Ej, ten jest mó... a, chuj z tym, połowę słabszy od tego lodowego. Nie ma tu żadnej zabawy. Yoh, cholero, wiedziałeś o tym, prawda?!Wtedy zauważa, że Fuiji jeszcze się trochę rusza. Natychmiast się znajduje koło niego i posyła z zerowego dystansu w niego falę czarnej energii, zanim ten się nawet zorientuje. Fragmenty Fuijiego najdalej od epicentrum, czyli ręka i stopy, gdzieś się walają po okolicy. Nightmare kieruje wzrok w stronę Taizo.
-
Ten jest najsilniejszy, poza tymi scalonymi. Ale już go prawie mają, do diabła.Patrzy na Shuna.
-
Głowa steruje zdalnie ciałem? To dla cip, które dają sobie odciąć głowę.Teraz na Keia.
-
Nie tak źle. Może tego sobie zaraz wezmę.I na Ryoijiego.
-
A niech się zasrańcy dadzą zabić. Nieważne, którzy.Uleciał gdzieś wysoko w niebo i się rozgląda.
-
Hej kurwo, gdzie jesteś? Ja się nudzę!__________________________________
//żeby nie było: pozwoliłem Maximusowi drugi raz napisać w tej turze, żeby włożył kolczyk.//
Po założeniu kolczyków Maximus i Ketsu zaczęli się do siebie nieuchronnie zbliżać, aż zetknęli się klatkami piersiowymi w błysku światła. Zaraz po tym widać naprawdę dziwną postać, wyglądającą jak efekt jakichś chorych eksperymentów z łączeniem różnych istot. //nawet bardziej niż Yoh//
//Wy decydujecie, jak sterujecie, choć proponuję raz jeden, raz drugi. Przy okazji, dajcie szczegóły do wpisania w temacie "Fuzje" w dziale "Karty Postaci". Bercik już swoje dał w karcie, więc wezmę stamtąd, a chcę dodać obie za jednym razem.//